Trzydzieści osiem📚
OKEY MOJE MISIACZKI, NARESZCIE POWRACAM!
Mam nadzieję, że większość nie zrezygnowała z tego opowiadania i wciąż oczekujecie kontynuacji 😌
A teraz, już bez przedłużania (bo było go już zbyt wiele 👀), zapraszam was na nowy rozdział! ♥️
🦎🦎🦎
Czekała na niego przy diabelskim młynie, tak jak się umówili wcześniej. Trochę się denerwowała raz po raz patrząc w swoje odbicie na szybce telefonu. Chciała wyglądać ładnie, nawet bardzo ładnie. Tu poprawiała sobie kosmyk włosa, tu nieco zmazaną czerwoną szminkę. Sprawdzała co chwilę godzinę, a gdy Kakashi zaczął się spóźniać już piętnaście minut, zmartwiona zaczęła się za nim rozglądać. Przygryzła wargę i wzdrygnęła się, gdy poczuła ściśnięcie na ramieniu. Odwróciła się i zmarszczyła brwi widząc brązowe włosy. Spojrzała się w oczy mężczyzny, które były zielone, jednak kiedy tylko dojrzała charakterystycznego pieprzyka obok dolnej wargi, wiedziała z kim ma do czynienia. Uśmiechnęła się szeroko i prędko go przytuliła, ściskając mocno ramiona wokół jego tułowia.
— Bałem się, że mnie jednak nie rozpoznasz — zaśmiał się pod nosem głaszcząc jej plecy.
— Jak mogłabym cię nie rozpoznać? To byłoby skandaliczne z mojej strony — parsknęła i przyjrzała się dokładniej jego twarzy, palcami jadąc od jego skroni aż po brodę i szyję. — Brązowy nawet ci pasuję, jednak wolę wersję naturalną — uniosła lekko kąciki ust w górę, a zielonooki w tym momencie Hatake pokiwał głową na boki.
— O której masz być z powrotem w domu? — zapytał łapiąc ją za dłoń i kierując się z nią wzdłuż alejki, którą tworzyło sporo straganów.
— Mogę wrócić, kiedy chcę. Mówiłam rodzicom, że chcę się trochę zabawić i mi pozwolili — poruszyła do góry brwiami. — Poza tym, Kakashi... Czy te przebranie było konieczne?
— Tak. Nie wiedziałem, czy na pewno nie będzie tu nikogo, kto mógłby nas rozpoznać. No i... Nie używałem tego przebrania od czasów licealnych, a chciałem się poczuć trochę młodziej — wzruszył ramionami. Asuna za to spojrzała na niego zaciekawiona. — Nie każ mi tego opowiadać.
— Kakashi no, opowiedz — szturchnęła go ramieniem, na co wywrócił oczami. Zatrzymał się i stanął przed nią, nachylając się tak, że prawie stykali się nosami.
— A powiesz magiczne słowo? — zapytał głębokim głosem, przez co na całym ciele ciemnowłosej pojawiła się gęsia skórka. Przełknęła z trudem ślinę i patrząc w jego zielone tęczówki nabrała głębszy wdech. Poczuła jego perfumy i aż zakręciło jej się w głowie.
— Proszę, opowiedz mi o tym Kakashi — szepnęła przenosząc wzrok na jego usta. Tym razem to matematyk dostał nagłego wstrząsu. Serce zabiło mu jeszcze szybciej, a oddech zamarł w piersi. Tak chciałby ją...
Odchrząknął i znów ujął jej dłoń w swoją, zaczynając iść przed siebie do stoiska z watą cukrową.
— Więc... Razem z Obito na zakończenie liceum stwierdziliśmy, że powinniśmy zrobić coś, przez co szkoła nas później będzie pamiętać przez długi czas. W sumie to on na to wpadł, a ja nie miałem innego wyjścia, jak tylko się zgodzić.
— Przejdź do sedna — pogoniła go, gestykulując przy tym wolną dłonią. Skarcił ją spojrzeniem i pokiwał głową na boki.
— Właśnie miałem to zrobić.
— Przepraszam, jestem za bardzo podekscytowana tym, że w końcu się widzimy — zaśmiała się cicho pod nosem z szerokim uśmiechem, który za każdym razem coraz bardziej rozczulał Hatake. Przez ten czas oboje stęsknili się za swoim widokiem, mimo że wysyłali sobie codziennie zdjęcia. Brakowało im również bliskości i usłyszenia na żywo swojego głosu. Byli siebie spragnieni, jak nigdy wcześniej.
— Głupek wpadł na pomysł, by nocować w szkole. Podczas tego czasu zawiesiliśmy w każdej klasie, która kończyła szkołę, balony z jakimś śmierdzącym czymś na drzwiach. To coś zrobiła jego babcia. I naprawdę... Do teraz nie mogę pozbyć się tego smrodu z pamięci. Następnego dnia rankiem, jeszcze przed pierwszym dzwonkiem, przebraliśmy się w łazience. Poprzedniego dnia naszykowaliśmy sobie garnitury, maseczki jednorazowe i teczki oraz papiery. Chcieliśmy udawać ludzi, którzy sprawdzają sterylność w szkole — przekręcił oczami, uznając, że to jedna z najgłupszych rzeczy, jakie w życiu zrobił. — Po dzwonku weszliśmy na piętro, gdzie znajdowały się nasze klasy. Nie pamiętam już tego dokładnie. Wiem jednak, że wszystkie drzwi były otwarte, na korytarzu było mnóstwo uczniów, którzy głośno narzekali na okropny zapach zabójczej substancji roboty babci Uchihy. Nauczyciele zebrali się w grupce, omawiając "drobny" psikus, a my z Obito podeszliśmy do nich. Pamiętam, że był wtedy blady, jak ściana i to ja musiałem odbyć całą rozmowę z nauczycielami. A i tak na koniec wszystko się wydało, ponieważ Obito nie wytrzymał i puścił pawia na buty nauczycielki od geografii. A była nieźle cięta — wzdrygnął się na wspomnienie kobiety z włosami o odcieniu zimnego blondu, oczami ociekającymi lodem oraz nosem, który był duży i zawinięty w dół, jak szpon. — Gdybyśmy nie kończyli szkoły, mogę się założyć, że zostalibyśmy zawieszeni na dłuższą chwilę. I mam tu na myśli naprawdę dłuższą chwilę.
— Jezusie, jak dobrze, że nie chodziłam wtedy z tobą do szkoły — zaśmiała się zakrywając ręką twarz. — To był chyba najgłupszy, ale tym samym najciekawszy żart wykonany przez uczniów, o jakim słyszałam. Należy wam się szacunek, panie Hatake — wykonała delikatny, teatralny ukłon, przez co trochę się speszył. Odchrząknął i westchnął cicho.
— Z jednej strony, faktycznie. Dobrze, że nie chodziłaś z nami do szkoły, bo nie musiałaś na koniec czuć tego obrzydlistwa. Ale z drugiej... — mruknął kierując wzrok w górę, na niebo. — Jest mi naprawdę żal, że nie mogłem się z tobą wtedy poznać. Chciałbym spędzać z tobą czas, jako nastolatek. Przychodzić do siebie po lekcjach, normalnie wychodzić do kina lub na lody w wolnym czasie. Poznać twoich rodziców i uczyć się wzajemnie z przedmiotów, z których nie szłoby nam za dobrze. Wiesz, chciałbym byśmy nie musieli się z tym ukrywać. No i poza tym... — zamilknął zaciskając usta w wąską kreskę.
Dlaczego teraz miał jakieś dziwne wahania? Czemu właśnie w tym momencie miał zarzuty do swojego wieku? Przecież wcześniej mu to nie przeszkadzało, nie martwił się tym ani trochę. Może to przez to, że tak długo się nie widzieli? Nie znał powodu tych przemyśleń. Ale denerwowało go to, że nagle złapała go taka niepewność.
— Poza tym? — ciągnęła go za język dziewczyna, będąc lekko zmartwiona jego nagłą zmianą nastawienia. Nawet uścisk jego palców na jej dłoni zelżał. Za to ona zacisnęła swoje mocniej. — O co chodzi, Kakashi?
— Nie, to głupie. Nie powiem tego — zmarszczył brwi, na co w odpowiedzi ciężko westchnęła.
— Ale wiesz, że związek opiera się na tym, by mówić drugiej osobie o sprawach, które mają na nas negatywne działanie? — uniosła brew w górę. Natomiast na ciele mężczyzny wybuchł pożar. Chyba pierwszy raz słyszał, by nazwała ich relacje związkiem. Nie sądził, że mogło to zrobić na nim aż takie wrażenie, ale się pomylił. Szli kilka minut w nieco niezręcznej ciszy. Obojgu serca waliły, jak młoty.
— Chodzi o mój wiek — powiedział w końcu. Asuna uniosła brwi w górę, a on przymknął oczy w podirytowaniu. — Mówiłem, że to głupie.
— Naprawdę aż tak cię to martwi? Bo mnie w ogóle — wzruszyła ramionami. — Nasza różnica wieku wcale nie jest jakaś mega, hiper wielka. Poza tym, gdyby bardzo mi ona przeszkadzała, to nie trzymałabym się teraz z tobą za rękę i nie bylibyśmy teraz na randce.
O tak, to ostatnie słowo zadziałało na niego jeszcze bardziej niż poprzednie. Elektryzujący dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie. Niemal mógł słyszeć, jak obija mu się o jego segmenty.
— Chciałabyś później przyjść ze mną do mojego pokoju w hotelu? Obejrzelibyśmy jakiś film — zaproponował nie przemyślając tego dokładniej. Tak po prostu wyrwało mu się, przez ogromną chęć spędzenia z szatynką czasu tylko we dwoje.
— Możemy iść nawet teraz — zatrzymała się, przez co poczuł pociągnięcie w tył. Hatake aż zaschnęło w gardle. Czym niby się tak denerwował? Przecież sam to zaproponował. Miał wrażenie, że zaraz zaczną mu się pocić dłonie.
O nie, nie, nie. Tylko nie spocone łapy. Ogarnij się stary pierdzielu.
— W takim razie zapraszam panią w drogę powrotną do mojego auta — powiedział i wskazał dłonią w miejsce, od którego przed chwilą się oddalali.
— Dziękuję za zaproszenie, panie Hatake — uśmiechnęła się chichocząc. Och, jak on uwielbiał jej śmiech.
~°~
— Nudzi mnie.
— Nudny jest.
Powiedzieli w tym samym momencie, na co Hiroi otworzyła usta.
— Normalnie ten sam mózg! — parsknęła. Kashi złapał za pilota i wyszedł z filmu, szukając jakiegoś innego. — O, może ten.
— Ten też wydaje się nudny.
— No co ty, ochroniarz i pani polityk. To będzie niezłe. Włączaj — ponagliła go. Hatake westchnął ciężko i zrobił tak, jak go prosiła. Sekundę później na policzkach nastolatki pojawiły się rumieńce, natomiast jasnowłosy przełknął ciężko ślinę. Chciał wyjść z filmu, jednak ręka zastygła mu w bezruchu.
No, rusz się — nakazał sobie, jednak jego ciało i myśli protestowały. Kobieta na ekranie wydawała z siebie coraz głośniejsze jęki, za to mężczyzna mówił jej sprośne słowa do ucha, wykonując coraz mocniejsze i szybsze pchnięcia. Jednak matematyk nie myślał w ogóle o aktorach. Przed oczami zamiast nich, miał siebie oraz ciemnooką, która leżała teraz w jego objęciach. Serce rozpędziło mu się na amen. Dopiero, gdy poczuł dłoń Asuny na swojej klatce piersiowej nieco się opanował. Wciąż się jednak nie ruszył, nie wyszedł z filmu, a scena seksu tylko się przedłużała. Ale nie skupiał się na niej, a na dłoni dziewczyny. Poruszała nią lekko w górę i w dół. Nie wiedział czy zdawała sobie sprawę z tego, jak to na niego działało.
Za to Hiroi... Czuła zawstydzenie ale również coś, czego nie potrafiła do końca ująć w słowa. Niby myślała trzeźwo, a jednak jej umysłem zawładnęła mgławica chęci na coś, co wcześniej nie zostało dokończone. Jeszcze przez moment kłóciła się sama ze sobą czy w końcu zrobić ten ruch, aż nareszcie zdecydowała.
Hatake czując, jak dziewczyna wsuwa swoje lekko zimne palce pod jego koszulkę niemal zadławił się powietrzem. Złapał ją za nadgarstek i podniósł się na łokciach. Hiroi zamrugała kilka razy, nie rozumiejąc o co chodzi.
— Może wyłączę ten film — zaproponował. Pożądanie zaczęło płynąć w jego żyłach i wiedział, że gdyby teraz nie zareagował w ten sposób, nastolatka mogłaby zrobić coś pod wpływem impulsu, a później tego żałować. A tego nie chciał. Nie chciał też sam stracić nad sobą kontroli. Tego obawiał się najbardziej.
— A może ja nie chcę, byś go wyłączał? — również podniosła się na łokciach i wyciągnęła rękę w stronę pilota. — Kakashi, daj mi pilot — zmarszczyła brwi, gdy ciemnooki oddalił od niej bardziej sprzęt. Westchnęła zirytowana pod nosem i usiadła mu na biodrach odbierając podłużny przedmiot. — Dziękuję bardzo panie... — nie zdążyła dokończyć. Miękkie usta mężczyzny złączyły się z jej odpowiedniczkami, a dłonie zacisnęły się mocno na krągłych biodrach, dociskając ją bardziej do niego. Oplotła jego szyję rękoma, wydając z siebie westchnienie ulgi. Chciała tego. Nawet bardzo i to od dawna. Sporo nad tym myślała przez ostatni czas. Przed snem nawet wyobrażała sobie różne scenariusze, a teraz chciałaby spełnić każdy z nich.
Hatake uniósł jej biodra lekko w górę i znowu docisnał je do swoich. Z ust szatynki uciekł dźwięk niby podobny do westchnienia ale jednak nie do końca. Miał w sobie nutę... Erotyzmu, który podniecił Hatake jeszcze bardziej. Wsadził jej dłonie pod koszulkę. Jego koszulkę, którą ubrała od razu po wejściu do pokoju hotelowego. Przejechał dłońmi po jej plecach i obrócił ich. Leżała teraz pod nim. Zaciskała delikatnie nogi na jego biodrach. Wyprostował się i spojrzał na jej twarz. Maślane oczy, zaróżowione poliki oraz rozchylone, malinowe usta wołały o więcej. Wtedy też usłyszał jej głos, przez który aż zakręciło mu się w głowie.
— Chcę tego Kakashi. Bardzo, proszę...
Do zoba!♥️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top