Piętnaście📚

OKEY misie!

Oto jest rozdział^^

Zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎


Sasuke stał pod ścianą w galerii obok swojego kuzyna i przyglądał się znudzony Sakurze latającej wte i wewte. Westchnął nieco poirytowany zakupami, które tak długo trwały. W myślach przywołał obraz zdenerwowanej Asuny, a uśmiech machinalnie wepchnął mu się na ustach.

—  Co cię tak bawi, Sasuke? Też chciałbym z czegoś zażartować, co w końcu rozwiałoby tą nudę —  mruknął unosząc jedną brew w górę.

—  Ta dziewczyna, którą spotkaliśmy dwie godziny temu chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu. Jest ze mną w klasie, a ty się z nią znasz z twojego liceum.

—  Chodzi ci o Asunę? —  prychnął kręcąc głową na boki. —  Uwierz mi, to nie jest dobry wybór dla ciebie —  zmrużył powieki i przygryzł policzek od środka. Nie dziwił się, że Hiroi spodobała się jego kuzynowi, a wręcz upewnił się w przekonaniu, że ich klan to nie tylko te same głupie nazwisko i znaczek. Gust do dziewczyn także mieli podobny. —  Nie przepada za Uchihami —  wyjaśnił, widząc zaraz zdziwiony wzrok kuzyna.

—  Dawała mi korepetycje z matematyki. Nie wydaje mi się, że za mną nie przepada —  uśmiechnął się znów półgębkiem. Madara złączył ze sobą brwi i przechylił głowę lekko w prawo.

—  Więc dlacze... —  nie zdołał dokończyć, przez różowowłosą, która jak ptak o poranku zaczęła szczebiotać, o tym jaką znalazła cudowną sukienkę. Przekręcił oczami i zacisnął mocno szczękę w geście poirytowania i zmieszania.

Wszyscy Uchiha są tacy sami. Narcystyczni, aroganccy, wkurzający i męczący... Niektórzy też gburowaci.

Prychnął na te słowa przywołane w myślach. Pamiętał wtedy wyraz twarzy czarnowłosej i nie zapomni go do końca życia. Przez te słowa zaczął myśleć o czymś innym niż tylko o sobie i zaczął żałować, że kończył wtedy liceum i nie powiedział jej nigdy prawdy. Zastanawiał się, czy ten ślub nie będzie do tego dobrą okazją. Przygryzł wargę. Musi tylko zniechęcić jakoś do niej Sasuke.

— Idziemy coś zjeść? Chodźmy coś zjeść! — piskliwy głos ich kompanki zaczął go niezmiernie irytować, jednakże postanowił to wytrzymać. Uśmiechnął się.

— Prowadź — mruknął ponaglając ją ruchem dłoni. Kiedy już była kilka metrów przed nimi, ten mógł na spokojnie rozpocząć rozmowę z kuzynem.

— Jeśli ci się podoba, dlaczego do niej nie zagadałeś? — zaczął powoli wchodzić w temat czarnookiej, zerkając na Sasuke kątem oczu.

— Uwierz, próbowałem. Jednak za każdym razem robiła coś innego, lub nie łapała aluzji — wzruszył ramionami. — Zacząłem się zastanawiać, czy kiedykolwiek miała chłopaka.

Madara przygryzł wargę. Faktycznie, nigdy nie widział Asuny w pobliżu mężczyzn, a jeśli już z jakimiś rozmawiała, to były to same kujony. Nie licząc jego, jednak ich rozmowy... Cóż nie były normalne. Nie były na poziomie przyjaciel - przyjaciółka.

W takim razie chyba powinieneś odpuścić. Jeśli nie rozumie twoich aluzji być może jej do ciebie nie ciągnie — wzruszył ramionami. Wiedział, że wcale nie musiało tak być.

— Zwariowałeś? Przecież ona jest doskonała w każdym calu — prychnął. Cóż niestety czarnooki musiał się z nim zgodzić. Przymknął powieki nieco zirytowany.

Za to Sakura, która słyszała kawałek ich wypowiedzi po prostu szalała ze szczęścia, nie wiedząc, kogo ona dotyczyła.

Doskonała w każdym calu! — pisnęła w myślach. Była pewna, że rozmawiali właśnie o niej. Bo w końcu to z nią byli, prawda?

Nie mogąc się powstrzymać, wybrała numer do kogoś, kto niedawno zaczął ja wspierać w dążeniu do związku z Sasuke i po chwili usłyszała głos po drugiej stronie połączenia.

Sakura? Co się dzieje?

— Nie uwierzysz co się stało! Skończyłaś już zakupy z naszym nauczycielem?

No tak, jakąś... Godzinę temu. Ale do czego dążysz?

— Ja jeszcze jestem na zakupach z Sasuke i nie uwierzysz co o mnie powiedział! — w słuchawce zaległą cisza, co pchało ją dalej do opowiadania sytuacji, która wydarzyła się przed momentem. Zerknęła przez ramię, na kuzynów, którzy wciąż byli zajęci rozmową. — Powiedział, że jestem idealna w każdym calu! — prawie krzyknęła. Sasuke zbladł słysząc, co powiedziała, a Madara uniósł brwi.

— Jak myślisz, komu to mówi? — zapytał się młodszego, Madara.

— Obawiam się, że to bez znaczenia — zgarbił się trochę i przymknął powieki z irytacji. — Jutro i tak wszyscy będą o tym wiedzieć, a ja będę na przegranej pozycji. Kolejny raz.

Dobrze że Sasuke patrzył Sue pod nogi, bo gdyby zobaczył triumf w oczach starszego Uchihy, zaczalby podejrzewać coś, co Madara tak skrzętnie ukrywał przed oczami innych.

~°~

Leżał i wpatrywał się leniwym wzrokiem w sufit. Myślał, kiedy to się stało i dlaczego. Przymknął na moment powieki i westchnął, przecierając dłonią twarz. Prawie wcale nie spał w nocy, męczony myślą, że dziś także się z nią spotka, tak jak się umawiali w przeddzień. Mozolnie podniósł się do siadu. Robił wszystko tak po prostu, machinalnie. Gdy był w kuchni zerknął na zegarek, po czym odwrócił od niego wzrok, nalewając do czajnika wody na herbatę. Wzdrygnął się i zmarszczył brwi czując powiew zimnego wiadru od rozchylonego na noc okna.

— Trzynasta... — burknął nawet nieświadomy, że jego usta się poruszyły. —  Trzynasta —  powtórzył, a kubek, który wyjmował z szafki naściennej prawie wypadł mu z dłoni. —  Jak to trzynasta? —  oparł się o blat, rozmyślając, jak to w ogóle mogło być możliwe. Budzik stojący na szafce nocnej obudził go o tej samej porze co każdego dnia. Pokręcił głową na boki i przeczesał włosy do tyłu. Było już po południu, na czternastą był umówiony z Hiroi, by pomogła mu wybrać zdjęcia do albumu, a ten stał w samych spodniach od piżamy i dopiero się zorientował, że zamiast od razu rano wstać, to leżał i myślał o wszystkim co związane było z osiemnastolatką. —  Przez te czarne oczy w końcu zwariuję...

Kiedy tylko woda się zagotowała, zalał nią herbatę i poszedł do salonu. Odłożył ją na stolik i  wrócił do sypialni. Ubrał na siebie luźną, czarną koszulkę i zaścielił łóżko. Stanął na moment i bez żadnego ruchu wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze na drzwiach szafy. Przechylił głowę w prawo i pochylił się trochę w przód, przyglądając się swojej twarzy. Zmęczony wzrok i nieco spierzchnięte usta, które potrzebowały wody niezmiernie go odpychały. Skrzywił się. Przecież nigdy się tym nie przejmował, a nawet nie zwracał na to uwagi. Prychnął pod nosem i wyszedł z sypialni kierując się do łazienki, gdzie odbył codzienną rutynę. Westchnął i oparł dłonie o zlew, znów patrząc się na siebie.

Już widziała mnie bez maski, więc czemu mam ją ciągle na sobie, gdy ze mną jest?

Podjął decyzję szybko, lecz bez namysłu. Kiedy tylko zjadł śniadanie i trochę posprzątał, w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Bez zbędnych ceregieli udał się prosto do kuchni, w między czasie mówiąc głośno: — Otwarte, wchodź!

Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem i prawie od razu usłyszał westchniecie dziewczyny, a po momencie także jej powolne kroki w kierunku kuchni. Zawsze najpierw w niej przesiadywali, a dopiero później przenosili się do salonu.

— Napijesz się czegoś? — mruknął i poczuł ściśnięcie serca. Poczuł, że jednak powinien założyć tą maskę. Teraz jednak nie było odwrotu.

— Nie, nie. Narazie nie mam ochoty — odparła z uśmiechem i zmarszczyła brwi, kiedy wciąż się do niej nie odwracał. — Em... Kakashi, coś nie tak? — zadała pytanie, wyrywając go tym samym z myśli.

— Nie, zamyśliłem się — odwrócił się do niej przodem i uśmiechem na ustach i przymkniętymi powiekami. Asuna miała wrażenie, że przestała oddychać, jednak wolała nie robić głębszego wdechu. Nie spodziewała się zobaczyć go znów bez maski. — Więc może chcesz coś do przekąszenia? — znów się odwrócił i wyjął z szafki ciastka, zerkając na nią przez ramię. Będąc pewna, że nie da rady odpowiedzieć, po prostu pokiwała szybko głową. Za szybko, co Hatake od razu zauważył. Wolał tego jednak nie komentować i po prostu położył opakowanie na stoliku i usiadł na przeciw czarnookiej. Między nimi przez moment panowała dość niezręczna cisza, którą przełamała w końcu szatynka. Wzięła w dłoń ciastko i odchrząknęła.

— Chyba jednak coś się stało — zaczęła i przechyliła lekko w bok głowę. — To jakaś specjalna okazja? — zrobiła okrąg ręką przed swoją twarzą, wyjaśniając tym o co jej chodzi.

— Cóż, przemyślałem całą sprawę noszenia jej przy tobie. Jest trochę mało funkcjonalna w domu, w szkole i na dworzu to co innego. No i, i tak widziałaś mnie już bez niej — wzruszył ramionami. — Jednak jeśli coś Ci nie...

— Nie spokojnie — powiedziała szybki i uśmiechnęła się. — Jest w porządku. Wolę cię bez niej — wzięła gryza ciastka i zaraz się prawie zakrztusiła. Nie przemyślała tego, co powiedziała. Skarciła się w myślach, a na jej poliki wstąpił delikatny rumieniec. Odwróciła wzrok od zaskoczonego Hatake i zjadła słodkość do końca. — To jak, co z tymi zdjęciami? — zmieniła temat. Szarowlosy zmarszczył brwi, jakby w ogóle nie wiedział o co jej chodzi i zaraz nagle jakby zrozumiał i powoli podniósł się na nogi.

— Mam je na komputerze. Te najlepsze przeniesiemy na pendrive'a i jutro je wywołam u fotografa — wyjaśnił i wziął ciastka, chcąc schować je z powrotem, jednak dłoń na jego nadgarstku mu w tym przeszkodziła.

— Dobre są. Gdzie kupujesz? — zapytała, a ten dostał deja vu. Pamiętał, jak niedawno zadał je te samo pytanie. Uśmiechnął się lekko i podał jej w dłonie opakowanie.

— W centrum. Jest taki sklep ze słodyczami i są całkiem dobre — wyznał, a Asuna przytaknęła głową. — Nie pamiętam niestety jak się nazywa, więc jeśli gdzieś tam będziemy, to ci pokaże. A teraz chodź. Tych zdjęć jest naprawdę sporo — wyszedł z kuchni, zostawiając w niej zdziwioną czarnowłosą. Zaraz sama powtórzyła jego czyn i po momencie siedziała na kanapie przy jego boku i czekała, aż laptop na jego kolanach zacznie pracę. W tym czasie myśli czarnookiej kręciły się tylko wokół jednego.

Dlaczego jego zachowanie tak na mnie wpływa?

Była poddenerwowana choć nie wiedziała z jakiego powodu, a kiedy tylko poczuła, jak jego dłoń przez przypadek dotknęła jej kolana gdy sięgał po pendive leżący na stoliku, poczuła ciepło w ciele. Takie przyjemne, pod którym najchętniej by się rozpłynęła. Powoli zaczęła myśleć o wszystkich uczuciach, sytuacjach i zachowaniach, które przeżywała będąc w jego towarzystwie. I w tak niezwykle nietypowej oraz niezręcznej sytuacji uświadomiła sobie jedno.

Jestem w nim zakochana... Zakochana w nauczycielu od matematyki.

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top