Dwanaście 📚

DZIEŃ DOBRY misie!

Oto kolejny rozdział ^^

Zapraszam do czytania!❤️


🦎🦎🦎

— Kakashi! Jak się cieszę, że już wróciłeś! — krzyknęła brązowowłosa. Asuna stała, jak słup soli, a Hatake nie wiedział, co zrobić z uniesionymi w górę dłońmi. Kobieta obejmowała go ciasno w pasie.

— Rin? A co ty tu robisz? — zapytał, wciąż nie zmieniając położenia swoich rąk. Hiroi wyrwała się ze szponów oniemienia i przeleciała wzrokiem postać szatynki od góry do dołu ze zmarszczonymi brwiami. Poczuła przez moment silny uścisk w mostku i chwilę później zrozumiała, czym on był spowodowany.

Dlaczego jestem o to zazdrosna?

Pokiwała delikatnie głową na boki, wypierając z głowy tą myśl. Fakt, dziwnym by było, gdyby jej sąsiad nie miał w jego wieku jakiejś dziewczyny, lub narzeczonej. Hiroi poczuła momentalnie smutek, jednak pomimo usilnych prób jego zduszenia, ten wciąż się utrzymywał. Nawet nie przysłuchiwała się dobrze ich wymianie zdań.

— Kakashi! Ile można było na ciebie czekać? — głośne pytanie wyrwało ją ze swoich myśli. Od razu zwróciła głowę w kierunku głosu. Z łazienki wyszedł właśnie mężczyzna o czarnych włosach, jak i oczach. Na twarzy miał przyjazny uśmiech, a oczy mu się iskrzyły. Asuna aż sama miała ochotę się uśmiechnąć.

— Obito? Jak wy...

— Dałeś mi kiedyś klucz i powiedziałeś, żebym wpadał, jak będę miał sprawę — wyjął ze spodni klucz i zakręcił nim na palcu. — A więc jestem.

— Jesteśmy — poprawiła go brązowooka odsuwając się od Hatake. — I oboje mamy coś do ogłoszenia — dodała za moment. Sąsiad Hiroi, tak jak ona sama, mało co rozumiał z zaistniałej sytuacji. Przymknął na moment powieki i odłożył z trudem swoją torbę na ziemię.

— Najpierw zrobię wam herbaty i wyjaśnię mojej sąsiadce, co robicie w moim mieszkaniu, bez uprzedzenia. Pomijam powiedzenie, żebyście się rozgościli, ponieważ już to zrobiliście — westchnął. — Usiądźcie w salonie i poczekajcie trochę z tą radosną nowiną — uśmiechnął się lekko i pociągnął Asune za ramię zaraz wchodząc z nią do kuchni.

Autentycznie przeraził się, gdy Rin się do niego przytuliła, po prostu wewnętrznie, podświadomie, nie chciał, by czarnowłosa odebrała to jakoś inaczej, niż było naprawdę. Westchnął, masując sobie skroń. Podszedł do czajnika, nalał do niego wody i zaraz go włączył wyjmując z szafki naściennej cztery kubki i sypiąc do nich herbaty.

— To moi... przyjaciele — mruknął nie wiedząc do końca od czago zacząć. — Zapomniałem, że dałem Obito klucz — podrapał się po głowie i odwrócił się przodem do dziewczyny. — Napijesz się z nami, prawda? — zapytał, jednak nie dał jej nawet czasu na odpowiedź. — Wyciągnąłem już dla ciebie kubek — wskazał na niego ręką z lekkim uśmiechem. Cóż, sam nie wierzył, że tak się zachowuje. Dziwił się, że Asuna nie zauważyła jeszcze jego niepewnego tonu.

— Mogę zostać, jeśli nie sprawi wam to kłopotu. W końcu pewnie nie widzieliście się tak długo i...

— Nie ma problemu — czajnik wydał z siebie dźwięk. — Myślę, że bardzo chętnie cię poznają, Obito już miał ten swój ciekawski błysk w oku — mruknął, jakby niezadowolony. — Pomożesz mi to zanieść? — zadał pytanie, kiedy już zalał liście herbaty wodą.

— Pewnie — uśmiechnęła się lekko. Wiadomość, że Rin jest tylko jego przyjaciółką, podniosła ją na duchu, lecz nie na długo.

Przecież w końcu może coś między nimi być, a nawet tego nie wiedzą...

Kiedy weszli do salonu, oboje zebrali ciekawskie i szczęśliwe spojrzenia dwójki siedzącej na kanapie.

— Już możemy mówić? — zapytała szatynka, z szerokim uśmiechem. Kakashi odetchnął głęboko i oparł się o ściągnę. Hiroi stała obok niego, wiedząc, że nie czułaby się komfortowo siedząc obok nieznajomych jej osób.

— Mówcie w końcu, bo zaraz wam zęby wypadną od tych uśmiechów — mruknął. Przyjaciele szarowłosego spojrzeli się raz na siebie, a raz na nich i złapali się nagle za ręce.

— Pobieramy się! — oznajmili na raz. Hatake przysiągł, że gdyby teraz coś pił, to by to wypluł. Asuna za to w środku czuła się, jakby wielki ciężar z jej barków spadł i zniknął gdzieś daleko.

— I specjalnie do ciebie przyjechaliśmy, by wręczyć Ci osobiście zaproszenie — Obito wstał ze swojego miejsca, szatynka podała mu kopertę, podszedł do Hatake i wręczył mu ją. — Mam nadzieję, że kogoś ze sobą weźmiesz, bo inaczej będziesz sam jeden bez pary.

— Na przykład swoją sąsiadkę — zaproponowała od razu kobieta.

— Co?

— Właśnie, jeszcze nam jej nie przedstawiłeś... — zmarszczył brwi Obito, puszczając pytanie czarnowłosej mimo uszu. — A my jesteśmy bardzo ciekawi, jak się nazywa — uśmiechnął się zaraz i wrócił kanapę.

— Cóż...

— Będziesz tak mówić na stojąco? Chodź, usiądźcie obok nas. Nie jesteśmy trendowaci — puściła oczko Rin, a Kakashi się skrzywił. Czarnooka nastolatka spojrzała się na niego niepewnie.

— Kakashi nie bardzo jak ma usiąść — mruknęła, drapiąc się po poliku. Jasnowłosy matematyk od razu przytaknął. Narzeczeni zerknęli na siebie i zaraz przenieśli wzrok z powrotem na nich.

— Jak to?

— Czy wystarczy wam, jak odpowiem Gai? — burknął, a para jakby od razu odetchnęła ciężko.

— Więc to tak, niech będzie. Mów na stojąco — ponagliła go dłonią Rin.

— To jest Asuna Hiroi, moja sąsiadka z na przeciwka — przedstawił ją. — Hiroi, to są moi przyjaciele: Obito Uchiha i Rin Nohara, a za niedługo także Uchiha.

— Miło nam cię poznać, Asuna — odpowiedzieli naraz, a szatynkę aż przeszedł dreszcz.

Czy oni czytają sobie w myślach, że wiedzą co i kiedy powiedzieć?

— Mi także miło was poznać. Jednak ciekawi mnie jedna sprawa, a dokładniej twoje nazwisko, Obito. Jesteś jakoś spokrewniony z Sasuke? — zapytała nie owijając w bawełnę.

— Jestem jego dalekim kuzynem. Jego też zaprosiliśmy, chociaż był bardzo niechętny by przyjść, oczekujemy tylko na jego potwierdzenie, albo odmowę przyjścia— westchnął i potarł dłonią czoło.

— Lepiej opowiadajcie, jak się poznaliście — mrugnęła do nich Nohara. Przez pierwsze kilka sekund głowa Hatake, jak i Asuny, przetwarzała te słowa, aby później na ich polikach wykwitł lekki rumieniec. Czarnowłosa modliła się, by nie było go widać, za to zmieszany Kakashi, nie wiedział co odpowiedzieć.

— Jesteśmy po prostu sąsiadami — mruknęli w tym samym czasie i odwrócili od siebie wzrok, zażenowani tą sytuacją.

— Co i tak nie zmienia faktu, że jesteśmy po prostu ciekawi, jak rozpoczęła się wasza przyjaźń zaakcentował Obito. Od razu wyczaił w zachowaniu Kakashiego, że coś jest nie tak i domyślał się już, co było na rzeczy.

Widać gołym okiem idioto. Jak chcesz to ukrywać, to rób to lepiej — mruknął w myślach ciemnowłosy i przywdział na twarz szeroki uśmiech, by pokazać Hatake, że on już wie i ma zamiar podzielić się tym gorącym kąskiem z Rin.

— Um...

— Icha Icha — burknął zirytowany czarnooki, przerywając dziewczynie. Wyczytał z Obito, to co przyjaciel miał mu do przekazania przez gesty i słowa. Wcale mu się to nie podobało.

Tak działała ich wieloletnia znajomość. Nawet bez słów rozumieli się wyśmienicie.

— To znaczy? — uniosła brew w górę Nohara. — Opiszcie to trochę dokładniej, co? — zachęciła.

— Zagadał mnie na balkonie i zapytał, czy nie pożyczę mu mojej książki. Oczywiście tego nie zrobiłam i później czytałam mu na balkonie — wzruszyła ramionami Asuna, ukrywając swoje zawstydzenie.

— I to tyle? Jakoś nie chce mi się wierzyć — mruknął Uchiha podejrzliwie mrużąc powieki. Hiroi zerknęła na Kakashiego, Hatake spojrzał na nią i przytakując do siebie lekko głowami na potwierdzenie przenieśli spojrzenia na parę siedzącą na kanapie.

— W sumie to tyle — wzruszył ramionami matematyk, a dziewczyna potwierdziła.

— Oczekiwałam, że poznaliście się w jakiejś nietypowej sytuacji — zrobiła dzióbek z ust.

— Cóż, dla mnie to było nietypowe. Nigdy nikt nie rozmawiał ze mną przez balkon, ani nikomu nigdy nie czytałam takich książek — Hiroi zapiekły delikatnie poliki. — To było dziwne, ale cieszę się, że się stało — dodała za moment, nieświadomie powodując u jasnowłosego fale gorąca, przelewającą się przez całe jego ciało. Ból pleców, jakby magicznie na moment zniknął, a on mógł czuć tylko to ciepłe, miłe uczucie. Obito powstrzymał parsknięcie śmiechem i odchrząknął.

— Nawet, jeśli jesteście tylko sąsiadami, to ciebie także oczekujemy na ślubie. Miło by było, gdyby Kakashi miałby z kim tram porozmawiać, wśród tej gęstej, klanowej atmosfery — uświadomił dziewczynę.

— Jeśli tylko będę miała taką możliwość i jeśli Kakashi weźmie mnie ze sobą, to chętnie pojawię się na waszej uroczystości — odparła. Poczuła sympatię do tych osób, choć znała ich tylko chwilkę. — Rin, masz już wybraną suknie?

— Będę miała odświętne kimono — splotła ze sobą palce dłoni z lekko rumianymi polikami. — Takie klanowe zasady Uchiha.

— Na pewno jest piękne.

Rozmowa toczyła się jeszcze przez dwie godziny, po których niezapowiedziani goście pożegnali się, w celu odwiedzin u jeszcze kilku innych, zaproszonych osób. W tym czasie w domu matematyka nie było momentu, w którym nie byłoby słuchać śmiechu, czy wesołości w głosach.

— To jak, zabierzesz mnie ze sobą? — zapytała, machając Rin przez okno z małym uśmiechem. Jak przy wejściu do mieszkania nauczyciela poczuła do niej niechęć, tak teraz przy jej wyjściu towarzyszył jej niedosyt rozmowy z brunetką.

— Gdzie?

— No na wesele — przekręciła oczami. — Bardzo polubiłam twoich przyjaciół no i tobie też przyda się jakiś towarzysz — odsunęła się od okna i zwróciła w jego stronę. Stał przy zlewie i mył kubki po herbacie.

— Jeśli tylko chcesz, to czemu nie. Mam tylko nadzieję, że się ze mną nie zanudzisz. Takie imprezy to nie moja bajka — mruknął niezbyt głośno, w środku ciesząc się z jej słów jak nastolatek.

— Znam cię na tyle długo, by wiedzieć, że przy tobie nuda mi nie groźna. No i tak w sekrecie... takie wydarzenia też mnie bardzo nie kręcą, ale chciałabym towarzyszyć Rin i Obito w ich szczęśliwym dniu — uśmiechnęła się do niego, gdy ten zakręcił wodę i wytarł dłonie w ściereczkę. Zerknął w jej skrzące się oczy i westchnął.

Oszaleję przez nią...

— W takim razie musisz znaleźć sobie jakąś sukienkę — spróbował usiąść na krześle, jednak wciąż nie dawał sobie z tym rady. Wzrok czarnookiej przerodził się w współczujący wyraz. Podeszła trochę do Hatake i zmarszczyła brwi.

— W którym miejscu dokładnie cię boli? — zapytała, na co z niezrozumieniem przechylił głowę lekko w prawo. Po chwili jednak odpowiedział.

— Dolne partie krzyża. Coś strzeliło, gdy tylko Gai zaczął swoją „poranną gimnastykę”  — przekręcił na ostatnie dwa słowa ślepiami. Dziewczyna przygryzła wargę w zamyśleniu i zaczesała kosmyk włosów za ucho.

— Myślę, że mogę ci jakoś pomóc, a przynajmniej chociaż spróbować — powiedziała nagle, przez co wzrok Hatake od razu wrócił na jej oczy.

— To znaczy?

— Moja mama była fizjoterapeutką i pracowała jakiś czas jako masażystka. Niekiedy pokazywała mi, co mam zrobić, by komuś ulżyło. Boję się tylko, że mogę ci zrobić jeszcze większą krzywdę niż Gai — uśmiechnęła się lekko i niepewnie.

— Wątpię, że przeskoczysz w tym Gai'a, więc możemy spróbować — kiwnął głową zachęcająco. — Co mam zrobić? — zapytał i w jednej chwili zobaczył, jak oblicze czarnookiej zarumienia się. Zmarszczył brwi zaskoczony.

— Cóż... Musisz zdjąć koszulkę i położyć się na brzuchu — mruknęła cicho.

~°~

— Kakashi, zapomniałem, że miałem oddać ci klu... — Nie dokończył. Widok przed nim kompletnie go zaciął. Hatake stojący pół nago przed rumianą czarnowłosą kompletnie go zdziwił. — Przyszedłem nie w tym momencie? — zapytał ruszając sugestywnie brwiami. Asuna, jeśli to w ogóle było możliwe, pokryła się jeszcze bardziej czerwienią, za to szarowłosy zmieszał się, ale przekręcił na jego słowa oczami.

— To nie tak jak myślisz — powiedział.

— Tak? To jak jest?

— Pomogła mi z kręgosłupem — wzruszył ramionami, jak gdyby ta sytuacja w ogóle go nie ruszała. A było na odwrót i cieszył się, że spod maski niczego nie było widać. Uchiha uniósł w górę jedną brew. — Ale przejdźmy do rzeczy. Zaznaczę tylko, że miło by było, gdybyś pukał, zanim wejdziesz do czyjegoś domu. Czegoś zapomniałeś? — zapytał w końcu. Ciemnowłosy westchnął.

— Chciałem ci oddać klucz, wątpię, że będzie mi jeszcze do czegoś potrzebny. Razem z Rin chyba będziemy się już raczej zapowiadać — wyjaśnił z nikłym uśmiechem.

— To nie będzie potrzebne, możesz go zatrzymać — machnął ręką i założył na siebie koszulkę. Czuł się o niebo lepiej, niż wcześniej i cieszył się, że Hiroi jednak nie zrobiła mu jeszcze większej krzywdy. Na zawsze chyba zapamięta, że musi zacząć odmawiać Mightowi porannego rozciągania. Kategorycznie, nie może się już więcej na takie coś zgodzić. Chyba, że Hiroi będzie mu pomagać za każdy... Nie, nie może pozwolić sobie na poranną gimnastykę z nauczycielem wychowania fizycznego.

— Jesteś pewien? — dopytał przyjaciel.

— Nie dawałbym ci tego klucza, gdybym nie był pewny, że nie zrobisz za jego pomocą czegoś głupiego — odparł od razu znudzonym głosem.

— W takim razie go zatrzymam — obrócił w dłoniach srebrny przedmiot i z uśmiechem wskazał kciukiem na drzwi, przez które przed chwilą przeszedł. — W takim razie już nie przeszkadzam i wracam do Rin. Czeka na mnie na zewnątrz a w jej... — zamilkł, zdawajac sobie sprawę, że prawie wypaplał ich tajemnice, która miała być niespodzianką na inny dzień. — No, więc ten... Pa! — machnął dłonią i trzaskając drzwiami, opuścił dom matematyka.

Poliki Asuny wróciły do normalnego koloru. Nie wiedziała, dlaczego wcześniej była tak zawstydzona. Przecież widziała go już bez koszulki na plaży, czy podczas przebywania na basenie hotelowym. Westchnęła cicho.

— To chyba z dzisiejszej nauki do konkursu nici — mruknęła zerkając na zegar.

— Możemy jeszcze przerobić coś lekkiego, jeśli masz ochotę. Mi godzina nie przeszkadza — wzruszył ramionami. — W końcu jutro mamy weekend — dodał i za moment uśmiechnął się zachęcająco.

— Hej, Kakashi — mruknęła, siedząc i gadając jakiś film, lecący na telewizorze szarowłosego. Byli już po nauce kolejnych wzorów i postanowili obejrzeć jakiś film, mimo że było już dość późno.

— Hm?

— Otwierałeś już te zaproszenie? — zapytała, przechylając głowę w bok.

— Nie, jeszcze nie — odparł, sięgając po białą kopertę z czerwoną wstążka. — Mam ją otworzyć teraz?

— Jeśli chcesz. Chciałabym wiedzieć, ile mam czasu na znalezienie jakiejś sukienki.

Hatake westchnął cicho i zapalił lampkę przy kanapie. Rozerwał górę kartki, zgrabnie wyjął złożone w pół zaproszenie i je rozłożył. Od razu rozpoznał odręczne pismo Rin i prawie złapał się za głowę. W końcu te wesele będzie huczne, klan Uchiha do tego zobowiązywał, co oznaczało, że musiała się sporo napisać. Przeczytał z uwagą tekst i zamarł przy dacie, pocierając sobie czoło.

— Chyba nie masz wiele czasu — wziął głęboki wdech. — Ślub jest za tydzień — zerknął na nią, a ta zmarszczyła brwi.

— Czasu jest wystarczająco dużo. Raczej. Muszę tylko wiedzieć, jaki będziesz miał krawat i odcień garnituru — wzruszyła ramionami. Kakashi przez moment myślał. Miał tylko kilka par garniturów i żaden nie odpowiadał mu na wesele.

— Także muszę jakiś kupić. Możemy razem wybrać się na zakupy i wszystko dobrze dobierzemy — zaproponował. W tamtej chwili nie myślał nad tym, że jest jej nauczycielem. Myślał po prostu o tym, że pójdzie z nim na wesele jego przyjaciół, co jeszcze bardziej rozgrzewało mu serce.

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top