R1

» Ania «

/12.03.1986/
MOJE URODZINY

Tego dnia, a dokładnie mówiąc, o 19²⁴ miałam urodziny, jednak zwykle wolałam rozmowy telefoniczne z babcią, dzięki czemu wszelkie wspomnienia z dzieciństwa w Polsce wracały.

W tym roku jednak babcia przyjechała do mnie - kończyłam 18 lat... Jednak gdy zobaczyła plakaty w moim pokoju wpadła w szał

– Co to ma być?! – krzyknęła – Co to za plakaty?!

– Z moim idolem – odparłam spokojnie – Co się babcia tak gorączkuje? To tylko idol

– Tylko idol?! Dziecko, toż to diabeł, szatan wcielony! Po co ci to? Zaraz mi jeszcze wstąpisz do jakiej sekty! A może już to zrobiłaś, co?!

— Co babcia go tak nie lubi? Odium to się chyba nazywało...niechęć jaką babcia do niego czuje... Nie rozumiem tego

– To, utracjusz, diabeł czarny. A ty? Tylko same apotezy, pozytywy o nim, co?!

– To tylko idol. Ciachem jest, ale to tylko mój idol.

– Ta jego sława skończy się kiedyś bardzo źle

Nigdy wcześniej nie kłóciłam się z babcią. Zazwyczaj ukochana babcia stawała po mojej stronie. Po kłótni zadzwoniłam do swojego najlepszego przyjaciela...

M: Cześć Annie, wszystkiego najlepszego – powiedział chłopak po odebraniu
A: Markus, możesz przyjechać? – zapytałam z płaczem
M: Jasne. A co? Twoja babcia-szlachcianka coś ci powiedziała, że płaczesz?
A: E tam... Szkoda gadać... Dla niej tutejsi artyści to dno. Poprostu się z nią pokłóciłam o idola
M: A co? Sława Michaela jej nie leży?
A: Nie wiem. Przyjedziesz? Bo może pogadamy w cztery oczy.
M: Jasne, już jadę. Pa.
A: Pa – odparłam i się rozłączyłam

Markus był o dwa lata starszy ode mnie – miał 20 lat i jeździł na motorze czym mi impinował. Nie był jednak Polakiem, a Liberyjczykiem. To była jedyna rzecz, jaka mojej babci i ojcu w nim nie pasowała...

Gdy chłopak dojechał pod mój dom czarnym Ferrari, wybiegłam mu na spotkanie.

– Cześć piękna, mam dla ciebie niespodziankę – powiedział na powitanie

– Hej, co ty taki wesoły? Oświadczyć się planujesz, czy jak?

– Ja nie, ale ten, do którego jedziemy już prędzej. Radość gwarantowana. Jedziemy?

– Chętnie uwolnię się od tamtych w środku – wskazałam dom – jedźmy już – wsiadłam do samochodu Markusa i ruszyliśmy

– Nie boisz się, że cię gdzieś wywiozę?

– Ty nie jesteś pierdolniety, nie porwałbyś mnie... Gdzie jedziemy?

– Do miasta obok. Szef mojego ojca tam mieszka

– Po co do niego jedziemy?

» Markus «

– Twoja babcia się wścieknie, gdy się dowie, że u niego byłaś, a dowie się szybko, bo to rozniesie się szybciej niż grypa. Napisałbym o jej nerwach z trzy tomy książki – Annie nie wiedziała, że szefem mojego ojca jest Michael Jackson, a mój ojciec jest jego ochroniarzem

– To był by pewnie skandal dla tej mojej pseudo szlacheckiej rodzinki.

Puściłem piosenki Jacksona z płyty, żeb

– Jak go zobaczysz, znaczy szefa mojego ojca, to, podniecenie w gratisie poczujesz

– Co to znaczy? Zatrzymaj się! – krzyknęła widząc dom idola – Czy ty specjalnie mnie tędy wieziesz? Dom Michaela? Co, że to niby do niego? – zapytała

Nie odpowiedziałem, tylko ruszyłem dalej.

– Zamknij oczy i nie podglądaj – powiedziałem do dziewczyny.

– Po co? – zasłoniła oczy dłońmi

Zatrzymałem samochód pod bramą i wystawiłem twarz do kamery, by ojciec otworzył mi wjazd, jednak gdy tylko wjechałem na teren i zatrzymałem samochód przed budynkiem, ojciec podszedł do mnie wściekły

– Oszalałeś?! – krzyknął

– Spokojnie, Michael wie – odparłem szeptem

– Czego szepczesz?! I z szacunkiem mów. To w końcu mój szef.

– To niespodzianka dla Annie. Ma urodziny

– Chodźcie... – odparł zrezygnowany i poszedł do szefa...

» Bill - Ojciec Markusa «

– Szefie, wie szef...

– Że twój syn przyjedzie, tak – przerwał mi – że ze swoją przyjaciółką, wiem. Spokojnie. – podszedł do okna – Może i moje życie to jeden wielki burdel, ale... Nieważne. Weź ich do salonu, powiedz Grace, żeby czymś ich poczęstowała, a ja zaraz przyjdę.

– Jasne – odparłem i wykonałem polecenie

***

» Anna «

– Markus, czyj to dom? – zapytałam wchodząc do budynku.

– Tajemnica. Zobaczysz... Nie powiem ci. Ale gość jest spoko. Równość tutaj to prawo obowiązkowe i surowo przestrzegane. A tolerancja... Sama go zapytasz... – nagle zamikł

– Na kogo czekamy? – zapytał żartobliwie ktoś stojący za nami, czym mnie wystraszył, aż odskoczyłam ze strachem, a on uśmiechnął się łagodnie – Nie bój się mnie, nie jadam ludzi – zażartował

– Ja... Ja chyba się śpię... – wymamrotałam patrząc mu prosto w oczy – to się nie dzieje naprawdę, prawda Markus? – zapytałam przyjaciela

– Nie. Poznaj szefa mojego ojca – wskazał mężczyznę.

– Co stoisz jak posąg? No nie bój się tak – powiedział szczerząc białe zęby

– Anka, mam cię pszedatawić, czy zrobisz to sama? – zapytał Markus

– Anna Rey – wykrztusiłam – Pan nie musi się przedstawiać – dodałam

– Witaj Aniu – odparł – jestem Michael Jackson – powiedział mimo, że mówiłam, że nie musiał tego robić.

– Ania bardzo cię lubi – powiedział Markus

– Mówiłeś już... To chcecie zobaczyć dom? Albo, co chcecie robić? – odparł Michael

– Na żywo jesteś jeszcze bardziej przystojny niż na plakatach – powiedziałam nagle i niekontrolowanie. Oboje, i ja i Michael spaliliśmy buraka.

– Dziękuję – powiedział Michael

» Michael «

– Ej! – Markus klasnął w dłonie – może wypijemy tą kawę nim zamarznie, co? – podniósł swoją kawę

– Dobry pomysł – stwierdziłem i wziąłem dwie pozostałe kawę. Jedną z nich podałem Ani – też jesteś ładniejsza niż mówił Markus

– Dziękuję – odparła dziewczyna i znów się zaczerwieniła

– Nie wstydź się tak – powiedziałem

» Anna «

– Może oprowadzimy ją po Neverland? – zaproponował Markus

Podczas gdy Markus i Michael oprowadzali mnie po Neverland, czułam jak moje emocje buzują.

***

Miłą wycieczkę przerwała moja babcia dzwoniąc do mnie.

B: Anno, gdzie ty się podziewasz?! Masz wracać w tej chwili!
A: Nie. Mam skończone 18 lat. Nie rozkazujesz mi. Jestem tam gdzie chcę.
B: Wracaj! Gówno masz do gadania!
A: Nie – rozłączyłam się

– Kto dzwonił? – zapytał Michael

– Moja babcia... Ma do mnie problem, że Cię lubię, że jesteś moim idolem... Ja nie chcę jej widzieć, a ona zostaje do końca miesiąca...

– Skoro masz skończone 18 lat, to możesz zostać na noc gdzie tylko chcesz.

– Ale nie mam u kogo

– U mnie? – zaproponował

– Chyba nie powinnam... Nie chcę sprawiać problemu – odparłam

– Nie sprawisz. Jesteś moim gościem. Możecie zostać oboje – zaoferował

– Serio? – zapytaliśmy jednocześnie

– Tak – odparł

***

Wieczorem, gdy wracałam z łazienki, zauważyłam zapalone światło w sypialni Michaela. Zapukałam

– Proszę – odparł ze środka Michael

– Michael, możemy pogadać? – zapytałam wchodząc

– Jasne. Coś cię gryzie? – zapytał podchodząc do mnie

– Tak... Czemu nas zaprosiłeś?

– Jako prezent urodzinowy dla ciebie.

– Znasz mnie kilka godzin

– No i? Markusa znam kilka lat.

– Słuchaj... Ty  na serio mówiłeś, że jestem ładna?

– Tak – odparł – uważam, że jesteś śliczna

– Czemu tak na mnie patrzysz?

– Zastanawiam się skąd pochodzisz, bo ani z urody, ani z nazwiska nie wydajesz się  Amerykanką

– Jestem Polką

– Polką? Polska jest w Europie, tak?

– Tak, a co? Śpiewanie ci się znudziło i geografią się interesujesz?

– Nie. Po prostu chcę jechać do krai, gdzie jeszcze nie byłem, a Polska do nich należy. Mieszkałaś tam?

– 6 lat. Niewiele pamiętam, ale rodzice kazali mi się uczyć o Polsce, bo niby pochodzimy  z jakiegoś tam rodu szlacheckiego, ale średnio w to wierzę

– Ale nazwisko się zgadza, nie?

– No niby tak, ale popatrz na swoje







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top