#23
-Mam nadzieję. Czemu nazwałaś mnie "Big Woman"?- zapytałam
-Big Boss kazał tak na ciebie mówić, mieliśmy do wyboru to albo "pani ordynator" czy
pani doktor", ale "Big Woman" jest najlepsze.- odparła
-Rozumiem. Jak długo tutaj pracujesz?
-Tyle co JK, 6 lat już przynajmniej minęło. Czemu zależy ci na zabiciu Lee?
-Więził mnie już 2 razy i chciał zabić mi chłopaka. To dość wystarczający powód. Poza tym wam też zależy na jego zabiciu.
-Dobra, muszę już iść, ale widzimy się później.
Dziewczyna wyszła więc ja postanowiłam się przebrać. Założyłam:
Gotowa usiadłam na łóżku i czekałam aż wróci Jungkook. Kiedy tylko stanął w progu uśmiechnął się do mnie szeroko, wstałam i przytuliłam się do niego.
-Tęskniłaś?- zapytał
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- odparłam składając delikatny pocałunek na jego ustach
-Moja kochana Big Woman.- powiedział gdy już odsunęliśmy się od siebie
-Jaki jest plan na zabicie Lee?
-Pani doktor nie powinnaś się tym zajmować. Twoje zadanie jest inne.
-Niby jakie?- zapytałam zaciekawiona siadając obok niego na łóżku
-Masz wspierać swojego chłopak, kiedy on wreszcie pozbędzie się Lee.
-Dobrze Kookie, będę cię wspierała. Teraz mam jeszcze jedno pytania.
-Słucham uważnie.
-Mówiłeś, że to dawne więzienie policyjne, czyli policja wie, że działacie jako agenci. Oni wiedzą, że Jeon Jungkook żyje i wcale nie umarł?
-Tak, wiedzą o tym.- odparł cicho
-Czyli przez 6 lat policja okłamywała mnie, że nie znaleźli twojego ciała?- pytałam zła
-Tak, kochanie nie mogli powiedzieć, że żyję, ale nie możesz mnie zobaczyć. Współpracujemy z nimi. Przepraszam.
-Nie masz za co, przecież wcale nie byliśmy załamani po twojej stracie.- powiedziałam sarkastycznie pod nosem- To kiedy macie zamiar go zabić i czy jak już to zrobisz to dalej masz zamiar ryzykować swoje życie?
-Nie wiem czy dalej będę pracował, ale od tak nie zostawię moich przyjaciół.
-A BTS mogłeś od tak zostawić?- spytałam patrząc na niego
-Wiesz, że to była inna sprawa. Chłopaki sobie poradzili.
-Tak, poradzili, ale jakim kosztem. Nawet nie wiesz co oni przeżywali po twojej śmierci. Było z nimi gorzej niż ze mną. Musiałam się trzymać, żeby im pomóc. Tae prawie matka zamknęła w psychiatryku, żeby się wyleczył. Jimin obwiniał się, że to jego wina za to co się stało. Mon wmawiał sobie, że to przez jego bycie złym liderem, że nie zauważył, że coś z tobą nie tak. J-Hope zawsze był uśmiechnięty, ale przez pierwsze 2 lata widziałam tylko jak jest smutny i jak płacze. Nie widziałam ani trochę w nim radości. Sam wiesz, jak dobrze Jin gotuje. Przez 2 lata od twojej śmierci nie zrobił ani jednego dania dobrze. Suga miał totalną depresję. Nie wspomnę już o twojej matce...
-Przestań!- krzyknął na mnie przerywając to co mówiłam
-Czemu? Dlaczego mam przestać? Nie chcesz słuchać tego co się stało z twoją rodziną i przyjaciółmi, co się stało ze mną?- pytałam, zauważyłam, że po policzkach Jungkooka spłynęła łza
-Nie waż się mówić cokolwiek o mojej matce.- odparł zaciskając zęby ze złości
-Jesteś tchórzem Jungkook. Kocham cię, ale czasami przeraża mnie to. Albo jesteś bad boy albo nie. Musisz się na coś zdecydować.
-Ty też nie powinnaś nic mówić o tym co się stało. Zrozum, że już tego nie zmienię choćbym chciał.
-Oczywiście, że możesz to zmienić, ale nie chcesz.- odparłam, a Jeon podszedł do mnie i pochylił się nade mną
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Wolf wzywa na naradę.- usłyszeliśmy głos jednego z agentów
-Już idę.- odparł Jeon idąc za chłopakiem, a mnie zostawił samą
Postanowiłam, że nie mam zamiaru tutaj siedzieć więc wcisnęłam czerwony guzik. Po dosłownie chwili w pokoju pojawił się Piccolo.
-Coś się stało?- zapytał zasapany
-Mogę wrócić do domu?- zapytałam spokojnie
-A Big Boss pozwolił?
-Jeon nie musi o wszystkim wiedzieć. To jak zabierzesz mnie do domu czy sama mam wyjść?- spytałam pakując rzeczy do walizki
-Przepraszam panią, ale JJ nie mówił mi nic o żadnym powrocie do domu.- odparł
-Dobra, czyli sama mam wrócić. Tylko tyle chciałam.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Po paru sekundach do pomieszczenia wbiegł Jungkook.
-Czy ciebie popierdoliło! Nie możesz wrócić do domu, to zbyt niebezpieczne!- zaczął na mnie krzyczeć
-Co z tego, już tyle rzeczy było niebezpiecznych. Co w tym jest aż tak strasznego?
-Że Lee pewnie będzie chciał cię zabić! Czy ty idiotko nie potrafisz tego zrozumieć!- cały czas na mnie krzyczał
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top