#14
-Nie trzeba. Jutro ją założę. Chodź spać.- odparłam i pocałowałam chłopaka w usta
Błyskawicznie zasnęłam wtulona w moją miłość... chyba miłość, która mnie uratowała. Rano otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to agenta JJ wpatrującego się we mnie, chłopak głaskał mnie po głowie i uśmiechał się delikatnie.
-Cześć kochanie, wyspałaś się?- zapytał
-Tak, a ty?- odparłam wtulając się w niego
-Też, śniłaś mi się królewno.
-Kiedy będę mogła wrócić do swojego domu?- zapytałam chcąc już mieć wszystko z głowy
Wiedziałam, że nasz związek i tak nie przetrwa dłużej niż może tydzień. Jeon będzie zawsze wyjeżdżał i nawet nie będę wiedziała czy do mnie wróci czy zginie na jakiejś swojej misji.
-Nawet dziś, nie mogę cię trzymać w nieskończoność.- odparł
-Świetnie, odwieź mnie o 15 do domu. Jeon uważam, że to co się w nocy stało, powinniśmy o tym zapomnieć.- powiedziałam z ciężkim sercem
-Co? Jak można o czymś takim zapomnieć? Dlaczego?- pytał zdziwiony
-Po prostu, to był błąd. Ty jesteś agentem, a ja ratuję życie, nie mam pojęcia, czy jak pojedziesz na jakąś misję to z niej wrócisz więc powinniśmy zapomnieć o czymkolwiek. Przepraszam.
-Nie...., rozumiem o co ci chodzi.
-Dziękuję, że mnie rozumiesz. A teraz mógłbyś podać mi moje ubrania?
-Tak, zaraz przyniosę twoje rzeczy, a później zjemy i odwiozę cię.
Chłopak pomógł mi się ubrać, zrobił śniadanie, a później odwiózł do mojego mieszkania. Cały tydzień siedziałam w domu i nie odzywałam się do nikogo. Z Jeonem straciłam jakikolwiek kontakt i nawet nie chciałam go odnawiać. Za bardzo cierpiałabym przez niego. Po tym nudnym czasie siedzenia w domu wróciłam do pracy. Udawałam, że miałam wypadek samochodowy, a podczas wypadku złamałam obojczyk i nosiłam temblak, żeby nikt nie dowiedział się co się naprawdę stało. Siedziałam w swoim gabinecie i jedyne co mogłam robić to sprawdzanie dokumentów i obchody po salach szpitalnych. V tak bardzo martwił się o mnie, że zabronił mi nawet asystować przy operacjach.
-Dzień dobry młoda.- usłyszałam głos przyjaciela, ale nie był to V ani Jimin tylko Jin wraz z Monem
-Cześć chłopaki. Miło was widzieć.- odparłam wstając i chciałam ich przytulić na przywitanie, ale odsunęli się ode mnie
-Jak wyzdrowiejesz to wtedy nie puścimy się, ale teraz musisz na siebie uważać.- powiedział Nam
-Dobra, nic mi takiego nie jest. Co właściwie tutaj robicie?
-Przyszliśmy cię odwiedzić. Jak z barkiem?
-Dobrze, siadajcie. Sorki, za bałagan, ale nie mam czasu tego posprzątać.- odparłam siadając z nimi na sofie
-Nie ma sprawy, a co do tego twojego agenta jak wam się układa?- zapytał Jin
-Nie spotykam się z nim, nie mamy kontaktu.- odparłam smutna
-Przepraszam, że zapytałem, ale myślałem, że dalej się spotykacie.
-Nie ma sprawy Jin. Nie masz za co przepraszać.
-Właśnie, Jin chciał ci coś dać.- dodał Mon szturchając przyjaciela w ramię
-Tak, przyniosłem dla ciebie ciasto, które upiekłem.- odparł podając mi ładnie udekorowany deser
-Dziękuję bardzo, ale nie musiałeś.
Rozmawiałam jeszcze trochę z chłopakami, a po 2 godzinach chłopcy wyszli ze szpitala. Siedziałam w pracy do 20, a później wróciłam do domu.
Obawiam się, że Pan Lee będzie chciał się na mnie zemścić, mam tylko nadzieję, że Jeon, który stwierdził, że mnie kocha pomoże mi jeśli coś się stanie. Wiem, że chciałam abyśmy nie mieli ze sobą nic wspólnego, ale mam nadzieję, że pomoże mi jeśli będzie mi coś groziło.
Przez miesiąc od porwania nie widziałam się z Jeonem i miałam nadzieję, że tak pozostanie, ale pewnego dnia gdy weszłam do swojego gabinetu na krześle siedział nie kto inny jak właśnie agent.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam podchodząc do niego
-Amber nie mam czasu, muszę ci coś ważnego powiedzieć.
-Miałeś się do mnie nie zbliżać.- odparłam
-To jest bardzo ważne, chciałaś wiedzieć kim jestem, teraz ci powiem.- odparł, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona
-Tak?- zapytałam zaskoczona
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top