#01

Witam moje kluseczki! Jeśli jesteście chętni to serdecznie zapraszam na mojego snapa.

Jeśli chcecie to zapraszajcie mnie do znajomych. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będzie miał podobną popularność jak pierwsza część. Jutro już piątek więc pojawi się kolejny rozdział.  Pozdrawiam Wanessa~


Jak zwykle siedziałam w pracy. Nawet już nie pamiętam kiedy ostatnio miałam wolne. Może to było tydzień albo 2 tygodnie temu. Siedziałam w swoim biurze, które było wręcz wspaniałe i ogromne. Wszystko dzięki V, który zaproponował mi pracę w szpitalu. Oczywiście będąc w Korei miałam dużo możliwości pracy, ale Tae pomógł mi z Jiminem wybrać kierunek w którym się odnalazłam. Jako lekarz pomagam ludziom i mam dość mało czasu wolnego, ale zaczęłam o moim gabinecie. Po pierwsze pomieszczenie jest ogromne. Znajduje się na 15 piętrze, z którego przez wielkie okna mam zniewalający widok na Seul. Sam szpital znajduje się w samym centrum tętniącego życiem miasta. Pokój jest kremowy, a panele dębowe. Na białych półkach, które stoją przy ścianach jest dokumentacja medyczna moich pacjentów, których aktualnie przyjmuję, książki i inne papiery, które muszę wypełniać. Są tutaj też dokumenty związane ze stażystami, którzy są pod moją opieką. Przed oknami stoi moje wielkie biurko, które jest zawalone wszelkimi papierami, długopisami i nawet sama nie wiem czym jeszcze. W gabinecie jest również szafa z moimi ubraniami, kiedy jestem na nocnym dyżurze czasem nawet nie wracam do domu więc tutaj jest połowa moich ubrań. Dzięki V mam też własną łazienkę.

Sprawdzałam właśnie wszystkie dokumenty czy są poprawnie wypisane i karty pacjentów, którzy opuścili szpital. Nagle do pomieszczenia wbiegł stażysta, który był pod moim okiem.

-Pani doktor tam jest chłopak... cały zakrwawiony, ledwo oddycha!- mówił zasapany

-Chodź szybko!- krzyknęłam zakładając kitel i pobiegłam za stażystą

Podbiegliśmy do chłopaka, który leżał już na łóżku i było przy nim 2 lekarzy doktor SoRin i MinSoo oraz pielęgniarka, chłopak wyglądał okropnie. Cały we krwi i siniakach, spuchnięta ręka, podbite oko, z wargi ciekła krew oraz zakrwawiona koszulka, która już całkowicie przesiąknęła krwią.

-Co z nim?- zapytałam oglądają chłopaka

-Nie wiem zbyt wiele, ma bardzo płytki oddech i niski puls. Trzeba go operować?- zapytał jeden z lekarzy

-Skąd mogę wiedzieć, to przecież wy go przyjęliście. Dajcie mi tę kartę.- wyrwałam im z rąk kartkę ze stanem poszkodowanego

-Proszę pomóżcie mi, ja nie mogę drugi raz umrzeć.- słyszałam cichy głos pacjenta, który spojrzał na mnie i złapał za skrawek kitlu, brudząc go przy tym krwią

Czy on właśnie powiedział, że nie może drugi raz umrzeć? Może ma gorączkę i majaczy.

-Obiecuję, że pomogę ci. Zaraz wszystko zrobimy.- powiedziałam i zaczęłam czytać co było tam napisane

35 uderzeń na minutę, jak on jeszcze żyje, złamana ręka i możliwość licznych obrażeń wewnętrznych. Do tego bardzo wysoka temperatura 41 stopni. Czyli już wiem czemu mówił o tej śmierci. Są to zapewne objawy, ale jeszcze nie wiem czego.

-Trzeba go operować, tak jak mówiliście. Podejrzewam, że ma połamane żebra. Proszę pana, słyszy mnie pan?- zapytałam patrząc na mężczyznę, który tylko kiwną lekko głową- unieruchomcie mu głowę, pobierzcie krem i dajcie do badania, powiedźcie, że to pilne i czekajcie aż dadzą wam wyniki. Proszę pana, może to pana zaboleć, ale muszę sprawdzić pańskie obrażenia.- powiedziałam

Rozerwałam jego całą we krwi bluzkę i zobaczyłam, że ma dziurę po pocisku, z które wciąż ciekła krew. Jest bardzo źle, czyli to są te objawy. Przez ranę postrzałową. Położyłam ręce na jego brzuchu i zaczęłam lekko uciska po kolei każde miejsce, aby sprawdzić, czy nie ma nic więcej uszkodzonego, na szczęście z moich wstępnych wniosków nic nie wynikało.

-Zabieramy go na RTG?- zapytał stażysta

-Jak chcesz zabrać osobę postrzeloną na prześwietlenie, przygotujcie salę operacyjną. SoRin, będziesz moją asystentka, a ty z Min zabierzcie go na salę, zaraz tam przyjdziemy. Tylko szybko, nie wiemy jak daleko jest kula, jeśli dojdzie do serca to pacjent umrze.

Razem z lekarzem poszłyśmy przygotować się do operacji, a MinSoo i stażysta zabrali chłopak na salę operacyjną. Gdy byłyśmy już gotowe poszłyśmy do pacjenta. Stanęłam obok chłopaka i założyłam maskę oraz rękawiczki.

-Dajcie mi szczypce.- powiedziałam i otrzymałam je do ręki, dzięki Bogu kula po strzale wciąż była w skórze, a nie dostała się do naczyń krwionośnych. Zaczęłam tamować ranę, ale długo nie dawałam sobie sama rady więc pomogła mi SoRin, po dłuższej chwili i dużej utracie krwi dałyśmy sobie radę. Zaszyłam ranę i zajęłam się jego złamaną ręką, nastawiając ją, a pielęgniarka włożyła w gips. Zostało jeszcze oczyszczenie ran na twarzy i zajęcie się połamanym żebrami.

-Co mam zrobić z tym pociskiem?- zapytała pielęgniarka

-Włóż je do pojemnika i przynieś mi je do biura.- odparłam

Po 3 godzinach siedzenia na sali operacyjne na reszcie wszystko było zrobione i można było zabrać chłopaka do pokoju. Wyszłam z sali zmęczona i cała w jego krwi. Wyrzuciłam brudne obrani i umyłam twarz i ręce. Poszłam do swojego gabinetu i usiadłam na krześle zmęczona.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top