Wycieczka do Krakowa
Tak ogólnie to ta wycieczka była już dawno, bo w listopadzie 2019r., ale postanowiłem o niej napisać.
A więc tak:
W październiku chcieliśmy (jako klasa) pojechać na wycieczkę. Wybór padł na Aqua Park w Krakowie + Kino + Galeria itd. Wszystko było ok, wychowawca wydrukował zgody, ale nasza NIEZINTEGROWANA (na tamtą chwilę) klasa postanowiła, że se nie przyniesie części zgód. Pan się wkurwił i powiedział, że odwołuje wycieczkę. Wtedy zaczęło się "Jebanie Łysego". Byliśmy na niego źli, że odwołał wycieczkę, więc zaczeliśmy go wyzywać na Messengerze itp. Ci się potem okazało - jednak to nie "Łysy" przyczynił się do odwołania wycieczki, tylko pani dyrektor coś się upierdoliło w łeb i powiedziała, że do Aqua Parku nas nie puści bo się o nas "martwi". Potem na GW ustaliliśmy, że zorganizujemy kolejną wycieczkę, tyle że ominiemy park wodny. Pod koniec listopada (chyba 25, 27 coś mi się kojarzy) wreszcie pojechaliśmy. Mój kolega Wojtek wcześniej sobie złamał nogę, ale dzielnie zapierdalał, a nawet o kulach zdobył Dzwon Zygmunta. Do dzisiaj wszyscy sąz niego dumni. Ja jak to na przyjaciela przystało, całą wycieczkę (ok. 6km pieszo + ok. 4km w galerii XD) nosiłem mu plecak. Ciężko było w cholerę. Mniejwięcej kilometr przed galerią Wera - mistrzynii języka polskiego, zaproponowała mi, że ona trochę ponosi ten plecak, gdyż "wie jaki to ciężar". Ulżyło mi na trochę i rozbawiło mnie to, jak spytała co Wojciech ma w tym plecaku, dorzucając "Mam nadzieję, że Wojtek nie ma tam wiertarki...". Jprd ale mnie to rozbawiło. Szczególnie ta mina Werci. Spytała o wiertarkę, gdyż jesteśmy znani z noszenia do szkoły "różnych dziwnych rzeczy" (ale to najprawdopodobniej w kolejnej części tej książki). Troche poniosła ten ecak i oddała mi go. Jak już byliśmy w galerii, pab wychowawca ustalił z nami, że mamy spotkać się o 14:15 przy wyjściu, aby wrócić już do Buska. Cała klasa przytaknęła i rozeszliśmy się. Ja oczywiście dalej podążałem za moim przyjacielem Wojciechem z jego plecakiem. Gdy byliśmy w galerii, ogromnie nabrała mnie chęć na Tic Tacki pomarańczowe. Pół czasu przeznaczonego na chodzenie po galerii oszukałem się tych Tic Tacków, aż w końcu znalazłem je w jakimś Kolporterze po 3.98 zł. I jak myślicie co było dalej? Ogromna chęć + wreszcie znalezione = kupiłem trzy paczki XDDDD. Tak. Zjadłem je w 1 godzinę XD. Poźniej jak już nadszedł czas zbiórki (14:15) klasa czeka przy wyjściu. Pana wychowawcy nie ma. Czekamy jeszcze chwilę. 14:30 - pana dalej nie ma. Wera zadzwoniła do pana i on sie skapnął dopiero wtedy, że już trzeba iść. Żartowaliśmy, że poszedł degustować wina i sie opił. Gdy pan już wrócił, udaliśmy się do busa. Po drodze zgubiliśmy się (poszliśmy w nie tę stronę co trzeba i potem wracaliśmy się). Gdy już byliśmy w busie, z ulgą odetchnólem myśląc: To była udana wycieczka.
Będąc jeszcze wcześniej w Krakowie zwiedziliśmy Kościół "Wariacki" XD i Wawel, oraz byliśmy w kinie. W kinie podczas reklam, nudząc się, wymyśliliśmy z Wojciechem coś takiego jak "Wredel" - Wedel, "Doktor Dolirt" - Doktor Dollitle itp. To naprawdę była udana i niezapomniana wycieczka. Moje pamiątkowe zdjęcie było na rynku przy Kościele Mariackim, jak zapijam się "Żubrówką" (bo tak naprawde do pustej butelki pi wódce wlałem wodę).
Na tej wycieczce powstało kilka memów. Jest to między innymi:
Niestety znalazłem tylko dwa :/ (drugi jest na okładce części)
Ta wycieczka jest jedną z wielu niezapomnianych wycieczek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top