Kombinerki, Gwóźdź i Kontakt

Podczas noszenia różnych narzędzi do szkoły, zdarzyło się, że miałem przy sobie kombinerki mojego taty. Miałem je w plecaku. Na zastępstwie z księdzem, ksiądz chciał abyśmy posłuchali Radia Maryja z klasowego magnetofonu. Tyle że był problem. Antena była wciśnięta tak, że ciężko ją było wyciągnąć palcami. I wtedy ksiądz spytał się czy ktoś ma "PRZYPADKIEM" jakieś kombinerki. Oczywiście zgłosiłem się ja. Podałem księdzu narzędzie, a on wyciągnął antenę. Schowałem kombinerki do plecaka. Później na przerwie przed angielskim poszedłem do toalety, a gdy wróciłem, Daniel koniecznie chciał mi coś pokazać. Poszedłem za nim i ujrzałem gwoździa w kontakcie. Spytałem czy to jego sprawka. Odpowiedział że tak. No to spytałem czym to zrobił, a on odpowiedział, że moimi kombinerkami. Schrzaniłem go i schowałem kombinerki do kieszeni w bluzie. Spytałem co mu odjebło w głupi łeb i co by było, gdyby go prąd jebnął. W sumie szkoda że go nie jebneło, bo teraz jest troche uciążliwy XDDD (Jeśli to czytasz Daniel, nie obrażaj się XDDD bo serio kłamiesz itd.). Widocznie Daniel zrozumiał swój błąd i poprosił mnie spowrotem o kombinerki, żeby wyciągnąć gwoździa. Na nieszczęście zadzwonił dzwonek i pan od angielskiego szedł do klasy i zauważył Daniela majstrującego przy kontakcie. Na jeszcze większe nieszczęście szła pani Dyrektor i również to widziała. Pan od angielskiego zabrał Danielowi MOJE kombinerki, wyciągnął gwoździa i powiedział do mnie: KONFISKUJĘ! Widać było, że był zły. Ale nie to co ja. Ja byłem WKURWIONY na Daniela. Po pierwsze wziął moje kombinerki bez pytania z mojego plecaka, po drugie włożył nimi gwoździa do gniazdka i po trzecie przyczynił się do ich zabrania. Mieliśmy rozmowę z panem wychowawcą, pan od angielskiego przekazał wychowawcy słynne kombinerki, które "widziały 230V" i wychowawca kazał przyjść naszym rodzicom. Ja się w cholere wystraszyłem i nie chciałem nic mówić rodzicom, bo nie chciałem, żeby tata dowiedział się o tym, że biorę jego narzędzia bez pytania. Rodzice Daniela chyba przyszli do szkoły.

Po jakimś miesiącu, może półtora (dalej nic nie powiedziałem rodzicom), pan zawołał mnie do siebie. Stwierdził, że zrobi mi "przeszukiwanie plecaka". Znowu się wystraszyłem. Było po lekcji W-F, więc w szatni wszystkie "niebezpieczne" przedmioty dałem do chwilowego przechowania mojemu przyjacielowi Wojciechowi i poszedłem do pana. On coś tam jeszcze zaczął gadać, po czym kazał mi się odwrócić. Pan rozsunął plecak i wziął kombinerki z półki i mi je włożył do plecaka. Nie wiedziałem co się stało. Dlaczego pan oddał mi narzędzie? Nie zastanawiając się dłużej, podziękowałem panu i pobiegłem uradowany do szatni myśląc: Kurwa, nie będzie kary u starego!

Ta sytuacja była bardzo dziwna, ale wspominam ją radośnie XDD.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top