13
*Krystian*
Tego dnia miała mieć miejsce dyskoteka szkolna. Planowałem tego dnia w końcu wziąć się za Dominika. W końcu go uwieść. Musiałem zakończyć tą farsę związaną z zakładem. Ubrałem lekko potargane czarne spodnie, czerwoną koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Buty z ćwiekami miały dodać temu pazura. Stwierdziłem, że to wszystko będzie dodawać męskości co niewątpliwie wpłynie na Dominika. Dyskoteka odbywała się u jednego z kolesi z mojej drużyny. Karola tego z którym się zakładałem o stanowisko w drużynie...
...
Siedziałem na krześle przy mini barku gospodarza. W szklance miałem jakiś słabiej jakości drink. Już po chwili zobaczyłem Dominika. Postanowiłem wdrożyć mój plan w życie. Podszedłem dynamicznym krokiem do niego, złapałem za nadgarstek i pociągnąłem do pierwszego lepszego pustego pomieszczenia. Przygniotłem go do drzwi i zaczęła się moja gra.
- Co ty sobie myślisz?! Że możesz mnie tak olewać?! Czy ty naprawdę nie widzisz jak ja się staram?! - mój głos stał się drżący. Uzyskałem brzmienie jakbym miał płakać. Dominik patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie mógł nic z siebie wydobyć, bo tylko otwierał i zamykał usta.
- Ja...nie....prze....- nie chciałem tego słuchać. On nie powinien mnie przepraszać, tylko ja. Uciszyłem go wbijając się w jego usta. Były tak słodkie i idealne. Całowałem go subtelnie ale zachłannie, delikatnie, ale namiętnie. Zacisnął ręce na mojej kurtce. Czułem, że nie może oddychać, więc się od niego oderwałem.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. Bardzo chciałem to zrobić. Bardzo chciałem ci pokazać, że bardzo mi zależy. - powiedziałem kładąc dłoń na jego policzku. Głaskałem go po nim. Chwycił moją dłoń w swoje i patrzył na nią. Widziałem, że walczy z myślami. Ja byłem szczęśliwy, że w końcu wykonałem jakiś krok naprzód.
- To w porządku, nie zrobiłeś nic złego. To ja byłem wobec ciebie oziębły. Po prostu nie chciałem ci pokazać, że przykłówasz moją uwagę. - przyznał chłopiec lekko zniesmaczony. Zdecydowanie był uroczy. Nawet bardzo. Zaproponowałem mu, że odprowadze go do domu. Zupełnie zapominając o tym, że impreza dopiero co się zaczęła. Chyba byłem na dobrej drodze żeby go uwieść.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top