4
*Krystian*
Siedziałem na sali i wtedy wszedł Hektor z jakimś słodkim chłopcem obok siebie. Kumpel podszedł do mnie i przedstawił mi naszego gościa imieniem Dominik. Chciał dołączyć do kółka sportowego, więc kazałem mu zrobić jakieś trudne zadania. Szczerze nawet nie patrzyłem czy dobrze to robi tylko na jego zarąbistą szyneczkę. Po dłuższym czasie chłopiec skończył zadane przeze mnie zadania, dość szybko się uwinął, więc powiedziałem mu, że się zastanowię żeby nie dawać większej nadziei, choć wiedziałem że go przyjmę. Kiedy wyszedł z sali wpadłem na genialny pomysł jak go mieć i nie wyjść na ładnie mówiąc człowieka innej orientacji. Od razu poszedłem do szatni i zaczepiłem chłopaków.
- Ej ziomy co powiecie na kolejny zakład?- spytałem dwuznaczne poruszając brwiami.
- No dajesz co to za nieszczęsna duszyczka, którą tym razem chcesz przelecieć?- spytał Karol prawdopodobnie już mając w głowie plan.
- Ten nowy kociak- powiedziałem siadając na skrzyni do skoków
- Łoo widzę że tym razem dajesz barierę wyżej. Dobra a więc masz czas do końca semestru, masz dostarczyć nam zdjęcie jak po ostrym jebaniu chłopiec śpi w twoich ramionach.- mój kumpel w sumie nie postawił wyzwania tak wysoko. Pół roku do dużo czasu przecież.
- Okej przyjmuje, ale czysto teoretycznie co będzie jeśli przegram?- spytałem nie mając takiego zamiaru, ale po prostu lepiej wiedzieć czy warto się starać i niszczyć życie takiemu słodziakowi.
- Hm wiem! Jeżeli przegrasz oddasz mi stanowisko kapitana drużyny- zatarł rączki ciesząc się na prawdopodobną wygraną.
- Okej przyjmuje zakład- podaliśmy sobie ręce ściskając je. Jak ja uwielbiam to jak łatwo można nimi manipulować.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ten jest krótszy niż pozostałe ogólnie chyba będzie tak, że rozdziały z perspektywy Krystyna będą miały mniej słów. Jak zwykle zapraszam do zostawienia swojej opinii w komentarzu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top