15
[Miesiąc później]
*Krystian*
Plotki o mnie i o Dominiku nareszcie ustały. Bardzo się z tego powodu cieszyłem. Oczywiście na początku byliśmy sensacją, ale teraz już chyba każdy się przyzwyczaił do myśli, że szkolny podrywacz się ustatkował i jest w szczęśliwym związku z chłopakiem. Po lekcjach jak zwykle poszedłem z Dominikiem na gorącą czekoladę do kawiarni. Siedzieliśmy rozmawiając o różnych sprawach. Szkoła i takie tam rzeczy.
- Wiesz nie pomyślał bym, że twój pomysł wypali. Bardzo się cieszę, bo naprawdę jestem szczęśliwy. - powiedział nagle, całując mnie w policzek.
- Szczerze, sam w niego też wątpiłem. Ale wypalił. Również jestem szczęśliwy, w końcu mam wspaniałego chłopaka.- odparłem z lekkim przekąsem. Chciałem naprawdę temu dzieciakowi udowodnić, że mi na nim zależy. Dopiliśmy naszą czekoladę i poszliśmy pospacerować po mieście. Mijaliśmy budynki w trochę bardziej odludnej części miasta. Czerwona cegła i odpadający tynk wyglądały wyjątkowo spektakularnie. Jednak ja miałem piękniejszy widok. W końcu doszliśmy w miejsce, które oboje tak uwielbialiśmy. Niewielka ławka, koło starego placu zabaw. Cała drewniana uginająca się pod ciężarem naszych ciał. Brudny plac zabaw, zardzewiałe huśtawki i obdarta zjeżdżalnia. Trzepak na który już nikt nie wchodzi i ta wszem ogarniająca cisza. Siedzieliśmy i tylko patrzyliśmy jak wiatr porusza korony drzew w rytm swojej własnej pieśni. Trzymałem dłoń mojego chłopaka. Tak w końcu mogę to powiedzieć "mojego". To nie tak, że mam go za własność, ale jest mój i nikt mi go nie zabierze. Naprawdę zacząłem się do niego przywiązywać. Zamknięty w świecie swoich własnych myśli nie zauważyłem, że Dominik od kilku dobrych chwil się we mnie wpatruje.
- Coś się stało? - spytałem jakby otrząsając się z transu
- To nic takiego. Po prostu wyglądałeś na zamyślonego i tak uroczo marszczył ci się nosek- "uroczo" pomyślałem to słowo odbiło się we mnie jak młot uderzający w gong. Nie pamiętałem by ktoś wcześniej nazywał mnie uroczym.
- Wiesz myślałem żeby sobie zrobić tatuaż- powiedział nagle. Prawie się zakrztusiłem słysząc to.
- Żartujesz? Co niby miałbyś sobie zrobić? - spytałem zaskoczony
- Wiesz myślę o czymś od dłuższego czasu. Ale to chyba na razie będzie tajemnica. - przytaknąłem. Nie chciałem od niego nic wymuszać. Chciałem się cieszyć tą chwilą która jest. Przytuliłem go do siebie i pocałowałem subtelnie. Dominik uśmiechnął się oddając mój pocałunek.
- Co ty na to żeby w przyszłym tygodniu wpaść do mnie na noc? Zrobimy sobie maraton filmowy- zaproponowałem
- W sumie dobry pomysł, chętnie coś z tobą obejrzę - przyznał, opierając głowę o moje ramię.
- Cieszę się misiaczku
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top