Oh could you tell me? | 07

...

— Hyori! Tak się cieszę, że przyszłaś! — Przyjacielskie ramiona objęły ją w pasie, a obie dziewczyny pisnęły z podekscytowania na swój widok. — Na pewno nie będziesz mieć za to problemów w domu? — Przyjrzała się jej błyszczącym od brokatu powiekom i czarnej mini sukience.

O jakich znowu problemach mówiła jej Lisa? O wymykaniu się z domu po północy, okłamywaniu starszego brata czy upijaniu się w wieku siedemnastu lat? Bo na pewno nie o świętowaniu urodzin swojej najlepszej kumpeli. Tae nie wiedział przecież co dokładnie będą tam robić.

— Nie bój wilkołaka, Taehyung nigdy się o tym nie dowie. — Puściła oczko w jej stronę i uniosła w górę prezentową torebkę, którą od wejścia do klubu ściskała nerwowo w dłoniach. — Trzymaj. — Wręczyła prezent do jej rąk, śledząc uważnie reakcję na jej twarzy. — Osiemnastkę ma się raz w życiu.

— Oszalałaś. — Lisa zerknęła do środka opakowania, to znowu na nią. — Kim pieprzona Hyori! Ta torebka jest zbyt droga, żebym mogła ją od ciebie przyjąć! — Próbowała wsadzić prezent z powrotem do jej rąk, ale dziewczyna się jej nie ugięła.

— Odwdzięczysz mi się za rok. O ile dalej będziemy się przyjaźnić...

— Oczywiście, że tak, głuptasie! — szepnęła jej na ucho, a ona jeszcze szerzej się uśmiechnęła. — Naprawdę cię dzisiaj potrzebowałam, wiesz? Johnny przed godziną potwierdził, że przyjdzie na moją osiemnastkę, uwierzysz w to?! Zapomniałam, jak się oddycha! Tylko zobacz, jak się stresuję! — To mówiąc, przyłożyła dłonie do jej ramienia, które ze stresu zrobiły się lodowate i drżały wraz z resztą jej ciała. Nawet ogon napuszył się jej ze strachu, przez co wyglądała jak mały, zdziczały kot.

— Przestań! — Nastolatka zdzieliła ją po plecach. — Nie masz czym! Jesteś przepiękna i każdy wie, że Johnny tylko czeka na okazję, by cię zdobyć! — zapewniła ją, gdy ta uśmiechnęła się do niej blado. — Za dwa lata chciałabym wyglądać tak pięknie, co ty.

— Przecież już jesteś. — Lisa pokręciła głową i obróciła szatynkę w stronę lustra. — Spójrz tylko.

— Widzę — wymamrotała. — I nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Żaden chłopak ze szkoły się za mną nie obraca, nie dostaję walentynek... Wszyscy myślą, że jestem pokręcona jak mój starszy brat. Założę się, że nawet na balu zatańczę sama, bo każdy będzie się bał do mnie podejść. Że o pierwszym pocałunku nie wspomnę! — wydusiła ze złością.

Odkąd Taehyung został detektywem, jej życie przeszło wyraźny glowdown. Zarówno pod względem towarzyskim, jak i mentalnym, było jej ciężko dostosować się do nowej sytuacji. Większość osób z college'u po prostu nie miała do niej zaufania. Dzieci wilkołaków i wampirów bały się relacji z jej bratem. I w sumie co się dziwić, od czasu wypadku Taehyung upadł na głowę.

— Na wszystko przyjdzie pora. — Pogłaskała ją czule po ramieniu. — A po za tym, noc jest długa i na pewno zdołasz poznać jakiegoś chłopaka na przyjęciu. Jak wrócimy na salę, to poszukam ci kogoś do tańca, co ty na to?

— Powodzenia — bąknęła pod nosem, gdy ta cmoknęła ustami.

— Mówię poważnie, Hyori. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być człowiekiem. Jesteś szczęściarą. Piękną i w dodatku w ludzkim wydaniu.

— I co w tym niezwykłego? Nie mam super mocy, super zmysłów ani super chłopaka.

— Ale za to masz super charakter i każdy chłopak umarłby, by choć raz zamienić z tobą zdanie. Ba! Nawet wilkołaki. Kojarzysz Jasona? Ostatnim razem, gdy wyszliśmy razem na nocny patrol, pytał mnie o twój numer.

— Naprawdę? — Na wzmiankę o płci przeciwnej, jej powieki uniosły się do góry, odsłaniając piękne brązowe tęczówki. — J-Jason chciałby mnie bliżej poznać?

— Zapomnij! To nie jest typ dla ciebie! On jeszcze nie dorósł do związku z dziewczyną. Powiedziałam to tylko po to, by wzmocnić twoją samoocenę. A teraz chodź, pora znaleźć kogoś w twoim typie. — Wzięła ją pod ramię i wyprowadziła z łazienki.

Hyori nie mogła jednak wyrzucić z głowy wspominki o zauroczonym w dziewczynie wilkołaku. Odkąd wkroczyła w wiek dojrzewania, zarówno jej ciało, jak i psychika uległa drobnym zmianom. Dziewczyna zaczęła przekonywać się, że wbrew temu, co wcześniej myślała o chłopakach, zaczęła dostrzegać słabość w poszczególnych jednostkach. Jej największą słabością w tym okresie, okazali się bruneci. Tak, wysocy bruneci, którzy byliby skłonni uratować ją z opałów jak w jej ulubionych mangach. Przystojni, mądrzy, wrażliwi.

Ale czy takich dało się poznać w lokalnym klubie?

— Hej. — Chwila nieuwagi wystarczyła, by zgubiła przyjaciółkę z oczu, a tajemniczy blondyn stanął jej na drodze do baru. Hyori ścisnęła mocniej szklankę z colą zawierającą śladowe ilości alkoholu (gdyby Taehyung wiedział, ochrzcił by ją na nowo) i przygryzła wargę.

Z jednej strony potrzebowała towarzystwa, a z drugiej gdy już zdobywała uwagę chłopaków, oblewała się rumieńcem i nie potrafiła wydusić słowa.

— Cześć — odpowiedziała słodko, nie chcąc burzyć dobrze zapowiadającego się wieczoru. Brunet czy nie, nie oceniała książki po okładce.

— Jak masz na imię, kotku? — Pochyliła głowę, gdy mężczyzna bezwstydnie położył rękę na jej biodrze. Zbyt szybko. Za szybko. Prawdopodobnie miał za sobą już jednego drinka.

— H-Hyori.

— Bonnie? — Odkrzyknął jej przez muzykę. — Ładnie. Przyszłaś tu sama?

Zaprzeczyła.

— Moja przyjaciółka obchodzi osiemnastkę.

— Rozumiem. — Przybliżył się do jej ucha. — Ale strasznie słabo cię tu słyszę. Chodź, pogadamy na zewnątrz.

— Ale tylko na chwilę — dodała i ścisnęła go za rękę, by przedostać się przez tłum roztańczonych i lekko wciętych nastolatków.

Gdy dotarli do palarni, dziewczyna skrzyżowała ramiona na piersiach, próbując obronić się przed uderzającym ją chłodem. Na zewnątrz nie było jeszcze wielu gości, a czający się w kącie ochroniarz zajęty był grą na telefonie, więc nie zwrócił na nich uwagi.

— Ile ty masz lat? — zagadał ją blondyn, na co nastolatka wyprostowała się. Nie wiedziała, czy przez podanie prawdziwego wieku wpadnie w kłopoty, a mimo tego odważyła się zaryzykować i być z nim szczera.

— Siedemnaście — odszeptała mu, wdychając w płuca zapach papierosów. — Dwa tygodnie temu miałam urodziny. Tylko nikomu ani słowa! Musiałam podać im fałszywe id, żeby się tu dostać. — Chłopak zachichotał.

— A więc taka z ciebie rozrabiaka? — Otoczył ją delikatnie ramieniem, a Hyori nawet podobała się uwaga, z jaką ją trzymał. Jak najdroższą porcelanę.

Może nawet zdołałaby nacieszyć się nią bardziej, gdyby nie para oczu przypatrująca im się z ciemnego korytarza, przez którą musiała aż odłożyć swoje picie na bok.

— Ukrywasz przede mną coś jeszcze? — Chłopak najwyraźniej uznał jej brak odpowiedzi za potwierdzenie i uśmiechnął się szerzej na jej zmieszaną minę.

— Mam chłopaka — rzuciła bez namysłu.

— Co?

— No co, co. Gówno. Nie zadawaj tyle pytań, tylko stąd spieprzaj. Koniec spotkania — oznajmiła i fuknęła pod nosem, szukając innej drogi ucieczki, podczas gdy wampir zmierzał już w jej stronę.

To by było na tyle, jeśli chodzi o randkowanie ze znajomymi i dobrą zabawę.

— Nawet nie zaczynaj — Spojrzała na niego kątem oka, gdy ten oparł się o ścianę. — Nie potrzebuję wykładów.

On wzruszył ramionami jak na buca przystało.

— Przecież nic nie mówię.

— Ale widzę, że aż ciśnie ci się na usta! Nie jestem dzieckiem, okay? — Pogroziła mu palcem, gdy wampir uśmiechnął się, jakby powstrzymując napad śmiechu.

— Okay, dorosła.

Popatrzyła na niego w milczeniu przez dobre kilka sekund.

Nic się nie zmienił. Był tak przystojny, jak zapamiętała go sobie parę lat temu.

— Więc, uhm... Kiedy wróciliście?

— Parę dni temu. — Nastolatka skinęła głową, odwracając wzrok, by nie zauważył łez zbierających się w kącikach jej oczu.

Chcąc nie chcąc, zrobiło jej się miło na myśl, że postanowił ją odnaleźć. W klubie, w nocy. Kiedy tak bardzo próbowała wyrzucić go sobie z głowy.

— Czy oni... J-Jeszcze mnie pamiętają?

— Oczywiście, że tak. Tęsknią. Jimin nie może doczekać się, aż cię zobaczy. — Jego odpowiedź zagłuszył szloch wydobywający się z ust dziewczyny, gdy Hoseok bez słowa przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej. — Nie płacz. — Nigdy by nie przypuszczał, że przywiąże się tak bardzo do siostry swojego wroga.

— Dziękuję.

— Za co?

— Za to, że wróciłeś. — Schowała nos w jego bluzie. — Że nie brzydzisz się mnie po tym, co zrobił mój brat.

— Hyori.

— Nie, musisz to wiedzieć. Coś bardzo złego stało się z Taehyungiem, od kiedy wyjechaliście. Kiedyś mówił mi wszystko.  A teraz są dni, kiedy nie ma go w domu. On przepadł! Ma ten chory plan w głowie, by unicestwić wampiry i ja... Nie chcę was stracić. To mój brat, ale z wami zawsze czułam się jak z rodziną. Mieszkając z nim, nie czuję się już bezpiecznie. Nie chcę tam być.

— Więc nie wracaj — powiedział nagle, a ona przetarła zaczerwienione od płaczu oczy. — Zostań z nami.

— P-Pozwolisz mi?

— Ale pod jednym warunkiem; Jungkook nie może się o niczym dowiedzieć. Nie byłby zachwycony, wiedząc że porwałem siostrę jego ukochanego — zaznaczył, a jej oczy błysnęły z podekscytowania.

— Porwanie oznaczałoby brak zgody. A ja przecież chcę, żebyś mnie porwał!— Położyła swoje dłonie na jego ręce, dwa razy większej. — Więc na co jeszcze czekasz? Porwij mnie, Hobi.

Starszy odchrząknął z zakłopotania.

Mimo, że gdy doświadczył swojej przemiany, był niewiele starszy od Hyori, to przez te wszystkie lata spędzone na ziemi, czuł się dużo starzej niż wyglądał i nie wiedział jak się przy niej zachować. Spotkawszy dziewczynę po tak długiej przerwie, jeszcze bardziej zapragnął jej chronić. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, ale jej uścisk działał na niego jak kawa w pochmurny poranek.

— To o takich rzeczach marzą teraz nastolatki w twoim wieku?  — Uniósł pytająco brew, gdy dziewczyna zmroziła go wzrokiem.

— Nie jestem dziec...

— Jesteś piękna — wyszeptał jej w tym samym momencie. — Myślałem, że warto o tym wspomnieć. Ostatni raz, kiedy cię widziałem, nie potrafiłaś się jeszcze poprawnie wysłowić. Nie, żeby było w tym coś złego. Twoja wada wymowy była nawet urocza...

— Oppa! — Nastolatka zdusiła w sobie krzyk, rumieniąc się ze wstydu. — Po prostu zabierz mnie już do domu...

...

— O matulu! Nie wierzę, że znowu tu jestem! — Stłumiła pisk, gdy starszy chłopak wprowadził ją do pokoju.

Było tak jak sobie to wyobrażała. Gdy tylko weszli do środka, jej nozdrza uderzył znajomy zapach wody kolońskiej, proszku do prania i kwiatów stojących w wazonie. Z rozmarzeniem sunęła palcami po okładkach książek stojących na półce, nie mogąc się doczekać, aż spędzi tu więcej czasu. Aż zamknie się w bibliotece, z kawą i kocykiem, i poczuje się jak jedna z serialowych nastolatek.

— Tylko nie nastawiaj się na niewiadomo co... — Uprzedził ją, gdy dziewczyna usiadła na łóżku. — Na obecną chwilę, będziesz musiała pomieszkiwać w mojej sypialni. Powiedz mi, czego potrzebujesz; ubrań, kosmetyków, plecaka, a ja jutro postaram się to wszystko ogarnąć.

— Ciebie. — Chude ramiona zawiesiły się na jego klatce piersiowej, przez co uśmiechnął się blado. — Zimno mi.

— Chcesz bluzę? — Wstał z łóżka, by zajrzeć do szafy, ale dziewczyna złapała go za rękę.

— Po prostu mnie przytul. — Wpatrywała się w niego w zahipnotyzowaniu.

— Hyori... Jestem wampirem. Wiem, że może nie wyglądam na dorosłego, ale jestem stary. Okropnie stary. Gdybym był człowiekiem, nie pozostałby po mnie nawet proch, rozumiesz? Jestem tak stary, że twój nauczyciel mógłby być moim pra pra pra pra...

— Hobi.

— Pra pra pra...

— Hobi!

— Wnuczkiem!

— Hobi oppa. — Zawiesił się, gdy dziewczyna przybliżyła się. Opuszki jej palców połączyły się wzdłuż jego żuchwy, a wszystko o czym myślał, to jej uśmiech. — Wierzysz w przeznaczenie?

Przytaknął w odpowiedzi.

— Wierzę. — Obserwował jak dziewczyna wyszukuje czegoś na telefonie, po czym podała mu go do ręki.

Szatyn przyglądał się w skupieniu swojemu portretowi zapewne narysowanego ołówkami.

— Narysowałam to tydzień przed swoim porwaniem. Śniłeś mi się. Powiedziałeś, że niebawem spotka mnie coś złego, ale żebym się nie bała, bo przyjdziesz mi z pomocą. P-powiedziałeś, że wiesz to wszystko, bo jesteśmy sobie pisani... Od kiedy zobaczyłam cię na żywo, te dwa lata temu, czekałam na dzień, w którym do mnie wrócisz. Więc nie mów mi, że jesteś stary, że czegoś nam nie wypada, że Jungkook ci nie wybaczy, bo te miejsce. — To mówiąc przycisnęła jego rękę do swojej klatki piersiowej. — Zawsze czekało na ciebie.

Brunet obserwował ją w skupieniu.

— Naprawdę?

— Na tysiąc procent.

Hoseok przełknął głośno ślinę.

— Przemyślę to.

— Co?

— No to co mi teraz powiedziałaś. Wrócimy do tego tematu później.

— Ale... Ale to nie miało się tak skończyć! Miałeś się ucieszyć i nie wiem, objąć mnie?! M-Może nawet pocałować!? — Dziewczyna jęknęła z dezaprobatą.

— Aż tak bardzo spieszy ci się by to zrobić? — prychnął w odpowiedzi i popatrzył na jej zaczerwienione policzki. — Mówisz, że czekałaś na mnie dwa lata. To chyba nic się nie stanie, jeśli poczekamy kolejne dwa? Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

— Dwa lata?! Żartujesz sobie ze mnie?! Oppa, mówię do ciebie! Nie próbuj nawet wychodzić z pokoju, bo...

Ciepłe wargi przycisnęły się do jej czoła, a jej ciało znieruchomiało na moment. Ich oczy zmierzyły się w pełnym wyczekiwaniu.

— Wiem. Ja ciebie też. Ale masz szesna... Siedemnaście lat. Tak, dwa tygodnie temu miałaś urodziny — poprawił się, zanim zdołała go przekrzyczeć. — Poza tym, twój brat jest tykającą bombą zegarową i jeśli się dowie, oberwie mnie ze skóry. A ciebie wsadzi do klasztoru i już nigdy nie uda nam się zobaczyć.

— Nieprawda! Ty zawsze znajdziesz sposób! Kwiaty na moje urodziny to też była twoja sprawka, prawda?

— To nie zmienia faktu, że musimy się powstrzymać...

— Od kiedy nagle obchodzi cię opinia mojego brata, co?

— Od kiedy wprowadził cię do mojego życia, Hyori — szepnął jej na ucho i z rozbawieniem opuścił pokój.

Czy wszyscy bruneci zgrywali tak trudno dostępnych?



...

Uhm, co tu się wydarzyło? Oo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top