I bind myself | 03
a/u Stało się, wasze manifestacje sprawiły, że wróciłam O.o
...
— Więc mówisz, że nikt podejrzany nie rzucił ci się ostatnio w oczy? — Popatrzył nieufnie na barmana, który z minuty na minutę wydawał się coraz bardziej poirytowany pytaniami Taehyunga.
— Nikt poza tobą, nie. — Chciał, żeby obecność człowieka okazała się fatamorganą, a odznaka z policji, którą tak bardzo lubił się popisywać częścią halloweenowego stroju.
Eks Jungkooka był detektywem? Niech tylko sprzeda tego newsa przyjacielowi, a był pewien, że laczki pospadają mu z nóg!
— Masz mówić tylko prawdę — napomniał go Tae, na co Luhan przygryzł usta.
Skończył polerowanie fikuśnego kieliszka, a kuchenna ścierka spoczęła na jego ramieniu, gdy pochylił się w stronę człowieka.
— A wyglądam jakbym kłamał? — Nachylił się, a jego oddech połaskotał jasną skórę Taehyunga.
Detektyw widział kątem oka jak para siedzących po jego lewym boku wampirów oceniała ich zachowanie, siorbiąc piwo z wysokich kafli. Jedno kiwnięcie wystarczyło, by zbudzić ich do ataku, które zresztą tak bardzo kochali. Zrobiliby wszystko, by pokazać ludziom, kto tu rządzi.
— Wyglądasz na wampira-aroganta — stwierdził po chwili, wrzucając słomkę do wiśniowej coli zero, bo po kilkugodzinnej pracy papierkowej na komisariacie zbrakło mu sił na kłócenie się z zimno-skórym.
Czas tykał, a jemu brakowało wskazówek na odnalezienie chłopca. Co gorsza, obawiał się, że na ratunek mogło być już za późno. On natomiast bił się z myślami jak powiedzieć o wszystkim matce zaginionego. Czy dałaby radę udźwignąć niefortunne wieści?
— A ty na kogoś, kto lubi pakować się w kłopoty. Porwanie Hyori niczego cię nie nauczyło? — Wampir pokręcił głową i powrócił do wykonywania swojej pracy, pozostawiając człowieka w niemałym osłupieniu.
Cztery lata temu, po tym jak padł ofiarą wypadku samochodowego i obudził się ze śpiączki, jego młodszej siostrze zdarzyło się mówić szalone rzeczy. O zaginięciu, o tym jak z pomocą wampirów szukał jej po całym kraju i jak te bohatersko uczestniczyły w sprowadzeniu jej do domu. Hyori od zawsze miała wybujałą wyobraźnię, więc łatwo było stwierdzić, że historyjki wyssała z palca. Jednak do tej pory tylko ona mówiła mu o nich na głos.
Aż do teraz.
— Mógłbyś powtórzyć? — poprosił wampira, który oderwał wzrok od krojenia limonki.
— Nie pamiętasz już? Przyszedłeś do mnie parę lat temu twierdząc, że szukasz swojej siostry. Chociaż ciężko, żebyś mnie pamiętał, gdy ktoś taki jak Jungkook zawrócił ci w głowie. A swoją drogą, dlaczego się rozstaliście? Bo do tej pory nie chce mi nic powiedzieć...
Porwanie, Jungkook, rozstanie?
Miał wrażenie, że słowa wlatywały do niego jednym uchem, a wylatywały drugim. Nic o czym wampir mówił nie pokrywało się z jego pamięcią, a raczej nie wyjaśniało jego braku.
Jednak fakt, że zimno-skóry się przed nim otwierał, wskazywał na światełko w tunelu, dlatego postanowił grać na zwłokę i użyć na nim swoich aktorskich sztuczek.
— Właściwie, to sam chciałbym wiedzieć dlaczego — przyznał cicho, ale wystarczająco głośno, by wzrosło zainteresowanie Luhana i przybliżył się ponownie do wyspy, przy której siedział Tae.
— Jak to? Myślałem, że to ty go zostawiłeś.
— Ja? Nie miałbym serca po tym, co dla mnie zrobił — wymyślił na poczekaniu, zmuszając się do przygaszonej miny. Kilka lat w zawodzie nauczyły go jak kłamać dla korzyści. Po tych wszystkich przesłuchaniach, Tae czuł się jak ryba w wodzie.
Wampir połknął haczyk, odwzajemniając jego smutek.
— Z jednej strony cię rozumiem, Tae, ale z drugiej, co u licha strzeliło ci do głowy, by zostawać detektywem? Nie boisz się, że Jeon mógłby to źle zinterpretować?
— Myślę, że ucieszyłby się na wieść, że posiada asa w rękawie. — Wyprostował się, a oczy wampira nabrały blasku. Wiedział, że mu tym zaimponował. — Nastały ciężkie czasy, a ja mogę nam wszystkim pomóc. Posiadam informacje, które działają na naszą korzyść. Jestem w stanie przewidzieć, gdzie ludzie postawią swój pionek. Jesteśmy w stanie to wygrać, jeśli tylko złączymy swe siły. Pytanie tylko, czy Jungkook wciąż chce mieć ze mną do czynienia.
— Nie zaszkodzi się o tym przekonać. — Luhan sięgnął po pozostawiony na barze paragon i zaczął po nim szybko bazgrać. — Masz szczęście, że do mnie zadzwonił. Za kilka dni pojawi się w mieście wraz ze swoim klanem i wyprawi małą imprezę powitalną na ich cześć. Jak chcesz, to zabiorę cię tam ze sobą, a póki co weź ze sobą mój numer.
— Myślisz, że to dobry pomysł? — spytał, przyjmując świstek papieru do ręki, na co wampir uśmiechnął się blado.
— Lepszej okazji nie będzie.
I zanim Taehyung zdołał go o coś jeszcze zapytać, oddalił się w stronę kasy, by obsłużyć zniecierpliwionego klienta. On z kolei zaczął przyswajać w głowie nowe informacje.
Świadomość, że został zaproszony do "siedziby" tych krwiopijców niezmiernie go ucieszyła. Od dawna pragnął dowiedzieć się więcej na ich temat. Przewidzieć ich plany i być w stanie wyprzedzić ich ruchy. Zwłaszcza teraz, gdy konflikt między ludźmi, a nieśmiertelnymi zaostrzał się, chciał zrobić wszystko, by ochronić swoją rodzinę, ale także ludzkość. A przecież nic lepiej nie przyczyniłoby się do unicestwienia wampirów, jak zaprzyjaźnienie się z nimi i poznanie ich słabej strony.
— Słucham? — odezwał się głos w słuchawce, gdy wyszedł z baru. — Tae, co to za hałasy w tle? Nie wróciłeś jeszcze do domu?
— Wyszedłem, żeby się przewietrzyć — skłamał, pociągając nosem, bo temperatura zdecydowanie nie sprzyjała teraz nocnym przechadzkom. — Mniejsza o to. Mam coś, co cię ucieszy.
— No to mów.
— Dostałem zaproszenie na imprezę zamkniętą klanu. Możliwe, że uda mi się dowiedzieć czegoś więcej odnośnie planowanego ataku.
— Wykluczone, to zbyt niebezpieczne. Co jeśli chcą się tobą pożywić?
— Nie, jeśli mają mnie za swojego przyjaciela. Bogum, taka szansa może się nie powtórzyć.
— Czy to ma związek z twoim ojcem, Tae? Dalej o nim myślisz? Mówiłem tyle razy żebyś nie popełniał błędu i nie mieszał pracy ze sprawami rodzinnymi. Pomogłem ci dowiedzieć się tyle, ile mogłem, więcej nie jestem w stanie.
— On nie ma tu nic do rzeczy — burknął, mając ochotę odstawić telefon od ucha. — Moim celem jest odnaleźć porywacza i taki mam właśnie plan. Może i jestem młody i mniej doświadczony, ale chcę, żebyś mi zaufał. Nie zawiodę cię.
— Podeślij mi szczegóły, dokończymy ten temat w pracy — odpowiedział mu Bogum i zakończył połączenie. Może i był starszy i bardziej doświadczony, ale nie było powodu, by obchodził się z Tae jak z jajkiem. Chłopak czuł, że to jego moment, by zaistnieć w pracy i nie chciał się poddać.
Nawet jeśli oznaczało to walkę z samym przywódcą klanu.
...
a/u Jungkook nie jest gotowy na tę wersję Tae...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top