And I know your warmth is | 09
...
— Yoongi... Yoongi, śpisz?
— Śpię bo co? — westchnął, czując wiercącego się obok w łóżku chłopaka.
— Bo ja nie mogę...
Zastanawiał się, czy aby nie był to jeden z momentów, w których Jimin zamieniał się w rozpalonego pożądaniem kocura.
— A czemu nie możesz?
— M-Martwię się... — wyjąkał za jego plecami.
Yoongi przekręcił się na drugi bok i położył dłoń na jego biodrze.
— To się nie martw. Jestem tu, przy tobie.
— Łatwo ci mówić. Minęły dwa dni, od kiedy Jungkook wyparował z domu. A Hobi jest jakiś taki weselszy, że go nie ma? Dla ciebie to jest normalne?
— Hoseok nigdy nie był normalny, Jimin — powiedział, przecierając oczy. — Pewnie odbiło mu z samotności. Mówiłem ci, że powinniśmy kupić mu kota. Biedny nie ma co ze sobą zrobić.
— No właśnie! Przysięgam, że słyszałem go gadającego po nocach! Nie zrozum mnie źle, mi samemu zdarza się powiedzieć czasem coś na głos, ale o czym on tak w kółko gada?! A może zaczął widzieć duchy? Wiesz, co mówią o mieszkaniu w starych domach... — Jimin usiadł nagle na łóżku.
I to był znak, że dłużej już nie pośpią. Młodszy chłopak zacznie zaraz bać się ciemności i prosić go, aby sprawdził, czy nic nie czyhało na nich pod łóżkiem.
— Duchy nie istnieją, kochanie. To bujda.
— O wilkołakach mówiliśmy to samo! — ucichnął, gdy nagle do jego nozdrzy dotarł słodki, uwodzicielski zapach. — Czujesz to?
— Pachnie naleśnikami.
— Dosyć tego, idę z nim poważnie porozmawiać! — oznajmił, narzucając na siebie szlafrok i kapcie, a Yoongi niechętnie wstał za nim.
— Dobra, nie uruchamiaj się już tak, idę z tobą.
Obaj podążyli długim korytarzem w stronę kuchni, a zapach naleśników nabierał intensywności z każdym ich krokiem.
— Co tu... — Ale zanim Jimin został zdemaskowany przez Hobiego, Yoongi zakrył mu usta dłonią i zaciągnął go w cień, aby wybadać sytuację przed wtargnięciem do pomieszczenia. — Yoongi, chyba mam zwidy — wyszeptał, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy wzruszenia.
Bo oto w ich domu gościła Hyori. Jego ukochana Hyori, z którą bawił się w chowanego w bibliotece i piekł babeczki jagodowe.
— Kto by pomyślał, że wampiry też mają swoje słabe strony — zaśmiała się, łaskocząc Hoseoka, gdy ten próbował się przed nią ocalić.
— Ach tak? — I kiedy była pewna, że wampir zacznie ją prosić o zaprzestanie, ten chwycił stojącą na blacie mąkę i sypnął nią w jej stronę. Dziewczyna pisnęła, robiąc unik i otrzepując w panice włosy.
— Hobi, będziesz to zaraz zlizywał z podłogi! — zagroziła i wtedy właśnie Jimin postanowił włączyć się do rozmowy, pochrząkując, aby zwrócić na siebie ich uwagę.
— No właśnie, ja i Yoongi też chcielibyśmy to zobaczyć.
Hoseoka wyraźnie zaniepokoił ich widok, a jego wzrok zatrzymał się na Yoongim.
— Mogę to wam wyjaśnić...
— Czyżby?
— Proszę, nie kłóćcie się! — Dziewczyna stanęła między nimi. — Proszę! Yoongi oppa... — Popatrzyła na niego ze smutkiem w oczach. — To wszystko moja wina. To ja poprosiłam Hobiego, żeby mnie tu zabrał. Wiem, że nie powinnam była, ale przy Tae nie czułam się już bezpiecznie. Mój brat oszalał, a to była moja jedyna szansa, żeby was spotkać!
— Hyori, hej! — Jimin prędko znalazł się przy nastolatce, aby nie dopuścić jej do histerii. — Nie płacz, Yoongi nie zamierzał się wcale kłócić! Prawda, Yoongi? — Jimin skarał wzrokiem Yoongiego.
— Daruj sobie i tak o wszystkim wiedziałem.
Trzy pary oczu utknęły na nim w niemym osłupieniu.
— Wiedziałeś?!
— Nie bez powodu jestem zastępcą dowódcy. Może jestem stary, ale umysł mam całkiem sprawny.
— Jak? Przecież starłem każdy ślad, jak perfekcyjna pani domu! — Hoseok oparł dłonie na biodrach i potrząsnął głową, jakby próbował odpędzić absurd tej sytuacji.
— Nie wszystkie. — Yoongi zmrużył oczy i wskazał na jego kitkę. Różowa gumka w rzeczy samej należała do Hyori. — A tak przy okazji, pachniesz jak Victoria Secret. To było podejrzane od samego początku.
Podczas gdy dwójka wampirów wdawała się w zażartą dyskusję, Jimin skorzystał z okazji, by wyściskać nastolatkę za wszystkie stracone chwile.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem, Hyori! — westchnął, przytulając ją mocniej. — Brakowało mi kogoś, komu mógłbym się wyżalić i z kim mógłbym pogadać o książkach. Ale teraz wszystko nadrobimy!
— Naprawdę pozwolicie mi tu zostać? — zapytała łamiącym się głosem. — O niczym więcej nie marzę!
— Potrzebujemy cię. Ja i tych dwóch w szczególności. To pierwszy raz jak nie próbują się zabić...
— Nie strasz Hyori, nigdy tego nie próbowaliśmy — wampir bezlitośnie obalił kłamstwo, szykując kolację. — Hyung zawsze był dla mnie jak starszy brat.
— Hobi ma rację — potwierdził Yoongi. — Jesteśmy rodziną i trzymamy się razem. Możesz na nas liczyć. Jungkook może co prawda nie będzie zachwycony tym co się tu wydarzyło, ale coś wymyślimy.
— Dziękuję wam. Mam nadzieję, że pewnego dnia stanę się jedną z was i... — zaczęła tłumaczyć, kiedy Hobi wcisnął jej truskawkę do buzi. Na temat jej przemiany było zdecydowanie za wcześnie.
— No dalej, mała, jedz. — Odgarnął jej włosy za ucho, po czym wsunął w jej dłonie talerz z naleśnikami. Gdy para usiadła razem na sofie, Jimin szturchnął Yoongiego w ramię.
— Słyszałeś to, Yoongi? M a ł a — zaszlochał, kiedy wampir nadziewał kawałek naleśnika i próbował przekonać nastolatkę do jedzenia.
— Jak nazywam cię skarbem, to tak nie reagujesz — bąknął pod nosem starszy.
— Yoongi, przeżywam właśnie moment, okay — powiedział, dramatycznie przykładając dłoń do serca. — Ciebie mam pod ręką cały czas. A właśnie... — ściszył głos. — Myślisz, że powinniśmy pogadać z nią, no wiesz, na temat pszczółek i kwiatków?
— Powinieneś. Na mnie nie licz. Nigdy nie byłem dobry w tych tematach. — Poklepał go po ramieniu.
— Obejrzycie z nami Shreka? — zasugerowała nagle Hyori.
— Genialny pomysł! — Jimin momentalnie znalazł się u boku nastolatki. — Yoongi może zrobiłbyś nam wszystkim kakałko?
...
a/u
Z myślą o Was i specjalnie dla Was!
Miłego wieczorku dla wszystkich, którzy czekali <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top