II. Best friends
Dziękujemy za tak miłe przyjęcie, Sutekiny!🎉 Mamy nadzieję, że następne rozdziały spodobają wam się tak samo, a nawet bardziej, jak poprzednie. Zatem, miłego czytania.
- Jelonek
Yoongi parsknął cichym śmiechem, lekko zaciskając uścisk na dłoni omegi, sygnalizując mu, że na zgubę nie ma nawet najmniejszego prawdopodobieństwa. Przez cały spacer z Jeonggukiem, Min nie zorientował się nawet, że chłopak od dawna powinien być na uczelni, a on zbierać się do pracy w gabinecie lekarskim. Jednakże cały czar miał zaraz prysnąć, gdyby Yoon nie został zaczepiony przez starszego mężczyznę, z dużymi okularami jak denka od słoików; w dłoniach trzymającego średniej wielkości płótno.
Yoongi nie wyczuwał w mężczyźnie wroga, ale zapach mentolu solidnie ranił jego nos, więc schował omegę za siebie, chcąc go chronić w razie potrzeby.
— Spokojnie. — Zaczął staruszek, wyciągając malunetk, aby przyjrzeć mu się z deka. — Nie mam wobec was złych zamiarów, dzieci, nie musisz go chować.
— W takim razie, czego pan od nas chce?
— Jesteś bardzo agresywny, chłopcze. — Zaśmiał się emeryt, wręczając w dłonie miętowłosego płótno, po czym odsunął się od pary na kilka kroków w tył.
— Ale to zrozumiałe, skoro jesteś alfą.
— To jest...
—Przyznam szczerze, że już od dawna nie widziałem tak bardzo zakochanej w sobie pary. — Westchnął, skrywając dłonie do kieszeni zniszczonego płaszcza. — Nie widzicie świata poza sobą, próbujecie chronić się nawzajem, a to jak na siebie patrzycie jest po prostu najdłuższą chwilą w danym czasie. Yoongi naprawdę nie wiedział co powiedzieć. — Wyglądacie jak moi starzy przyjaciele. Amelia i Hyungwoon, którzy byli sobie przeznaczeni... W dodatku zachowywali się tak samo jak wy teraz, co niestety skończyło się śmiercią ich obojga. — Zamyślił się staruszek, zaraz jednak potrząsając głową z uśmiechem.— Oh, przepraszam, że zanudzam was takimi historyjkami. Już sobie pójdę, a wy, dzieciaki, pielęgnujcie uczucie jakim do siebie pałacie. W tych czasach jest już na wymarciu.
I starszy odszedł, zostawiając alfę i omegę zszokowanych. Oczywiście Min jako pierwszy uśmiechnął się lekko, patrząc na malowidło na którym był ukazany moment jak Jungkook patrzy na starszego z uśmiechem, chowając ręce za sobą. Świat wokół nich wariował, a oni stali wpatrując się w siebie, jakby poza nimi nie było świata. —Wyszedłeś uroczo, dzieciaku. — Parsknął Yoon, wręczając płótno w ręce omegi.
Chwyciwszy malunek w swą szczupłą dłoń, momentalnie wypieki koloru dorodnej róży wkradły się na lica młodszego, czego nie był w stanie teraz ukryć, promienie słoneczne przedzierające się przez liczne gałęzie, oświetlały twarz omegi dając tym samym na nią idealny wgląd, który dostrzegł dominant już w pierwszej chwili. Nikt by się nie spodziewał gestu staruszka którego oboje widzieli po raz pierwszy w życiu, nieznajomego który potrafił dostrzec uczucia obojga osobników już na pierwszy rzut oka, utrwalając wszystko na niewielkim płótnie, wręczając miętowowłosemu podarunek, momentalnie się oddalając. Osobnik ten, jako jedyny odważył się wypowiedzieć na temat uczuć które wręcz promieniały od "zakochanych".
— Tutaj widać jak muszę patrzeć za każdym razem pod górę. — Zaśmiał się szatyn ruszając z alfą w stronę wyjścia z ogromnego parku. Szczęśliwe chwile pryskają jak czarodziejska bańka, z którą trzeba się pogodzić, mając jedynie ciche nadzieje, że te powrócą w tak niespodziewany sposób jak dziś. Czas leciał nieubłaganie, Yoona goniła praca, Jeongguka zaś wykłady na które i tak już prawdopodobnie się spóźnił. Oboje nie zważali na godzinę, lecz świadomość obowiązków obojga, nie pozwalała o sobie zapominać.
—Hyung, nie powinieneś być już u siebie w gabinecie?— Zapytał młody dorosły wręczając malowidło chirurgowi. Chciał by ten je zatrzymał, by nigdy nie zapomniał o tej chwili, nie tak jak młoda omega, która była wręcz pewna iż tą chwilę zatrzyma na wieki w swoim sercu.
— Masz rację. — Odpowiedział Yoongi, ściskając w dłoniach malowidło. Spojrzał tylko na młodszego, ale ten pokiwał głową, że może go wziąć. Min ucieszył się, chcąc jak najszybciej postawić płótno na biurku w swoim pokoju, albo chociażby na ścianie naprzeciwko łóżka, lecz wtedy do jego myśli wkradł się Jimin.
— A ty, dzieciaku? Nie powinieneś być już dawno na uczelni? — Miętowłosy zerknął na zegarek, umieszczony na jego prawej dłoni; po czym parsknął cicho widząc, jak twarz omegi oblewają rumieńce, a on sam, napusza poliki. — Ohh, czyli to tak?
—Tak, to znaczy jak, hyung? — Spytał szybko Jeon.
— Odprowadziłbym cię na uczelnię, ale za kilka minut powinienem już być w Myeongwoo, więc sam musisz potuptać do szkoły. — Yoongi schował płótno pod pachą, a jedną z dłoni skrył w kieszeni płaszcza. Podszedł bliżej młodszego, tak, że niemalże stykał się podbródkiem z jego głową. — Spotkajmy się jeszcze, Jeonggukie. I nie daj się na wykładach, masz naprawdę talent. — Uśmiech z ust Mina zszedł bardzo szybko, a kiedy omega była w stanie go dostrzeć, usta o wiele wyższej alfy znalazły miejsce na jego czole.
I gdyby Jeongguk otworzył oczy kilka chwil wcześniej, dojrzałby jeszcze jak Yoongi oddala się od niego i znika za jednym z samochodów stojących na parkingu przy parku. Jeśli tak dalej pójdzie, młoda omega będzie mogła robić za żywą rzeźbę na samym środku wejścia do ogromnego parku, rzeźbę która zastygła pod wpływem gestu chirurga który zwykłym gestem był w stanie doprowadzić młodszego do stanu w którym serce bije nienaturalnie szybko, a oddech jakby próbuje za nim nadążyć stając się niespokojnym, tak jak po kilometrowym maratonie.
Czerwień promieniującą od twarzy młodszego mogła zakryć jedynie czarna maska, którą już po kilku chwilach założył gdy tylko funkcje życiowe studenta się unormowały, a oddech wrócił do ówczesnego stanu rzeczy, ruszając w stronę uczelni, w której już od godzin rannych powinien się znajdować. Dopiero dochodząc do szkoły, omega włączyła swój telefon by sprawdzić godzinę, lecz główny szczegół który przykuła uwagę ucznia, ikona wiadomości na której widniała liczba dwudziestu trzech nieodczytanych wiadomości, bądź nieodebranych połączeń od przyjaciela z którym był umówiony tuż przed główną bramą budynku, przed rozpoczęciem się wykładów.
Już w tamtym momencie wiedział, że późniejsza rozmowa z Taehyungiem nie będzie się zaliczała do najłatwiejszych, czy chociażby najprzyjemniejszych w życiu kilkudziesto latka. Pierwsze godziny na wykładach mijały spokojnie, lecz gdy tylko nadszedł czas wolny, spotkanie ze starszą omegą stało się nieuniknione. Czyżby to już był koniec szczęśliwego dnia Jeongguka? wręcz przeciwnie, strach przed zbesztaniem przez Hyunga odszedł z zapomnienie gdy tylko ten rzucił się na niego z wielkim uśmiechem, chwaląc się nowym kontem na tinderze.
Możliwe iż był starszy, lecz nadal wierzył w miłość poznaną w internecie. Mimo iż wykłady trwały do późnych godzin popołudniowych, student wiedział iż ten dzień na tym się nie skończy, głupi obiecał zastąpić znajomego pracującego w tej samej kawiarence gdzie ten dorabiał, nie było to niczym dziwnym gdyż Jeon nie potrafił odmówić pomocy komukolwiek w potrzebie. W końcu to tylko dodatkowe kilka godzin, trochę dodatkowego zarobku, a zarazem nie przeszkadza to w wykładach. Sytuacja idealna, prawda?
Samą myśl iż poznał się z alfą właśnie w tej niewielkiej kawiarni, powodowała szeroki uśmiech na jego twarzy, nie wspominając już o miłych wspomnieniach z poranka. Więcej chyba oczekiwać już nie mógł. Był szczęśliwy.
I tak właśnie mijały dni w których Yoongi i Jeongguk nie mieli nawet chwili, aby ze sobą chociażby porozmawiać, chociaż starszy codziennie wysyłał wiadomość do młodszego, życząc mu w nim dobrego dnia. W końcu jednak trafiła się Minowi wolna sobota, oraz wolne mieszkanie. Jimin wybył na rozmowę kwalifikacyjną do okolicznego sklepiku, zaś Hoseok nad ranem wybiegł z mieszkania z ogromnym uśmiechem na ustach. Krzyknął jedynie w stronę przyjaciela, że znalazł idealnego partnera i idzie się z nim spotkać. Ucieszyło to miętowłosego, który w tamtej chwili wciągał dym papierosowy, czytając gazetę w salonie. — Cholera. — Mruknął tylko, kiedy zużyta część papierosa opadła na nowy dywan.
Zgasił szybko peta w popielniczce, po czym podniósł się z kanapy, aby udać się do schowka po odkurzacz. Oczywiście Yoongi był tak skupiony na tym co omega robi danego dnia, że od dobrego tygodnia chodził nieogolony; w dodatku zamiast sprzątnąć brud, wyczyścił czystą część dywanika. W końcu jednak stwierdził, że nie nadaje się do niczego i przebrał się w czarny dres, wychodząc zaraz przed blok, aby pobiegać. Chciał się jakoś wyżyć i pozbierać myśli, co niestety było zbyt ciężkie dla jego przeciążonego umysłu ciągłymi operacjami, kłótniami ze starszymi pacjentami czy też młodą omegą, która totalnie zawróciła mu w głowie.
Jego bieg nie trwał nawet dziesięciu minut, kiedy zatrzymał się przed kawiarenką w której często dorabiał młodszy. Już chciał się cofnąć, lecz kiedy ujrzał uśmiechającego się młodszego zza blatu w stroju baristy, stwierdził, że jest pieprzonym szczęściarzem. Zebrał się zatem w sobie, przeczesał palcami bujną czuprynę, uśmiechając się sam do siebie kiedy poczuł mocny aromat mleka z miodem, które były jego naturalnymi feromonami; po czym wszedł do budynku od razu podchodząc do kasy.
— Cześć, dzieciaku. —Posłał chłopakowi lekki uśmiech, ciesząc się z małej ilości klientów w lokalu. Wystarczył widok lub zapach pomarańczy ze strony omegi, a alfa traciła dla niego głowę. —Jeśli poproszę o macciato, to wyjdziesz ze mną dziś wieczorem na spotkanie z Hoseokiem i jego chłopakiem?— Szczerość i prostolinijność były jego wadą jak i zaletą. Tak samo delikatny zarost i tłumiony zapach mleka z miodem, przez miętowe papierosy Malboro.
Tymczasem dorywcza praca w kawiarence była dla Jeongguka źródłem zarobku dzięki któremu było go stać chociażby na wynajęcie mieszkania, a zarazem odskocznią od monotonnych wykładów, na które był zmuszony chodzić jeśli chciał spełnić swoje marzenia o zostaniu fotografem, pogłębiając swoją wiedzę i zdolności, które starał się ukazać w praktyce, nie próżnując wysyłając swojego autorstwa liczne fotografie na jakiekolwiek konkursy tylko by udowodnić rodzinie, iż jest w stanie zdobyć oraz osiągnąć to czego pragnie. Studia fotograficzne były jedynie zadbaniem o swoją przyszłość by zapewnić sobie i ukochanej osobie chociaż trochę komfortu z jego strony.
Zaś sprawę uczuć zawsze odwlekał na później, tłumacząc sobie "będzie jeszcze czas", "kiedyś znajdę wyjątkowego partnera życia", aż do momentu poznania alfy o mleczno-miodowej woni, która od razu zawładnęła sercem omegi. Zakochał się, nie oszukiwał się w tej kwestii, po prostu to wiedział, wiedział że chce by dominant był częścią jego życia. Miłość od pierwszego wejrzenia? —Komiczne, niewyobrażalne, a zarazem abstrakcyjne dla osób żyjących z chwili na chwilę tak, jakby kolejny dzień ich nie dotyczył, nie przejmując się tym, kim i z kim będą.
Jednak student tak nie potrafił, uczucia były od niego silniejsze, mimo tego że skutecznie (przynajmniej taką miał nadzieję) je maskował. Jednakże obecność miętowłosego, sprawiała iż początkującemu fotografowi brakło tchu, a sklecenie jakichkolwiek sensownych słów było nadwyraz trudne. Gdy tylko poczuł momentalnie uderzający miodowy zapach chirurga, odwrócił się w stronę lady gdzie starszy już stał składając mu propozycję wręcz nie do odrzucenia. Omega byłaby chyba głupia gdyby nie skorzystała z okazji spędzenia chodź odrobiny czasu z mężczyzną któremu kilkudniowy zarost dodawał jeszcze większego uroku.
— Um, pewnie hyung, jeśli nie będzie to problemem to nie widzę żadnych przeciwskazań. — Zaśmiał się szeroko do wyższego od siebie mężczyzny, tak że było widać chyba całe uzębienie studenta.
Po chwili zaś zabrał się za zrobienie gorącego napoju swojemu Hyungowi, najlepiej jak tylko potrafił, po czym podał Alfie źródło kofeiny.—Biegałeś hyung?— Zapytał opierając się o blat z zaciekawieniem wpatrując się w twarz lekko zarumienionego chirurga.
— Coś ty, dzieciaku. — Miętowłosy machnął ręką. — Skoro ci proponuję to raczej chciałbym, abyś tam ze mną poszedł.
Yoongi już od początków znajomości z omegą wiedział, jak wielki problem ta ma z kontaktami międzyludzkimi i jak ciężko jest jej zaprzyjaźnić się z kimkolwiek z własnej woli. Oczywiście młodszy z obserwacji lekarza był idealnym kompanem i doradcą, chociaż ciężko mu było zgodzić się z danym stwierdzeniem, kiedy w głowie miał jego i bruneta jako parę.
— Tylko chwilę. Nie mam dzisiaj ochoty na bieganie w samotności. — Odchrząknął starszy, uśmiechając się w stronę Jeongguka, którego oczy wydawały mu się błyszczeć jeszcze bardziej niż zwykle. — Jak ci minął dzień na uczelni? Miałeś problemy przez spóźnienie na zajęcia?
Min uniósł brew ku górze, pokazując młodszemu, że tak niedomyślny wcale nie był; chociaż jego alfie serce biło jak oszalałe na samą myśl, że to właśnie dla niego omega odpuścił sobie naukę. Był i szczęśliwy i zdenerwowany na samego siebie.
— Słucham? A, nie hyung. — Zaśmiał się przez swoją "delikatną" wpadkę, którą było chwilowe zawieszenie myśli, zamiast na słowach starszego, lądując wzrokiem na jego idealnych rysach twarzy. — Nawet nie zauważyli, że mnie nie było, jedynie przyjaciel wpierw był zły, ale potem cieszył się jak dziecko z nowego profilu na Tinderze. — Westchnął Jeongguk, wywracając przy tym oczyma.
Nie oszukujmy się, młodszy był bezsilny jeśli chodziło o decyzje Taehyunga, mając jedynie ciche nadzieje, iż druga najbliższa mu osoba wykorzysta resztki szarych komórek by się otrząsnąć w odpowiednim momencie. Tak, kompan młodego fotografa nie był tą pierwszą w kolejności osobą, przy której młodszy chciał za wszelką cenę trwać. Od momentu poznania o zaledwie kilka lat starszej alfy, nie myślał tak nadmiernie już o nikim innym, chciał trwać przy jego boku w każdej możliwej chwili, dobrej, czy tej złej. Wspierać na tyle, ile siły by mu pozwoliły, nie ważne czy sam by cierpiał, chciał jedynie wszystkiego co najlepsze dla osoby o której myśli nie zmierzały jedynie tylko do relacji przyjacielskiej między dwójką osób, lecz do czegoś znacznie więcej.
Zakochał się? Owszem. Chciał żyć razem z alfą której oczy lśniły niczym dwie czarne, nieskazitelne perły. Wiedział, że już zawsze przy niej będzie nie ważne co by się działo. Pierwszy raz wiedział czego tak naprawdę pragnie i nie chciał za wszelką cenę odpuścić, nie jeśli w sprawę wchodzą uczucia do dominanta. Widząc jak na zegarku wybija godzina osiemnasta piętnaście, przeprosił na chwilę starszego, by móc na zapleczu przebrać się z roboczych ubrań w biały t-shirt, czarne rurki oraz okrągłe okulary, tak delikatne by nie kontrastowały zbyt bardzo z delikatną twarzą omegi, które po całym dniu zajęć chroniły jego wzrok przed osłabnięciem.
—Już jestem hyung. — Odparł student przeciągając się podczas wyjścia z zaplecza. W końcu mógł powiedzieć, że jego zmiana dobiegła końca, gdyż przyszedł jego zmiennik. Yoongi natomiast strzelił knykciami i uśmiechnął się w stronę omegi, która w okrągłych okularach wyglądała jak dorodna, mała i urocza pyza; co nie umniejszało jej urokowi. Min był pewien, że gdyby Jeon nagle stracił przednie zęby i nie jadł tak dużo marchwi jak zwykle, to wciąż by się za nim uganiał, aby chociaż przez chwilę czuć zapach pomarańczy i czuć delikatną fakturę jego dłoni.
— Szybko ci to minęło, Jeonggukie. — Powiedział spokojnie, obejmując jedną dłonią ramię omegi, po czym otworzył przed nim drzwi. Było już dosyć chłodno, a wiatr powolnie wzmagał na sile więc miętowłosy po szybkim przekalkulowaniu różnych za i przeciw, od razu zaproponował młodszemu krótki odpoczynek w jego mieszkaniu na co omega będąca pełna obaw, zgodziła się. Yoongi i Jeon przez dziesięć minut drogi praktycznie ze sobą nie rozmawiali, rozkoszując się ciszą oraz powolnie znikającym słońcem za równikiem.
Oczywiście serce Mina frywolnie obijało się o jego żebra, kiedy złączył dłoń z młodszym, aby później wprowadzić go do klatki schodowej, aż w końcu zaprosić do przestronnego mieszkanka w których dawało mieszanką różnych zapachów, chociaż dla Yoongiego pomarańczowa woń omegi była najbardziej intensywna.
— Poczekaj chwilkę, pójdę się przebrać. — Min uśmiechnął się w stronę bruneta, aby pogłaskać go po włosach i udać w stronę swojego pokoju. — Rozgość się, ogólnie rób co chcesz, ja zaraz do ciebie przyjdę. I zniknął za futryną, aby w szafie zrobić istny rozgardiasz i to nie tylko dla siebie. Chciał znaleźć też mały prezent dla omegi, który danego wieczoru mógłby się jej przydać.
Nie oszukujmy się, propozycja Alfy co najmniej zszokowała młodszego. Jego nieśmiałość mu nie pozwalała na zgodę, lecz i zarazem ciekawość jak żyje chirurg, była zbyt przekonującym powodem na przytaknięcie, w końcu mieszkanie po części odzwierciedla właściciela, Prawda? w końcu to też część życia osoby która w nim mieszka. Tak właśnie uważał Jeongguk, w końcu sam też zamieszkiwał w mieszkaniu po którego wnętrzu od razu można byłoby rozszyfrować jaką osobą jest student, jedynym mankamentem stała się tylko kuchnia w której przebywał bardzo rzadko. Był dobrym kucharzem, lecz studia w połączeniu z pracą dorywczą nie pozwalały mu na rozwijanie umiejętności, wiec i także zrezygnował z dekorowania jej pod własne upodobania.
Będąc już na miejscu było czuć bardzo dobrze, iż Min nie mieszkał tutaj sam, co bardzo dobrze rozumiał szatyn, gdyż dobrze wiedział jak to jest przebywać samemu w mieszkaniu. Straszne. Starszy opuścił omegę pozwalając jej na rozgoszczenie, co dawało chłopakowi o wiele większe możliwości niż by się spodziewał. Gdy tylko chirurg zniknął za futryną jednego z pomieszczeń, Jeon w ciągu kilku sekund znalazł się w niewielkim salonie, podziwiając zdjęcia które porozstawiane na półkach, zdobiły pokój. Jedno zaś bardzo przykuło uwagę omegi, dokładnie rzecz ujmując, zdjęcie na którym widniał o parę lat młodszy dominant wraz z przyjacielem, z którym oboje mieli się niedługo spotkać.
Mimowolnie na twarz omegi wkradł się uśmiech, był on tak zafascynowany fotografiami, iż właściwie zapomniał jak tak naprawdę dostał się do mieszkania. Yoongi w niezwykłym tempie zmienił dresy do biegania na flanelową bordową koszulę, poszarpane czarne spodnie z wycienciami na udach oraz wylał na siebie trochę wody kolońskiej, dbając o jej delikatną woń, aby nie poraniła noska Jeongguka, który był według Mina bardzo wrażliwy. Poprawił jeszcze grzywkę i łapiąc za idealnie zapakowaną koszulę, wyszedł z pokoju, aby natrafić na młodszego w salonie.
Postanowił najpierw jednak przynieść im po cieplejszym napoju, więc zaszedł do kuchni i zaparzył wody na herbatę. Tak jak pamiętał, truskawkowa była ulubioną omegi więc sięgnął po saszetkę do szafki (która wcale nie była nią przepełniona), a kiedy już skończył, zaniósł obie na stolik do kawy w salonie. Młodszy wciąż przyglądał się zdjęciom, więc Yoongi powtórnie złapał za opakowanie i podszedł do chłopaka, aby oprzeć głowę na tej niższego i mruknąć cicho.
— Mam dla ciebie malutki prezencik, więc zachęcam abyś się odwrócił. Poza tym zrobiłem nam coś ciepłego na rozgrzewkę, więc mam nadzieję, że ci posmakuje.
Jeon najwyraźniej nie rozumiał o co chodzi z prezentem, aczkolwiek kilka minut później, kiedy obaj już zajmowali miejsce na kanapie sącząc napój, Yoongi wręczył mu podarek, a ten szybko go odpakował. Cóż, chyba nie spodziewał się ciemno-bordowej koszuli Gucciego z dodatkową grafiką, zamiast węży — pomarańcze na kołnierzu.
— Mam nadzieję, że ci się spodoba.— Odparował miętowłosy, grzebiąc w kieszeni w poszukiwaniu opakowania miętowych Malboro.
—Hyung, ale ja nie mogę tego przyjąć. — Odpowiedział Jeongguk spoglądając szeroko otwartymi oczyma na starszego. Widząc jednak jak dominant otwiera usta by zaprzeczyć wypowiedzi młodej omegi, ta jednak znów mu przerwała mimo swojego niskiego statutu. Czuł się zakłopotany tą sytuacją, nie dało się tego ukryć, bardzo możliwe, iż często słowa mijały się z gestami młodego osobnika, to teraz był całkowicie poważny jak nigdy dotąd. Pierwszy raz sprzeciwił się alfie lecz sądził, iż podjął właściwą decyzje.
— Wiem co chcesz powiedzieć hyung, ale to jest zbyt drogie i doskonale wiem ile kosztuje, mój przyjaciel uwielbia Gucciego..— Westchnął do siebie lekko, by po chwili oddać podarunek w ręce dominanta. Ten jednak nie ugiął się. Zarówno jego natura jak i odczucia, nie pozwoliły by mu na zwrot specjalnego prezentu dla omegi. Mimo silnej woli pasywa, chłopak nie zdołał długo sprzeciwiać się chirurgowi, z ciężkim westchnieniem towarzyszącym wydobywaniu się dwutlenku węgla z jego płuc, ulotniła się także siła walki w której i tak był od początku na przegranej pozycji.
— Nie mam pojęcia co ja mógłbym tobie dać Yoongi hyung, ale coś jeszcze wymyślę. — Odparł cicho, trzymając w dłoniach specjalnie zdobiony pomarańczami, materiał koszuli. Po chwili jednak odłożył go by delikatnie objąć starszego w geście wdzięczności, mimo iż już dawno chciał to zrobić, nawet bez powodu- dziękuję- wydobył z siebie ostatnie słowo odsuwając się od dominanta by po kilku sekundach odwrócić wzrok w całkiem przeciwną stronę.
— Nic od ciebie nie chcę, Jeonggukie. Wystarcza mi twoja obecność, wiesz? — Yoongi uśmiechnął się w stronę młodszego, a kiedy ujrzał delikatne zaróżowienia na obu policzkach, postanowił się zreflektować i cicho przeprosił za brzmienie swojej wypowiedzi. — Chodzi mi bardziej o naszą przyjaźń. Jesteś naprawdę świetnym przyjacielem, a twój talent do robienia zdjęć jest zaskakujący. Uważam, że powinieneś założyć jakiegoś bloga albo kanał na YouTube i pokazywać innym dar jaki otrzymałeś, wiesz? Oczywiście zrobisz jak uważasz, nie będę się narzucał.
Min wiedział, że dziwnie wygląda kiedy mówi tak wiele, ale nie miał pojęcia co zrobić, aby ludzie nie przeżywali minimalnego zawału, kiedy jego usta otworzą się więcej niż dwa razy w ciągu minuty. — W każdym razie, nic nie musisz mi dawać. Ta koszula skojarzyła mi się z tobą i twoim zapachem, więc postanowiłem ci ją kupić. Jeśli chcesz to możesz ją nosić, a jeśli ci się nie podoba to nawet zwrócić. Ma nawet metkę. — Wzruszył ramionami, po czym złapał za rączkę kubka i napił się ciepłego naparu. Ciepły napar zawsze sprawiał, że na jego ustach kwitł cudowny uśmiech, a powieki powolnie się przymykały.
W dodatku uczucie gorąca przelewanego przez całe jego ciało, dodawało mu dreszczy na plecach i przyjemnego mrowienia w okolicach podbrzusza. Idealne uczucie dla równie idealnego lekarza.
— Mamy dobre dwie godziny do wyjazdu. — Mruknął po kilku chwilach, wpatrując się w zegarek umieszczony na ścianie. Już chciał coś dodać, aczkolwiek widok siedzącego Jeongguka, który po minięciu kilkunastu minut wciąż wpatrywał się w prezent z delikatnym uśmiechem tak go rozczulił, że wydał z siebie ciche „aww". Cóż, Yoongi często nie panował nad tym co mówi czy robi. — Khm, przepraszam. — Odchrząknął, odkładając na stolik wciąż ciepły kubek. — Jeśli chcesz wziąć prysznic, przebrać się w coś, to mów. Ja pójdę na balkon; muszę zapalić, a nie chcę niszczyć twoich drobnych płuc.
Można by rzec, że Yoongi był uzależniony od papierosów lub wytrawnych czerwonych win; jednakże miętowowłosy lekarz czuł się znacznie spokojniejszy, kiedy dziennie wypalił kilka długich Marlboro. A zależało mu na wyciszeniu tylko trochę mniej niż na Jeongguku, któremu bał się wyznać uczuć jakie w nim tkwią. Przymknął za sobą drzwi, aby po kilku chwilach oprzeć się o ramę balkonu i wyciągnąć z tylnej kieszeni spodni, opakowanie swoich trujących pobratymców.
— Jestem idiotą. — Mruknął tuż po chwili, kiedy pomiędzy wargami wylądował podłużny papieros. — Totalnym idiotą. W życiu nie oddałbym nic, co dostałem od ciebie hyung. — Wtrąciła się omega widząc jak chirurg sam gmatwa się w swoich słowach, tylko po to by zamaskować wszystko co ówcześnie wypowiedział. Nie ukrywając można było stwierdzić iż młodszy tracił jakiekolwiek nadzieje na bliższe relacje z dominantem, lecz nie koniecznie zniechęciło to Jeongguka, wręcz przeciwnie. Pragnął jeszcze bardziej.
— Uhm, dobrze. — Skinął niższy gdy tylko alfa wręczyła ręcznik w jego drobne dłonie, po chwili znikając za oknem gdzie dostrzec można było jedynie płomień zapalonego papierosa. Nie czekał dłużej, ruszając do łazienki w której rozległ się po chwili jedynie dźwięk przekręcanego zamka. Dzień w szkole i później w pracy, nie służył pozytywnie młodszemu. Może i wykłady nie były najgorszą częścią dnia omegi, lecz dorywcza praca momentami dawała o sobie znać, bywają dni spokojne, przewinie się kilka osób, porozmawiają, spędzą mile czas co najczęściej zdarzało się w ciągu tygodnia. Najgorsze jednak bywały weekendy gdy zbierała się dość duża liczba każdego typu osobników odwiedzających kawiarenkę.
Wysłuchiwanie zażaleń było na porządku dziennym, w końcu nikt nie powiedział że będzie łatwo, prawda? Młody dorosły nienawidził gdy zamiast jego naturalnych feromonów czy chociażby ulubionego perfumu, zarówno jego włosy jak i ubrania nasiąkały wonią kofeiny przelewanej litrami w niewielkiej kawiarence. Strumień chłodnej wody pozwolił zniwelować drażniący go zapach, pozwalając tym samym na odetchnięcie z ulgą. Po szybkiej kąpieli przetarł swoje ciało po czym ubrał spodnie oraz podarek od alfy, w którym sądził, iż wygląda conajmniej komicznie, nie nosił koszul, nie miał okazji by je zakładać.
Widząc nadal stojącego na balkonie dominanta, szybko ruszył ku niemu by tuż po chwili znaleźć się przy lekarzu na świeżym powietrzu. Mimo wilgnych włosów, nie przejmował się tym, wolał by wysychały naturalnie, nawet jeśli skutkowało to małymi lokami. —Hyung, będziesz chory jak tak długo stoisz wieczorem na zewnątrz. — Westchnął do "przyjaciela" spoglądając na niego. Może nie umiał tego okazać w należyty sposób, lecz w duszy dziękował Minowi za prezent tak perfekcyjnie dobrany.
— W końcu lekarzowi nie wypada chorować, prawda?— Zaśmiał się do wyższego, gry ten lekko zszokowany ubiorem Jeongguka, wbijał w niego wzrok. Yoongi nie mógł napatrzeć się na nią ubraną w prezencie przez niego otrzymanym oraz lekko zwilgotniałych włosach, wyglądał po prostu cudownie. Min zapowietrzyłby się nawet, gdyby nie fakt iż pomiędzy wargami trzymał rozpalonego papierosa, a dym powoli drażnił jego płuca oraz gardło. Dlatego też zgniótł papierek i wcisnął go w przymocowaną popielniczkę, wypuszczając przy tym powietrze nosem.
— Wyglądasz... woah. — Powiedział, samego siebie zaskakując. Był wpatrzony jak w obrazek, kiedy tak podziwiał delikatną urodę młodszego; przyglądał się każdej, choćby najdrobniejszej rysce na jego młodocianej twarzy, kiedy dłonią smugał sterczące kosmyki chłopaka. Czasami zastanawiał się nawet, czy to uczucie jakim darzy pomarańczowego wilczka, nie jest przypadkiem miłością; prawdziwą miłością. — Ale zaraz się przeziębisz, jeśli zaraz nie wrócisz do ciepła, Jeonggukie. —Miętowłosy pokręcił głową, szybko biorąc młodszego pod rękę, aby dosłownie wciągnąć bruneta do ciepłego salonu.
Może i był zaślepiony, ale miał w sobie taki mały guzik, który przywracał mu chociażby trochę samokontroli i część racjonalistycznego myślenia. Właśnie dlatego w tamtym momencie umieścił młodszego w kuchni na fotelu barowym, po czym przyniósł mu ciepłą herbatę z salonu oraz miękki różowy ręcznik, który umieścił na jego głowie.
— Nic nie mów, tylko popijaj. — Powiedział tylko, zanim wręczył chłopakowi kolorową słomkę w dłonie i sam stając za nim, umieścił dłonie na materiale ręcznika, aby już po chwili zająć się delikatnym dosuszaniem jego włosów. Dlatego właśnie kiedy omega już chciała coś powiedzieć, Min westchnął ponownie. — Nie powinieneś wychodzić z mokrą głową w taką pogodę, wiesz? Jest naprawdę bardzo zimno jak na kwiecień, a... Nie chcę, abyś się rozchorował. Musisz się dobrze uczyć i dbać o siebie, a wątpię, że byłbyś w stanie to robić kiedy siedziałbyś w domu pod warstwą kilku koców i dogorywał.
Tok rozumowania alfy zawsze zakręcał umysłem odbiorcy, chociaż zdarzało się to ciągle to nikt nie był w stanie do tego przywyknąć. No może poza głównym zarządcą w szpitalu — Jacksonem Wangiem; z którym Yoongi nie przyjaźnił się, aczkolwiek obaj wyciągali się z kłopotów kiedy tylko mogli. Tylko Chińczyk wiedział o co konkretnie chodziło alfie i praktycznie zawsze obaj kłócili się, który z nich ma rację i jaką metodę leczenia powinni wdrożyć danemu pacjentowi. Wracając do yoonkooków; Yoongi nie spieszył się z zabawą włosami młodszego, który był zbyt skupiony na piciu ciepłego naparu, żeby jeszcze kłócić się ze starszym przez jego kazania.
Dlatego też, kiedy miętowłosy zarzucił ręcznik na oparcie drugiego barowego krzesełka, umieścił obie dłonie po bokach blatu baru i spojrzał na zegar, wiszący koło lodówki. Właśnie w tamtym momencie Jeongguk skończył ciepłą herbatę i uniósł głowę tak, że jego twarz, a twarz Yoongiego były w odległości kilku milimetrów, aczkolwiek to nie był czynnik, który sprawił, że na policzkach omegi pojawiły się prawie bordowe rumieńce.
Był to delikatny pocałunek w czoło. — Uroczy jesteś. — Parsknął śmiechem Yoongi, zabierając ręcznik z krzesła; aby już po chwili udać się z nim do łazienki.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ: 10.06.2018r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top