[6,0] - Antivist
20 czerwca 201x
Jimin nie sądził, że następnego dnia będzie czekała go pobudka dopiero około dziesiątej. Spodziewał się, że zespół zerwie się z samego rana, by dopiąć wszystko na ostatni guzik przed koncertem. Poprzedniego dnia nie mieli czasu, żeby sprawdzić, czy klub był w ogóle gotowy na ich wejście, więc nie potrafił zrozumieć, jak chłopaki mogli funkcjonować tak beztrosko.
Zbierali się okropnie powoli, szczególnie Hoseok i Yoongi, co Jimin obserwował w pełni ubrany i gotowy do wyjścia, siedząc jak na szpilkach na łóżku Taehyunga. Obok niego leżały rozwalone rzeczy wokalisty, który poszedł się wykąpać w samej bieliźnie, mimo że do łazienki trzeba było przejść się korytarzem. Co prawda byli w hostelu praktycznie sami (Park widział tylko jedną grupkę nastolatków, kiedy sam szedł się odświeżyć), ale wciąż Jimin czułby się niekomfortowo, latając po pustych korytarzach w samych gaciach.
Taehyungowi widocznie to nie przeszkadzało - wrócił do ich pokoju również w samych bokserkach, przez co Jimin musiał zacząć uciekać wzrokiem na wszystkie strony, byle nie wgapiać się w ciało muzyka. Kim nie był jakoś niesamowicie szeroki w barach, ale lekko zarysowane mięśnie brzucha i ud sprawiały, że blondynowi robiło się trochę gorąco. Nie chciał też dać się przyłapać akurat w momencie, w którym jego wzrok zupełnie przypadkiem zatrzymał się na, odznaczającej się pod obcisłym materiałem bielizny, męskości.
Taehyung uśmiechnął się do niego frywolnie, zaraz zarzucając na siebie spodnie, które miały więcej dziur niż dżinsu, i luźną koszulkę. Przerzucił kilka kolejnych ciuchów, wygrzebując z torby czarną koszulę i kolejne, tym razem całe dżinsy. Wrzucił je do osobnej reklamówki, a widząc zaciekawione spojrzenie Jimina, który zaczął śledzić każdy jego ruch, gdy tylko się ubrał, wręczył mu owy pakunek.
- Przytrzymasz, żeby się nie zgubiły? To outfit na występ - wyjaśnił. Park tylko grzecznie przytaknął, starając się nie zmiętolić ubrań bardziej, niż już zostały zmiętolone w dużej torbie Taehyunga.
- Macie żelazko? - spytał cicho, kiedy Tae zaczął na szybko przeczesywać swoje przydługie włosy.
- Oczywiście, że mamy - wtrącił się Seokjin. Do tej pory był zajęty przeglądaniem czegoś w telefonie i Jimin był święcie przekonany, że nie zwracał na nich uwagi. - Myślisz, że wypuściłbym tych debili na scenę w pogniecionych ciuchach i podpisał się pod tym, jako stylista? Mam jeszcze godność.
- Nie powiedziałbym - mruknął ze śmiechem Namjoon. - Szczególnie po ostatnim grillu.
- Nigdy więcej nie zjaram tego, co mi skręcisz - Jin gniewnie zmarszczył brwi, posyłając drugiemu Kimowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Byłeś tak zalany, że było ci kompletnie wszystko jedno, co palisz - przypomniał mu niezrażony dźwiękowiec. - Gguk myślał, że wykitujesz.
- Demoralizujemy go, a to takie niewinne dziecko - rzucił Seokjin, akurat w momencie, w którym do pokoju wrócił w pełni gotowy do drogi Jeon.
- Nie jestem dzieckiem, hyung - basista skrzywił się, siadając na łóżku obok Seokjina.
Straszy pogładził go po włosach, układając niektóre z niesfornych kosmyków, lecących chłopakowi do oczu. Jeongguk był widocznie na tyle przyzwyczajony do takich zachowań, że nawet nie drgnął, jedynie przymykając na chwilę powieki, żeby przypadkiem Seokjin nie włożył mu palców do oczu.
- Zawsze będziesz dla mnie dzieckiem, Koo - mruknął z rozczulonym uśmiechem Kim.
- Mówisz, jakbyś był jego matką - zauważył Namjoon.
- Z panią Jeon to mógłbym się kolegować, kobieta ma wyczucie stylu.
- Nawet wiem, jak to wasze kolegowanie by się skończyło - Namjoon wyszczerzył się, a zaraz schował na swoim górnym łóżku, gdy pierwszy lepszy but, który udało się chwycić Seokjinowi, poleciał w jego stronę. - No co?! Zawsze mówisz, że lubisz starsze!
Taehyung pokręcił tylko głową na boki, zerkając na zdegustowanego Jimina i podobnie niezadowlonego Jeongguka.
- Żarty o matkach były śmieszne w gimnazjum - mruknął wokalista, powoli kierując się do wyjścia. - Chodźcie, jak pójdziemy do auta, to Yoongi i Hoseok będą mieć większą motywację, żeby się pospieszyć.
Jimin nie myślał, że to faktycznie podziała, ale zgodził się, bo siedzenie w dusznym pokoju wraz z kilkoma karaluchami absolutnie mu się nie uśmiechało. Dziwił się, że w ogóle udało mu się przespać całą noc w nowym miejscu - prawie nigdy nie wyjeżdżał z domu, a jeśli już, to nocował w hotelach o nieco lepszych standardach. Dodatkowo musiał przyznać, że czuł się nawet wyspany, a to było coś.
Yoongi i Hoseok dołączyli do nich dopiero kilkanaście minut później, gdy Seokjin walczył z klimatyzacją w busie, a Taehyung powtarzał teksty piosenek. Jimin postanowił nie podglądać, żeby mieć niespodziankę podczas samego występu. Nie mógł zaprzeczyć, że był ciekawy. Z tego, co zdążył znaleźć w internecie, szybko wywnioskował, że Bulletproof Boys cieszyli się sporą popularnością, jak na początkujący zespół, który nie miał jeszcze podpisanego kontraktu z żadną agencją, a ich staff składał się zaledwie z dwóch (teraz trzech) osób. Jiminowi niemal opadła szczęka, kiedy poprzedniego dnia Namjoon przyznał mu, że całą trasę koncertową zaplanował Seokjin z tylko jego pomocą. Sam dźwiękowiec pomagał mu jedynie w kwestiach uzgadniania finansów, bo studiował ekonomię i zarządzanie, co okazało się dość przydatne w tym przypadku.
Do The Loft dojechali po dwunastej, a Jimin ze zdziwieniem zauważył niedużą kolejkę przed głównym wejściem. Kilka osób dostrzegło ich busik, zjeżdżający na tyły klubu, ale ktoś z obsługi zdążył w porę zamknąć za nimi bramę, zanim kilku zdeterminowanych fanów wdarło się do środka, by przywitać się z zespołem. Taehyung uśmiechnął się, a zaraz po wyjściu z auta pomachał do zebranych za ogrodzeniem nastolatków, którzy odpowiedzieli mu tym samym.
- Ostatnio takich zapaleńców widziałem chyba pół roku temu w Nowym Jorku - mruknął pod nosem Seokjin. - Chyba zrobiliście się bardziej sławni.
- Czyli wybraliśmy idealny moment na trasę - dodał Namjoon. - Jak pierwsze występy przyciągną uwagę i fama pójdzie w eter, to myślę, że możemy liczyć na soldout'y w sierpniu.
- Musicie dać z siebie dzisiaj wszystko chłopaki, żeby mocno zacząć - zauważył Seokjin, posyłając muzykom poważne spojrzenia. Po raz pierwszy sprawiał wrażenie menadżera, a nie starszego brata całej ferajny, którego i tak nikt nie słucha.
- Zawsze dajemy, nie sraj żarem, Jin - burknął Hoseok. Zdążył już otworzyć bagażnik, a Jeongguk znalazł się zaraz za nim, pytając cicho, które pudła powinien wziąć. - Idźcie się dowiedzieć, czy możemy się już wnosić, bo nie będę tam stał z bębnami jak debil.
Seokjin westchnął ciężko, ale zaraz jakaś kobieta z obsługi klubu poprosiła go, żeby omówić ważne, menadżerskie sprawy, o których pewnie tylko Jin i częściowo Namjoon mieli jakiekolwiek pojęcie. Kilka minut później, po tym jak Yoongi i Tae zdążyli wypalić papierosa, zaczęli przenosić rzeczy z auta do środka sali, w czym Jimin próbował pomóc, ale udało mu się jedynie wyżebrać torby z kosmetykami od Seokjina. Resztę muzycy przenieśli sami, niebywale sprawnie, zupełnie nie przypominając siebie z rana. Ruszali się żwawo, nikt na nic nie narzekał, nawet Hoseok, a do tego nie zwracali na Parka najmniejszej uwagi.
Scena w The Loft nie była duża, a do tego musieli w większości wykorzystać własne nagłośnienie, więc wzmacniacze zajęły znaczną część miejsca. Rozstawienie sprzętu trwało przez to więcej czasu, tym bardziej, że Hoseok nagle gdzieś zniknął, a Jeongguk został sam z jego perkusją.
Jimin przyglądał się przez chwilę najmłodszemu członkowi zespołu, który w skupieniu ustawiał bębny, dokręcał coś i ciągle przesuwał, kompletując instrument Junga. Wcześniej zdążył przyszykować własną gitarę, którą miał tylko jedną, w przeciwieństwie do Yoongiego. Bas stał w stojaku obok trzech gitar Mina - jednej akustycznej, w czarnym, matowym kolorze i dwóch elektrycznych. Park zastanawiał się po co właściwie były mu aż trzy gitary. To, że potrzebował jednej z pudłem Jimin był jeszcze w stanie zrozumieć, ale czy elektryczne mogły brzmieć aż tak różnie, by potrzebował dwóch?
Park bał się im zbyt długo przypatrzywać, jakby sam jego wzrok mógłby je uszkodzić. Gitary różniły się kształtem, zupełnie odstając również pod tym względem od basówki Jeona, a do tego jedna z nich miała siedem, a nie sześć strun. Jimin nie chciał o nie pytać, żeby nie wyjść na totalnego idiotę w oczach instrumentalistów, dla których musiało to być nader oczywiste, dlatego, dla odwrócenia własnej uwagi od swojej technicznej niewiedzy, postanowił podejść bliżej Jeongguka i może jakoś mu pomóc.
- Mogę coś zrobić? - spytał, a zdezorientowany basista spojrzał na niego dopiero po chwili, kiedy zorientował się, że faktycznie pytanie było kierowane do niego. - Mogę jakoś pomóc?
- Umm… Właściwie to…
- Lepiej nie.
Hoseok pojawił się znikąd, strasząc zarówno Jimina, jak i Jeongguka. Stał tuż za nimi, z rękami założonymi na piersi i pachniał tymi samymi szlugami, które palił Yoongi. Krzywił się, ale Park wątpił, żeby było to od smrodu, od którego Jimin miał ochotę zwymiotować.
- Jeszcze coś spierdolisz, idź przeszkadzać gdzieś indziej - dodał, łapiąc Jimina za ramię, by zaraz odsunąć go jak najdalej od siebie.
Park poczuł rosnącą irytację i żal na słowa Junga. Nie znał go, a to, że Jimin nie był obcykany w temacie wcale nie sprawiało, że miałby coś zepsuć. Wręcz przeciwnie, byłby ostrożny, a jeśli czegoś by nie wiedział, to zapytałby któregoś z chłopaków. Jak miał się na coś przydać, skoro nie chcieli go niczego nauczyć? Miał stać i pachnieć?
- Jeongguk robił wszystko za ciebie, bo poszedłeś palić, więc chciałem mu trochę ulżyć - powiedział pretensjonalnym tonem, zanim rozum podpowiedział mu, żeby ugryzł się w język.
Hoseok zmarszczył brwi, sprawiając wrażenie jeszcze bardziej wkurwionego niż normalnie. Chwilowa odwaga, która pojawiła się w ciele Jimina z jakiegoś powodu, od razu uleciała. Najwyraźniej trafił w czuły punkt.
- Słuchaj, no ty… - warknął perkusista, zbliżając się do Jimina. Był o krok od złapania go za koszulkę, ale powstrzymała go ręka Jeona. Młodszy chłopak stanął tuż obok Junga i uśmiechnął się delikatnie, ale Hoseok nie odwzajemnił jego gestu.
- Hyung, daj spokój, przecież to nic - powiedział, zaraz zerkając z powrotem na Jimina. - Lubię pomagać hyungowi… znaczy, hyungom, wszystkim!
- Jimin! - krótką dyskusję przerwał głos Seokjina, który wychylił głowę zza kulis. - Chodź, mam dla ciebie zadanie bojowe! I ty też, Koo, zacznę cię już malować!
- Idę, hyung! - odkrzyknął Jeongguk, po drodze chwytając Jimina za ramię. - Chodźmy.
Jimin miał wrażenie, że nienawistne spojrzenie Hoseoka, którym odprowadził ich aż za kulisy, zostawiło mu na plecach bardzo nieprzyjemne plamy po poparzeniach.
***
Rozłożenie prowizorycznego stoiska z merchem na stołach w korytarzu The Loft nie było wbrew pozorom takim łatwym zadaniem. Koszulki w foliowych opakowaniach ciągle zlatywały na ziemię, ślizgając się nawet Jiminowi w rękach. Mimo to udało mu się skończyć jeszcze zanim dołączył do niego Seokjin i jakaś dziewczyna z obsługi klubu. Później jednak, gdy drzwi The Loft zostały otwarte, Jimin został na stoisku tylko w towarzystwie Emily, bo Jin musiał wrócić do muzyków i ostatecznie przygotować ich wizualnie do wyjścia na scenę.
Jimin miał wrażenie, że nikt nie zwrócił nawet uwagi na stoisko. Większość osób, które weszły pierwsze, od razu rzuciła się w stronę sali, w której miał odbywać się koncert. Biegły na złamanie karku, chcąc zająć miejsce pod samą sceną, by być jak najbliżej chłopaków. Dopiero ci z widzów, którzy wchodzili niemal ostatni, kupowali koszuli albo inne upominki. Seokjin ostrzegał jednak Parka, że prawdopodobnie dopiero po koncercie do stoiska zwali się masa ludzi, więc musiał być w gotowości.
Nie zamierzał oczywiście stać tam przez cały koncert. Na czas występu mógł przejść za kulisy i stamtąd oglądać Bulletproof Boys, czego nie mógł się już doczekać. Słyszał urywki soundchecku, co prawda stłumione przez ściany, ale i tak niemal gotował się z niecierpliwości. Chciał to już zobaczyć, usłyszeć, a może i w jakimś sposób poczuć. Dowiedzieć się, jak bardzo nie w jego stylu była muzyka zespołu, z którym ślepo wyjechał w trasę.
Najbardziej chciał poznać jednak brzmienie głosu Taehyunga, gdy śpiewał. Bo miał dziwne przeczucie, że to, czego tak bardzo nie mógł się doczekać, po prostu go zmiażdży.
O równo osiemnastej światła w klubie przygasły, a na zapełnionej do połowy płycie zawrzało. Gwizdy i pierwsze wiwaty rozległy się razem z pierwszym utworem, który, w całości instrumentalny, otworzył koncert w mocnym stylu. Jimin nie zdążył tego zobaczyć na własne oczy - wąskimi przejściami na tyłach klubu dotarł za scenę dopiero pod koniec piosenki. Zastał tam natomiast Taehyunga, który jako jedyny jeszcze nie wszedł na scenę. Ciężki riff niósł się lekkim echem po backstage'u, więc Jimin dość mocno zdziwił się, że Kim w ogóle go zauważył.
Taehyung jednak kątem oka dostrzegł ruch za sobą. Odwrócił się na chwilę i zdjął jedną ze słuchawek, by odsłuch nie przeszkodził mu w usłyszeniu ewentualnej odpowiedzi od Jimina. Nie przejmował się Namjoonem, który, że słuchawkami na uszach, posłał mu pytające spojrzenie zza konsolety, gdy ruszył w stronę blondynka.
- Patrz na mnie - mruknął, gdy tylko znalazł się przy niższym chłopaku i przychylił się, by mówić wprost do jego ucha. - Tylko na mnie.
Jimin stał w bezruchu i tylko mechanicznie pokiwał głową na znak zgody. Taehyung wyglądał obłędnie. Park już ani trochę nie dziwił się fanom, że tak zaciekle walczyli o miejsca pod sceną i stali przed klubem od kilku, a może nawet kilkunastu godzin. Wszystkie ewentualne niedoskonałości na twarzy wokalisty zostały przykryte starannie rozprowadzonym podkładem, oczy przyozdobiono mu drapieżnymi kreskami, a włosy spryskano jakimś sprejem, przez co loki mieniły się drobinkami lakieru. Kolczyk w ustach połyskiwał niebezpiecznie, podobnie jak te w uszach, których Tae nie nosił na co dzień.
Nim Jimin wrócił do żywych, Taehyung pogładził palcami jego policzek, jakby się z nim żegnał i odsunął się. Zaraz zniknął za winklem, uciekając na scenę, gdzie fani przywitali go krzykami i piskiem.
- Hej, Atlanta, jesteście gotowi zaszaleć?! - krzyknął do mikrofonu, otrzymując tylko twierdzące odpowiedzi.
Tuż po jego słowach na nowo rozbrzmiała muzyka, a Jimin miał wrażenie, że już kiedyś słyszał tę piosenkę. Jego dywagacje jednak szybko zostały zmącone przez głos Taehyunga, który tak bardzo zaskoczył Parka, że chłopak przez chwilę nie mógł uwierzyć, że to właśnie Kim śpiewał, a nie ktoś inny. Chociaż Jimin nie był pewien, czy mógł nazwać to śpiewem. V krzyczał, a nutka jego głębokiego głosu sprawiała, że Parka przechodziły ciarki.
Middle fingers up if you don't give a fuck
I'm sick to death of swallowing every single thing I'm fed
Widownia wyrzucała w górę własne środkowe palce, gdy tylko robił to Taehyung, przy okazji wtórując mu w krzyku. Lekki, cwany uśmiech wkradał się na usta Kima za każdym razem, gdy fani prawie przekrzykiwali muzykę, chociaż słabo słyszał ich przez odsłuch.
Middle fingers up if you don't give a fuck
You think you're changing anything? Question everything!
Jimin wpatrywał się w scenę z takim przejęciem, że nie był w stanie zauważyć ukradkowych spojrzeń dźwiękowca, który, wraz z Seokjinem, przyglądał się chłopakowi. Stał, jak zaczarowany, przez co uśmiechy same cisnęły im się na twarze. Wyglądał, jakby był zakochany.
Nie wiedzieli tylko, czy to w muzyce ich zespołu zadurzył się Jimin, czy może w wokaliście.
*tekst piosenki kursywą to "Antivist" od Bring Me The Horizon - w ff lawiruje jako cover w wykonaniu Bulletproof Boys!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top