[11,0] - Kids War

27 czerwca 201x

- To są chyba jakieś żarty - burknął Hoseok, patrząc na dźwiękowca i menedżera.

- Namjoon, miałeś jedno zadanie! - jęknął Seokjin, na co Namjoon od razu się oburzył.

- Skąd miałem wiedzieć?! Nikt później do mnie nie dzwonił od nich!

Głosy chłopaków niosły się echem po niemal wymarłym miasteczku, zakłócając spokój nadchodzącej nocy. Jimin miał wrażenie, że zaraz rzucą się na siebie z pięściami, a to wszystko przez głupi motel.

Z Orlando wyjechali około dwudziestej drugiej poprzedniego dnia, zaraz po koncercie i jechali niemal całą noc, robiąc kilka przystanków, bo Namjoon kierował cały czas sam, dając zmęczonej reszcie przespać się podczas jazdy. Za dnia zatrzymali się przy Missisipi, gdzie z kolei Kim postanowił zdrzemnąć się w vanie, a reszta ruszyła na małe zwiedzanie, ciesząc się urokami nabrzeża rzeki. Pod wieczór zebrali się, ruszając dalej w drogę do motelu, w którym mieli się zatrzymać, zanim dojadą do Dallas. Byli mniej więcej w połowie trasy, a już wcześniej postanowili ją rozdzielić na pół, bo dwadzieścia godzin jazdy bez przerwy byłoby zwyczajnym strzałem w kolano.

Dlatego, kiedy dotarli do małego miasteczka za Vicksburgiem, jedynym, na co mieli ochotę, było położenie się do łóżek i zaśnięcie w jakiejś w miarę wygodnej pozycji, bo na to nie mogli sobie pozwolić w aucie. Jednak drzwi motelu, w którym Namjoon zrobił rezerwację na prośbę Seokjina, pozostawały zamknięte, dzwonek wyłączony, a okna zabite dechami.

Innymi słowy, tani motel najpewniej zbankrutował, a obsługa, wynosząc się stamtąd, nie raczyła poinformować nikogo o odwołanych rezerwacjach.

- Czyli nie mamy gdzie spać? - spytał Yoongi, kręcąc głową z politowaniem. Wiedział, że coś w końcu musiało pójść nie tak. Przez tydzień nic nie zdążyło się spieprzyć pod względem organizacyjnym, dlatego wyczuwał w kościach, że w końcu musiał nadejść ten moment.

- Najwyraźniej - burknął Jin, ciągle bombardując nieprzyjemnym wzrokiem biednego dźwiękowca, który po tak długim siedzeniu za kółkiem był w tamtym momencie chyba najbardziej zmęczony z całej siódemki.

- To co robimy? Szukamy innego noclegu? - dopytał z kolei Jeongguk, który wyglądał na najbardziej zmartwionego. Zerkał na wszystkich swoich hyungów po kolei, chcąc jakoś zaradzić rozgorzałej przed chwilą kłótni, a do tego zwyczajnie chciał, żeby odpoczęli. Zawsze w pierwszej kolejności dał o nich, a dopiero potem o siebie, nie zważając na to, że sam był dość wymęczony podróżą i niespokojnym snem w vanie.

- W Vicksburgu pewnie mają trochę hoteli, ale znalezienie siedmiu miejsc w sezonie turystycznym może być ciężkie, szczególnie o dwudziestej pierwszej - westchnął Taehyung. - No i będzie drożej, na sto procent.

Wszyscy zamilkli na chwilę, próbując wymyślić jakieś wyjście. Byli zmęczeni, więc jechanie dalej prosto do Dallas nie było zbyt dobrym rozwiązaniem. Musieli się gdzieś przespać, ale latanie po hotelach albo obdzwanianie wszystkich recepcji prawdopodobnie również zajęłoby im sporo czasu. Musieli się odświeżyć i odpocząć, a na to jak na razie niestety się nie zapowiadało.

- Wiecie co? - powiedział nagle Hoseok, ruszając w stronę vana. - Jebać to.

- Hyung, co... - Jeongguk nie zdążył spytać, co starszy miał na myśli, bo perkusista jedynie wyciągnął z bagażnika jeden z namiotów i swój śpiwór, zatrzaskując drzwi z większą siłą, niż było potrzeba. Wzruszył ramionami, zerkając na resztę kątem oka, a zaraz potem wskazał im jezioro położone tylko kilkaset metrów od motelu, w małej dolinie.

- Ta wiocha jest tak opuszczona, że chuja kogokolwiek obchodzi, co tutaj robimy. Bajoro ma fajną plażę, rozbijemy się tam na szybko i, kurwa, idziemy spać, bo mam wszystkiego dość, a was to już w szczególności - wytłumaczył, bez słowa zabierając jeszcze swoją torbę z ubraniami, po czym ruszył w dół małego wzniesienia, prosto w stronę jeziora.

- To nie jest nielegalne? - zapytał cicho Jimin, stojąc pomiędzy Taehyungem i Yoongim.

- Prawdopodobnie - mruknął Kim, uśmiechając się kącikiem ust. - Ale Hoseok ma rację. Nie ma tu ani żywej duszy, więc jeśli zgarnie nas jakaś zdesperowana policja, to naprawdę tylko jeżeli będziemy mieć okropnego pecha. Nic nie powinno się stać.

Nic nie powinno się stać.

Rozbicie namiotów nie trwało zbyt długo, bo tym razem wszyscy mieli sporo motywacji, żeby jak najszybciej pójść spać. Podzielili się tak, że Jimin, Taehyung, Jeongguk i Yoongi spali w większym namiocie, postanawiając jakoś się ścisnąć, żeby nikt nie musiał spać w vanie, a reszta w mniejszym.

Jednak kiedy Park myślał, że są już gotowi do snu i wystarczyło się tylko przebrać w coś luźniejszego, zobaczył coś, czego na pewno nie chciał zobaczyć.

Hoseok, odwracając się do całej reszty tyłem, bez pardonu rozpiął pasek od spodni, a zaraz potem zsunął je razem z bielizną, ukazując wszystkim swoje nagie pośladki i nogi. Jeongguk nabrał powietrza do płuc, jakby chciał pisnąć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał, a Seokjin szybko zakrył mu oczy dłonią. Jung jednak nawet na nich nie spojrzał, dopóki nie zdjął z siebie również koszulki. Ta, podobnie jak wszystkie jego ubrania, wylądowała na piasku obok jego torby. Dopiero wtedy zerknął przez ramię na resztę, obracając się do nich bokiem, nic sobie nie robiąc z własnej nagości.

- No co? Fiuta żeście nigdy nie widzieli? - uniósł jedną brew pytająco, zaraz wzruszając ramionami. Na chwilę schylił się, żeby sięgnąć do torby po ręcznik, przy okazji wypinając pupę, gdyby ktoś jeszcze nie zdążył zwrócić uwagi na ładnie zarysowane pośladki, zapewne wyćwiczone na siłowni. - Idę się kąpać, frajerzy.

- A-ale hyung! W jeziorze może być brudno i... - zająknął się Jeon, pomyślawszy o wszystkich bakteriach, które mogły czaić się w stojącym zbiorniku. Wciąż miał zakryte oczy przez najstarszego z nich, ale nie wydawał się zły z tego powodu, nawet jeśli jego policzki musiały być okropnie czerwone. Po prostu ostatnim czego chciał, było to, żeby któryś z jego hyungów się rozchorował, a zwłaszcza Hoseok.

- Nie śmierdzi gorzej niż my po całym dniu, nie pierdolcie - powiedział tylko Hoseok, kierując się w stronę wody. Odrzucił ręcznik na samym brzegu i bez większego zastanowienia wszedł do wody, pozostawiając resztę za sobą.

Namjoon i Seokjin spojrzeli na siebie, zaraz ciężko wzdychając, ale ostatecznie Jin puścił Jeongguka, samemu zaczynając się rozbierać.

- Lepszy rydz niż nic - skwitował, na co Yoongi i Taehyung zaśmiali się w tym samym momencie.

Jimin miał wrażenie, że to nie działo się naprawdę. Stał w szoku, starając się nie patrzeć na rozbierających się chłopaków. Sam nie drgnął ani o milimetr, podobnie jak Jeongguk, który z wielkimi oczami śledził każdy ruch zanurzającego się w wodzie Hoseoka. Woda musiała być ciepła, bo perkusista nawet się nie zawahał, kiedy zaczął do niej wchodzić, podobnie jak Seokjin, Namjoon i Yoongi, którzy zaraz do niego dołączyli.

- Idziecie? - głos Taehyunga, który stał przy brzegu zupełnie nagi, również nie przejmując się tym, że jego zwisająca męskość pozostawała na widoku, wyrwał Jimina z zamyślenia. Mimowolnie jego wzrok powędrował w dół, na przyrodzenie Kima, które nawet w stanie spoczynku wydawało się całkiem pokaźnych rozmiarów. Sam wokalista uśmiechał się zachęcająco, wyciągając rękę w stronę niezdecydowanego Parka i jeszcze bardziej zawstydzonego Jeongguka.

- D-daj nam chwilę! - zająknął się blondyn. Taehyung ze zrozumieniem pokiwał głową, ostatecznie obracając się i dołączając do chlapiących się wodą chłopaków. Zdążyli już rozpocząć jakąś dziwną bitwę, która rozgorzała na dobre ku niezadowoleniu Yoongiego, bo to właśnie on stał się celem pozostałych członków zespołu, którzy rzucili się na niego, jakby próbowali go utopić, a nie jedynie pomoczyć. Nawet Hoseok odrzucił swoje pozorne fochy na bok, bawiąc się z resztą.

Jimin wziął głębszy oddech, starając się uspokoić. To nie tak, że wstydził się swojego ciała, a przynajmniej nie jakoś bardzo. Wiedział, że był szczupły i proporcjonalny, ale wciąż mógł wyglądać lepiej. Zawsze mógł wyglądać lepiej, a przede wszystkim - zawsze ktoś wyglądał lepiej od niego. Chciał wyrzucić te głupie kompleksy z głowy, które zakorzeniły się tam kilkanaście lat temu i najprawdopodobniej miały go nie opuścić do końca życia.

Wiedział, że to było głupie. Nikt tutaj nie miał zamiaru go oceniać, a już na pewno nie pod względem jego sylwetki. Nie był na konkursie, a chłopaki nie byli jurorami. Jednak wewnętrzna blokada była zbyt silna, żeby mógł tak po prostu zdjąć ubrania i nago wskoczyć do jeziora, żeby bawić się z resztą pod pretekstem kąpieli.

Żałosne.

- H-hyu-ng, c-co robi-bimy?

Głos Jeongguka trząs się tak bardzo, że w pierwszej chwili Jimin nie zorientował się, że to właśnie młodszy chłopak do niego mówił. Park obejrzał się w bok na basistę, który drżał, jakby na dworze była ujemna temperatura. Patrzył swoimi ogromnymi oczami, w których lśniły zalążki łez, na starszego, jakby miał nadzieję, na jakiś cud. A Jimin nawet nie wiedział, o co chodziło.

Czy to możliwe, żeby Jeon miał takie same, a może nawet i gorsze kompleksy niż on? Przecież chłopak był śliczny. Szczupły, z buzią aniołka, pięknymi oczami i puszystymi włosami. Według Jimina absolutnie nie miał się czego wstydzić, bo bez ubrań pewnie wyglądał jeszcze lepiej niż w nich - w końcu zdarzało mu się założyć rurki, w których bez problemu dało się zauważyć ładne, okrągłe pośladki i smukłe uda.

- Koo, wszystko w porządku? - zapytał Jimin, na co Jeongguk od razu pokręcił głową na boki, zadziwiając starszego. Spodziewał się raczej zaprzeczenia ze strony chłopaka, co tylko skomplikowałoby sprawę, ale na szczęście brunet postanowił otworzyć się przed Parkiem, widocznie wyczuwając, że Jimin mógł mieć podobny problem.

- Ws-wstydzę się, hyung - wypalił Jeon, mrugając szybko, żeby przypadkiem się nie rozpłakać. Nie chciał, żeby Hoseok się z niego śmiał, gdyby zobaczył, że chłopak uronił kilka łez, bo zazwyczaj Jung właśnie dość nieprzyjemnymi epitetami komentował chwile wrażliwości Jeongguka.

- Jestem pewien, że nie masz się czego wstydzić, Koo - zapewnił go Park, chcąc jakoś w ten sposób dodać mu otuchy, chociaż gdyby to jemu ktoś próbował dodać pewności siebie takimi słowami, to raczej by go wyśmiał, niż poczuł się lepiej.

- A co jeśli nie spodobam się Hoseokowi-hyungowi? Nigdy się razem nie kąpaliśmy - powiedział w końcu młodszy. - Chcę zawsze robić na nim dobre wrażenie.

Temu dupkowi cokolwiek się w ogóle w życiu podoba? - chciał odparować Jimin, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Nie chciał stresować Jeongguka jeszcze bardziej.

- Wątpię, żeby chciał cię oceniać, bo najbardziej to chyba chce iść spać. A jeśli będzie coś marudził, to po prostu powiemy mu, że ma małego - zapewnił Jimin, wywołując cichy śmiech Jeona. - To na pewno ugodzi w jego ego.

- Dzięki, hyung - mruknął młodszy z lekkim uśmiechem. Wyglądał na pokrzepionego słowami Jimina, chociaż Park absolutnie nie spodziewał się, że tak szybko uda mi się pocieszyć basistę. - To... rozbieramy się?

- Na to wygląda. Chyba, że naprawdę nie chcesz. Wtedy ja też nie będę się kąpał, żebyś nie był jedynym śmierdziuchem - zaproponował Park, myśląc nawet, że gdyby basista przystał na jego propozycję, to nie byłoby tak źle. W końcu nie musiałby się rozbierać, a przynajmniej nie przy całej reszcie.

- Wykąpmy się, hyung - powiedział Jeon, wciąż nie przestając się uśmiechać, a kiedy Jimin pokiwał głową na zgodę, odwrócili się do siebie plecami, zaczynając zrzucać z siebie ubrania.

Jimin ucieszył się, że dzięki początkowej niepewności Jeongguka, jego własna blokada nieco puściła. Słysząc szuranie za sobą, również powoli się rozbierał, ostatecznie stając przodem do rzeki zupełnie nago. Mimo wszystko zakrył krocze jedną ręką, czując się trochę niekomfortowo z myślą, że jeśli którykolwiek z chłopaków postanowiłby spojrzeć w stronę brzegu, to zobaczyłby go w pełnej krasie. Jeongguk zaraz stanął obok niego, a Jimin przez zupełny przypadek zerknął na jego ciało, doznając naprawdę sporego szoku.

Jeongguk nie miał bardzo nabudowanego ciała, ale wszystkie mięśnie były wyraźnie zarysowane, a te na brzuchu tworzyły piękny sześciopak. Mimo to chłopak miał tak wąską talię, że Jimin był pewien, że sam byłby w stanie objąć go jedną ręką. Na szczęście powstrzymał się przed spojrzeniem jeszcze niżej, bo samo to, że zobaczył smukłe, twarde uda basisty kątem oka, zupełnie wystarczyło mu, żeby nie mógł przez chwilę normalnie oddychać.

Nie żeby wcześniej sądził, że Jeon miał brzydkie ciało, ale zupełnie nie rozumiał, czemu chłopak ukrywał się w większości pod oversizowe'ymi ciuchami, skoro wyglądał naprawdę niesamowicie. Był pewien, że Hoseok na pewno pozazdrościłby Jeonggukowi wyglądu, a już na pewno nie miałby się do czego doczepić.

- Naprawdę nie masz się czego wstydzić, Jeongguk - wyparował Park, zanim zdążył ugryźć się w język. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale ciepły uśmiech, którym obdarzył go basista, nieco podniósł go na duchu.

- Ty też, hyung - powiedział od razu Jeon, a kiedy Jimin nabrał już powietrza, żeby zaprzeczyć, przy okazji oblewając się jeszcze większym rumieńcem, Jeongguk pomachał głową, błyskawicznie wchodząc mu w słowo. - Przecież wiem, że nie stałeś tak i nie czekałeś specjalnie na mnie. Trochę mi lepiej z myślą, że nie tylko ja wstydzę się pokazać nago. Dziękuję, hyung.

Jeon podrapał się po karku, jakby trochę się zawstydził albo nie był pewien, czy nie powiedział za dużo. Zaraz jednak bez większego zastanowienia ruszył w stronę wody, ciągnąc Jimina za nadgarstek. Starszy zdążył tylko wydukać ciche "nie ma za co", zanim wpadł w sam środek wodnej bitwy, którą urządziła sobie reszta.

Zamknął oczy, bo jego twarz i włosy od razu zostały oblane letnią wodą z jeziora, gdy tylko wylądował gdzieś pomiędzy Namjoonem a Taehyungem. Ktoś szybko przyciągnął go do siebie, a po dłoniach i cichym śmiechu, który usłyszał zaraz przy swoim uchu, od razu rozpoznał w tym kimś wokalistę.

- Wybacz, stanąłeś mi na linii ognia - powiedział Kim, podczas gdy Jimin odgarniał wodę z twarzy, żeby móc swobodnie otworzyć oczy. Kiedy tylko mu się to udało, spojrzał niezadowolony na Tae, który jedynie uśmiechnął się do niego przepraszająco. Jiminowi bardzo szybko do głowy przyszedł plan na małą zemstę, który miał zamiar zrealizować za kilka chwil. - Czemu tak długo wam zeszło z Koo? Wszystko w porządku?

- Musieliśmy chwilę pogadać i dodać sobie nawzajem otuchy, ale już jest okej - wyjaśnił szybko Jimin, niewinnie uśmiechając się do Kima, chcąc uśpić jego czujność.

Jimin nie czekał za długo, postanawiając wziąć Taehyunga z zaskoczenia. Wciąż stojąc z jedną ręką chłopaka przerzuconą przez swoją talię, co w tamtym momencie nawet nie wydawało mu się ani trochę niekomfortowe, nabrał jak najwięcej wody w dłonie, z których uformował prowizoryczny koszyczek, żeby zaraz chlusnąć nią prosto w twarz wokalisty. Taehyung absolutnie się tego nie spodziewał, dlatego zanim złapał oddech, próbując uporać się z wodą, która wleciała mu do ust i nosa, Jimin zdążył już uciec w stronę Jeongguka i Yoongiego, którzy widocznie zawiązali jakiś rozejm, bo stali do siebie plecami, starając się przeżyć ataki Seokjina i Hoseoka.

- No, poczekaj tylko... - mruknął sam do siebie Kim, ruszając za uśmiechniętym od ucha do ucha Jiminem, zapewne niezwykle dumnym z tego, co przed chwilą uczynił.

Zemsta będzie słodka. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top