61. Spotkanie BTS cz.7

Jungkook pov.

Kiedy zauważyłem, że wszyscy jakoś zajęli się sobą, przeprosiłem na chwilkę Jimina, bo stwierdziłam, że to czas na odwiedzenie kibelka.

Z racji, że toaleta była na korytarzu, musiałem wyjść z pokoju. Niedługo po moim wyjściu, zauważyłem Jina, który właśnie wymykał się jak ninja.

-Jungkookie, zaczekaj! - zawołał za mną. 

-To się pospiesz Hyung- mruknąłem, przeciągając się. 

-Muszę z Tobą porozmawiać - klepnął mnie w plecy, gdy do mnie dotarł.

Ciekawe czego ode mnie chciał. Może miał jakieś problemy..? Ale co ja mogłem na to poradzić? Zwykły szesnastolatek nic nie poradzi na życiowe problemy dorosłych. Zatrzymałem się przed drzwiami prowadzącymi do toalety i spojrzałem na chłopaka.

-No to mów hyung.

-Chodzi o Jimina...

-Przecież jest między nami dobrze - przerwałem mu.

-Nie, nie jest dobrze. Traktujesz Jimina jakby był Twoim służącym.

-Posłuchaj, sami chcieliście, żebym z nim był to jestem - odpowiedziałem pewnie. 

-Nie chłopcze, to ty mnie posłuchaj. Jimin to nie Twoja marionetka, żebyś mógł się nią do woli bawić. On ma uczucia tak samo jak ty.

-Ale pocałunki...

-Co do tego mają pocałunki skoro są nieszczere?

-Jak nieszczere?

-Przestań myśleć tylko o sobie i miej na uwadze Jimin.

-Tak jest mamo - ukłoniłem się niechętnie. 

-Zaraz go tu zawołam, masz chwilę na załatwienie się - nie dał mi dojść do słowa bo odwrócił się i pobiegł z powrotem do pokoju. 

Cholera, co ja miałem zrobić? Myślałem, że tak jak było teraz jest dobrze, ale Jin wybił mi to z głowy. Ciekawe co miał na myśli mówiąc o marionetce. Może... Chodziło o dziś rano? Fakt, nie miałem ochoty na nic co nie było związane z koncertem, dlatego miałem wszystko gdzieś, nawet Jimina. Później próbowałem mu to jakoś wynagrodzić w miniwanie, ale...

Później Koń i Kosmita się do niego przyczepili, a Jimin przecież należy do mnie. Jak miałem się zachować? Miałem patrzeć, jak podrywają mi chłopaka? No chyba nie.  Wolałem zareagować w taki, a nie inny sposób. Może i jestem jeszcze młody, ale wiem co moje i koniec.

Tak dlugo myślałem, że nie zauważyłem Jimina stojącego przede mną.

-Too, co chciałeś? - powiedział, przerywając ciszę.

-Um... Chciałem... Prze... Przeprosić - mruknąłem.

-Za co? - zapytał zdziwiony.

-No - zrobiłem głęboki wdech - bo dziś i ogólnie źle cię traktowałem, nawet na scenie. Nie powinienem być taki złośliwy,  ale Tae i Hobi... Ugh, byłem po prostu zazdrosny. Nie ważne co sobie myślisz teraz o mnie, ale tak trudno było mi się do Ciebie przekonać i w ogóle, a teraz kocham cię tak mocno, że gdzieś na tej drodze miłości zapomniałem o Twoich uczuciach - powiedziałem wszystko na jednym wydechu. - Do tego..

-Zamknij się - warknął, czego się trochę wystraszyłem.

-Co? Dlaczego..?

-Nie ważne jak będziesz się zachowywał i tak będę Cię kochał - powiedział, zbliżając się do mnie.

-Nawet jak... - znowu nie dał mi dokończyć.

-Nawet wtedy - szepnął i musnął moje usta.

Pierwszy raz poczułem takie silne dreszcze, kiedy mnie całował. To był takie... Przyjemne. Chciałem więcej... Smaku jego ust nie można było porównać z niczym innym. Zwykłe muśnięcia przerodziły się w coś najsamotniejszego. Odsunąłem go od siebie dopiero gdy zabrakło mi powietrza. To było boskie...

-Musimy to kiedyś powtórzyć - szepnąłem.

-Zdecydowanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jikook się dzieje moi drodzy~

Zdecydowałam, że będę pisała to opowiadanie dalej, a z YoshinoMin napiszę collab, a dokładniej 3shot o tych farmerach. Jak tylko go napiszemy, niezwłocznie was poinformuję tutaj c:

Chciałam was zaprosić na moje najnowsze opowiadanie o bieganiu. Oczywiście jest to Jikook. Fabuła może wydawać się zawiła, ale to tylko na początku. Mówię tu o RUN FOR LOVE.

Serdecznie zapraszam ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top