20. Występ cz.2
Pojechaliśmy do centrum, gdzie miało się odbyć całe to wydarzenie. Yoongi cudem znalazł miejsce na parkingu strzeżonym, ale nieźle musiał wybulić za zajęcie kilkunastu metrów kwadratowych na jakieś trzy godziny. Seokjin czekał na nas tuż przy bramie do parku, w którym mieściła się scena. Ludzi było więcej niż w mrowisku, ale jakoś się odnaleźliśmy.
-Cześć mały - Seok potargał moje włosy.
-Hyung, nie rób tak - burknąłem i od razu ułożyłem rozczochrane kosmyki na swoje miejsce
-Według planu, który wisi tam dalej tancerze mają wystąpić około dwudziestej, czyli mamy... Dwie godzinki. Co chcecie robić?
-Cokolwiek - schowałem ręce do kieszeni i kopnąłem kamyczek, leżący obok mojej nogi.
-Idziemy na lody? - zapytał Seokjin.
-O nie nie nie, ja nigdzie nie idę z Tobą jeść. Mój portfel płacze. Dobrze, że mam opłacone rachunki.
-Sam się zaoferowałeś, ale tym razem ja stawiam - odpowiedział Kim, Yoongiemu.
*♥*
Kiedy siedzieliśmy na ławce z największymi lodami, jakie kiedykolwiek widziałem, przyglądałem się starszym. Rozmawiali tak, jakby się znali całe życie, a Jin - bo tak pozwolił mi do siebie mówić - wlepia swoje oczy w Yoongiego. To mi nasuwa jedną myśl.
-Mam pytanie do Jina - przerwałem ich rozmowę na temat gotowania makaronu.
-Trochę kultury, Ciastek - wtrącił się Yoongi.
-Zamknij się idioto. Pozwoliłem mu tak do siebie mówić. Tak Jungkookie? Jakie pytanie?
-Nagle pojawiłeś się tutaj, w Busan i dziwnym przypadkiem poszedłeś do urzędu, w którym pracuje Yoongi hyung z zapytaniem o toaletę. Czy aby napewno to był przypadek?
Jin spoglądał to na mnie, to na Yoongiego.
-Ugh... Nie, to nie był przypadek. On gadał takie rzeczy, że... Musiałem tu przyjechać. To, że Hoseok stracił mieszkanie, to był pretekst, bo mogłem zamieszkać u jego rodziców.
-WIEDZIAŁEM! - krzyknął Yoongi - Ciastek, idź poszukać przyjaciół.
-Ale ja nie mam przyjaciół - mruknąłem.
-No to idź ich znajdź. Ja muszę porozmawiać z Seokjinem.
-Eh, no dobra - wstałem i po prostu ruszyłem w stronę sceny. Może puszczą jakąś moją ulubioną piosenkę, albo ktoś ją zaśpiewa.
W drodze do wyznaczonego celu, tak bardzo skupiłem się na jedzeniu loda powoli spływającego po wafelku, że nie zauważyłem niskiego słupka, w którego solidnie przyrąbałem. Mój przepyszny, waniliowy lód wylądował na ziemi, a ja ledwo oddychałem, gdyż uderzyłem się w brzuch. Ktoś to zauważył i podbiegł do mnie.
-Wszystko w porządku? - zapytała młoda kobieta.
-Nie...
-Masz szczęście, że jestem tu organizatorką. Chodź do namiotu medycznego przy scenie. Tam dam Ci maść.
-Dobrze.
Trzymając się za brzuch, szedłem posłusznie za blondynką. Trochę dziwnie się poczułem, kiedy przechodziłem przez barierki oraz pomiędzy ochroniarzami, ale ta kobieta chciała dla mnie dobrze.
W ogromnym namiocie panowało takie zamieszanie, że ledwo widziałem kobietę, która mnie 'uratowała', ale udało mi się.
-Usiądź tutaj! - próbowała przekrzyczeć tłum wskazując na krzesło.
Usiadłem tak, jak prosiła, a blondynka gdzieś znikła w tłumie. No to sobie poczekam. Przynajmniej Yoongi i Jin mają trochę prywatności.
Miałem jeszcze czas na to, żeby się rozejrzeć trochę. Nigdy nie byłem w takim miejscu jak to. Krzątało się sporo osób. Jedni wracali ze sceny, a inni się przygotowywali na wyjście.
Chwila... Skoro byli tu Ci co występowali to znaczy...
-Jungkookie! Co ty tutaj robisz? - przed sobą ujrzałem najmniej pożądaną przeze mnie osobę jaką był Jimin. Cholera.
-Taka pani widziała, jak miałem bliskie spotkanie ze słupkiem i mnie tu przyprowadziła.
-Przyszedłeś, żeby mnie zobaczyć na scenie? - powiedział z nadzieją w głosie.
- Yoongi hyung mnie tu przytargał.
-To miło z jego strony. Idziemy do niego?
-Tamta pani chciała dać mi maść na uderzenia.
-Na uderzenia? Właśnie siedzisz przed szafeczką z takimi specyfikami - posłał mi uśmiech i uchylił się nade mną. Odruchowo spuściłem wzrok.
-Tam na tej ziemi jest coś interesującego? - usłyszałem głos Jimina tuż obok ucha.
-Nic, po prostu daj mi to, co masz mi dać. Posmaruję dobie tego siniaka i pójdę sobie do Yoongiego i Seokjina.
-O! Skoro oni tu są, to ja też chcę ich zobaczyć. Mam jeszcze półtorej godziny wolnego, więc miło będzie ich zobaczyć.
-Rób co chcesz.
Odkręciłem tubkę i wycisnąłem trochę kremu na palce. Odsłoniłem brzuch i zacząłem wcierać specyfik w podbrzusze. Skupiony na swojej pracy podniosłem nagle wzrok do góry i zobaczyłem Jimina, który się we mnie wpatruje. Szybko opuściłem koszulkę i wstałem gwałtownie, upuszczając przy tym tubkę. Schyliłem się po nią, ale nie podniosłem jej bo moja głowa doznała bliskiego spotkania z głową Jimina.
-Ała - mruknąłem.
-Przepraszam - schylił się ponownie i tym razem podniósł przedmiot - Chodźmy - ruszył z miejsca, że aż się za nim kurzyło.
Musiałem za nim pójść, a to wiązało się z przeciskaniem się przez ludzi.
*♥*
-No no, widzę, że Jungkook znalazł swojego chłopaka - powiedział Yoongi.
-Wcale nie chłopaka i sam mnie znalazł. Mnie tylko taka pani przyprowadziła do namiotu przy scenie, bo widziała jak miałem bliskie spotkanie ze słupkiem.
-Tłumaczy się winny - powiedział Jin - nie musisz się przygotowywać do występu, Jiminnie?
-Nie muszę. Układ ćwiczyłem tak długo, że mogę go przedstawić perfekcyjnie przez sen.
-Powiedz mi Park - odezwał się Yoongi po chwili namysłu - możemy dostać się pod scenę na Twój występ?
-Ano jest taka opcja, a co?
-Jungkook to wstydliwy chłopak i nie potrafił się sam zapytać. Wiem, jak bardzo chciałby zobaczyć Cię z bliska, więc sam zadałem Ci to pytanie.
-Jakie to miłe z Twojej strony - chłopak uśmiechnął się do mnie i przewiesił jedną rękę przez mój kark, jednocześnie przyciągając mnie do siebie.
Chciałem się wyrwać, ale jedno mordercze spojrzenie Yoongiego wystarczyło.
-Ładnie dziś wyglądasz, Jimin - zauważył Jin.
-A dziękuję. Odświeżyłem kolor włosów i teraz są bardziej rude.
-Mnie bardziej chodziło o ubiór. Podoba mi się ta stylizacja. Od razu widać, że Twój taniec to nie będą przelewki. Pełna profeska. Jungkook pochwalił Twój wygląd?
-Nie. Nawet na to nie liczyłem...
-Bo byś się przeliczył - dokończył Yoongi to, czego nie potrafił powiedzieć Jimin.
Czy to moja wina? Nie jestem drobiazgowy. Nie wiążę wagi do wyglądu, chociaż sam muszę dobrze wyglądać. Zaraz pewnie dostanę wykłady i będzie źle. Już nawet się przygotowałem na to, ale zamiast tego, zapadła cisza. Podniosłem wzrok z ziemi na Jimina, który akurat stał przede mną. Nie wiem co jego twarz wyrażała. Nie potrafiłem odczytać tych uczuć, ale poczułem ukłucie mojego własnego sumienia. Wszyscy się dla mnie starają, a ja co? Mam to gdzieś, ale to nie ja jestem tutaj poszkodowany, tylko Jimin. Miałem kilkanaście lat, a czułem się w tamtej chwili na o wiele starszego. Chyba czas na prawdziwe dorastanie.
Po upłynięciu godziny, Jimin stwierdził, że jeśli chcemy miejsca pod samą sceną, musimy iść załatwić to teraz. Przez te dłużące się sześćdziesiąt parę minut ani razu nie spojrzałem na Jimina. Nie wiem czego ja od siebie wymagam?
-Zaczekajcie tu, muszę pogadać z panią Kim, żeby wam dała przepustki.
-W porządku - powiedział Yoongi - A Tobie co Jeon? Umilkłeś jakoś - zwrócił się do mnie, kiedy Jimina już nie było.
-Nie jestem zbyt rozmowny.
-Yhym, a w aucie byłeś taki wyszczekany. Razem z Jinem stwierdziliśmy, że resztę zostawiamy Tobie.
-Co?
-To proste, rób jak uważasz. Zostaw nas tu samych, albo zostań i ciągnij dalej tę gierkę.
Nie mogłem nic powiedzieć. Przytaszczyli mnie tu ze sobą, a teraz pozwalają odejść. Wybór był bardzo prosty. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę bramy wyjściowej. Nie potrzebowałem niczyjej miłości. Bardzo dobrze sobie radziłem od początku gimnazjum. Nie zakochałem się w nikim, a teraz miałem tak nagle zacząć żywić do kogoś prawie obcego uczucia. To tak trochę chore.
Idąc do wyjścia usłyszałem, jak dwie nastolatki, gdzieś w moim wieku mówiły coś o Jiminie. Przystanąłem na chwilę, żeby lepiej usłyszeć ich chaotyczną wymianę zdań.
-Stara! Słyszałaś, że Park Jimin, ten z domu kultury ma dziś tańczyć?
-Boże! Słyszałam! Jak myślisz, po co ja tu jestem?
-Może go wyrwiesz, kiedy będzie się zbierał.
-Wątpię, tam będzie zbyt dużo lasek. Na pewno mnie nie wybierze. Jestem zbyt przeciętna.
Nie wiem dlaczego, ale poczułem się bynajmniej dziwnie. Chyba tam wrócę...
Ale przecież nie mam po co. Zrobiłem to dobrowolnie. Sam chciałem stąd się wydostać. Ale te dziewczyny... Szlag by je... Ugh, wracam tam. Zawróciłem i sprintem pobiegłem pod namiot. Kiedy tam dotarłem, Seokjin i Yoongi stali tam, gdzie ich zostawiłem.
-Mówiłem, że wróci? - powiedział Yoongi - wygrałem zakład, co za to dostanę?
-Zastanowię się. Chodź Jungkookie, załóż to na szyję - podał mi plakietkę, którą przypiąłem do koszulki - Jimin zaraz występuje.
Przepchnęliśmy się przez barierki i ochroniarzy, lądując idealnie pod sceną. Zastanawiałem się po co tu tyle ochrony, skoro występował tutaj tylko jeden, mało znany zespół, ale cóż, każdy ceni się inaczej.
Niebo stawało się coraz ciemniejsze, co dodawało efektu kolorowym reflektorom.
Po krótkiej zapowiedzi tancerzy światła zgasły, a po chwili się zapaliły. Jimin pojawił się na środku sceny. Kucał a jego głowa była skierowana ku parkietowi, zaś ręce opierały się bezwładnie o kolana. Pierwsze dźwięki muzyki wydostały się z głośnika a rudowłosy zaczął podnosić się do góry. Jedną nogę wysunął do przodu a prawą zgiął lekko. Lewa ręka spoczęła na jego głowie zaś druga powędrowała do tyłu. Za nim zaczął wyłaniać się cień, który miał jego sylwetkę. Zrobił ruch dłonią i odepchnął się do tyłu. Obraz z tyłu robił dokładnie to samo. Zrobił kilka kroków jakby coś gonił jednak się zatrzymał. Poddał się? Znów zaczął się cofać. Trzymał dłoń zaciśniętą w pięść blisko siebie. Zrobił obrót i wyciągnął ręce w stronę publiczności. Opuścił górne kończyny wzdłuż ciała a cień za nim zmienił się w motyle. Zaczął poruszać się gwałtownie w rytm muzyki i wraz z nią zwalniał tempa. Nagle złożył ręce z tyłu głowy i zaczął schodzić w dół. Przejechał nimi od szyi w dół robiąc przy tym falę torsem. Gwałtownie wstał i wykonywał dynamiczne ruchy jakby znów chciał coś złapać albo właśnie to zrobił. Nie wiem, nie znam się na sztuce ale to jest... niesamowite. Animacja za nim tylko dopełniała cały obrazek.
Jimin zrobił obrót wokół własnej osi i przyjął dramatyczną pozę. Lewą dłoń uniósł lekko ku górze i zaczął opadać na kolana, profilem do publiczności. Jego ręce opadły bezwładnie a cień za nim znów rozpadł się na motyle, które w spektakularnym stylu zakończyły wszystko.
Byłem pod wrażeniem jego występu. Było widać że to co robi jest wynikiem jego ciężkiej pracy.
Zacząłem klaskać razem z innymi. Zastanawiałem się, czy nie klaskałem najgłośniej z tych wszystkich ludzi. Przez ten występ poczułem głęboko w sercu, że ja też chciałbym tańczyć. Chciałbym tam stać razem i przyjmować głośne owacje i gwizdy ludzi.
Po prostu chciałbym robić to samo co on, albo raczej ćwiczyć z nim. To nie tak, że chcę być bliżej niego. Po prostu chcę się uczyć od najlepszych.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - usłyszałem głos Yoongiego tuż przy uchu.
-Tak hyung, słyszę.
-To co przed chwilą powiedziałem?
-Em... Kookie, aleś ty przystojny..?
-Nie, bo to ja jestem tu najprzystojniejszy, ale to taki szczególik. Pytałem, czy chcesz iść zobaczyć się z Jiminem po jego wielkim występie.
-A, tak chcę. Muszę z nim porozmawiać - powiedziałem, nie patrząc na Yoongiego.
-Chcesz mu wyznać miłość?
-Powaliło Cię hyung? Muszę się go coś zapytać.
Bez dalszej wymiany zdań, którą Yoongi chciał najwyraźniej prowadzić, odwróciłem się i ruszyłem w stronę namiotu. Wszedłem do niego omijając ochronę. Szukanie pewnego rudzielca zajęło mi mniej niż kilka sekund. Podszedłem do niego. Nie wyglądał na bardzo zmęczonego, ale koszulka przyklejała mu się do torsu, pokazyjąc to, czego chyba nie powinienem zobaczyć.
-Jimin - zawołałem, żeby mnie zauważył.
-Jednak wróciłeś - powiedział obojętnie.
-Widziałem Twój występ. Był wspaniały!
Nagle jego twarz z obojętnego wyrazu przybrała bardziej szczęśliwy.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Stwierdziłem, że też chcę tańczyć. Widząc Ciebie poczułem się silniejszy. Chciałbym robić to co ty - to ostatnie powiedziałem trochę ciszej.
Dziwnie się z tym czułem, ale nie mogłem odpuścić. Moje ciało chciało wyrazić siebie w jakiś sposób, a siedzenie w ławce szkolnej to nie moje hobby.
-Przyjdź jutro do domu kultury nie daleko tego parku. Będę na Ciebie czekał przy wejściu o godzinie szesnastej.
-Dzięki - nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale przytuliłem Jimina. Może to z przypływu emocji, kto wie. Po dosłownie sekundzie odsunąłem się od niego speszony.
-No no, Jimin, będziesz musiał częściej dla niego tańczyć, a może skusi się na buziaka.
-Yoongi - Jin szturchnął czerwonowłosego w żebra - to, że ty myślisz o jednym na okrągło, nie oznacza, że musisz swoje myśli wpajać Jiminowi.
-Przesadzasz jak zwykle.
-I tak wiem, że mnie kochasz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam dokładnie 2002 słowa. Jestem z siebie dumna, że po raz pierwszy od dłuższego czasu dostosowałam się do obietnicy. Mam nadzieję, ze nie zawiodłam was tym rozdziałem.
Serdecznie dziękuje YoshinoMin, która mi ślicznie opisała taniec Jimina, bo ja nie umiem w takie rzeczy.
Do następnego rozdziału, który pojawi się w czwartek ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top