Rozdział 7

Shaker zaparkował samochód na parkingu przed jakimś klubem, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że dopiero teraz zrozumiałam jego słowa, które wypowiedział w parku. Dzisiaj wieczorem, przekonasz się o tym, jak dobre są tu imprezy i poznasz smak rozrywki, której zakosztujesz tańcząc do muzyki Funky! To o to mu wtedy chodziło! Impreza! Zatrzęsłam się, co nie uszło uwadze Shakera. 

Pochwycił mnie za rękę.

-Laylo, czy wszystko dobrze? - zapytał.

- Nie wiem... ja... - wahałam się z odpowiedzią. Wiedziałam, że Shaker chciał mi sprawić przyjemność, ale ja po prostu miałam pewne obawy. Nie chciałam go jednak niepokoić, więc tylko się uśmiechnęłam, uspokajając się. - Prowadź!

Shaker zmarszczył czoło, widząc tą nagłą zmianę w moim zachowaniu. Podejrzewał coś, w dodatku słusznie. Niezbyt mnie to dziwiło. Shaker od dziecka był bystry i niezwykle spostrzegawczy. Problem polegał jedynie na tym, że zbyt często dostrzegał szczegóły, których nie powinien był zobaczyć. I to mnie też niepokoiło. 

Posłałam mu mój najpiękniejszy uśmiech, po którym zawsze się uspokajał. Podziałało bez zarzutu! 

- No dobra - skapitulował. - Chodźmy! 

Wysiedliśmy z samochodu.

Shaker wziął mnie za rękę i poprowadził w kierunku wejścia. Przez cały czas się do mnie uśmiechał, co ja odwzajemniałam. Przed wejściem zatrzymał nas gość w garniturze i ciemnych okularach. Ochroniarz. 

- Przepustka! - zażądał.

- Oczywiście! - uśmiechnął się mój brat i pokazał mężczyźnie swoją vipowską przepustkę. Tamten skinął głową i dał znak, że możemy przejść. 

Shaker wprowadził mnie do środka. 

Panował tu wielki gwar. W dużej sali klubowej wręcz roiło się od gości, tańczących, bawiących się w najlepsze. Rzeczywiście odtwarzano tu muzykę Funky. Wirująca na suficie kula, odbijała kolorowe światła z reflektorów, tworząc na ścianach kolorowe króliczki. Panował półmrok, a po podłodze przesuwała się cienka warstwa sztucznej mgły, przez co straciłam z oczu swoje stopy. 

Kurczowo chwyciłam dłoń Shakera. Chłopak obrócił się w moją stronę. 

- Laylo, co ci jest!? - spytał z troską. - Zasłabłaś?! Mam ci przynieść kubek wody? Coś do jedzenia? Może chcesz...! - uciszyłam go ręką, na co od razu zamilkł.

- Nic mi nie jest! - zapewniłam go. - Naprawdę nic! 

Tak czy inaczej, udaliśmy się do barku, by się napić. Gwoli ścisłości, to Shaker chciał się napić drinka, a ja odmówiłam, ale zbyt mocno się bałam zostawać tu sama, aby pozostać na parkiecie bez niego.  

Gdy barman podał mojemu bratu małego drinka, ten grzecznie mu podziękował i zabrał się do picia. Przyglądałam mu się w skupieniu, nie wiedząc, co innego mogłabym teraz ze sobą zrobić. Przyznam szczerze, że nawet bym mogła zatańczyć, ale po prostu zbyt mocno się boje. Od tamtej imprezy... Ale to opowieść na inną okazję, którą nie mam zamiaru się teraz zadręczać. 

Shaker dość szybko uporał się ze swoim drinkiem.

- Ach! - westchnął. - Laylo, chcesz potańczyć?

- No nie wiem... - Zaczęłam bawić się włosami.

- Oj, weź! - mówił. - Przyszliśmy tu po to, by się zabawić. Więc zabawmy się! 

Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.

Shaker poprowadził mnie za rękę na środek parkietu, akurat w momencie, gdy DJ puszczał wolniejszy kawałek. Moja lewa ręka spoczęła na ramieniu Shakera, a prawą chwyciłam jego lewą dłoń. On zaś położył delikatnie swoją prawą dłoń na moim biodrze. Kiedy piosenka zaczęła się rozkręcać, oboje sunęliśmy poprzez środek parkietu, zwracając na siebie uwagę innych. 

Kątem oka dostrzegłam, że przygląda nam się również kilku mężczyzn, wydających się być dziwnie znajomymi. Być może byli to jego kumple z drużyny. Kiedyś Shaker mi opowiedział, że jeden z jego przyjaciół, Luźny Joe, prowadzi klub imprezowy, do którego często przychodzą, aby się trochę rozerwać. Widocznie dzisiaj również tu zawitali, aby się trochę zabawić w świetle reflektorów, tańcząc do muzyki Funky i popu. 

Z moich ust wydobył się chichot, zagłuszony brawami tych, którzy obserwowali mnie i Shakera. 

Przetańczyliśmy razem jeszcze ze cztery skoczne kawałki, nim oboje uznaliśmy, że padamy z nóg i potrzebujemy przerwy. Znów udaliśmy się do barku, choć teraz, na moją prośbę, Shaker nie wziął alkoholu czy wódki, tylko zwykłą lemoniadę z cytryną. Ja poprosiłam o najzwyklejszy sok pomarańczowy.

Wtedy też podszedł do nas mężczyzna z afro i okularami, ubrany w purpurę i róż.

- Joe! - zawołał radośnie Shaker. - Miło cię widzieć!

- I wzajemnie, bracie! - odpowiedział drugi, ściskając dłoń mojego brata. - Cudownie tam tańczyliście! Czy ta piękność to twoja dziewczyna? - zapytał, wskazując na mnie. Machinalnie zbliżyłam się do Shakera, obejmując go za rękę.

- To Layla, moja siostra - powiedział Shaker do swojego przyjaciela. 

Joe przekierował na mnie zdziwione spojrzenie.

- Twoja siostra?! - W jego głosie wyraźnie pobrzmiewała nuta niedowierzania.

- Tak! - oświadczył, spoglądając na mnie z miłością. 

Uśmiechnęłam się do niego, po czym spojrzałam na Luźnego Joe, wpatrującego się we mnie, jak w najcenniejszy obraz świata, i wyciągnęłam ku niemu rękę.

- Layla Whiteblade - przedstawiłam mu się. - Miło mi cię poznać!    

Joe wyszczerzył zęby w serdecznym uśmiechu, ujmując przy tym moją dłoń i całując ją. Lekko zarumieniłam się na ten gest, ale wiedziałam, że w razie czego, jest ze mną Shaker. 

Nie pomyliłam się.

- Ej, łapska przy sobie! To moja siostra! - mówił, pół serio, pół dla żartu. 

Gospodarz jedynie wzruszył ramionami, po czym zamienił z Shakerem kilka słówek. Wyglądało na to, że naprawdę dobrze się znali. Nic w tym dziwnego. Należeli do tej samej drużyny w Superlidze. Z pewnością byli kolegami. Może i przyjaciółmi. Z zainteresowaniem przyglądałam się im, a kiedy skończyli rozmawiać, Luźny Joe odszedł w swoją stronę.

Shaker podszedł do mnie i pochwycił moją dłoń.

- To co? Taniec? - zapytał.

- Z tobą zawsze, braciszku! - odparłam entuzjastycznie. 

Poprowadził mnie na środek parkietu i znów ruszyliśmy w rytm muzyki. Przetańczyliśmy prawie dziesięć kawałków, w tym cztery wolne. Cały czas trzymałam się Shakera, nie chcąc spuścić go z oczu ani na minutkę. Choć nie dawałam tego po sobie poznać, bałam się, że zostanę tu sama i że coś się wydarzy. Na szczęście, Shaker niczego się nie domyślił.

Kiedy spojrzałam mu przez ramię, zamarłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top