Rozdział 9: Zapoznanie

Hrabina była osobą, która kochała gości. Nawet, jeśli były to wampiry będące najokrutniejszymi zbrodniarzami na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Przeddzień takiego spotkania ze swoimi gośćmi, pozwalała upić się swoim sługom, a miała ich pięciu i spuszczała z nich krew do specjalnych woreczków, które później chowała do specjalnej lodówki, żeby alkohol przeznaczony dla wampirów nie był ciepły.

Tej nocy, kiedy zaraz miał przyjść do niej Jungkook, wyciągnęła ze swojej lodówki kilka woreczków krwi, po czym przelała ją do przezroczystej butelki.

Kiedy po jej pokoju rozeszło się donośne pukanie, z uśmiechem podeszła do drzwi, by je otworzyć przed wyczekiwanymi gośćmi.

– Witam was serdecznie! – przywitała Jungkooka i Jimina, którzy zmuszeni byli chodzić w ubraniach z poprzedniej nocy, ale tylko temu drugiemu to przeszkadzało.

– Witam, Hrabino – wampir ukłonił się z czarującym uśmiechem. – Jak mija noc?

– Ciekawie. Widzę, że twój sługa przyszedł z tobą w dość dobrym humorze – zauważyła, spoglądając na Jimina. – Nie wiem czy to znak, że ja też powinnam swoich przywołać.

– To już zależy od dobroduszności Hrabiny – odpowiedział Jungkook, rzucając krótkie spojrzenie Jiminowi.

– W takim razie usiądźcie wygodnie i zaczekajcie na mnie. Tutaj nie ma zasięgu, więc będę musiała wyjść do recepcji, żeby zadzwonić chociaż po Hoseoka.

Powiedziawszy to, Krwawa Hrabina opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. W tym momencie Jimin odetchnął z ulgą, chociaż sam nie wiedział dlaczego. Czego tak właściwie się obawiał? Na to pytanie sam nie potrafił sobie odpowiedzieć, jednak wiedział jedno – od wczorajszej nocy nie będzie w stanie patrzeć na wampira, któremu służył.

Może to było jego obawą?

Może bał się, że po tym dziwnie namiętnym pocałunku Hrabina rozbije bańkę, którą się otoczył tego wieczoru? W końcu Jungkook lubił kobiety, a wampirzyca była idealna pod każdym względem. Nawet jeśli w głowie miał myśl dotyczącą zakładu, jaki łączył go z jego panem, czuł się naprawdę dziwnie, gdy Jeon zachowywał się niemal jak dżentelmen względem kobiety, której Jimin nie znał.

Kiedy zajęli miejsce na kanapie, Jimin starał się otrząsnąć z zazdrości, która nie miała prawa zaistnieć chociażby z tego względu, że nie chciał poddać się tak szybko wampirowi, uznanego przez niego za dupka do entej potęgi. Poza tym był pewien, że jego uczucia uwolniły się zbyt szybko. Być może dał porwać się chwili? Tego to nawet on nie wiedział.

– Jesteś jakoś dziwnie cichy – trafnie zauważył wampir. – Coś się stało?

– Nic takiego – odparł niewinnie. – Czy nie mogę nić nie mówić?

– To nawet wygodne, aczkolwiek wolałbym, żebyś coś mówił. Chyba że brakuje ci tlenu, to wtedy-

– Przecież ty nie oddychasz – przypomniał mu Jimin.

– Wtedy możemy wyjść na zewnątrz, mój drogi – dokończył. – Myślałeś, że dostarczyłbym ci go za pomocą usta-usta? – zaśmiał się cicho, kręcąc głową. – Śmieszny z ciebie człowiek, doprawdy.

– Co cię tak śmieszy, Jungkookie? – zapytała Hrabina, wchodząc do pomieszczenia. – Czyżbyś usłyszał coś zabawnego?

– Można tak to określić. Mój sługa ma nadzwyczajne poczucie humoru.

Kiedy Jimin odwrócił się w stronę olśniewającej kobiety, dostrzegł mężczyznę idącego tuż za nią. Charakteryzowała go pociągła twarz. To była pierwsza rzecz, którą zobaczył. Dopiero po chwili przyjrzał się wyglądowi nieznajomego. Był on ubrany w garnitur kamerdynera. Właśnie w ten sposób Jimin wyobrażał siebie, jako sługę wampira. Widocznie trafił na zły egzemplarz, bo on chodził w czarnych dżinsach, koszulach, bluzach. Wszystko było w jednym kolorze, ponieważ to Jungkook robił zakupy, a on twierdził, że każda inna barwa jest zła i do niczego nie pasuje.

– Och, to wspaniale. Dogada się do Hoseokiem – zaklaskała zadowolona. – Hoseok, to jest Jimin. Sługa mojego serdecznego przyjaciela.

– Dzień dobry – ukłonił się sługa, przez co Jimin musiał wykonać dokładnie ten sam gest, żeby nie wyjść na niewychowanego bachora. – W takim razie możemy się przejść po kwaterze, nie sądzisz?

– Tak, to dobry pomysł – zgodził się czym prędzej i jeszcze szybciej podszedł do nowo poznanego mężczyzny. Rozmowa z kimś innym, niż Jungkook wydawała mu się czymś niemal abstrakcyjnym. Nawet jeśli żył z tym wampirem dopiero dwa tygodnie, miał go po dziurki w nosie. – Ile mamy czasu? – dopytał, ostatni raz spoglądając na wampiry.

– Myślę, że trzy godziny wystarczą, żeby się upić – odpowiedziała Hrabina.

– W takim razie wrócimy za trzy godziny. Nauczę w tym czasie nowicjusza tego i owego – zadeklarował starszy sługa, po czym opuścił pomieszczenie. Nim Jimin poszedł w ślady swojego nauczyciela, spojrzał na Jungkooka, który bacznie przyglądał się swojemu podopiecznemu.

– Ach ten dzieciak – mruknął Jeon pod nosem, gdy tylko drzwi się zamknęły. – Mam nadzieję, że faktycznie czegoś się nauczy.

– Hoseok żyje ze mną prawie dwieście lat, więc wie, co jest na rzeczy. Gdzie go w ogóle znalazłeś? Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będziesz żył z innym mężczyzną.

– Zaimponował mi na dachu. Nim zeskoczyłem z krawędzi, on powstrzymał mnie myśląc, że jestem zwykłym samobójcą, jednak gdy zauważył, że jestem wampirem, poprosił o zostanie sługą.

– To naprawdę niespotykane. Ludzie zazwyczaj proszą o przemianę w wampira – skinęła głową z uznaniem. – I tylko dlatego go przygarnąłeś?

– Właściwie to tak. Później okazało się, że lubuje w mężczyznach – wyznał Jungkook z grymasem na twarzy.

– Cóż za zbieg okoliczności – zachichotała Hrabina. – Krwi z procentami? – zaproponowała, trzymając już w dłoni butelkę trunku dla wampirów tuż przy pustym kieliszku.

– Poproszę. Mieszkam z nim niecałe dwa tygodnie, a ten zdążył przebić się przez barierę.

– Oj, to nie dobrze – pokręciła głową, cmokając pod nosem. – Twojej ostatniej dziewczynie zajęło to rok – wspomniała, co nie spodobało się Jungkookowi.

– Ona nie była sługą. Nie mogła poczuć tego, co ja.

– Mogłeś poprosić go o CV przed rytuałem. Mógłbyś w porę zrezygnować. Teraz masz babo placek.

Wampir przyjrzał się Hrabinie, sięgając po kieliszek z gęstą krwią. Zastanawiał się, co mogło krążyć w jej myślach. W końcu to ona zawsze proponowała mu męskiego sługę, jednak on nie godził się na to.

– Myślę, że wygląda na starszego od ciebie – odezwała się po chwili Hrabina. – Bylibyście idealną parą, wiesz?

– Czy masz dla mnie jakieś zlecenie? – od razu zmienił temat, nie chcąc ani przez chwilę rozmawiać o swoich uczuciach. Naprawdę nie miał zamiaru przypominać sobie o pocałunku, który chcąc nie chcąc wypalił się w jego pamięci.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top