Rozdział 8: Rejestracja

– Uroczy – stwierdziła Hrabina, przyglądając się Jiminowi, kiedy znaleźli się wewnątrz tunelu, a przejście zamknęło się za nimi. – Czy to będzie twój pierwszy chłopak?

– Nie – odpowiedział niemal natychmiast. – Po co tak właściwie mnie tu wezwałaś, Hrabino?

– Od dobrych sześciu lat chciałam napić się z tobą dobrej krwi z procentami, jednak nie miałam powodu, żeby cię tu ściągnąć. Teraz musisz po prostu zarejestrować swojego sługę.

– Ostatnim razem, kiedy piliśmy we dwójkę, wiesz gdzie skończyliśmy, prawda? – zapytał, spoglądając na wampirzycę z ukosa.

Pierwsze co Jiminowi przyszło na myśl, to łóżko. Uważał, że oboje skończyli tam pieprząc się do woli, jednak zdecydował, że tę myśl zachowa dla siebie. Nie uśmiechało mu się widzieć zdenerwowanego Jungkooka tej nocy.

– Nie moja wina, że naszła mnie ochota na topienie tych głupich wampirów w wodzie święconej – jęknęła kobieta, wymachując przy tym rękami. – Mogli nie zabijać takiej ilości ludzi.

Kiedy rudzielec to usłyszał, niemal się roześmiał.

– Co muszę zrobić, żeby go zarejestrować? – zapytał Jungkook, chcąc zboczyć z tematu, jaki się rozwinął.

– Pójść do recepcji i podpisać dokument, w którym uznajesz Jimina za swojego sługę i przyrzekasz, że będziesz go chronił do końca świata – wyjaśniła.

– W takim razie pozwól-

– Chyba nie chcesz mnie teraz zostawić, Jungkookie – wcięła mu się w zdanie. – Chcę się z tobą napić i trochę porozmawiać. Nie widzieliśmy się siedem lat, kochany – oburzyła się. – Jiminie, poproś ładnie swojego pana – zwróciła się do jedynego żywego osobnika w całej kwaterze.

– Wolę się nie odzywać – powiedział cicho, przez co nawet Jungkook spojrzał na niego bez wyrazu.

– Zostaniemy na noc – odezwał się nagle wampir. – Dziś formalności, jutro przyjemności. Może być, Hrabino?

– Jedna noc mnie nie zbawi. W takim razie zmykajcie do rejestracji. Niech ktoś przydzieli wam jedną sypialnię.

***

Po zarejestrowaniu Jimina, jeden z pracowników zaprowadził ich do pokoju gościnnego, w którym zwykle stacjonowali łowcy podczas co pięcioletnich obrad. Atmosfera pomiędzy wampirem i jego sługą nadal była nieprzyjemna dla młodszego. Nie chciał w nieskończoność kulić się jak bezradny pies, dlatego postanowił się odezwać.

– Ej, wampirze – zawołał cicho. Jego serce waliło jak oszalałe. – Dalej się gniewasz?

Chwilę odczekał, mając nadzieję na jakąkolwiek odpowiedź, jednak nie było mu dane jej usłyszeć. Z westchnięciem położył się między poduszkami na ogromnym dwuosobowym łożu. Pokój, w którym się znajdowali odznaczał się szczególnym przepychem. Ściany zostały przyozdobione tapetą z motywem pnących się ku górze róż oraz licznymi obrazami, które przedstawiały najczęściej ludzi pracujących w porcie, czy na polu. Podłoga wyłożona była miękkim, czerwonym dywanem. Dębowe meble miały rzeźbione ręcznie zdobienia przedstawiające winorośl.

Pośród tego wszystkiego siedział Jungkook – piękny wampir, który idealnie pasował do miejsca takiego, jak to. Jimin chciałby na niego patrzeć, lecz wypowiedziane przez niego słowa kategorycznie mu tego zabraniały, dlatego zmuszony był patrzeć w sufit pogrążony w ciszy.

– Nie powinieneś był czytać tego pamiętnika – odezwał się wkrótce Jungkook. – Jeśli tak bardzo ciekawi cię moja osoba, wystarczyło zapytać, a nie grzebać w czymś, czego nie powinieneś dostać w ręce.

– Jeśli zapytałbym cię w prost, nie odpowiedziałbyś mi – poskarżył się. – Wiem, że znasz mnie półtora tygodnia, ale ja potwornie się nudzę i naprawdę potrzebuję rozmowy z tobą.

– Odpowiedziałbym, jeśli zadałbyś właściwe pytanie.

– Założę się o litr mojej krwi, że każde byłoby niewłaściwe – mruknął niezadowolony Jimin, podnosząc się do siadu. – To jest bardziej, niż pewne.

– Masz rację. Przepraszam. Jeszcze nie przyzwyczaiłem się do ciebie – przyznał Jungkook, co naprawdę zdziwiło rudzielca. Aż odebrało mu mowę, bo nie spodziewał się, że ten przeprosi. – Powiedziałem coś nie tak? – zapytał, przypatrując się swojemu słudze.

– Nie – wykrztusił młodszy. – Wszystko w porządku. Po prostu... wyczytałem w pamiętniku, że usłyszenie od ciebie przeprosin graniczy z cudem.

– Spójrz, właśnie doświadczyłeś cudu – zaśmiał się.

– Dlaczego nagle zrobiłeś się taki miły? Jesteś głodny? – zapytał Jimin, oszołomiony krótkim śmiechem Jungkooka.

– Jak już o tym wspomniałeś, to w sumie mógłbym napić się trochę. Nie chcę cię wykańczać, bo piłem niedawno, dlatego wystarczą mi dwa łyki – przyznał, podnosząc się z fotela.

– Wiedziałem – mruknął zawiedziony Jimin. – Później też będziesz siedział cicho do kolejnego posiłku?

– Wątpię. Jeśli nie będziesz plótł takich bzdur, jak wczoraj, będziemy częściej rozmawiać. Poza tym chcę widzieć, jak kąpiesz się w wodzie święconej – powiedział, siadając na łóżku tuż obok niego.

– Niedoczekanie twoje – prychnął Jimin z uśmiechem, kładąc się z powrotem. – Smacznego – powiedział, odchyliwszy głowę, by udostępnić Jungkookowi tętnicę.

Jednak ku zdziwieniu rudzielca, wampir wcale nie zaczął „znieczulać" miejsca, w które zaraz miał się wgryźć, tylko pocałował delikatnie usta Jimina.

– Co robisz? – szepnął zarumieniony Park.

– Ja? Dążę do wygrania zakładu – odpowiedział z uśmiechem, powracając do ust młodszego.

– Kretyn – zdążył powiedzieć przed tym, jak zimne usta wampira zetknęły się z gorącymi wargami Jimina. Nie odsunął się jednak, ani też nie odepchnął od siebie Jungkooka. Po prostu starał się nie zatracić w pocałunkach starszego. Mimo wszystko chciał zachować świadomość i panować nad sytuacją, która ani przez chwilę nie dążyła do czegoś więcej, co naprawdę go ucieszyło, choć w głębi duszy poczuł pewien zawód.

Jungkook zaś w tym czasie próbował sobie wmówić, że usta kobiet zawsze będą lepsze, lecz z każdą chwilą pojedyncze myśli wymykały się spod kontroli i krzyczały, że na jednym pocałunku nie poprzestanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top