9 - Bitch, basketball and shower with a friend?



Jimin pov.

Stoję przy szafce na korytarzu szkolnym. Jestem tutaj tylko ja. Schowałem książki, które trzymałem w rękach i zamknąłem moją szafkę. Zacząłem odchodzić, gdy nagle coś pociągnęło mnie do tyłu, przez co wpadłem plecami na to metalowe ustrojstwo.

-Ju... Jungkook...?

Wstrzymałem na chwilę oddech. Malinowe usta chłopaka były dosłownie minimetry od moich. Przygryzłem wargę, gdy poczułem, jak Jungkook przygniata mnie swoim ciałem, przyciskając jeszcze bardziej do zimnej szafki. Moje ciało przeszły ciarki, gdy palce wyższego subtelnie zaczęły gładzić mnie po biodrach, by po chwili wsunąć się delikatnie pod moją zwiewną bluzkę.

-Jungkook... - Z moich ust zaczęły się wydobywać coraz głośniejsze sapnięcia, a gdy chłopak jedną rękę przesunął na mój pośladek, jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.

Jungkook zaczął składać delikatnie pocałunki na mojej szyi, szczęce, a gdy już prawie nasz usta się połączyły...

Zadzwonił cholerny dzwonek...?

Zerwałem się do siadu cały spocony, dysząc przy tym, jakbym przebiegł dobry kilometr i... OMG czy ja właśnie miałem początek erotycznego snu z Jungkookiem w roli główniej?! I dlaczego przerwało mi w takim momencie?! Yghhh... Znaczy... Nie ważne!

Wyłączyłem szybko budzik i gdy się ruszyłem zrozumiałem, że mój mały chyba ma powstanie. Zajrzałem pod kołdrę i nie mogłem uwierzyć, że jestem aż tak pobudzony, a nie doszło nawet do pocałunku. To pierwszy raz, jak mam sen z tak bardzo realnym wyobrażeniem i w dodatku z Jungkookiem!

Już miałem wstać, by iść pod prysznic w celu kąpieli i pozbycia się problemu, gdy moja mama władowała mi się do pokoju. Automatycznie przykryłem moje krocze kołdrą, modląc się, by nie zauważyłam mojej erekcji.

-Jiminnie słonko, a ty jeszcze w łóżku?

-Ymm tak, już właśnie wstaje.

-Masz gorączkę, bo jesteś strasznie rozpalony, boli cię głowa? – Rozpalony to ja jestem, ale nie z powodu choroby, tylko tego cholernego snu.

-Nie mamo, wszystko okay. – Powiedziałem pewnie, próbując się trochę uspokoić, w momencie, kiedy mama otwierała mi okno w pokoju.

-No dobrze, w takim razie idę ci przyszykować śniadanie, ale pospiesz się, bo nie zdążysz. – Pokiwałem energicznie głową na zgodę i gdy drzwi się zatrzasnęły, wyskoczyłem spod kołdry i pognałem do łazienki, w celu załatwienia wszystkich potrzeb, włącznie z tą niespodziewaną.

*


Wszedłem do szkoły prawie spóźniony, co praktycznie nigdy mi się nie zdarza. Pobiegłem pod klasę, w której miała się odbyć pierwsza lekcji, ale pod nią zastałem tylko jedną osobę.

Jennie

Jak ja nie lubię tej małej suki. To jedna z koleżanek tej ladacznicy, co macała Jeona... Wiem, że powinienem mieć to gdzieś, ale nie mam i nikomu nic do tego.

-Dlaczego jesteś tylko ty. – Zapytałem dziewczyny, bijąc się przez kilka sekund z myślą wyrwania jej kłaków.

-Nie wiesz? Dzisiaj było wyjście do muzeum. Mieliśmy się spotkać pod budynkiem. – Powiedziała z kpiącym uśmieszkiem. Czy ona ze mnie szydzi?! A to mała suka.

-Więc co ty tu robisz?

-Czekam na pana Kima, bo muszę zaliczyć sprawdzian, na którym mnie nie było... Puszczalski... - I w tym momencie nie wytrzymałem. Rzuciłem się w jej stronę, by ziścić mój plan z powyrywaniem kłaków tej małej zdzirze, ale coś złapało mnie w locie.

-Spokojnie mały.

-Ygh Jungkook idioto. Musze ją nauczyć szacunku, więc puszczaj mnie natychmiast! – Chłopak tylko przewrócił oczami i odwrócił się do mnie tyłem.

-Wskakuj.

-Co? – Zapytałem, nie za bardzo rozumiejąc.

-Wskakuj na plecy, zabieram cię do miejsca, w którym się wyżyjesz i nie będziesz miał problemów. No już... - Właściwie Jungkook ma racje, więc po krótkiej chwili namysłu wskoczyłem mu na plecy, a on złapał za moje uda. Objąłem go też za szyję rękami i przytuliłem do ciała czarnowłosego.

Postanowiłem to wykorzystać i spojrzałem na dziewczynę z triumfalnym uśmieszkiem. Wystawiłem tej jędzy jeszcze język na odchodne i na jej oczach cmoknąłem Jungkooka w kark.

-Gdzie idziemy? – Zapytałem po chwili, kiedy już zostawiliśmy dziewczynę w tyle.

-Na sale gimnastyczną. Zagramy w kosza.

-W kosza? O fuuu, a jak się spocę. – Zacząłem narzekać, poniekąd chcąc sprawdzić reakcję niosącego mnie chłopaka.

-To się umyjesz. Nie marudź, tylko złaź. – Jungkook stanął, a ja dopiero teraz zauważyłem, że już jesteśmy na miejscu. Zeskoczyłem z pleców chłopaka i odłożyłem swój plecak na bok.

-Wiesz o co w tym chodzi? – Zapytał, a ja popatrzyłem na niego, jak na idiotę.

Podszedłem do chłopaka i zabrałem mu piłkę. Stanąłem w wyznaczonym miejscu i rzuciłem do kosza za trzy, uśmiechając się zaraz po tym uroczo, do zaskoczonego chłopaka, któremu uśmiech też nie schodził z ust.

Graliśmy już dłuższy czas, świetnie się przy tym bawiąc. Dobrze wiedziałem, że Jungkook daje mi fory, ale kompletnie się tym nie przejmowałem. To było miłe z jego strony. Pomógł mi nawet zrobić wrzutkę, podnosząc mnie wysoko za biodra, bym mógł dosięgnąć. Cała złość ze mnie uleciała, ale mam wrażenie, że już jej nie było w momencie, w którym wskoczyłem na jego plecy. Naprawdę skrycie polubiłem Jungkooka, mimo, że znamy się naprawdę krótko. Myślę, że mogę mu zaufać i nie skrzywdzi mnie w najmniej oczekiwanym momencie.

-Jungkook mam dość. – Powiedziałem, ciężko oddychając, od ciągłego ruchu. Nie byłem przyzwyczajony do tak intensywnego wysiłku, w przeciwieństwie do Jungkooka, który wyglądał, jakby nawet nie ruszył się z miejsca.

-Chodź pod prysznic. Wykąpiesz się i będziesz pachniał, tak jak zawsze.

-A teraz śmierdzę, tak? – Zapytałem ironicznie, podpierając ręce na biodrach.

-Nie blondyno, ale na pewno chcesz się ochłodzić. – Przewróciłem oczami, ale dałem się złapać za rękę i pociągnąć w stronę szatni dla sportowców.

Dostałem wszystkie potrzebne rzeczy od Jungkooka. Poczułem się wtedy bardzo... Zadbany? Tak, to chyba dobre określenie. Jungkook opiekował się mną, co bardzo mi schlebiało i skrycie naprawdę podobało.

Rozebrany wskoczyłem po ciepłą wodę. Musiałem zmyć z siebie ten cały pot. Nie miałem ze sobą oczywiście mojego truskawkowego szamponu, ani mydła, ale zapach, którego używa Kook też jest ładny, tylko pasuje raczej do mężczyzn, którzy tryskają testosteronem, a ja to tak czasami nie za bardzo, ALE ja jestem tym na dole, więc zostanie mi to wybaczone... Znaczy chyba... Przynajmniej wołałbym.

Cały pachnący i czyściutki zakręciłem wodę i owinąłem się ręcznikiem, jak robią to dziewczyny, bo pod tymi prysznicami wcale nie było ciepło.

Już miałem się odwrócić, gdy poczułem czuły pocałunek na boku mojej szyi i rękę sunącą od mojego kolana w górę. I wcale jej to nie przeszkadzało, że napotkała na swojej drodze ręcznik, bo bez problemu wsunęła się pod okrycie, nie przerywając swojej wędrówki w górę. Ciepły oddech, który owiewał moje ucho stawał się coraz cięższy...

I wtedy ocknąłem się z transu. Gotowy do zastosowania mojej wiedzy na temat samoobrony. Niestety zostałem skutecznie powstrzymany, przed jakimkolwiek ruchem, przez słowa Jungkooka.

-Nawet o tym nie myśl kotku...

****************************

Oj niegrzeczny ten Jungkookie, prawda? xDD

Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podobał♥

Miłego♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top