4 - Plan At The Enemy Home



Jimin pov.

Przestraszony kucnąłem koło chłopaka. Nie chciałem mu zrobić krzywdy, ale sam mi przecież kazał! A teraz leżał na macie i krzywił się ewidentnie z bólu.

-Jungkook? Jungkookie... - Zacząłem głaskać go zmartwiony po policzku. Zawsze myślałem, że sportowcy mają brzydką cerę, ale na to wygląda, że Jungkook zdecydowanie jest wyjątkiem.

-Ach, jak mnie boli. Musiałeś tak mocno? – Zapytał, łapiąc moją rękę, która nadal spoczywała na jego policzku i przytrzymując ją na miejscu.

-Sam mi kazałeś, więc nie miej teraz pretensji... Bardzo boli?

-Yhym... Ale wiem, jak temu zaradzić. – Popatrzyłem zaskoczony na chłopaka i w jednej chwili już leżałem na macie, pod Jungkookiem, który oblizywał seksownie usta. O rany, czy tu jest tak gorąco, czy może to ja mam gorączkę?

-Jungkook złaź ze mnie! Co ty sobie wyobrażasz, jak śmiesz!?

-Ciiii... – Momentalnie zamilkłem, gdy chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Chociaż bardzo tego pragnąłem, to nie mam zamiaru ułatwiać mu sprawy.

Udało mi się kopnąć ciemnowłosego w jego jajka i tym sposobem uwolniłem się z okrzykiem zwycięstwa spod niego.

-I co teraz napaleńcu? Tego się nie spodziewałeś, a sam przed chwilą mnie tego nauczyłeś. – Popatrzyłem na niego z politowaniem i podniosłem swój plecak.

-Jimin, lekcja pierwsza zaliczona na szóstkę, chociaż powinieneś dostać minus, za tego kopniaka w mój spory interes.

-Widzimy się wieczorem i nie schlebiaj sobie, bo ocena wielkości twojego interesu nie należy do ciebie. – Powiedziałem, od razu po tym kierując się do wyjścia z pomieszczenia.

-A chcesz sprawdzić?! – Usłyszałem jeszcze jego krzyk, ale postanowiłem to zignorować, bo w tym momencie już sam nie byłem w stanie udzielić sobie odpowiedzi...

Jungkook pov.

Stojąc pod prysznicem już w domu dalej nie mogłem się nadziwić, jak takie małe, urocze stworzenie może być, aż tak wyszczekane. Jimin był zadziorny, wredny i krzykliwy, ale podobał mi się w całości. Uśmiechałem się sam do siebie, myjąc mojego najwierniejszego ,,kolegę", bo przypomniały mi się słowa Jimina właśnie o nim. Zastanawia mnie, czy to była może jakaś sugestia, zawierająca w ukrytym przekazie tak zwane ,,zielone światło". Nie wiem nawet, czy on zdaje sobie sprawę, że subtelnie go podrywam, ale może to zauważył. Zresztą Jimin też nie jest święty. Niech nie myśli, że nie widziałem jego rumieńców. Plan na dzisiejszy wieczór był taki: pomóc Hobiemu i Tae się spiknąć, spędzić czas z Jiminem i rozwalić coś w domu Wonho, bo mu się należy, za to, że ciągle nachodzi mojego blondynka. No jeszcze nie mojego, ale... Chciałbym, bo kusi mnie za bardzo i naprawdę staram się nad sobą panować.

Zakręciłem wodę i owijając się tylko ręcznikiem wyszedłem z łazienki, przeczesując mokre włosy. Podszedłem do szafy nucąc sobie jedną z moich ulubionych piosenek Big Bang i wybrałem najlepsze ciuchy na taką okazję. Yoongi mi mówił, żeby nie przesadzać. Przystojnemu we wszystkim dobrze, ale to nie znaczy, że nie mogę się trochę odstawić.

Prawie gotowy, jeszcze moje ukochane kolczyki w kształcie kółek. Ostatnie spojrzenie w lustro i mogę wychodzić. Ubrałem buty i złapałem jeszcze jakąś kurtkę, gdy usłyszałem klakson samochodu Yoongiego. Chłopak zadeklarował się, że nas podwiezie, co było mi na rękę.

-Wychodzę! – Krzyknąłem do rodziców i nie czekając na ich odpowiedź pobiegłem do samochodu.

-Siema. – Przybiłem ze wszystkimi męską piątkę na przywitanie.

-Elo Jungkook, gotowy? – Zapytał Hoseok.

-Jasne.

-No to jedziemy powyrywać jakieś foczki. – Powiedział żartobliwie Yoongi, ruszając z miejsca.

Podjechaliśmy pod huczący dom tego napakowanego idioty. Wszędzie byli uczniowie naszej szkoły. Yoongi i Hoseok przywitali się z kilkoma osobami, zanim weszliśmy do środka. Ja na razie znałem tylko drużynę sportową no i Tae oraz Jimina... A właśnie Jimin i nasz plan.

Wyciągnąłem telefon i wystukałem wiadomość do blondyny.

<Jesteś już?

Po kilku sekundach dostałem odpowiedź.

>Odwróć się.

Odwróciłem się, a moim oczom ukazał się Jimin... Ale jaki Jimin. Wyglądał co najmniej bosko. Na głowie aureola z blond włosów. Obcisłe jeansy i śliczny sweterek, który tylko podkreślał jego bladą cerę.


Otrząsnąłem się z szoku dopiero, gdy ktoś mnie uderzył w ramię.

-No i co tak stoisz, jak kołek? Wiesz ile na ciebie tutaj czekam?

Tak, to zdecydowanie moja przyszła blondyna.

-Zapatrzyłem się na ciebie. – Chłopak zrobił wielkie oczy i delikatnie się zarumienił. Uśmiechnąłem się do niego i z lekkim wahaniem zaczesałem mu delikatnie pasmo włosów, by nie wpadały mu do tych pięknych oczek.

-Przyjechałeś z Hoseokiem? – Chłopak odsunął się trochę ode mnie i zadał pytanie.

-Tak, a ty z Tae?

-Tak, jest ze znajomymi z naszej klasy.

-Dlaczego nie poszedłeś do nich razem z Taehyungiem?

-...Nie ważne. To jaki jest plan?

-Mnie się pytasz? Przecież ja ci tylko pomagam, a właściwie pomogłem, bo przyciągnąłem tu Hobiego.

-Pfff...

-Nie prychaj na mnie, tylko myśl. – Jimin przewrócił oczami i zaczął się zastanawiać.

-A może zrobimy tak, jak na filmach? – Odezwał się po chwili.

-Czyli jak?

-Zamknijmy ich w jednym pokoju i po sprawie.

-W sumie... Dobra. Idę znaleźć Hobiego, a ty zaprowadź Tae na górę i widzimy się za moment. – Już zacząłem odchodzić, ale ktoś złapał mnie za rękaw. Odwróciłem się i zobaczyłem zmartwionego Jimina.

-Co jest? Wszystko okay? Wyglądasz na przestraszonego.

-Bo... - Widziałem, że ciężko jest mu to powiedzieć, więc widząc lekko przestraszoną słodką klusie, zanim pomyślałem już trzymałem ją w ramionach.

-Nie odpychaj mnie Jiminnie... Powiedz o co chodzi. – Szepnąłem do ucha blondyna, mimo tego, że grała muzyka chłopak chyba usłyszał i objął mnie niepewnie swoimi rękami w pasie.

-Później ci powiem, ale ty idź po Tae, a ja znajdę Hoseoka, ok?

-Skoro tak chcesz, ale później mi powiesz?

-Tak. – Powiedział, odsuwając się ode mnie.

Jimin posłał mi jeszcze szczery uśmiech, który odwzajemniłem, patrząc jak biegnie szukać mojego kumpla.

Po krótkiej chwili zobaczyłem Tae, siedzącego ze znajomymi z jego i Jimina klasy. Razem z nimi siedziała też część mojej drużyny, która zdecydowanie już w pierwszym dniu nie przypadła mi do gustu. Wśród nich był ten chuj Wonho. Zdaje się, że ktoś go nieźle podrapał po twarzy. Może jedna z tych naiwnych dziewczyn, klejących się do niego. Co one w nim widzą...

Przemknąłem niezauważony i przykucnąłem koło Taehyunga.

-Tae, Jimin cię potrzebuje.

-Jimin? Coś się stało, bo chodził jakiś smutny, od kiedy się spotkaliśmy pod domem.

-Po prostu chodź. – Chłopak podniósł się i poszedł za mną.

W tym momencie telefon zawibrował w mojej kieszeni. Wyciągnąłem go i odczytałem wiadomość, od jak się okazało Jimina.

>Pośpiesz się, bo Hoseok nie jest takim idiotą, na jakiego wygląda. – Nic więcej do zrozumienia, o co chodzi, nie było mi potrzebne.

-Gdzie Jimin?

-W tamtym pokoju. Prosił byś tam do niego przyszedł. – Taehyung bez zastanowienia wszedł pewnym krokiem, nic nie podejrzewając do pokoju. Zatrzasnąłem drzwi, a Jimin który pojawił się znikąd zamknął je na klucz...

*******************

W końcu wyszło słońce! Mam dzisiaj naprawdę dobry humor♥

Mam nadzieję, że się podobało, bo traktuje to opowiadanie, jak prezent od siebie dla was na zakończenie szkoły♥

Miłego♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top