3 - Break Between Lessons
Jimin pov.
Z ułożonym planem w głowie, zadowolony z siebie szedłem do szkoły. Podekscytowany wpadłem do środka. Niestety na wejściu słysząc gwizdy tych palantów od razu przyśpieszyłem, ale największy kretyn z nich wszystkich musiał zajść mi drogę. Próbowałem go ominąć, ale niestety się nie udało...
-Wonho... Przywódca wszystkich idiotów tej szkoły.
-Jimin wiem, że mnie lubisz... - Zaczął się do mnie przysuwać, a ja myślałem, że cofnie mi się poranne śniadanie.
-Zejdź mi z drogi i do mnie nie podchodź, bo śmierdzisz jakimś tanim gównem z targu. Ja jestem osobą z klasą i z takimi wieśniakami, jak ty się nie zadaje. – Powiedziałem z uniesioną głową, przy wszystkich gapiach i poszedłem pod klasę, gdzie miała odbyć się moja pierwsza lekcja tego dnia.
Czwarta lekcja dobiegała końca. Już nie mogłem się doczekać, kiedy powiem o wszystkim Jungkookowi, który czeka na mnie w salce do sztuk walki.
Dzwonek zadzwonił, obwieszczając koniec lekcji. Zerwałem się z krzesła, wrzucając byle jak wszystkie książki i pędem pobiegłem do Jungkooka.
Przed wejściem do pomieszczenia poprawiłem włosy, nawilżyłem usta, by nie były popękane i wszedłem po cichu do sali.
Zobaczyłem chłopaka, który właśnie w tym momencie przerzucił sobie kogoś przez ramię, rzucając go na mate. Osoba leżąca na ziemi próbowała się jakoś podnieść ze stęknięciem bólu. Jungkook pomógł chłopakowi wstać i gdy mnie zobaczył uśmiechną się tak, że moje kolana lekko się ugięły.
-Dzięki za dzisiaj, kończymy. – Powiedział do obolałego chłopaka, który wyszedł z sali.
-Jimin... Ładnie wyglądasz. – Dlaczego on mi to robi? No ludzie!
-Hej... Jesteś chyba całkiem niezły w zapasach?
-To nie są zapasy, ale tak jestem najlepszy.
-No to mamy coś wspólnego, bo ja też jestem najlepszy, ale oczywiście nie w tym... Sporcie?
-Na to wygląda, że mamy. To co, przebiorę się i zaraz zaczynamy? – Pokiwałem głową i podszedłem do czysto wyglądającego materaca. Usiadłem na nim, wyciągając telefon i najpierw poprawiając włosy, a następnie postanowiłem znaleźć profil Jungkooka. Zacząłem przeglądać jego zdjęcia i... Nie wiedziałem które wybrać na tapetę. Chciałem mieć takie zdjęcie, którego nikt inny mieć nie może, ale nie jestem przecież stalkerem żeby robić mu fotki z ukrycia.
-Zaakceptuje twoje zaproszenie...- Z moich ust wyrwał się bardzo niemęski pisk. Jungkook patrzył mi przez ramię, co robię na telefonie. Odwróciłem głowę w jego stronę, ale nie przypuszczałem, ze nasze twarze znajdą się, aż tak blisko.
-Ja... Nie zapraszam pierwszy... - Mówiłem ledwo wypowiadając jakiekolwiek słowa. Przełknąłem ślinę, gdy Jungkook zaczął się zbliżać do mojej buzi, ale o dziwo nie byłem w stanie się odsunąć.
Zamknąłem oczy, gotowy do poczucia jego ust na swoich, ale zamiast tego poczułem, jak chłopak wyciąga mi z dłoni telefon i siada niedaleko. Mocno zawstydzony tą sytuacją odchrząknąłem patrząc, co robi wyższy. Nawet nie protestowałem, gdy coś tam klikał. Ewidentnie coś ze mną jest mocno nie tak...
-Co robisz? Zapytałem, ale czarnowłosy oddał mi w tym momencie telefon i wyciągnął swój z kieszeni.
-Teraz obserwujemy się nawzajem. Widzę, że obserwujesz strasznie mało osób, ale ciebie za to pokaźna liczba.
-Bo nie mam potrzeby patrzenia na kogokolwiek z tej szkoły. To wszyscy chcą patrzeć na moje zdjęcia.
-Nie dziwie im się... Wpisałem też swój numer.
-Niech ci będzie, ale to tylko ze względu na korepetycje.
-Umówiłeś się na poprawkę? – Zapytał, praktycznie niezauważalnie się do mnie przysuwając.
-Tak... W przyszłym tygodniu.
-To zaczynamy?
-Nie... Znaczy tak, ale za chwilę. Mam pytanie, a właściwie chciałbym, abyś wyświadczył mi pewną przysługę.
-Jaką?
-Poznałeś już Hoseoka?
-No tak, to mój jeden z najlepszych kumpli od wczoraj.
-No bo widzisz potrzebuje jego numer i...
-Nie ma takiej opcji, masz mój numer i to powinno wystarczyć. – Popatrzyłem zaskoczony na chłopaka, który chyba właśnie zdał sobie sprawę z tego, co powiedział.
-Co? Nie, to nie dla mnie Jungkook. Mój przyjaciel Tae lubi Hoseoka, znaczy jeszcze się nie znają, ale wiesz o co chodzi, a ja pomyślałem, że skoro masz taką możliwość to mógłbyś...
-Pogadam z Hobim.
-Rany Jungkookie dz...
-Ale nie za darmo. – A już myślałem, że zacznę go tolerować. Przeliczyłem się.
-Czego chcesz. Od razu mówię, że nie, nie oddam ci się, nie będę udawał twojego chłopaka i nie mam zamiaru się przed tobą płaszczyć.
-Nic z tych rzeczy. Dzisiaj jest domówka u Wonho i pomyślałem o tobie.
-U tego idioty, nie ma opcji.
-Widziałem na korytarzu, jak sobie z nim poradziłeś. Odważny jesteś, zwłaszcza, że ta mózgowa ameba jest od ciebie pięć razy większa.
-Jest strasznie natrętny.
-Więc...
-Nie Jungkook, wymyśl coś innego, nie mam ochoty się z nim użerać.
-Dobra, więc zróbmy tak. Ty przyjdziesz z Tae, ja zabiorę Hobiego i spróbujemy coś zdziałać. Wchodzisz w to?
-Ygh, ale mam jeszcze jeden warunek. – Skoro Jungkook wyszedł z taką propozycją, to muszę jak najlepiej to wykorzystać.
-Jaki blondyno?
-A w łeb chcesz? – Chłopak zaśmiał się na moją odzywkę i delikatnie zaczesał dłonią jeden z moich niesfornych kosmyków.
Popatrzyłem na Jungkooka z lekkimi rumieńcami, subtelnie starając się jakoś je ukryć.
-To jaki to warunek panie groźny? – Przewróciłem oczami na jego stwierdzenie.
-Jak Wonho do mnie podejdzie masz go odciągnąć. Nie zamierzam tracić dziewictwa z tym upierdliwym grzybem.
-Nawet nie musiałeś mnie o to prosić, bo i tak będę cię pilnował, jak oka w głowie.
-Co? Dlaczego?
-Bo nie tylko Wonho ma na ciebie ochotę, a ja nie mam zamiaru dzielić się tobą z kimkolwiek. Dobra zaczynajmy. Na czym ostatnio skończyliśmy?
-Głupi jesteś.... Poza tym może chciałbyś mnie nauczyć kilku chwytów, tak wiesz na wszelki wypadek. – Chciałem zmienić temat, bo moja twarz była nieprzyjemnie ciepła, a na naukę byłem zbyt rozkojarzony.
-A dasz radę laleczko? – Zapytał, ale w jego głosie dało się usłyszeć nutkę wyzwania.
-Oczywiście, że dam, ale nie bądź dla mnie taki, jak dla tamtego chłopaka, bo chce tylko spróbować.
-Spokojnie, będę delikatny.
Stanąłem tam gdzie polecił mi Jungkook. Myślałem, jak go zaskoczyć, a jedyny pomysł, jaki mi w tym momencie przychodził do głowy, to po prostu rzucenie się na niego w celu powalenia go na mate.
-No to zaczynamy. Będę teraz tą niepożądaną osobą. Nie atakuj od razu. Musisz uśpić jego czujność. – Jungkook stanął za mną. Był tak blisko, że czułem jego oddech na karku. Jedną rękę położył na moim biodrze i docisną moje ciało do swojego. Drugą rękę położył prawię na mojej pupie, ale mimo to nie uciekłem, bo wiedziałem, że chłopak chce mnie tego nauczyć. Poza tym ciepło i dotyk Jungkooka wytwarzało we mnie jakiegoś rodzaju iskrę. Może to dlatego, że jest taki przystojny?
-A teraz nadepnij z całej siły na moją nogę. – Jak powiedział, tak zrobiłem, a czarnowłosy padł z bólu na kolana.
-Jungkook!
*******************
Podobało się? Cieszę się, że tak ciepło przyjęliście to opowiadanie ♥
Miłego♥
Zapraszam też na epilog Illegal Love, jeśli jeszcze ktoś nie widział powiadomienia♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top