25 - I Need Your Closeness
Jimin pov.
Sam nie wiem, czego mam się spodziewać, dlatego jestem trochę zdenerwowany. Przeciągałem swój posiłek w nieskończoność. Z jednej strony chciałem pobiec, jak najszybciej i zostać sam na sam z Jungkookiem, ale z drugiej boje się tego, co może się wydarzyć. Jak by nie patrzeć jestem niedoświadczony w... Tych sprawach. Niestety Tae już mi gdzieś zniknął. Poszedł zapewne gdzieś z J Hopem. Swoją drogą dobrana z nich para. Obydwoje porządnie szajbnięci, ale i tak ich bardzo lubię. Zarówno Tae, jak i J Hope mogę bez przeszkód nazywać swoimi przyjaciółmi. Oczywiście TaeTae to mój najlepszy przyjaciel od zawsze, no i jest uke, tak jak ja... Chyba, bo jeszcze nigdy tego nie robiłem, ale nawet jeśli się boje to chce, żeby Jungkook odpowiednio się mną zajął.
Wstałem ze swojego miejsca i wyszedłem ze stołówki, idąc prosto do salki, w której mam nadzieję nadal czeka Jungkook. Chce się schować w jego bezpiecznych ramionach... Droczeniem się, czy porządnym pocałunkiem też nie pogardzę...
Przed wejściem do pomieszczenia poprawiłem szybko swój wygląd i nawilżyłem pomadką usta. Swoją drogą muszę się dowiedzieć, czy fajnie było uciekać z mojego domu pół nagim. Na samą myśl zachciało mi się śmiać, chociaż wczoraj do śmiechu mi wcale nie było, kiedy byłem już rozpalony i oswojony z myślą, że do czegoś dojdzie z moim chłopakiem, a nagle do domu wszedł tata.
Wszedłem do salki z materacami i od razu zauważyłem Jungkooka, który chyba ćwiczył jakieś pozycje? Nie wiem, nie znam się na tym całym sporcie.
-Hej...? – Postanowiłem odezwać się pierwszy.
-Stań tutaj. – Odpowiedział, uśmiechając się przy tym lekko. – Zostawiłem swój plecak i podszedłem stanąć w wyznaczonym miejscu, w sumie sam nie wiem po co. – Czarnowłosy poszedł w tym momencie zakluczyć drzwi. Nie zaniepokoiło mnie to, ale zdecydowanie zaciekawiło. Co ten przerośnięty królik kombinuje?
-Pokaże ci nowy chwyt. Będę napastnikiem, a ty spróbuj się przede mną obronić, okay? – No dobra, szukałem raczej drugiego dna w słowie ,,trening" i chyba coś mi jednak nie wyszło.
-Gotowy? – Zapytał, mrucząc mi do ucha niskim głosem. Tym, który tak bardzo na mnie działał. – Pokiwałem głową, szykując się do obrony.
Jungkook odsunął się ode mnie kilka kroków, po czym ruszył wprost na mnie. Naprawdę próbowałem coś zrobić, ale zanim zdążyłem choćby podnieść rękę... Zostałem powalony na mate, a do tego przygnieciony ciężkim cielskiem Jungkooka.
-To nie fair! – Krzyknąłem. Czuje się oszukany i nawet... No dobra może buziak wystarczy.
-Oczywiście, że nie fair, ale musiałem cię jakoś zwabić. Tak poza tym polubiłeś trochę sport, kochanie?
-Nie. – Odpowiedziałem twardo i nawet w tym momencie żadne ,,kochanie" mu nie pomoże.
-Tak.
-Nie. – Dalej twardo obstawałem przy swoim.
-Ale polubiłeś mnie, a ja lubię sport. – Stwierdził, szczerząc się nie wiadomo z czego.
-Kto ci naopowiadał takich bajek? – Zapyskowałem, dobrze wiedząc, że Jungkook lubi, kiedy jestem trochę zadziorny.
-Nie drocz się ze mną mały.
-Pffff małego to ty masz. – Jungkook zaśmiał się , złapał moje ręce i przeniósł je nad moją głowę, unieruchamiając w ten sposób.
-Skarbie już go widziałeś, więc dobrze wiesz, że mały i mój penis nie mają ze sobą nic wspólnego.
-Idiota.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też. – Po moich słowach Jungkook przybliżył się natychmiast do mnie i zaczął mnie zażarcie całować, ale jednocześnie był delikatny, czuły i... Bardzo namiętny. Zawsze, gdy nasze usta się stykają czuję to samo, cudowne uczucie, uzupełnione wieloma reakcjami mojego ciała.
Czułem napływające gorąco do mojego ciała. Wszystko zwalałem na hormony, ale prawda jest taka, że miałem je gdzieś, bo nawet bez nich prędzej, czy później rzuciłbym się na niego, w bardzo nieprzyzwoitym celu...
Wyrwałem ręce z uścisku czarnowłosego i obejmując go za szyję wplątałem dłonie w jego miękkie włosy, rozczochrując go przy tym całkowicie.
Ciche jęki i westchnienia przeplatały się z głośnymi mlaśnięciami, które odbijały się od ścian.
-Ach! – Pisnąłem, kiedy nasze krocza się o siebie otarły.
-Dokończymy to, co nam wczoraj przerwano?
-Chcesz to zrobić ze mną w szkole? – Zapytałem, ale szczerze miałem gdzieś, czy jesteśmy w szkole, czy w domu, a za ścianą rodzice. W tym momencie było mi wszystko jedno.
-Nie do końca, ale ty musisz tego chcieć skarbie. – Szepnął mi prosto w usta, delikatnie je całując.
-A jak? –Zapytałem, wzdychając z przyjemności, kiedy jedna z dłoni Jungkooka wsunęła się pod moją bluzę.
Kook ponownie się o mnie otarł, przez co szarpnąłem go za włosy.
-O tak kochanie... - Po tych słowach zaczął wykonywać otarcia, coś na kształt pchnięć podczas prawdziwego stosunku. Nie wiedziałem, że takie coś może być, aż tak przyjemne.
-Jeonggukie... Mhh... Szybciej... - Udało mi się jakoś to wystękać. Czarnowłosy natychmiast spełnił moje życzenie, zasysając się przy tym na mojej szyi. Sprawiał mi naprawdę wielką przyjemność.
-Dobrze ci? – Chłopak powrócił do moich ust. Sapał równie mocno, co ja, więc mam pewność, że on też czuje, jak fala przyjemności zbliża się z każdą sekundą.
-Jung... Kook...Ja już...Ach... – Głośne i jednocześnie bardzo niewinne jęknięcie wydobyło się z moich ust w momencie, kiedy poczułem, jak rozlewam się na swoją bieliznę, a Jungkook stęka gardłowo i przytula mnie do siebie.
-Ja też kruszynko... Wszystko okay, było ci przyjemnie? – Zapytał po chwili, kiedy już nasze oddechy trochę się unormowały.
-Najlepiej Jungkookie...- Moje policzki oblały się jeszcze bardziej soczystą czerwienią.
-Jesteś taki uroczy... Jiminnie?
-Tak Kookie? – Zapytałem, bawiąc się jego włosami i wtulając mocniej.
-Wiesz, że właśnie doprowadziłem cię do orgazmu... - Na te słowa, aż wstrzymałem oddech i uderzyłem go lekko w ramię. No i po co on mi to mówi?!
-Nie zawstydzaj mnie... Chociaż wiesz co i tak jestem czerwony, więc chce ci zadać pytanie...
-Pytaj o co chcesz.
-...
-Nie wstydź się, nie masz czego. Obiecuje, że nie będę się śmiał. – Cmoknął mnie delikatnie w usta, dodając mi tym samym odwagi.
-Ty...To znaczy... Nie podoba ci się moje ciało, prawda? Jestem za gruby, albo za chudy...
-CO!?- Jungkook popatrzył mi zaskoczony w oczy, marszcząc przy tym czoło, chyba w geście irytacji.
-Co ci przyszło do głowy Jimin. Jesteś idealny skarbie, wiem o tym. Dlaczego w ogóle takie coś przyszło ci na myśl?
-No bo... Nie chciałeś się ze mną kochać... Tak naprawdę, no wiesz... - Wstyd mi, bo jakby na to teraz spojrzeć, to Jungkook nigdy nie powiedział, że nie chce...
-Jimin... Nie dobijaj mnie. Jesteś perfekcyjny w każdym calu i wcale nie uważam tak tylko dlatego, że cię kocham. Tak po prostu jest i każdy ci to powie. Słyszysz?
-Tak, słyszę. Masz rację, jestem najładniejszy w tej szkole i mogę mieć każdego.
-No no, tylko nie zapominaj, że jesteś mój, bo tego ,,każdego" spotka coś niemiłego, jeśli choćby się do ciebie zbliży na odległość, która mi się nie spodoba. – Od razu mnie ostrzegł, czym wywołał mój uroczy śmiech.
-Jesteś zazdrosny? – Zapytałem zaczepnie, nadal się do niego tuląc.
-Jestem i to bardzo. – Zapewnił bez jakiegokolwiek zawahania.
-Kocham cię mój króliku... Ej! A za co to było? – Dostałem klapsa w tyłek! No co za...
-Ja też cię kocham i nikomu nie oddam, jasne?
-Jasne, ale pamiętaj, że ja ciebie też, okay?
-Oczywiście... Chciałbyś przyjść dzisiaj do mnie? – Tak!
-A co będziemy robić? – Dopytałem, chcąc wiedzieć, jak mam się przygotować.
-Co tylko będziesz chciał.
-W takim razie się zgadzam, a teraz twój Jiminnie chce buziaka. – Uśmiechnąłem się uroczo, na co Jungkook odpowiedział tym samym.
-Dla ciebie wszystko. – Odpowiedział i połączył nasze usta rozpoczynając długą sesję naszych pieszczot.
********************
Mam nadzieję, zresztą, jak zawsze, że się podobało♥
Miłego♥
A teraz idę zjeść sernik...♥!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top