23 - Date
Jimin pov.
Jungkook ciągnął mnie za rękę. Dreptałem za nim bez większych sprzeciwów, w końcu to on tutaj był organizatorem, a nie ja.
Po dłuższej chwili, przez którą spacerem szliśmy przez pole golfowe, dotarliśmy chyba na miejsce.
-Piknik? – Zapytałem zdziwiony.
-Podoba ci się? – Zapytał, a ja uśmiechnąłem się delikatnie i pokiwałem zawstydzony głową z niedowierzaniem.
-Bardzo...
-Romantycznie?
-To też. – Odpowiedziałem zadowolony.
Usiadłem na dużym miękkim kocyku, na którym były różnokolorowe poduszki i koszyk z jedzeniem.
Jungkook wyciągnął wszystkie przysmaki, między innymi truskawki, które wręcz ubóstwiałem. Przyznaje, że nieźle u mnie zaplusował przez to wszystko. Jak tak dalej pójdzie, to nawet dostanie dzisiaj ode mnie jakąś nagrodę...
Siedzieliśmy już tak dłuższy czas, rozmawiając, żartując i muszę przyznać, że nawet odważyłem się trochę poflirtować, przez co moje policzki same wyglądały, jak truskawki. Jungkook tylko dolewał oliwy do ognia, mówiąc, że jestem jeszcze słodszy od nich. Chłopak komplementował mnie, chwalił i opiekował się mną w sposób, który lubiłem najbardziej. Nie był też nachalny, przysunął się tylko do mnie, by... By w sumie nie wiem, ale było miło. Może pragnął mojej bliskości?
-Chcesz jeszcze truskawkę? – Zapytał w którymś momencie.
-Poproszę. – Jeon wziął jedną i podsunął mi pod buzię, bym mógł ugryźć.
Odgryzłem kawałek i zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, otrzymałem szybkiego buziaka prosto w usta.
Tak mnie to zaskoczyło, że tylko przez chwilę mogłem patrzeć, jak chłopak przeżuwa pozostałą część owocu, udając jednocześnie, że nic się nie wydarzyło.
-Tyyyy... - Wskazałem na niego palcem, przybierając groźną według mnie minę.
-Taaaak? – Zapytał niewinnie, udając, że o niczym nie wie.
Już chciałem mu przyłożyć, że... No właśnie, że trwało to tak krótko! Ale niestety moje plany pokrzyżowały włączające się w tym momencie zraszacze trawy.
-Aaaaaaaaaa! – Zacząłem uciekać, ale w tym momencie wydawało mi się to tak zabawne, że zacząłem się zwijać ze śmiechu, nadal jednocześnie próbując uciekać, mimo tego, że już zarówno ja, jak i Jungkook byliśmy przemoknięci do suchej nitki.
-Nie złapiesz mnie! – Krzyknąłem, piszcząc, jak dziewczyna, za każdym razem, kiedy Jungkook był już naprawdę bliski tego, by mnie pochwycić. Wiem, że dawał mi fory, ale kompletnie nie miałem mu tego za złe.
Ganialiśmy się po polu golfowym, w strumieniu opadającej wody. Czułem się wtedy naprawdę szczęśliwy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, mimo tego, że miałem wodę nawet w butach.
-Tak myślisz!? – Czarnowłosy odkrzyknął w odpowiedzi i przyspieszył maksymalnie, wpadając na mnie i przewracając się razem ze mną na trawę.
Ciężko oddychałem, patrząc Jungkookowi w oczy. Chłopak zwisał nade mną, uśmiechając się psotnie, ale kiedy zaczął się do mnie zbliżać, atmosfera natychmiast się zmieniła na bardziej intymną...
-Jimin chciałbym...
-Ja też bym chciał. – Przerwałem chłopakowi, niecierpliwiąc się coraz bardziej, by w końcu móc zasmakować tych malinowych ust, od których zdążyłem się uzależnić.
Już prawie udało nam się połączyć w pocałunku, gdy nagle usłyszeliśmy jakiś krzyk.
-KTO TAM JEST!?
Jungkook natychmiast się poderwał, pomagając mi wstać i jak najszybciej tylko mogłem, podbiegłem z nim do siatki, przez którą musieliśmy przejść, by się wydostać.
-Szybko wchodź, pomogę ci. – Powiedział, widząc mój przestraszony wzrok.
Słysząc, że chyba osoba, która krzyczała, zbliża się w naszą stronę zdecydowałem się najlepiej, jak tylko mogłem wspinać się po płocie. Nie skomentuje nawet tego, że Jungkook przytrzymywał mnie za tyłek, bo to nie było najważniejsze w tym momencie. Zatrzymałem się na samej górze, nie wiedząc, co dalej mam zrobić, ale Kook szybko wspiął się na płot, lądując zaraz na ziemi i wyciągnął ręce po mnie, bym bezpiecznie chwilę później wpadł w jego ramiona.
Jungkook złapał mnie za rękę i razem zaczęliśmy biec, by nie zostać złapanym. Zatrzymaliśmy się dopiero pod moim domem, który był stosunkowo niedaleko od pola golfowego.
Obydwoje dyszeliśmy ciężko, chciało mi się śmiać, ale próbowałem się jakoś opanować, zanim nie złapie tchu, którego aktualnie trochę mi odebrało, przez ten maraton.
-Przepraszam, wiem, że spieprzyłem. – Powiedział po chwili Jeon, a ja popatrzyłem na niego zaskoczony.
-Nie... - Chciałem coś powiedzieć, ale natychmiast mi przerwał.
-Wybacz mi Jimin... Mogłem cię zabrać na normalny spacer albo kolacje do jakiejś przytulnej... Zimno ci? – Przerwał swój głupi wywód, gdy zobaczył, że zaczynam się trząść z zimna.
-Troszeczkę... – Na moje słowa szybko do mnie podszedł i mocno do siebie przytulił, zaczynając pocierać moje plecy dłońmi, by trochę mnie rozgrzać.
-Uciekaj do domu, bo przeze mnie będziesz jeszcze chory, a tego bym sobie nie wybaczył. – Gdy usłyszałem jego słowa trochę się odsunąłem, by móc spojrzeć w oczy Jungkooka.
-Ucisz się już i mnie nie denerwuj. Bardzo mi się podobało Kookie...
-Naprawdę? – Zapytał, nie wierząc chyba w moje słowa.
-Tak, a teraz zapraszam cię do siebie na mój specjalny deser! – Klasnąłem w dłonie uradowany.
-Deser... - Usłyszałem jeszcze, jak Jungkook mamrocze coś pod nosem, ale nie zwracałem na to większej uwagi, tylko otworzyłem drzwi od domu, kluczem schowanym pod doniczką i wciągnąłem go do środka.
-Zaraz wrócę. – Zaprowadziłem Jungkooka do kuchni i pokazałem mu, gdzie może sobie usiąść, po czym pobiegłem na górę szybko przebrać się w coś suchego, bo jednak nie chciałem zachorować.
Wychodząc z pokoju zgarnąłem jeszcze z ciężkim sercem bluzę czarnowłosego, którą ,,dał" mi na wycieczce, czyli... Spakowałem ją, kiedy nie patrzył, ale myślę, że mi to wybaczy.
Wszedłem do kuchni i natychmiast stanąłem, oblewając się czerwienią. Jungkook stał w kuchni bez koszulki, a w dodatku miał jeszcze wilgotne włosy. Dopasowane spodnie zjechały mu naprawdę nisko, ukazując jego dobrze widoczne ,,v" oraz mało widoczną ścieżkę z włosków, znikających za gumką bokserek.
-Co jest?
-Ja... Um... Trzymaj bluzę. – Wydukałem podając mu ubranie, po czym szybkim krokiem podszedłem do lodówki, wyciągając wszystkie smaki lodów, jakie tylko znalazłem.
-Lody?
-Tak, ale nie takie zwykłe... Możesz się ubrać? – Spytałem nieśmiało, nabierając trochę na łyżeczkę, z zamiarem spróbowania odrobiny tej truskawkowej pyszności.
Wyższy okrążył szybko wyspę kuchenną i zjadł mi wszystko, co właśnie miałem zamiar wsadzić sobie do buzi.
-I jak? – Zapytałem, patrząc na niego z politowaniem.
-Dobre... Ale wiem, co jest lepsze. – Nagle zostałem przyciągnięty do rozgrzanego torsu i tak po prostu pocałowany.
-Mmmm... - Wymruczałem, otwierając buzię i wpuszczając zimny od lodów i mokry mięsień Kookiego.
Rzuciłem gdzieś nic nieważną w tym momencie łyżeczkę i równie żarliwie zacząłem oddawać pocałunki, zarzucając przy tym ręce na szyję Jungkooka.
-Pyszny... -Jungkook mruczał mi w usta, zjeżdżając swoimi silnymi dłońmi na moje pośladki i zaciskając się na nich, masując przy tym.
-Ach... Jungkookie... - Jęknąłem, odchylając głowę do tyłu, dając tym większy dostęp chłopakowi, który właśnie zasysał się na mojej szyi.
-Bądź mój... Jiminnie... - Wyszeptał, powracając do moich spuchniętych od pocałunków ust.
-Jestem twój...
******************
Mam nadzieję, że się podobało♥
Miłego♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top