17 - Tent
Jimin pov.
Cała noc z Jungkookiem we... Właściwe jednoosobowym namiocie, bo patrząc, jak Jeon go rozkłada, to nabieram prawdziwych wątpliwości, czy ja i moje ego, on i jego mięśnie i do tego dwa duże plecaki zmieszczą się w tym maleńkim namiocie. Nie mam pojęcia, jak zachowamy dystans, ale zaczynam się trochę denerwować. Nigdy nie spałem w jednym łóżku z osobą do której chcąc, lub też nie, czuje coś innego niż dajmy na to do Tae, który jest dla mnie, jak brat.
Jungkook zdecydowanie ma inną rangę, mimo tego, że powtarzam mu słowa o przyjaźni.
-Jungkook mogę ci pomóc, bo nudzi mi się to stanie. – Powiedziałem po chwili, widząc, że chłopak mimo wszystko dobrze sobie radzi.
Przynajmniej mój namiotowy współlokator nie jest idiotą, w takim stopniu, jak inni, którzy próbują aktualnie nabić na stelaż namiotu maty, przeznaczone do spania.
Nie wnikam
-Nie musisz nic robić. Nie chce byś się pobrudził. – Odpowiedział, posyłając mi uśmiech.
-Jungkook nie jestem panienką, która boi się połamać paznokcie. – Od razu moja niewyparzona buzia musiała się otworzyć, bo jakby inaczej, a on chciał dla mnie dobrze.
-No dobrze. Możesz podawać mi śledzie. – Jungkook rozejrzał się wokół siebie i wskazał na jakiś mały pakunek.
-Śledzie? Mam iść na ryby? – Chłopak westchnął na moją odpowiedź i schylił się po mały woreczek, po czym wręczył mi go i zachęcił do otworzenia.
-Nigdy nie spałem pod namiotem, więc się ze mnie nie śmiej osiłku. – Powiedziałem, by chociaż trochę odzyskać swoją dumę.
-Nie śmieje, mały.
-Sam jesteś mały. – Zmrużyłem oczy patrząc na wyższego, który uśmiechnął się nikle.
-Jesteś uroczy, a teraz daj tego śledzia, bo w nocy odlecimy razem z tym namiotem. – Przewróciłem oczami na jego słowa i zacząłem podawać mu te metalowe... Coś.
Gdy wszyscy już porozkładali namioty pan Kim powiedział, że idziemy na mały spacer, który pozwoli nam się zapoznać z terenem.
Było w sumie całkiem fajnie. Punkty widokowe, które idealnie ukazywały całą dolinę, w której stał nasz obóz, rzekę płynącą niedaleko, a no i góry, w których właściwie byliśmy.
W drodze powrotnej wszyscy już byli bardzo zmęczeni. Okazało się, że nasi opiekunowie mają całkiem niezłą kondycję. Sportowa część była lekko zmachana, za to część wycieczki do której zaliczałem się ja dyszała ze zmęczenia. W którymś momencie Jungkook zdenerwował się na mnie i ciągłe odmowy, które posyłałem w jego kierunku, kiedy proponował mi pomoc. Chłopak zatrzymał mnie i stanowczym tonem powiedział to, co o tym wszystkim myśli.
-Albo wskakujesz na barana, albo niosę cię, jak księżniczkę. Decyduj. –Zatrzymał się nagle widocznie zirytowany, bo i tak ciągnął mnie już od dobrej godziny za rękę.
-Jungkook dam radę, przecież nie będziesz mnie niósł. Popatrz ile lżejszych dziewczyn ledwo idzie, może lepiej weź którąś z nich.
-A właśnie, że będę cię niósł i tylko ciebie, a nie kogoś innego, dlatego zamknij te swoje słodkie usteczka i wskakuj na plecy.
-Ygh, no dobra. – Powiedziałem, na co Jungkook uśmiechnął się triumfalnie i pochylił, bym mógł na niego wskoczyć.
O rany, jak dobrze. Objąłem go mocno rękami wokół szyi wtulając się w całości, w ciało Jungkooka, który pachniał swoimi ładnymi perfumami i trochę potem, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Chłopak za to złapał moje uda i zadowolony przyśpieszył, by znaleźć się praktycznie na samym przodzie grupy zaraz koło naszych przyjaciół, u których sytuacja wyglądała podobnie.
Po jakiś dwudziestu minutach przed nami wyłonił się obóz, który rozłożyliśmy kilka godzin temu. To dobrze, bo nie dość, że wszyscy byli padnięci, to do tego głodni.
-Jimin tobie nie za dobrze? – Powiedział pan Kim przystając koło nas.
-Panie Kim, Jimin nie jest sportowcem, a ja z chęcią mu pomagam. – Odpowiedział natychmiast Jungkook.
-No dobrze, ale nie zapominaj Jungkook o równie słabych koleżankach.
-Myślę, że one nie są takie słabe, na jakie wyglądają. Większość z nich trenuje biegi. Nie wiedział pan? – Zapytał niby zaskoczony, ale ja dobrze wiedziałem, co on kombinuje. Pan Kim nie znosił jak potem dziewczyny płakały grupkami, bo po powrocie wielka miłość się skończyła, a sportowcy znów wracali do treningów, albo do nowych już dziewczyn.
-Och, no cóż w takim razie najwidoczniej lubią być przez kogoś noszone... No dobrze, za pół godziny zapraszam wszystkich na ognisko, a teraz proszę się rozejść do swoich namiotów!
Jak powiedział nasz wychowawca, to tak też zrobiliśmy, z tym, że Jungkook nie byłby sobą, gdyby nie straszył mnie tym, że wrzuci mnie w krzaki z kolcami. No idiota...
W końcu padnięci rozłożyliśmy się w przytulnym namiocie.
-Mam dość. Nienawidzę tak łazić. – Powiedziałem po chwili rozkoszując się chwilą odpoczynku.
-Gdyby nie ty, to chyba umarłbym z nudów, kiedy przewodnik kazał nam podziwiać to spróchniałe drzewo. – Obydwoje parsknęliśmy śmiechem. Podczas tej porywającej opowieści zafascynowanego przewodnika śmialiśmy się z naszymi przyjaciółmi, aż do samych łez. Był naprawdę komiczny, kiedy głaskał korę z niebywałym uczuciem i przytulał tą spróchniałą gałąź, którą niechcący kopną.
-Jungkook...? – W sumie sam nie byłem pewny, o co chciałem zapytać.
-Hmmm?
-A nic, ale... Dziękuję... Ponownie. Czuje się trochę głupio, bo...
-Bo?
-No wiesz, cały czas coś dla mnie robisz, pomagasz mi, a ja tobie nie, chociaż bym chciał...
-Robisz więcej, niż myślisz. Nie musisz nic więcej.
A jednak wpadł mi pewien pomysł, który właściwie krążył mi po głowie od samego rana. Właściwie chciałem zrobić to już wczoraj, ale stchórzyłem trochę i wyszło, jak wyszło...
Spojrzałem na Jungkooka, który jak się okazało zrobił to samo. Po kilku sekundach zdecydowałem się zaryzykować.
Przekręciłem się tak, że teraz leżałem w połowie na Jungkooku, który automatycznie objął mnie ręką w pasie.
Zagryzłem wargę i nadal korzystając z przypływu odwagi zacząłem badać dłonią twarz Jungkooka. Myślałem, że będzie mniej delikatna, ale jak widać się pomyliłem.
Większy śledził każdy mój ruch, samemu nie poruszając się choćby o centymetr. Aktualnie wodziłem palcem po jego miękkich ustach. Moje włosy zaczęły wpadać mi do oczu, przez co Kookie zaczesał mi je delikatnie za ucho, by przestały mi przeszkadzać. Nie wiem, co to wszystko znaczy i do czego nas zaprowadzi, ale czuje, że to jest moje miejsce. Przy nim czuje się bezpiecznie i chyba mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy, ale nie chce nic zapeszać.
-Jimin... - Czarnowłosy chciał coś powiedzieć, ale wiedziałem, że nie będę bardziej gotowy, by powiedzieć mu to, co chciałem wczoraj, więc przerwałem kładąc na jego słodkich ustach palec, który od razu ucałował, co wywołało uśmiechy na naszych buziach.
-Poczekaj Jungkook. Jest coś, co chciałem ci powiedzieć już wczoraj, ale tak wyszło, że no... Nie powiedziałem, ale teraz chce to zrobić.
-Słucham cię mały. Możesz powiedzieć mi wszystko, oprócz tego, że trochę śmierdzę, bo to już wiem. – Zaśmiałem się krótko, bo przecież nie mogę się rozpraszać w tym momencie, a on mi wcale nie pomaga.
-Nie o to chodzi głupku, zresztą ja też, więc śmierdzimy razem.
-Nie prawda, ty pachniesz, jak zawsze. Truskawkami i miodem, no i teraz trochę mną, ale tylko tym moim ładnym zapachem.
-Cicho bądź, bo ci nie powiem. – Zaczepnie wbiłem palec w jego twardy, umięśniony brzuch, na co chłopak się szczerze zaśmiał.
-No dobrze, będę już grzeczny. – Obiecał poważniejąc jednocześnie.
-No i dobrze, więc... Pamiętasz, jak mi powiedziałeś, że mnie lubisz?
-Pamiętam. – Odpowiedział szczere zainteresowany.
-Bo ja...
-...
-No ja też cię lubię.
**************
Mam nadzieję, że wam się podobało ♥
Miłego!♥
Wolicie tytuły rozdziałów po polsku? Mam wrażenie, że tak będzie lepiej, ale chciałabym znać też waszą opinię. ♥
Wczoraj wszedł nowy rozdział Pure Love, na który serdecznie zapraszam♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top