14 - Maybe He'll Forgive Me
Jimin pov.
Moja twarz zalała się czerwienią, a usta otworzyły w skutek szoku, jaki właśnie przeżywałem. Do tego Jungkook wydawał się zamiast być zawstydzonym, to w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
-Ja... - Chciałem uciec, ale nagi chłopak zdążył złapać mnie za rękę i wciągnąć pod prysznic, z którego korzystał.
-Aaaaaaaa! – Pisnąłem, kiedy woda zmoczyła mnie całego.
-Długo będziesz mnie jeszcze kusił? Nawet nie wiesz, jak podniecająco teraz wyglądasz... - Wyższy szepną mi do ucha.
Chciałem się wyrwać, ale czarnowłosy przycisnął mnie do ściany swoim ciałem i natychmiastowo unieruchomił mi ręce nad moją głową.
-Jungkook, co ty....?
-Pocałuje cię teraz... - Szepnął prosto w moje usta, lecz nadal ich ze sobą nie połączył.
Patrzyłem, jak zaczarowany przez dłuższą chwilę w oczy Jungkooka. Wydawały się być niczym bezgwiezdne niebo nocą... Z wyjątkiem tego, że jedyną gwiazdą, jaka była w nich widoczna, to ja... To też spowodowało, że pod wpływem chwili słowa niekontrolowanie wypłynęły z moich ust...
-Ok.
Nie czekając dłużej chłopak wbił się w moje usta namiętnie. Od razu zacząłem oddawać gorące pocałunki. Mimo tego, że byłem cały mokry, nie odczuwałem zimna, wręcz przeciwnie. Wyrwałem ręce z uścisku Jungkooka i oplotłem nimi jego szyję, przyciągając go jeszcze bliżej, o ile to było w ogóle możliwe. Czułem jego ciepły i sprawny język wszędzie. Ręce Jungkooka zdecydowanie przekraczały moją jakąkolwiek granicę niedostępności, ponieważ subtelnie uciskały moje pośladki.
-Jimin... Lubię... Cię – Mruczał pomiędzy pocałunkami, które teraz nie były tak gwałtowne, jak na początku. Te można by było określić jako... Czułe? W każdym razie moje serce i tak zatrzymało się na krótką chwilę, by zacząć bić ze zdwojoną szybkością.
Ciepła woda z prysznica już dawno przestała lecieć, przez co mimo rozgrzanego ciała Jungkooka zaczęło robić mi się bardzo zimno, ale to nie wszystko. W okolicach pępka zaczęło mnie coś nieznośnie uściskać. Próbowałem jakoś to sobie wytłumaczyć, ale gdy spojrzałem w to miejsce, to od razu tego pożałowałem. W moje podbrzusze wbijał się stojący na baczność penis Jungkooka... Rany, jak on to wyhodował!
Moja twarz, była teraz jak zupa buraczana mojej mamy, przez co szybko zakryłem ją rękami i żeby o ty nie myśleć wtuliłem się w szyję wyższego.
-Jimin, co... Ouu... Nie wstydź się, to ja powinienem. Przepraszam, ale nie jestem w stanie nad tym zapanować, jak jesteś przy mnie...
-Zimno... - Wyszeptałem, próbując się trochę uspokoić i jednocześnie zmienić, jak najszybciej temat, bo oprócz wstydu niestety poczułem coś jeszcze...
-Zimno ci? Przepraszam słońce, chodź szybko. – Jungkook, zanim zdążyłem zrobić jakikolwiek krok, wziął mnie na ręce i z trochę zakłopotanym wyrazem twarzy zaniósł mnie do szatni obok.
-Dam ci moje zapasowe rzeczy, żebyś się nie przeziębił, okay? – Zapytał, nadal bez skrępowania paradując kompletnie nago.
-Najpierw się zasłoń! – Powiedziałem, stojąc odwrócony do niego tyłem.
-A, no tak, ale... – Chłopak objął mnie od tyłu i ucałował w kark.
-Wiem, że czujesz, jak na mnie działasz... - Powiedział, dociskając moją pupę do swojego twardego krocza.
-Aaaaaaaa! – Natychmiast się odwróciłem, złapałem suche rzeczy, jakie Jungkook dla mnie przygotował i pognałem do przebieralni, jak poparzony. – Słyszałem za sobą głośny śmiech Jeona, który dobrze wiedział, że ja wcale nie byłem lepszy od niego...
Jungkook pov.
Wiem, że jestem trochę niepoprawny, zwłaszcza po akcji ze szkolnego prysznica, ale po prostu chciałem go wtedy pocałować najlepiej, jak tylko się da. Moje serce wywinęło niezłe salto, kiedy Jimin praktycznie od razu oddał pocałunek, a sekundę wcześniej sam się na niego zgodził. Nie wiem, ile tam spędziliśmy czasu, ale na pewno nieprędko opuściliśmy to miejsce... No i zdążył mi stanąć. Wiem, że to powinno być bardziej niezręczne, ale w sumie dobrze, że blondynek wie, jak na mnie działa. Mimo tego, że tylko ja byłem nagi, to u Jimina również coś zaczęło się o mnie ocierać, przez co mój członek wtedy już zwariował. Ale mniejsza z tym.
Teraz praktycznie doszliśmy pod dom Jimina, a nasz milczący spacer... No dobra, Jimin po prostu szedł obrażony na cały świat, a ja niosłem wszystkie nasze rzeczy, jednocześnie drepcząc koło niego i błagając w myślach o jakiś grom z nieba w postaci przebaczenia, ewentualnie uśmiechu na zgodę.
Gdy doszliśmy przed dom blondyna Jimin gwałtownie się zatrzymał, odwracając do mnie i wyciągając rękę w stronę swojego plecaka, który oczywiście bez słowa sprzeciwu niosłem całą drogę.
-Jimin, nie gniewaj się za tamto, wiem, że przesadziłem, ale przecież wiesz, że mi zależy...
-Nie gniewam się za tamto... - Odpowiedział, zabierając plecak, który niechętnie puściłem.
-Jimin... Wiem też, że pewnie się nie zgodzisz, ale może chcesz przyjść do mnie? – Ja naprawdę miałem ogromną nadzieję, że jednak się zgodzi.
-A co mielibyśmy robić? – Zapytał, a ja czułem, że to moja jedyna szansa.
-Hmmm... Pogadalibyśmy, pograli na konsoli, jeśli byś chciał i może coś zjedli razem...
-Zastanowię się. – Powiedział, po czym odwrócił na pięcie i zamyślony ruszył w kierunku drzwi swojego domu.
Nic tu po mnie. Zrobiłem to samo, co Jimin i już po chwili wszedłem do siebie, krzycząc, by zasygnalizować moją obecność domownikom.
-Jestem! – Odpowiedziała mi głucha cisza. No cóż, wygląda na to, że skoro rodzice nie wrócili do tej pory, to nie wrócą za szybko.
Właśnie kończyłem przygotowywać obiad i prawie przy tym spaliłem sobie jedzenie. Powodem tego były moje myśli, które bezustannie uciekały w stronę Jimina. Wygląda na to, że uzależniam się od niego z każdą minutą. Myślę, że zakochuje się w nim, tak po prostu i... Wcale mi to nie przeszkadza, bo czuje, że to jest to, więc będę walczył do momentu, aż da mi do zrozumienia, że mam się wypchać, to wtedy odpuszczę. Liczę jednak na to, że nie będę musiał tego robić.
Kiedy nakładałem, na szczęście niespalone danie, ktoś zadzwonił do drzwi. Nie chciało mi się iść otworzyć, ale po nieśmiałym pukaniu, postanowiłem jednak sprawdzić kto próbuje się tutaj dostać.
Zostawiłem wszystko, tak jak było i poszedłem w stronę wejścia. Bez ówczesnego sprawdzenia, kto stoi za drzwiami otworzyłem je na szerokość i zamarłem.
-Hej Jungkookie, twoje zaproszenie jest jeszcze aktualne?
****************
Jak obiecałam, puściłam nieco wodzę fantazji w tym rozdziale xD Mam nadzieję, że wam się podobało♥
Nie zapomnijcie przeczytać sobie nowego opowiadania Pure Love.♥
Miłego♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top