10 - I Kiss Him



Jimin pov.

Zacząłem się wyrywać, przecież nie mogę stracić dziewictwa pod szkolnym prysznicem!

-Puszczaj mnie kupo mięśni! Ty... - Nie zdążyłem na jego szczęście dokończyć.

Chłopak złapał mnie i podniósł, jak księżniczkę, głupio się przy tym szczerząc.

-Puść mnie ty batonie, co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! – No i jeszcze się ze mnie śmieje, to są chyba jakieś żarty.

-Jiminnie... Przestań się dąsać. – Powiedział i odstawił mnie na ziemie, koło swojej sportowej szafki.

-Nie dąsam się... - Skrzyżowałem obrażony ręce na piersi i patrzyłem, co ma zamiar zrobić Jungkook.

-Wcale...

-W ogóle dlaczego ty nie masz koszulki! Zawsze paradujesz bez jakiejś części swojego ubrania? – Rany banany, jak on wyhodował takie coś. Jego mięśnie są lepsze niż tego popularnego modela z reklamy.

-Ty jesteś w samym ręczniku, więc to chyba ja powinienem ci zwrócić uwagę. Poza tym zupełnie mi to nie przeszkadza...

-No idiota... - Nie miałem siły już tego komentować, bo właściwie tak się na niego zapatrzyłem, że zapomniałem o stanie, w jakim jestem obecnie.

Chłopak wyciągną ze swojej szafki puszysty ręcznik, w jasnoniebieskim kolorze.

-Mój ulubiony... Kolor. – Wypowiedziałem swoją myśl na głos.

-To od dzisiaj mój też. – Powiedział, narzucając mi go na głowę i zaczynając wycierać moje mokre włosy.

-Jungkook, nie tak mocno... Jungkook.... – Ten kretyn nawet włosów nie potrafi wytrzeć. Stan moich włosów to dla niego zabawa. Co z tego, że jest przy tym strasznie śmieszny?

Po chwili Kook zabrał ręcznik z mojej głowy.

-Ups... - Dobrze wiedziałem, jak okropnie teraz wyglądam i wcale mi się to nie podobało, a właściwie fakt, że Jungkook widzi mnie w takim stanie.

-Idź stąd. Jestem praktycznie nagi z nieułożonymi włosami i bez jakiegokolwiek makijażu.

-I tak jesteś piękny. – Powiedział te słowa i nad zwyczajniej w świecie sobie poszedł, a moje policzki zaczęły żyć swoim życiem.

Nie mam już siły do tego schaba. Dalej się zastanawiam, co tu się odwaliło.

Ubrałem się spokojnie, zanim Jungkook wyszedł zabrałem mu jeszcze szczotkę do włosów, dlatego moje blond kosmyki zostały doprowadzone do względnego porządku. Wziąłem jeszcze swój plecak i wyszedłem z pomieszczenia.

Oparty o ścianę, wyglądając w tym momencie naprawdę przystojnie czekał na mnie Jungkook.

-No wreszcie. – Powiedział, odpychając się od ściany i podchodząc do mnie bliżej.

-Czekałeś na mnie? – Byłem pewny, że sobie poszedł, poza tym czy on musi nawet w dresie TAK wyglądać? Yghh

-Czekałem. Chodź, muszę się ciebie o coś zapytać.

Byliśmy już prawie pod moim domem. Spacer był naprawdę przyjemny. Było dosyć ciepło, ale wiatr był chłodny, przez co w którymś momencie zrobiło mi się zimno. Jungkook objął mnie ramieniem i przyciągną do siebie, tłumacząc się tym, że jestem świeżo po kąpieli i nie mogę się przeziębić. Jego ciepło było naprawdę kojące, dlatego pozwoliłem sobie kontynuować spacer z Jungkookiem blisko mnie.

-Jesteśmy. – Powiedziałem, gdy stanęliśmy przed moim domem.

-Amm Jimin...

-A właśnie, miałeś się o coś zapytać. – Zupełnie o tym zapomniałem, ale chciałem wiedzieć.

-Dzisiaj wieczorem Yoongi organizuje małe przyjęcie, z okazji urodzin i każdy może kogoś zaprosić... I tak się zastanawiam, czy chcesz może pójść, jako moja osoba towarzysząca?

-Jungkook jutro jest szkoła.

-Wiem, ale zanim odmówisz, to musisz wiedzieć, że Tae też będzie, bo Hobi go zaprosił.

-Taehyung? Ygh no dobra, ale to tylko przyjęcie?

-Tak, tylko najlepsi koledzy Yoongiego i o ile się nie mylę Min chce nam kogoś przedstawić.

-Min Yoongi jest zajęty? – Byłem naprawdę zaskoczony, bo zawsze Min był zrównoważony, czarujący i grzecznie odmawiał wszystkim swoim adoratorkom.

-Na to wygląda, a co?

-Nie nic, po prostu Min zawsze był niedostępny, a teraz tak nagle.

-A co, podoba ci się Min?

-Co!? Oczywiście, że nie, bo po...

-Bo?

-Ygh nie ważne. Widzimy się wieczorem, będę na ciebie czekał. – Nie czekając na odpowiedź Jungkooka odwróciłem się na pięcie i wszedłem szybko do domu.

-Ale ja jestem głupi. Prawie powiedziałem mu, że mi się podoba. – Strzeliłem sobie w czoło i ściągnąłem buty, by móc zamknąć się po chwili w pokoju.    

*


Gotowy do wyjścia siedziałem jeszcze przed lustrem, poprawiając ostatnie szczegóły. Co z tego, że to tylko małe przyjęcie, ja i tak muszę błyszczeć. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, jak Jungkook wsiada do jakiegoś sportowego samochodu. Widziałem wcześniej, jak chyba jego ojciec tym jeździł. Złapałem jeszcze przed samym wyjściem flakonik, z moimi ukochanymi perfumami, o słodkim zapachu i spryskałem się nimi obficie.

Wyszedłem z domu. Jungkook czekał na mnie opierając się o to czarne cacko. Właściwie samochód mimo tego, że robił wrażenie, to był niestety tylko dodatkiem, bo Kook jak na złość musiał ubrać tak obcisłe spodnie... Za jakie grzechy ten diabeł mnie tak kusi!?

-Hej mały. – Rzucił, otwierając mi drzwi, bym mógł wsiąść.

*


Siedzieliśmy już dłuższy czas u Mina. Yoongi przedstawił nam swojego chłopaka, który ma na imię Jin. Chłopak Mina to naprawdę mistrz sucharów. Przebija nawet Hoseoka, który zawsze był naszym naczelnym szkolnym śmieszkiem.

Graliśmy w różne gry, śmialiśmy się i sączyliśmy piwo, oprócz właściwie Kooka i Hobiego, ponieważ przyjechali samochodami.

Siedziałem koło Jungkooka, który naprawdę dobrze radził sobie z większością gier. Jako mały spryciarz czasami zaglądałem mu w karty. Chłopak doskonale o tym wiedział, ale mimo to nie zwracał mi uwagi, wręcz przeciwnie, bo dyskretnie mi podpowiadał, za co byłem mu naprawdę wdzięczny.

W pewnym momencie gry karciane nam się znudziły, dlatego też Tae zaproponował grę w butelkę, na którą każdy chętnie przystał. I tak mijały minuty, aż w którymś momencie drzwi otworzyły się z hukiem, a do pokoju wszedł Wonho.

-A ty co tutaj robisz? – Zapytał nieprzyjaźnie gospodarz.

-Nasze mamusie się przecież uwielbiają, więc jak mogłeś mnie nie zaprosić, ale nie martw się twoja przeurocza rodzicielka zrobiła to za ciebie.

-No dobra, siadaj. Gramy w butelkę.

Wonho usiadł pomiędzy Hoseokiem, a Minem, patrząc groźnie na Jungkooka, do którego niezauważalnie się przysunąłem... Tak dla bezpieczeństwa. Wiem, że Jungkook stanie w mojej obronie, dlatego ufam mu w tej sprawie.

Parę pierwszych wyzwań było całkiem zabawne, aż do momentu, kiedy nie padło na mnie.

-Prawda czy wyzwanie Jimin. – Ygh przecież nie mogę być ciotą...

-Wyzwanie.

-Pocałuj Wonho w policzek!

-CO!? Nie ma takiej opcji, nie zrobię tego. – Obrzydlistwo, nie zrobię tego, choćby mi zapłacili.

-W takim razie pocałuj Jungkooka w usta przez dziesięć sekund.

-Dziesięć?!

-Tak i musi być to pocałunek francuskiiiii! – Przekalkulowałem to sobie w głowie. Malinowe usta przystojnego Jungkooka, czy parszywa morda Wonho.

-Dobra, pocałuje Jungkooka.


*********************************

Naprawdę wierzyliście w to, że Jungkook to gwałciciel? Troche wiary w tego chłopaka. xDDD

Podobało się? I mam nadzieję, że Jiminnie nie stchórzy, a wy?

Miłego♥

Ps Czytaliście już nowego one shota? Jeśli nie, to zapraszam.♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top