3
Hejka! Ogólnie to jednak zdecydowałam się na pozostanie, na tej aplikacji, kocham to co robię, za trudno było mi to zostawić, mam nadzieję, że się cieszycie, a teraz zapraszam na rozdział!
Prosiłabym także, o komentarze i serduszka, są świetnym zapalnikiem!
Miłej lektury!
Kala_malfoy ✨💚✨🐍
**************************************
Chłopak zwolnił bieg, dopiero przed schodami, prowadzącymi na wieżę astronomiczną. Stanął na pierwszym z nich i ruszył ku górze.
Stanąwszy przy barierce, mógł ujrzeć, piękno nocnego nieba. Uwielbiał patrzeć w gwiazdy, w swoim domu, na Grimmauld Place 12, gdy nie mógł spać, było to świetną odskocznią.
Usiadł między barierkami i zwiesił nogi z wierzy. Świat z tej perspektywy wydawał się malutki i bezproblemowy. Po prostu łatwy.
Po policzkach spłynęły mu łzy, nie był to końca pewny, dlaczego płakał. Był w tej chwili bezsilny, nawet zaczynał żałować, że opuścił ciepłą, londyńską kamienice.
Poczuł chłodna dłoń na swojej, podniósł zapłakana twarz do góry, koło niego siedział blondyn, którego spotkał już kilka razy, który najprawdopodobniej był jego przeznaczonym.
— Cześć. — usłyszał.
Srebrne tęczówki, przeszyły go na wylot. Poczuł gorąc, zbliżała mu się gorączka, w myślach błagał, aby nie zaczęła się w tej chwili. Słyszał wiele opowieści, od starszych, doświadczonych omeg; wiele z nich zostało, zgwałconych, podczas gorączki, przez alfy, które były im przeznaczone, lub przez te, z którymi po prostu rozmawiały, po raz pierwszy.
Alfy, były z natury porywcze, brały wszystko co chciały, nie patrząc na drugą stronę, kiedy wyczuwały omegę, w potrzebie (podczas gorączki). Potrafiły oddać się swojej drugiej osobowości i jak zwierzęta, rzucić się na ofiarę.
— Cześć. — wyszeptał i przełknął ślinę.
Bał się spojrzeć mu prosto w oczy, bał się prawdy, bał się Alfy. Zdecydowanie miał także dosyć swojej omegi, która za wszelką cenę, chciała spojrzeć na chłopaka, przed nim.
— Mam na imię Draco.
Potter skinął na niego głową i spojrzał z zwisające, nad przepaścią stopy.
— Harry. — mruknął, mało przekonany.
Usłyszał ciche, szuranie, już po chwili blondyn siedział bliżej, a jego duża, dłoń spoczywała, na tej jego, zdecydowanie mniejszej.
Poczuł przyjemne motylki, w brzuchu. Jednak jego ciało, zareagowało jak na każdy inny dotyk, nagłym spięciem, wszystkich mięśni.
Nie mógł zaprzeczyć, dotyk obcego, był kojący i dosyć, w jego mniemaniu, intymny. Nie lubił, kiedy ludzie go dotykali, a dłonie były jego słabym punktem.
— Czy możesz wypuścić trochę swojego zapachu? — zapytał Draco i pogłaskał kciukiem, delikatną skórę.
Loczek, od razu pokiwał przecząco głową. Po chwili jednak, naszła go myśl, aby zmienić decyzję, czego nie zrobił, od razu karcąc się w myślach. To był tylko jakoś obcy, nie mógł on tak po prostu, pytać o takie rzeczy! Po za tym, on sam, zablokował swój zapach.
— Rozumiem. O mógłbym chodziaż zobaczyć twoje oczy?
Kolejne zaprzeczenie.
Malfoy zagryzł wargę, nie był typem osoby, która trzymała nerwy na wodzy, lubił osiągać swój cel, lecz wiedział kiedy przestać, to nie był ten moment. Musiał wiedzieć, musiał próbować.
— Jasne. — mruknął cicho, nie zadowolony i spojrzał na kruczoczarne loki.
Wpadł na pomysł, rozluźnił się i wypuścił trochę swojego zapachu. Nie uważał go z jakiś szczególnie brzydki, ale nie lubił kiedy ludzie go wąchali, dlatego nie pozwał wyjść mu na światło dzienne
Pachniał jak świeży, las, wymieszany z rześką nutą mięty, uroku dodawały mu także mocne, męskie, korzenne perfumy.
Harry zaciągnął się wonią i zagryzł mocno wargę. Walczył ze swoją wewnętrzną omegą, która wbijała mu pazury w skórę, błagając o spojrzenie w oczy, jasnowłosej alfy.
Ciekawość zwyciężyła, ich wzrok spotkał się w połowie drogi.
Potter poczuł falę gorąca, policzki, zmieniły barwę na bordową, tak samo jak koniuszki uszu, wargi zadrżały, a penis zbudził się do życia.
Draco oblizał jasne wagi, chłopiec był tak, obrzydliwie uroczy, że to aż bolało, rumienił się wściekle, drżały mu wargi. Miał on piękne szmaragdowe, błyszczące oczy.
Jednak szarooki, dopiero po chwili, uświadomił sobie co właśnie się wydarzyło. Jego oczy zmieniły barwę, na złotą, przybliżył się do omegi, zatrzymał twarzy tuż przy jego szyi i zaciągnął się jego zapachem; był on bardzo słodki, kwiecisty, z nutą maliny.
Malfoy powoli zaczął tracić nad sobą kontrolę, polizał miejsce, gdzie powinno znaleźć się oznaczenie i przejechał po nim, ostrymi zębami.
Brunet jęknął, było mu tak cholernie przyjemnie, a zarazem głupio. Był w tej chwili, tak bardzo nie odpowiedzialny. Racja, ucieczka wcale by mu nie pomogła, alfa był zdecydowanie szybszy, a nawet jeśli jakimś cudem, udało mu się od niego uciec, spotkał by na swojej drodze inne, nieznajome alfy.
Jego przeznaczony, popchnął go na kamienną posadzkę i posunął tak, aby całe jego ciało leżało, płasko na ziemi, a nie zwisało z wierzy. Stworzył krótką, ścieżkę, mokrych pocałunków, na szyi chłopaka, był tak blisko wysunięcia kłów i oznaczenia go, że to aż bolało. W ostatniej chwili na szczęście opamiętał się i schował kły.
Spojrzał na małą omegę, leżąca pod nim, z jednej strony, jęczała i wiła się pod nim, a drugiej płakała, z bezsilności.
Co ty robisz?! Nasza omegą potrzebuje pomocy! Trawi ja gorączka.
— Zamknij się kundlu.
Zielone oczy, spojrzały na niego niepewnie, kiedy ten, pogłaskał go po policzku.
— Proszę....
— Nie mogę, mały, będziesz tego żałował. Obiecuję, że następnym razem wypieprze cię do nieprzytomności, lecz nie tym razem.
Złapał niższego pod zgiętymi kolanami oraz za plecami i dźwignął się ku górze. Był późny wieczór, uczniowie wracali już do swoich dormitoriów, był wielką szansą, że spotkają, za chwilę jakąś inną alfę, dlatego blondyn wypuścił swoje feromony, aby te po chwili, otuliły wątłe ciało. Było to tak mało, ale miało zdziałać tak wiele.
Arystokrata, jak najszybciej dostał się do damskich dormitorii i odnalazł, właściwy pokój. Spotkał się tam, ze zdziwionym wzrokiem Pansy oraz przerażonym wyrazem twarzy Daphne. Ułożył młodego Ślizgona na łóżku i odchrząknął.
— Przyrzekam na swój majątek, że go nie tknąłem, możecie to nawet sprawdzić. Byłbym także wdzięczny, jeśli zawidomiłybyście mnie, gdy się już obudzi. A teraz dobranoc.
Wyszedł pospiesznie, będąc za drzwiami odetchnął głośno i ruszył do swojego pokoju, musiał coś zrobić ze swoim stojącym penisem.
***************************************
____________ - taca na opinie
Do zobaczenia 😘
Wasza
Kala_malfoy 💚🐍✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top