2.5

A cóż to?
Moja wena! Tak kochani! Za niecałe 3 miesiące matura, nic nie umiem ale mam wenę na pisanie!

Zapraszam ❤️

~ Kal 🐍💚

———————————————

Harry nienawidził porannych pobudek, dlatego gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi jęknął i zaczął na ślepo szukać Alfy, który powinien być po drugiej stronie gniazdka. Uniósł się z przymkniętymi oczami o spojrzał na drugą poduszkę, na której był liścik, złapał go i otworzył.

Dzień dobry wilczku ❤️
Musiałem wyjść rano do pracy, nie budziłem cię bo wyglądałeś naprawdę pięknie. Zjedz coś smacznego i odpoczywaj. Wrócę po 14.

Jego twarz ozdobił szeroki uśmiech, ucałował i odłożył karteczkę na stolik. Od razu poczuł się lepiej z rana, nawet denerwujący dzwonek do drzwi nie mógł mu posuć humoru. Założył na stopy puchate kapcie i poprawił dużą koszulkę Alfy, którą miał na sobie. Zszedł na dół masując odstający brzuszek i wyjrzał na dwór przez wizjer. Zagryzł wargę widząc przed drzwiami Diggory'iego, odsunął się nieco i zatopił nos w koszulce, poczuł ciepło, a miejsce gdzie powinno być oznaczenie przyjemnie załaskotało. Poczuł przypływ odwagi, nie musiał się bać, był szczęśliwy i miał osobę, która go kochała, całego, z każdą blizną, z każdą niedoskonałością. Uśmiechnął się szeroko i z wysoko uniesioną głową otworzył drzwi, zamierzał pokazać starszemu mężczyźnie, że ani trochę nie było mu przykro z powodu ich rozstania. 

-- Dzień dobry. Bardzo mi przykro, ale Pana Malfoy'a nie ma.

-- Harry. Przyszedłem do Ciebie.

-- Do mnie? Nie widzę powodu tego spotkania.

Potter uśmiechnął się ślicznie i chciał zamknąć drzwi, ale Cedric włożył między nie, a framugę nogę, zatrzymując go. Omega westchnął i spojrzał na niego znudzony, otworzył drzwi bardziej ukazując całą sylwetkę, Alfa skrzywił się widząc go w samych bokserkach oraz koszulce pachnącej inną Alfą. Harry'emu nawet przez chwilę nie zrobiło mu się go żal, wręcz przeciwnie. W myślach uśmiechał się zwycięsko widząc nutę zazdrości i złość w spojrzeniu starszego.

-- Dlaczego nie wróciłeś do domu?

-- Jestem w domu.

Reakcja Diggory'iego była dosyć oczywista i nie zdziwiła Harry'ego. Jego śmiech był głośny i szorstki. Omega stał ze spokojnym wyrazem twarzy masując odstający brzuch, który Cedric dopiero zauważył. Młodszy uśmiechnął się jedynie, nie czuł już smutku stojąc przed byłym partnerem. Teraz miał przy sobie swojego Alfę i szczeniaczki w drodze, miał rodzinę i miłość. Draco w zaledwie kilka tygodni podniósł jego samoocenę, pomógł mu psychicznie i dał siłę. Był pewniejszy siebie, patrzył bez strachu na twarz Alfy i znowu pomasował brzuch.

-- Jesteś w ciąży.

-- Tak, w bliźniaczej.

-- Czyli dostaniemy dwa razy tyle pieniędzy?

Mówiąc to oczy Cedrica aż zabłyszczały w ekscytacji. W tym momencie Harry zaczął się zastanawiać jak bardzo ślepy był, że zakochał się w takim idiocie. Teraz to on się roześmiał, zachowanie mężczyzny naprawdę go rozbawiło. Nie spytał go o samopoczucie, o to jak traktuje go Malfoy, nawet o to czy szczeniaczki są zdrowe. Potter cieszył się, że miał już za sobą zauroczenie w tym idiocie. Był naprawdę zadowolony, że zrozumiał przed oznaczeniem, że związek z Diggorim był po prostu toksyczny. Teraz mógł być sobą, nie ukrywał się za wielkimi bluzami, nosił wszystko na co miał ochotę i jadł tyle, aby nie czuć później głodu.

-- Chyba sobie żartujesz. Masz kobiety na boku i chcesz sprzedać moje dzieci?

-- Od początku taki mieliśmy zamiar.

-- Ty miałeś. Ale teraz to już nie ważne. Ja i Draco jesteśmy parą, spodziewamy się szczeniąt. Zakładamy rodzinę, a ty nie jesteś nam w tym potrzebny.

Zatrzasnął drzwi z uśmiechem i zamknął je na klucz. Kroki skierował do kuchni, zupełnie ignorując uderzenia w drzwi. Stanął przed lodówką i spojrzał przez ramię na zegar, który wskazywał na godzinę dwunastą. Wyjął sobie ser, pieczarki i dżem wiśniowy. Zrobił sobie tosty, które po wyjęciu z piekarnika polał dżemem zamiast ketchupu. Usiadł na kanapie i włączył kolejny sezon Bridgettonów, zajadał się kanapkami rozluźniony. Był z siebie dumny, jeszcze kilka tygodni temu zapewne błagałby Cedrica o wybaczenie, a teraz siedział zajadając się śniadaniem i ignorując dzwonki oraz uderzanie w drzwi.

______________________

*Tydzień później*

Draco Malfoy był naprawdę spokojnym człowiekiem, nie interesowały go bójki i przemoc. Jeszcze jako nastolatek chodził na boks z przyjaciółmi na co naciskał ojciec. nie trwało to jednak zbyt długo, bo nudziły go te zajęcia. Nigdy jednak nie sądził, że będzie chciał podziękować Lucjuszowi za te co tygodniowe zajęcia. Cedric zdecydowanie przesadził, a znajomość sztuk walki była teraz Malfoy'owi na rękę.

-- Pierdolona szumowina.

Harry skrzywił się na nieprzyjemne słowa z ust Draco i wstał z kanapy. Złapał za większą dłoń Alfy i ułożył na poruszającym się nieco brzuszku. Omega zauważył, że takie zbliżenia uspokajają temperament Malfoy'a. Od początku ich związku wiedział, że partner był naprawdę spokojny i powściągliwy, rzadko dało się go wyciągnąć z równowagi, ale kiedy już to nastąpiło nie dało się go zatrzymać. Na razie działał tylko ten sposób.

-- Szczeniaczki są niespokojne, czujesz? One wiedzą, że coś jest nie tak.

Draco rozczulił głos i urocze zachowanie Omegi. Pomasował miękki brzuszek i po chwili kucnął przed młodszym chłopakiem. Ucałował z czułością wypukłość i spojrzał z tej perspektywy na uśmiechniętą buzię przeznaczonego. Harry włożył mu dłoń w platynowe włosy i lekko za nie pociągnął, na co on zamruczał.

-- Tatuś przeprasza. Chcę tylko żeby wasza mama była bezpieczna.

-- Nie musisz się o to martwić Draco. Wszystko wytłumaczę policji i będzie znowu wszystko w normie.

Draco mało przekonany wtulił twarz w ciążowy brzuszek i objął biodra Omegi ramionami. Tuż po powrocie z pracy dostał telefon z komisariatu policji, z informacją, aby stawił się jeszcze dzisiaj na przesłuchaniu w sprawię nielegalnego kupna szczenięcia. Policjant nie powiedział nic więcej, ale oboje doszli do wniosku, że jedynie Cedric, oprócz nich wiedział o początkowych planach Malfoy'a. Oboje wiedzieli również, że tylko Cedric byłby w stanie pozwać Draco do sądu, ponieważ na pewno pragnął zemsty. Jedynym znakiem zapytania w tej sytuacji były dane Diggory'iego, jeśli ten jako dowód pokazał ich konwersacje to policja od razu zgarnęłaby i jego, więc jak ominął te jedną rzecz.

-- Co im po twoich zeznaniach? Jeśli mają dowód puszczą mnie tylko za kaucją. Chyba, że sprawa już trafiła do prokuratury.

-- Draco posłuchaj mnie. - Omega pomógł podnieść się ukochanemu i złapał jego twarz w swoje, ciepłe dłonie. -- Przejdziemy przez to razem, słyszysz? Ty i ja. 

Malfoy uśmiechnął się ciepło i w ramach podziękowania za wsparcie, pocałował go czule w usta. Oboje dzisiaj zrozumieli jak wiele by ich ominęło, gdyby nigdy nie poznali się przez te umowy. Jak wiele czułych pocałunków by nie wymienili i jak ograniczeni byliby w rozumieniu miłości. Już nie polegali jedynie na sobie, a także na tym drugim. Już na zawsze mieli być ONI. Draco, Harry i niedługo ich szczeniaczki. A wijące się od szyi po obojczyk ciemne oznaczenia, którymi wymienili się kilka dni temu tylko ich w tym utwierdzały.

__________________________

Ogłaszam, że nie umiem pisać na laptopie.

Do kolejnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top