35

*JIMIN POV*

Obudziłem się z samego rana, przetarłem zaspane oczy piąstkami i sycząc cichutko podniosłem się z łóżka, zgarnąłem mundurek, bokserki i kuśtykając poszedłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic myjąc się. Gdy byłem już umyty, wytarłem się i ubrałem na siebie czyste bokserki oraz mundurek i zrobiłem delikatny makijaż. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do pokoju zaraz znajdując się przy łóżku, gdzie spał Jungkook, usiadłem na krawędzi i pogładziłem go po głowie.

-Tatusiu, wstajemy-szeptałem, gładząc go po policzku

- Dlaczego? - mruknął, otwierając jedno oko.

-Musisz zawieźć mnie do szkoły i porozmawiać z dyrektorem-wyszeptałem cicho

- A no tak. - wymruczał, podnosząc się do siadu i ziewnął przeciągle. - Dzień dobry.

-Dzień dobry-uśmiechnąłem się lekko

- Już ubrany? - zdziwił się. - Przecież wczoraj dałem Ci trochę popalić.

-Tak i tyłek dalej mnie boli-zaśmiałem się-Ale dałem radę

- Dzielny chłopczyk tatusia. -wymruczał, przybliżają się i musnął moje wargi. - Na którą masz do szkoły?

-Na dziewiątą, więc jeszcze półtorej godziny, ale wolę być przygotowany

- No a o której muszę być u twojego dyrka? - potarł oczy dłonią. - Bo zapomniałem.

-Też na dziewiątą-szepnąłem-Mam być tam razem z tobą, dlatego miną mi pierwsze lekcje

- No okay.- położył się ponownie w łóżku, wkopując się w pościel z uśmiechem.

-Ja pójdę zrobić śniadanie-pocałowałem go w głowę podnosząc się z cichym sykiem-Masz na coś szczególnego ochotę?

- Na ciebie i co za tym idzie twoje ciało. - przymknął oczy rozmarzony.

Pokręciłem rozbawiony głową opadając na niego-To dostaniesz później, a teraz?

- Nadal ciebie. - przytulił mnie mocno.

-Mogą być naleśniki?-wtuliłem się w niego-Bo ja mam ochotę na naleśniki

- Mogę być. - pocałował mnie czułe w głowę.

Kiwnąłem głową-To puść mnie, pójdę zrobić jedzonko

- Później. Lubię ciebie tulić.

-No dobrze-kiwnąłem głową wtulając się w jego tors

- Kocham cię, maluszku. - wyszeptał, po woli ponownie odpływając w sen.

-Ja ciebie też tatusiu-westchnąłem cicho kręcąc głową, po woli zszedłem z niego i skierowałem się do kuchni, gdzie zacząłem robić naleśniki dla mnie i starszego. Położyłem talerze na stole i zabrałem się za robienie kakaa.

- JIMIN! Gdzie mi uciekłeś?! - usłyszałem po paru minutach krzyk Jungkooka.

-Do kuchni!-odkrzyknąłem

- Miałeś ze mną zostać. - odwróciłem się w stronę oburzonego narzeczonego i... że też nie miał na sobie ubrań...

-Mamy mało czas tatusiu-westchnąłem cicho-Tylko pół godziny, więc leć się ubrać, jemy i jedziemy

- Ciężkie jest życie, kiedy nie pociągasz swojej miłości. - burknął, wychodząc z kuchni, a po paru minutach wrócił, ubrany w drogi garnitur i zaczął jeść.

-Skąd wiesz, że mnie nie pociągasz?-uniosłem brew do góry jedząc-Jesteś cholernie seksowny

- Ta... - mruknął, popijając posiłek kawą.

-Nie wierzysz mi?-jęknąłem niezadowolony pijąc kakao

- Oczywiście, że wierzę. - mruknął, kończąc kawę.

Kiwnąłem zadowolony głową-Kocham cię

- Ja też. wstał od stołu i włożył brudne naczynia do zmywarki.

-Jesteś zły?-westchnąłem cichutko

- Nie. - westchnął, odwracając się w moją stronę i posłał mi mały uśmiech. - Gotowy, maluszek?

-Gotowy, tatusiu-wtuliłem się w niego-Kocham cię

- Ja ciebie też. - zaśmiał się cicho, oddając przytulaska i pocałował mnie czule w głowę. - Jedziemy?

-Musimy-mruknąłem niezadowolony odklejając się od niego, zgarnąłem plecak i pociągnąłem go do wyjścia

- Eh, ciężkie życie. - westchnął, zakładając na swoje nogi eleganckie lakierki.

-Ty później będziesz mógł wrócić do domu, a ja będę musiał tam siedzieć-mruknąłem zakładając buty

- Racja, ale bez ciebie to nie to samo. - mruknął niezadowolony.

-Wiem, tatusiu wiem-westchnąłem cicho wychodząc z domu-Ale wieczorem to nadrobimy

- Seksem? - spojrzał na mnie z nadzieją, idąc za mną jak piesek.

-Jeśli tylko chcesz-wsiadłem do auta i przymknąłem oczy-Może być i seks

- Rozpieszczasz mnie. - usiadł po drugiej stronie za kierownicą i posłał mi szeroki uśmiech.

Zaśmiałem się słodko-Powinno być na odwrót ale tak też może być-uśmiechnąłem się

- A nie rozpieszczam cię wystarczająco? - burknął, odpalając samochód.

-Rozpieszczasz-pocałowałem go w policzek-Musimy tam jechać?

- Sam powiedziałeś chwilę temu, że musimy. - zaśmiał się. - Jiminnie, musisz chodzić do szkoły, bo edukacja jest ważna, a poza tym wolę bardziej nie zadzierać z twoim ojcem Jinem.

-Oh, no dobra-jęknąłem kołysząc się w fotelu-A Kochasz mnie?

- A kocham cię. - potwierdził, kręcąc z rozbawieniem głową. - Jiminnie, wszystko w porządku? Trzeci raz mi się dziś już pytasz, albo i więcej.

-Dla pewności-szepnąłem machając nogami-Bo zawsze możesz mnie zostawić i znaleźć kogoś lepszego

- Aha. - westchnął ciężko, przygasając i to bardzo. - Fajne masz o mnie zdanie, ale sam sobie jestem winny. - odpalił samochód, wyjeżdżając z terenu domu.

-Przepraszam-wyszeptałem cicho-Nie bądź zły proszę

- Nie jestem zły. - mruknął, skupiając się na drodze. - Rozumiem, że myślisz o mnie w taki sposób. Naprawdę rozumiem.

Niepewnie pogładziłem go po policzku-Ale i tak przepraszam-westchnąłem cicho

- Nie przepraszaj. Nie musisz.

-Muszę-szepnąłem-Zniszczyłem twój dobry humor

- Co z tego. Ważny jest dla mnie twój humor, twoje zdanie, twój uśmiech. Po prostu cały ty. - uśmiechnął się lekko w moim kierunku.

-Ale ja chce, żebyś ty też miał dobry humor-pocałowałem go w policzek

- Będę miał. Przecież taki zły humor nie trwa wiecznie. - zaśmiał się cicho.

-No dobrze-pokiwałem głową z uśmiechem i już po chwili chłopak zaparkował pod szkołą-No to czas iść-westchnąłem cicho wychodząc z auta

- Tylko proszę. Spokojnie. - westchnął. - Nie daj się sprowokować temu chłopakowi.

-Dobrze-pokiwałem głową-A co jak dam się sprowokować?-uniosłem brew do góry

- Dostaniesz w domu karę. - mruknął.

-Dobrze, będę grzeczny-uniosłem ręce w geście obronnym-A dostanę później buzi?

- Dostaniesz tyle buzi ile chcesz. - obiecał z ręką na sercu.

Uśmiechnąłem się szeroko i pociągnąłem go w stronę budynku

- Grzeczny. Jasne? - poprawił mój mundurek przed drzwiami gabinetu.

-Obiecuje-cmoknąłem go szybko w policzek i zapukałem do drzwi gabinetu, po usłyszeniu cichego "proszę" weszliśmy do środka. Po kilku minutach do środka weszła matka ze swoim synem i od razu zaczęła obwiniać wszystkich, jakby to jej syn był najważniejszy, wywróciłem oczami opierając się o ścianę.

- Przepraszam panią. - Jungkook przeczesał seksownie swoje włosy, wymuszając na swojej twarzy cudowny uśmiech. Wyciągnął ostateczną broń... Swój wygląd. - Jimin został tak samo pokrzywdzony jak pani syn.

-Przypominam, że to mój syn dostał, a nie on-warknęła-I mój syn nie jest niczemu winien

- Rozgadał w szkole tajemnice Jimina. - westchnął Jungkook, używając do mówienia swojego najprzyjemniejszego tonu. - Proszę pani, oboje kiedyś byliśmy w szkole. Jak pani by zareagowała, gdyby ktoś zrobił takie świństwo? Wie pani, że teraz Jimin może być popychadłem w szkole?

Prychnęła pod nosem patrząc na mnie-No i to już jego sprawa-uśmiechnęła się słodko-A dlaczego go pan tak broni hmm?

- Jestem jego opiekunem, dlatego. - zaśmiał się pięknie. - Jestem też adwokatem, więc znam się bardzo dobrze na prawie.

-To całkiem ciekawe-podeszła do niego bliżej uśmiechając się-To niech pan mnie nauczy tego prawa

- O ile pani przestanie wyzywać Jimina. - odwzajemnił jej uśmiech. - Ma pani dziś czas? Pogadamy o tym zajściu przy kawie i wszystko razem wyjaśnimy. Nie chce, żeby Jimin miał problemy.

-Mi pasuje-szepnęła przesłodzonym głosem-O, której?

-Masz rację, hyung spotkaj się z nią-uśmiechnąłem się słodko zaciskając dłonie w pięści-Nie martw się wrócę wieczorem, a i pójdę już jeśli dyrektor nie ma nic przeciwko-wróciłem wzrokiem do starszego pana za biurkiem

- Zostajesz. - mruknął dyrektor.

Westchnąłem cicho kiwając głową i usiadłem na krześle warcząc pod nosem

-Pedałek się zdenerwował?-zaśmiała się cicho przekręcając głowę w bok-A może jest zazdrosny hmm?

Podniosłem się z krzesła i podszedłem do niej bliżej-Pani nawet nie zasługuje na miotłę warknąłem szarpiąc ją za włosy-Pilnuj swojego synalka szmato-warknąłem i pchnąłem ją, przez co poleciała na szafę uderzając o nią plecami-Ups, chyba czas nowe buty kupić-uśmiechnąłem się słodko wychodząc z gabinetu trzaskając drzwiami

- JIMIN! - krzyknął za mną Jungkook, podbiegając do mnie. - Wróć, bo dyrektor wyrzuci cię ze szkoły.

-No i dobrze-prychnąłem-A ty sobie idź z nią i wracam do Seokjina i Namjoona

- Żartujesz sobie? Chciałem iść z nią tylko na kawę, kochanie. - przytulił mnie. - Nie chciałem się z nią pieprzyć. Przecież jestem gejem.

-Jasne-warknąłem-Puść mnie-wyszeptałem cicho płacząc-Chce do domu

- Kocham cię. Kocham cię. - powtarzał cały czas.

-Nie chce tu być-próbowałem się od niego odsunąć

- Więc zabiorę cię stąd, ale błagam... nie odchodź. - wyszeptał bliski płaczu.

-No dobrze-wyszeptałem cicho wtulając się w niego-Ale chce już do domu

- Zmienię ci szkołę. Obiecuję. - pocałował mnie w głowę.

-Chodźmy już-mruknąłem i przetarłem twarz dłońmi

- Kocham cię. - powtórzył ostatni raz,

-Ja ciebie też-szepnąłem, wtulając twarz w jego tors

- Chodźmy. - westchnął, obejmując mnie w pasie i ruszył do wyjścia ze szkoły.

Wtuliłem się w niego wzdychając cicho-Przepraszam

- Za co? -zdziwił się.

-Za to, że chciałem się wyprowadzić-szepnąłem-Przepraszam

- Nie przepraszaj. Muszę jakoś teraz uratować twoją sytuację, żeby cię do sądu nie podała, a skoro nie chcesz, żebym się z nią spotkał to... rodzi się problem. - westchnął ciężko, biorąc mnie na ręce. - Moje słodkie kochanie.

Westchnąłem cicho wtulając się w niego i machając smutno nogami-Jesteś zły?

- Nie jestem. - pocałował mnie w głowę. - Ale nie wiem co robić...

Spojrzałem na niego i pogładziłem go po policzku-Wrócimy do domu, zrobię obiad i pomyślimy jasne?

- Zrobimy obiad razem. - pocałował mnie w skroń.

-Dobrze-mruknąłem zadowolony i, gdy znaleźliśmy się już w aucie, chłopak odpalił silnik zaraz ruszając do domu-Na co masz ochotę?

- Na seks. - wymruczał z cwaniackim uśmiechem. - Na sushi

-To się zastanów, nie da się robić dwóch rzeczy na raz

- Seks wygrywa. - westchnął rozmarzony.

-No dobrze-kiwnąłem głową-A później zamawiamy sushi czy zrobimy sami?

- Będziemy zmęczeni, więc zamawiamy.

-Dobrze-uśmiechnąłem się delikatnie-Mi pasuje, a zamówimy jeszcze pizze?

- Zgoda. - zaśmiał się.

Uśmiechnąłem się szeroko. Cała droga minęła nam w przyjemnej atmosferze. Gdy byliśmy już na miejscu, ledwo co wyszedłem z auta i już zaraz zostałem pociągnięty w stronę domu. Posłusznie szedłem za chłopakiem, po drodze potykając się o nasze buty, które były zdjęte w locie. Po wejściu do sypialni, chłopak pchnął mnie na łóżko i zaraz zawisł nade mną, uśmiechnąłem się delikatnie oplatając jego szyję rękoma i wpijając się w jego usta przyciągnąłem go bliżej. Ten od razu pogłębił pocałunek zdejmując marynarkę od mojego mundurku jak i zaraz rozpiął koszulę, zdejmując ją ze mnie i odrzucając gdzieś w bok. Uśmiechnąłem się i zdjąłem z niego marynarkę jak i zaraz koszulę. Wymruczałem zadowolony, gdy pocałunkami zjechał na moją szyję robiąc na niej liczne krwiste ślady. Odchyliłem głowę do tyłu i wplotłem palce w jego włosy. Chłopak wolną ręką wziął się za odpinanie moich spodni, nie chciałem być mu dłużny, więc sam zacząłem odpinać te jego od garnituru. Po kilku minutach obaj byliśmy już nadzy, chłopak wsunął palce do moich ust, które zaraz zacząłem ssać. Gdy, ten oznajmił, że są już nawilżone i wsadził jeden we mnie przez co jęknąłem cicho odchylając głowę do tyłu-Pośpiesz się tatusiu-mruknąłem przymykając oczy. Jungkook odpowiedział ciche "już się robi" i dołożył dwa palce poruszając nimi. Po chwili zastąpił je członkiem, jęknąłem przeciągle wyginając się delikatnie w łuk. Starszy złapał mnie za biodra i zaczął się szybko we mnie poruszać. Przysunąłem się do niego bliżej, znowu łącząc nasze usta razem, starszy pogłębił pocałunek przyciągając mnie jeszcze bliżej i od razu przyśpieszył ruchy biodrami. Jęczałem w jego usta i, gdy w końcu trafił w ten magiczny punkt, krzyknąłem z przyjemności, odchylając z powrotem głowę do tyłu. Chłopak przyśpieszył ruchy, zaraz dochodząc w moim wnętrzu. Opadłem na poduszki i, gdy chłopak zrobił to samo wtuliłem się w jego tors przymykając oczy.

-Kocham cię tatusiu-wymruczałem całując jego tors.

- Ja ciebie też, maluszku. - uśmiechnął się chytrze pod nosem.

Przymknąłem oczy opierając głowę na jego torsie-Zaraz zamówimy jedzenie dobrze?

- Dobrze, kochanie. - pocałował mnie w czoło.

Mruknąłem zadowolony opierając głowę na jego ramieniu-To co zrobimy z tą babą?

- Będę chyba musiał z nią pogadać. - mruknął niezadowolonym tonem.

-Ale ja cię nie puszczę do niej samego-mruknąłem

- Poszedłbym z nią tylko do kawiarni. - westchnął ciężko. - Nagram dla ciebie całą rozmowę byś miał pewność, że cię nie zdradzę.

-Pójdź z Seokjinem-mruknąłem-On cię przypilnuje

- Co? - podniósł się do siadu. - Ty kurwa sobie ze mnie żartujesz?! - oburzył się, sięgając po bokserki, które na siebie założył. - Zajebiście, naprawdę! - wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

Ubrałem się i wyszedłem zaraz za nim-Dobrze to idę się z nią pieprzyć-warknąłem-Ja idę do hyungów-prychnąłem zakładając buty i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami

- Stój! - wyszedł za mną. - Tak bardzo mi ufasz?! Dziś w samochodzie mnie przepraszałeś, a teraz co odpierdalasz?!

-Dobrze wiesz, że ci ufam-wyszeptałem cicho-Ale się boję-spuściłem głowę-Boję się tego, że ona odbierze mi ciebie tak jak zrobił to ten chłopak

- Musiałem stać się jego własnością, bo groził, że zrobi ci krzywdę. - mruknął, wzdychając ciężko. - I ile razy mam ci powtarzać, że jestem gejem. Homoseksualistą. Pedałem. Nie pociągają mnie laski.

-Ale ona może być do wszystkiego zdolna-bawiłem się palcami-Przepraszam

- Nie przepraszaj, głupi. - podszedł do mnie i mocno przytulił. - Człowiek uczy się na błędach. Drugi raz takiego samego nie popełnię.

-Nie chce, żebyś był zły-oparłem głowę na jego torsie-Drugi raz z resztą

- To przestań tak gadać. - mruknął. - Wiem, że nawaliłem i masz prawo wypominać mi do końca życia zdradę, ale jak będziesz to robił to nasz związek się rozpadnie, bo często będę zły.

-Kocham cię-wyszeptałem cichutko-I nie chce kolejny raz tracić

- Nie stracisz mnie. - pocałował mnie w głowę. - Dlatego wyprowadzamy się z Seulu.

-Co?-spojrzałem na niego-Gdzie?

- Busan. Mam uzbieranych dużo pieniędzy, a poza tym moi rodzice przepisali na mnie tam dom, który dostali bo ojcu mojego taty, Pożyjemy sobie parę lat, potem znajdę pracę i wszystko się ułoży. Zapomnimy o tym co się działo w Seulu i zaczniemy ze sobą nowe życie.

-No dobrze-pokiwałem głową-Pasuje mi ta opcja-wtuliłem się w niego-I przepraszam znowu

- Nie przepraszaj. - westchnął ciężko.

Oparłem brodę na jego torsie i pogładziłem jego policzek z uśmiechem-To kiedy idziesz się z nią spotkać-mruknąłem powstrzymując odruch wymiotny

- Jutro? Może być? - westchnął, posyłając mi mały uśmiech.

-Dobrze-pokiwałem głową-Tylko proszę załatw to szybko

- Jutro też nie idziesz do szkoły, dobrze?

Pokiwałem głową-Wróćmy już do domku i załatwmy jedzonko

- Uśmiechnij się i wtedy dopiero załatwimy jedzonko. - odsunął się ode mnie i zrobił głupią minę.

Zaśmiałem się cicho kręcąc głową-Jesteś niemożliwy

- Ja wiem. - pocałował mnie w nos.

Zmarszczyłem go słodko i pociągnąłem go do domu. Razem rozsiedliśmy się na kanapie i ja włączyłem telewizor zaraz szukając jakiegoś filmu a chłopak poszedł zamówić nam jedzenie. I tak właśnie minął nam cały wieczór, przy oglądaniu jakiś nudnych komedii i na jedzeniu. W końcu prawie wszystko zaczęło się układać tak jak należy. Grubo po północy obaj poszliśmy się wykąpać i położyliśmy się do łóżka, zasypiając w swoich objęciach.


*********************************************
Dymy za dymami xDDDDD

Jak się komuś nudzi zapraszam na kakaotalk
ID: jiminiepabo15

Powoli zbliżamy się do końca!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top