31+ [CHAMSKA REKLAMA]
*JIMIN POV*
Obudziłem się z samego rana, ledwo żywy. Znowu nie spałem całą noc, bo gdy przyszedł niespodziewany "gość", czyli Jungkook. Tak na prawdę nie spałem w ogóle, chciałem tylko zejść na dół po wodę, ale zatrzymałem się na schodach, gdy cała trójka rozmawiała ze sobą. Cieszyłem się w duchu, że nic mu nie jest i jest bezpieczny, ale też byłem tego pewien, że nawet nie chciałby ze mną rozmawiać. Westchnąłem cicho przecierając twarz rękoma i podniosłem się z łóżka kierując na dół, gdzie jeszcze nikogo nie było, w sumie co się dziwi skoro jest dopiero po 6 w sobotę. Postanowiłem dla wszystkich zrobić śniadanie, skoro i tak nie śpię. Postawiłem na naleśniki, więc wyjąłem wszystkie potrzebne składniki, zrobiłem ciasto i zacząłem je smażyć. Po kilkunastu minutach może i krócej do kuchni weszli moi rodzice i ja w tym samym momencie skończyłem robić jedzenie. Postawiłem talerze na stole i spojrzałem na dwójkę przybyłych.
-Spokojnie nie spaliłem nic, ani nie otruje was
- No to cudownie. - ucieszył się Jin. - Ale kuchnia jest moja, pamiętasz?
-Tak, ale nie miałem co robić więc zrobiłem naleśniki-zaśmiałem się cicho-Nie gniewasz się prawda?
- Nie... - zaczął jeść. - Jak zjesz to idź się ubrać. Jedziemy do szpitala.
-Po co?-usiadłem naprzeciw niego jedząc-Chyba nie jestem chory
- Ty nie jesteś... - Jin spojrzał niepewnie na Namjoona, który wzruszył ramionami. Dziwne. - Ale Jungkook to inna sprawa...
Zakrztusiłem się otwierając szeroko oczy-Co z nim?
- Był przetrzymywany w domu Jaejoonga. - odpowiedział Namjoon. - Joong trochę się nad nim znęcał...
- Ale przyniósł nam wczoraj na niego dowody. - dodał Jin. - Dobrze, że przylazł, bo nie ruszyłby tyłka do szpitala.
Pokiwałem głową, kończąc jeść-Ale, wszystko z nim okey?
- Szczerze? - zapytał Jin, a ja lekko pokiwałem głową. - Wyglądał jak żywy trup. Nie jesteśmy z rodziny, dlatego nie udzielili nam więcej informacji i nie pozwolili wejść do sali. Chciałem zostać, ale byłeś sam w domu, a Jaejoong, nadal jest na wolności.
Westchnąłem cicho opierając głowę na ręce-To skoro macie dowody, pójdziemy z tym na komisariat prawda?
- Jutro. - spojrzał na mnie. - No chyba, że nie chcesz gadać z Jeonggkiem.
-Chce-spojrzałem na nich-Ucieczki od rozmów nic nam nie dadzą
- A powiedz mi... - zaczął Namjoon. - Chcesz z nim to wyjaśnić i do niego wrócić czy wyjaśnić i na zawsze zakończyć tę znajomość?
-Nie wiem, to już zależy od niego-westchnąłem cicho-Bo ja nie chcę tego kończyć
- Jungkook powiedział wczoraj coś innego - wyznał Jin. - Powiedział, że woli, żebyś był szczęśliwy. Nawet jeżeli kosztem tego jest wasz związek i jego życie.
-Zaakceptuje jego wybór, jeśli będzie chciał to zakończyć to zrozumiem-uśmiechnąłem się smutno-No to co jedziemy?
- Daj mi skończyć i jedziemy. - odwzajemnił mój uśmiech.
Pokiwałem głową. Gdy chłopak zjadł ubraliśmy się i wyszliśmy z domu kierując się do auta, gdy już byliśmy w środku, skierowaliśmy się do szpitala. Po kilkunastu minutach, Namjoon zaparkował pod szpitalem. Wyszedłem z auta i poszedłem do środka idąc do sali chłopaka. Przetarłem twarz dłońmi i po chwili zapukałem, gdy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka i podszedłem do łóżka.
-Cześć, hyung-szepnąłem-Jak się czujesz?
- Cudownie. - uśmiechnął się. - Lekarze wymyślają. Nic mi nie jest.
-Nie kłam proszę-westchnąłem cicho-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać mogę wyjść
- Chce z tobą porozmawiać. Poza tym Jin stoi przy wejściu. - wskazał ręką na machającego nam za szyby chłopaka,
Odwróciłem na chwilę wzrok patrząc na wspomnianego chłopaka. Po czym wróciłem wzrokiem do Jungkooka i usiadłem na krzesełku obok.
- Przepraszam Jimin. - zaczął rozmowę po paru minutach ciszy. - Nie widziałem innego rozwiązania.
-Rozumie-uśmiechnąłem się lekko-To nie twoja wina, więc nie przepraszaj
- Moja. - pokręcił głową. - Spełniłem jego warunki, a mogłem poczekać i wymyślić coś innego. Ale strach mnie pochłonął. Tak bardzo się bałem, że kiedy wyjdę to oni ci coś zrobią. Nie myślałem logicznie. Zawładnęły mną emocje.
Zacząłem gładzić go po głowie-Oni?
- Ma znajomości ponoć. - mruknął. - Musiałem...
-Gdybyś, ze mną porozmawiał, wiedziałbyś że on działa sam-szepnąłem-Nie ma nikogo takiego, każdy się od niego odwrócił
- To nic nie zmienia. Jest psychiczny i sam mógłby ci coś zrobić. Nie chciałem ryzykować, dlatego... nie odmawiałem niczego...
-On mi tylko groził, tak jak za czasów szkoły. Zawsze mówił mi, że mi się odpłaci-westchnąłem cicho-Gdy, wrócił myślałem że mi coś zrobi
- Mi powiedział, że chce mnie tylko dla siebie i pozbędzie się każdego przeciwnika. - wyszeptałem. - Dałem się oszukać jak małe dziecko
-Nie przejmuj się już dobrze?-nie przerywałem głaskania go-Jeśli chcesz się przespać czy coś, to mogę pójść
- Spałem zanim przyszedłeś. - oznajmił cicho. - Jimin... czy my mamy jeszcze szansę?
-To twoja decyzja-uśmiechnąłem się-Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał do mnie wrócić
- Ja nie chciałem z tobą zrywać . - wyznał cicho. - Ale wiedz, że nie chce nic przed tobą ukrywać. Jak chcesz do mnie wrócić to musisz wiedzieć, że... pieprzyłem się z Jaejoongiem.
-Wiem, hyung to też widziałem-popatrzyłem na niego-Byliście cały czas nagrywani, a wszystko było wysyłane do mnie-westchnąłem cicho-Ale, przesłałem wszystko policji, więc powinni się tym zająć
- Mimo to chcesz do mnie wrócić? - zapytał zaskoczony.
Pokiwałem głową-Kocham cię i raczej to się nie zmieni, ale poza tym sam byłeś ze mną, gdy ja miałem taką przeszłość
- Przynajmniej to on pieprzył mnie. - westchnął ciężko. - Ja też ciebie kocham, ale nie chce psuć twojego szczęścia...
-Tylko z tobą jestem szczęśliwy-pocałowałem go w czoło-Ale zaakceptuje twoją decyzje
- Dasz mi ostatnią szansę? - złapał mnie za dłoń. - Proszę, ostatnią.
-Przecież, wiesz że bym się zgodził-wyszeptałem
- Kocham cię. - pocałował moją dłoń, zaczynając ją pocierać rękoma.
-Ja ciebie też-szepnąłem-Bardzo mocno
- Ja mocniej, uwierz. - zaśmiał się lekko, zaczynając pocierać moją rękę.
-Nie prawda-zaśmiałem się cicho-Ja mocniej
- Nie kłóć się ze mną, Minnie. - uśmiechnął się czule. - Załóżmy, że kochamy się tak samo mocno.
-Dobrze-pokiwałem głową z uśmiechem całując go w policzek
- Wrócisz do domu? - zapytał z nadzieją, patrząc mi w oczy.
-Do ciebie zawsze-gładziłem go po policzku-Ale najpierw musisz wyzdrowieć
- Jestem zdrowy. - mruknął. - Wypiszę się na własne żądanie. Czekaj...
-Nie-warknąłem-Kładź się i leż, dopiero jak lekarz pozwoli ci wyjść, to wyjdziesz teraz nawet nie myśl. że ci na to pozwolę
- No, ale dlaczego? - jęknął niczym małe dziecko. - Czuję się świetnie.
-Nie kłam, Jeon nie kłam-pogroziłem mu palcem
- Jeon?! - oburzył się. - Od kiedy to ja ci pozwalam mówić do siebie po nazwisku. Jestem starszy.
-No i co?-prychnąłem-Będę mówił jak chce
- Nie możesz. - prychnął. - Chyba, że... Tak. Genialny pomysł. Od dzisiaj będziesz dostawał kary.
-Zawsze, mogę nie wrócić do domu-wzruszyłem ramionami-Skoro tak
- Jimin, znów zaczynasz szantaże emocjonalne? - wywrócił oczami. - Pragnę szacunku. Ty teraz mi go nie okazujesz.
-Nie szantażuje cię-przekręciłem w bok-Ale masz tu leżeć, będę przychodził po szkole
- No dobra. - mruknął niechętnie.
Uśmiechnąłem się szeroko-Kocham cię
- Ja ciebie też. - zgarnął mnie w ramiona, mocno do siebie przytulając. - Tęskniłem...
-Ja za tobą też-wtuliłem się w niego-Nie, podejmuj decyzji sam dobrze?
- Zgoda. - wyszeptał, całując mnie w głowę.
Uśmiechnąłem się chowając twarz w jego tors-Tak bardzo tęskniłem
- Ja też, kochanie. - oddał dwa razy mocniej uścisk. - Uzależniłem się od ciebie...
Przymknąłem zadowolony oczy obejmując go w pasie-Nie chce cię znowu tracić
- Już nigdy mnie nie stracisz. - oznajmił uspokajająco. - Nigdy więcej, obiecuję.
-Dziękuję-Uśmiechnąłem się-Bynajmniej Jin hyung będzie spokojniejszy
- Bynajmniej mnie nie zabije. - zaśmiał się. - Spójrz tylko jak się cieszy.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na chłopaka-Lubi cię, więc to normalne
- Teść mnie lubi?! - zdziwił się. - Tak!
-Nawet nie wiesz jak się martwił o ciebie-gładziłem go po głowie
- Martwił się o twój stan psychiczny, a nie o mnie.
-O to też, ale i o ciebie-zaśmiałem się cicho-Nie myśl sobie, że on cię nie lubi
- Tyle razy mi groził, więc mam prawo myśleć co chce. - przypomniał mi.
-To co innego-pocałowałem go w nosek-Ale teraz na prawdę martwił się o ciebie, bardziej niż o to czy Namjoon hyung spali kuchnię
- No to nieźle. Przecież kuchnia to jego ulubione pomieszczenie. - pokręcił głową z rozbawieniem. - Oby Namjoon hyung nie był zazdrosny.
-Chyba, ja powinienem poczuć się zazdrosny-jęknąłem niezadowolony
- A jesteś? - uśmiechnął się jednoznacznie.
-Sam odpowiedz sobie na to pytanie-szepnąłem
- Moje kochanie jest zazdrosne. - rozczulił się. - Jak słodko.
Zaśmiałem się cicho-Ale nie jestem słodki-spoważniałem
- No tak. - westchnął. - Jesteś uroczy i słodki.
-Nie prawda-zaśmiałem się-Nie jestem uroczy i nigdy nie będę
- Jesteś UROCZY i ZAWSZE będziesz. - zaakcentował te dwa słowa
Zacząłem mamrotać pod nosem i co jakiś czas prychając-Kłamca
- Nie kłamca tylko ukochany. - poprawił mnie. - Prawdomówny ukochany.
-Za niedługo będę musiał iść-westchnąłem cicho-Muszę nadrobić materiał na jutrzejszy sprawdzian
- Rozumiem, szkoła jest ważna. - pokiwał ostrożnie głową.
-Nie chodziłem do niej, przez kilka dni-spojrzałem na niego-Muszę to nadrobić
- Nie no, Jimin, naprawdę rozumiem. - uśmiechnął się.
-Obiecuje ci, że jutro przyjdę po szkole-szepnąłem-I jak się nauczę to napiszę do ciebie, albo zadzwonię
- Jimin, nie musisz. Naprawdę dam sobie sam tutaj radę. Uważaj tylko na siebie, dobrze?-Ale, będę mógł cię odwiedzić jutro?-spytał cicho
- Jak nie będziesz miał sprawdzianów i dużej ilości lekcji to tak. - pogładził kciukiem mój policzek.
-Dlaczego nie mogę jutro przyjść?-jęknąłem
- Bo zawalisz szkolę, a wtedy będę miał wyrzuty sumienia. - westchnął ciężko. - Jak się mocno stęsknisz to możesz przyjść, ale z książkami.
-Dobrze-pokiwałem zadowolony głową-I tak mam mało lekcji jutro
- No to zmykaj. Kocham cię, skarbie. - podniósł się z trudem i pocałował mnie przeciągle w czoło.
-Nie podnoś się proszę-szepnąłem-Ja ciebie też i na pewno jutro przyjdę oczekuj mnie-podniosłem się i nachyliłem nad nim robiąc dzióbek
- Mam zainicjować pocałunek? - zaśmiał się ciepło, cmokając moje wargi, kiedy pokiwałem radośnie głową. - Może być?
-Kocham cię-mruknąłem zadowolony-Napiszę później-pocałowałem go w nosek i wyszedłem z sali. Uśmiechnąłem się do Seokjina i poszliśmy do auta. Odjechaliśmy spod szpitala kierując się do domu. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, skierowałem się do swojego pokoju. Opadłem na łóżko z szerokim uśmiechem i wyjąłem książki z plecaka. Po czym zacząłem się uczyć. Westchnąłem cicho, studiując temat. Po kilku godzinach, czyli po północy skończyłem. Poszedłem się umyć. Położyłem się na łóżku, napisałem zwykłe "dobranoc", chłopakowi i zasnąłem z szerokim uśmiechem.
************************************************************
Tak jak obiecałam jest rozdział! Kolejny za dwa dni xDDD
No to tak, teraz czas na chamską reklamę, napisałam Droubble
Jest to list Jungkooka do Jimina!
Proszę o to tu okładka:
Dziękuję za uwagę i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top