I♤ Alicja

- A kucharz na to "Kelner, rachunek!" - krzyczy Weronika - I jak? - patrzy na nas z uśmiechem - Niezły żart, co nie?

- Ta... bardzo... eee... śmieszny? - Nina spogląda na Rusta. Chłopak słucha muzyki. Dziewczyna powoli podchodzi do niego - Prawda... - jednym ruchem zdejmuje chłopakowi słuchawki - Rust?!

- To boli!!! - Łapie się za uszy, spogląda ze wściekłością na Ninę - Czego, chcesz?

- Twojej opinii - wymachuje rękoma Weronika.

- Co? - Rust wygląda na zestresowanego.

Chłopak spogląda dyskretnie w moją stronę. Jego oczy błagają o pomoc.

-,,Jak zawsze muszę ratować cię z opresji" - zamykam książkę i staję obok bruneta - Rust i ja uważamy, że ten żarty był bardzo... przekomiczny! - wykrzykuję, zarazem robiąc silny wymach rękoma. Książka wypada mi z dłoni, przelatuje nad rzeką i wpada do kosza na śmieci - ,,Pięknie"

- Ha ha ha ha! Nice shot! - Rust podnosi kciuki do góry - Very nice!

- Zaraz jestem - idę w stronę mostku - Idźcie, dogonię was

- Jasne - Weronika bierze pod ramię Ninę, zaczynają biec. Rust próbuje za nimi nadążyć.

Przechodzę przez mostek. Pochodzę do kosza. Na szczęście, jestem tylko moja książka. Wyciągam ją.

- Ciekawe - słyszę przed sobą spokojny męski głos.

Patrzę przed siebie. Za koszem leży biały tygrys. Jego niebieskie oczy wpatrują się we mnie. Wygląda na znudzonego.

- O co chodzi, Piotrze? - zaczynam iść w stronę wyjścia z parku - Mam nadzieję, że to coś ważnego

Zwierze przeciąga się, po czym kilkoma skokami dogania mnie.

- Po prostu, zaciekawiło mnie twoje zachowanie, wobec - kieruje wzrok na książkę - prezentu od brata

- Z chęcią bym się jej pozbyła, ale - otwieram na pierwszej stronie. Znajduje się tam dedykacja. Dedykacja dla mnie - zrobiłabym przykrość mojemu bratu

- Rozumiem - tygrys przytakuje.

Idziemy w ciszy. Wychodzimy z parku. Słyszę czyjeś wołanie. Po przeciwnej stronie ulicy, widzę moich znajomych. Stoją przed drzwiami do kawiarenki. Rozglądam się czy nic nie jedzie, po czym przechodzę przez jezdnię. Po wejściu na chodnik, Rust od razu rzuca mi się na szyję.

- ,,Biedak. Sam na sam z dwójką dziewczyn. Do tego bez słuchawek. Nie chciałabym być na jego miejscu" - próbuję uwolnić się z jego uścisku. Bez skutku.

-Rust, udusisz ją - słyszę męski głos z niemieckim akcentem.

W wejściu do kawiarni stoi jasnowłosy mężczyzna.

- Nath! - Weronika i Nina przytulają się do chłopaka.

Rust jak na zawołanie, uwalnia mnie z swojego uścisku. Spoglądam na blondyna.

- Nathaniel, co ty tutaj robisz? - pyta Rust.

- Przyjechałem z Katariną na wakacje - jasnowłosy uśmiecha się szeroko - Jak się cieszę, że was spotkałem. Chodźcie muszę wam coś powiedź - chłopak wchodzi do kawiarni.

Nina, wraz z Weroniką wchodzą za nim, a ja i Rust po nich. W lokalu unosi się słodki zapach kawy i ciast. Przy jednym ze stoliku siedzi młoda szatynkę. Na jej twarz pojawia się uśmiech, kiedy nas zauważa. To Katarina. Nasza czwórka przysiada się do jej stolika.

- Pozwól cie, mi coś ogłosić - Nathan, wygląda na poważnego - Katrin i ja - spogląda na Katrinę - pobieramy się w następnym tygodni i chcemy byś przybyli na tę uroczystość!

Siedzę jak wryta. Reszta ekipy wręcz przeciwnie. Zaczynają gratulować młodej parze.

W kawiarence czas upływa powoli. Rozmowy przy stoliku stają się coraz bardziej głośniejsze i mniej interesujące. W telewizorze przy barze lecą jakieś wiadomości sportowe. Nagle program zostaje przerwany.

- Uwaga! Z ostatniej chwili!

- Panie kierowniku, czy mógłby pan podgłośnić

- Dzisiaj w okolicach Paryża, niedaleko Liceum zxc znaleziono martwą kobietę. Była nią niejaka 19 letnia Olga Petrov. Jej ciało było pocięte na części. Jest to kolejne z tajemniczych morderstw dzielących się w naszym kraju. Morderca nadal nie został złapany. Prosimy zachowywać szczególną ostrożność...

-O ku$#%!!! TO OLA!- krzyczy Rust.

Wszyscy spoglądają na Weronike. Jej twarz jest pełna przerażenia i rozpaczy.

Nagle słychę dźwięk mojego telefonu. Bez zastanowienia odbieram go.

-No cześć - to Kajetan.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top