⭐Piąty dzień⭐
Spacerowaliśmy popołudniem po moim ulubionym seulskim ogrodzie. Słońce delikatnie oswietlało płatki kwiatów i zielonkawe listki.
- Jimin, pamiętasz coś w ogóle?- Taehyung przekrzywił lekko głowę. Patrzył na mnie podejrzliwie.
Zamiast odpowiedzieć spuściłem głowę. Było mi tak strasznie wstyd. Byłem tak nachalny.
- Masz szczęście, że jestem pacyfistą, już dawno dostałby porządnie- fuknął.
- Jest mi tak strasznie wstyd... Na dodatek kleiłem się do niego jak pijawka- wyjęczałem na myśl o imprezie- już nigdy nie spojrzę mu w oczy.
- Oh, ale to on cię do siebie przyciągnął- wtrącił brunet.
Tego nie przypominam sobie.
- Co więcej złapał cię za tyłek- dodał zasłaniając sobie oczy od słońca.
Tego tym bardziej nie mogę sobie przypomnieć.
Spaliłem ogromnego buraka.
- Jak to złapał mnie za tyłek?- wypaliłem zawstydzony.
- Czyli jednak nie pamiętasz- stwierdził i spojrzał na moje rumieńce.
- I co dalej?- spytałem zafascynowany. Na chwilę kwiaty przestały mnie już tak interesować.
- Przerwałem wasz taniec i zabrałem cię do domu- wzruszył ramionami.
Jak to?
- Dlaczego?- spojrzałem na niego oskarżycielskim tonem.
- Dziwisz mi się? Koleś się upił, następnie ciebie i jeszcze miał czelność wstawiony cię obmacywać- zmarszczył brwi.
Westchnąłem. Jungkook nic do mnie nie czuje, on po prostu za dużo wypił.
Opuściliśmy ogród. Podczas mijania bramy zauważyłem zmierzającego w naszą stronę Jeona.
- Co on tu robi?- szepnął do mnie niezadowolony Taehyung.
- Nie wiem.
Brunet zmniejszył odległość między nami.
- Jimin, możemy porozmawiać?- wbił we mnie spojrzenie. Rzucił okiem na Taehyunga.
- Sami?- dodał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top