⭐Noc czwarta⭐
Podczas dzisiejszego oczekiwania zdażyło się coś niespodziewanego. W czasie gdy mój wielbiciel, którego nazywam od wczoraj Liliowym Chłopcem, opuścił mój pokój, usłyszałem pisk. To był na pewno jego pisk.
Był niezwykłe uroczy... Aczkolwiek na pewno niebezprzyczynowy.
Zerwałem się z łóżka. "Liliowy Chłopcze, nic ci nie jest słodki?"
Poszedłem szybko w stronę balkonowych drzwi i powoli je otworzyłem, ale po wielbicielu ani śladu.
Rozejrzałem się wokół... Rozpłynął się... jak pianki w gorącej czekoladzie... Tak...
Wróciłem zawiedziony, że nie dane było mi go chociaż ujrzeć, do swojej sypialni. Tam odnalazłem różową kopertę. Bez chwili zawahania otworzyłem ją i wyjąłem fotografię ślicznego ogrodu, kwiatów oświetlonych południowymi promieniami słońca.
Wyjąłem mały liścik:
"Pięknie by ci tam było, wiesz? Najlepiej wraz ze mną..."
Nie wątpię...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top