⭐Dzień szósty⭐

Spojrzałem na bramę ogrodu. Znów przypadek mnie zaprowadził w to miejsce. Za godzinę widzę się z Jiminem, zdążę chwilę pospacerować.

Przekroczyłem próg i znalazłem się na terenie parku. Spojrzałem na lewo- śliczne róże, na prawo zaś rozłożyste drzewa.

Udałem się dalej. Kolorowe krzewy zaskoczyły mnie swoją słodkością, z kolei gdy wszedłem w jedną z dróżek ujrzałem ogromną fontannę.

Kontynuowałem zwiedzanie. Przeszedłem przez mostek i mnie zamurowało.

To niemożliwe.

Nie.

Przecież...

Wyjąłem szybko telefon i zrobiłem zdjęcie. Jeszcze chwilę wpatrywałem się w ekran urządzenia. Niemożliwe.

Pobiegłem szybko do mieszkania. Na szczęście nie miałem aż tak daleko.

Wparowałem do mieszkania jak poparzony i bez chwili zawahania poleciałem do swojego pokoju.

Wyjąłem prędko tak ważne dla mnie pudełko. Chwyciłem fotografię oraz komórkę. Odpaliłem zdjęcie ogrodu i porównałem z tym od Liliowego Chłopca.

Prawie identyczne. To było z pewnością te same miejsce.

Może to tylko przypadek?

Włożyłem papierek spowrotem i wyciągnąłem wiersz, który otrzymałem pierwszej nocy. Tym razem wszedłem w wiadomości i odnalazłem notatki z matematyki, które przesłał mi Jimin.

Błagam niech będą tam słowa oprócz liczb, jeszcze ich nie przeglądałem.

Jest teoria z pierwiastków. Te staranne literki...

Porównałem charaktery pisma. Nie. No przecież. Sylwetka też się zgadzała.

Liliowy Chłopiec to tak naprawdę Park Jimin. Mój korepetytor.

Puzzle zaczęły tworzyć spójną całość. Jednak zamiast być szczęśliwym, czułem, że się zawiodłem.

Okłamał mnie. Wiedział jakie to dla mnie ważne.

Rozległ się sygnał dzwonka.

- Halo?- przyłożyłem telefon do ucha.

- Jungkook, gdzie jesteś?- Jimin był zmartwiony.

No tak. Byłem spóźniony.

Miałem ochotę wykrzyczeć wszystko do słuchawki, ale wpadłem na lepszy pomysł. Uspokoiłem się.

- Możemy spotkać się przy tym ogrodzie?- wysiliłem się na najmilszy ton.

- Na ulicy Polnej?- spytał zbity z tropu.

- Tak- rzuciłem i rozłączyłem się.

Szybko pobiegłem w stronę wspomnianego miejsca.

Jimin jest piękny, ma nieziemskie ciało, jest piekielnie mądry, pisze pięknie a do tego kocha mnie. Kocha mnie- nie moje ciało, ani nie moją pozycję w szkole. Kocha moje wnętrze, a ja kocham jego.

Jednak nie potrafię mu wybaczyć tego jak mnie skrzywdził. Gdybym nie spotkał go przypadkiem... Co wtedy? Już zawsze bym go szukał? A Jimin wciąż by mnie oszukiwał.

Spojrzałem na zbliżający się obraz jego sylwetki.

Ja już wszytko wiem Jimin.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top