Rozdział 54

Odwróciłem ją na brzuch i przypiąłem jej ręce kajdankami.
Chwyciłem za jeden z moich biczy, zacząłem uderzać o jej plecy.
Tak cholernie kochałem to uczucie gdy uderzasz o czyjeś ciało i wiesz, że nie ma on/ona żadnej drogi ucieczki.
Uderzałem bez namysłu, chciałem by krzyczała, by błagała mnie o zaprzestanie.
Odłożyłem bicz na ziemie i ponownie w nią wszedłem, paznokciami jeździłem po jej nowo nabytych ranach, sprawiałem, że jej plecy krwawiły jeszcze bardziej i bardziej.
Cholera jaką ja przyjemność czułem!
Byłem na granicy wystarczył jeden ruch mojego kutasa w niej abym doszedł.
Tak też się stało, opadłem obok niej na łóżku i szybko oddychałem.
- Idziesz spać czy masz zamiar tak płakać cała noc?
Jej ciało nie miało siły na jakikolwiek ruch, jej usta również nie wypowiedziały żadnych słów oprócz szlochu.
- Dobranoc.
Zgasiłem światło i udałem się w krainę snów.
Po 5 minutach próby zaśnięcia poddałem się, cholerny płacz Ariany nie pozwalał mi na to!
Nie mogłem tego dłużej słuchać, podniosłem jej ciało, wyszedłem z pokoju kierując się w stronę drzwi do ogrodu.
Rzuciłem ją na trawę, nie chciałem by zamarzła więc rzuciłem jej koc.
Wracając do sypialni zamknąłem drzwi od ogrodu by nie mogła wejść do domu, niech poczuje się jak prawdziwa suka!.
Kładąc się do łóżka byłem tak zmęczony, że nie miałem nawet ochoty odczytać wiadomości, która do mnie przyszła.

*Rano*
Pierwsze co zrobiłem tego poranka było przeczytanie wczorajszej wiadomości.
Nieznany: Upss na to wychodzi, że ukarałeś swoją dziewczynę niepotrzebnie. Mam dziwne poczucie humoru, nie spodziewałem się, że mój niewinny żart wywoła takie szkody. 😂😂😂

-----
Hejka :)
To koniec na dziś, niestety jutro mam na 7.10 do szkoły i muszę się troszkę wyspać :).
Mam nadzieje, że mini maraton wam się spodobał, chciałabym przeprosić osoby, które w jakikolwiek sposób zostały urażone z powodu jaki opisuje Justin (Justin jest tutaj tylko imieniem i postacią).
Do zobaczenia 💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top