Rozdział 48
W mojej głowie słyszałam krzyk, płacz, przeklinanie, słyszałam wszystko co najgorsze. Przed moimi oczami pojawiło się martwe ciało Justina, oczy miał zamknięte, nie mrugał nimi, jego klatka piersiowa traciła siły by podnosić się i powoli opadać. Zabiłam go. Zabiłam swojego chłopaka. Zabiłam najniebezpieczniejszejszą osobę na świecie, innym się to nie udało a ja zrobiłam to w zaledwie pare sekund.
Ręce trzęsły mi się strasznie, czułam jak w mojej krwi płynie duża dawka adrenaliny, zaraz wybuchnę od nadmiaru emocji górujących we mnie, nie jestem gotowa by umierać w żałobie.
Zabicie samej siebie było jednym z rozwiązań. Która normalna dziewczyna jest zdolna zabić swojego chłopaka?
W mojej głowie gromadziło się od czarnych myśli, błądziłam od zabicia Johna do śmierci Justina.
Moja wyobraźnia nie dawała mi spokoju, przyćmiła mi teraźniejszość.
Za wszelka cenę chciałam powrócić do świata realnego. Udało mi się.
Co się okazało stałam z pistoletem w ręku, był on skierowany w stronę Justina, moje palce przyciskały spust broni.
Tylko ja słyszałam strzał i krzyki. Prawda była taka, że wszystkie naboje straciłam na ciało Johna, gdyby Justin wszedł minutę wcześniej zabiłabym go.
Pistolet opadł bezwładnie na podłogę a tuż za nim moje ciało.
Leżałam skulona i naga na podłodze, mamrotałam tylko dla mnie zrozumiałe słowa ' Zabiłam człowieka. Mogłam go zabić. On by nie żył. To moja wina. ' nie mogłam przestać powtarzać tych słów.
Na moim ciele poczułam silne i ciepłe dłonie obejmujące mnie w tali.
- Kochanie jestem przy tobie, już nic ci nie grozi.
- Zdradziłam cię... Przepraszam to on! Ja nie chciałam, prosiłam by przestał ale on nie słuchał... - Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową, z moich oczu mimowolnie zaczęły płynąc strumienie łez.
- Wiem kochanie, wszystko widziałem. Jestem z ciebie dumny, że poradziłaś sobie sama. Teraz chodź, wrócimy do domu.
Ubrał na moje nagie ciało swoja bluzę i zaniósł mnie do samochodu.
Devil również został odwiązany, był pełen energii dzięki temu, że jego łapy były wolne.
- Przepraszam cię Justin ja naprawdę nie chciałam tego...
- Ariana uspokój się! Powiedziałem ci już, że wiem jaka jest prawda wszystko widziałem. Proszę przestań wmawiać sobie, że to twoja wina.
- Gdybym nie wyjechała nic by się nie stało.
- Tak w tym momencie masz racje lecz i tak winnym był John. Po powrocie muszę porozmawiać z Mattem.
- Kocham cię Justin.
- Ja ciebie też aniołku.
Nieznany: To jeszcze nie koniec dziwko!
Moja twarz pobladła, ręce nie przestawały się trząść.
- Coś się stało?
- Justin dostałam sms'a...
- Od kogo?
- Nieznany...
- Pokaż mi. - nie czekał na to aż podam mu telefon do ręki, on po prostu go wyrwał.
Jego dłonie się zacisnęły, mogłam ujrzeć każdą żyłę na jego rękach.
Wystukał coś na ekranie i oddał mi telefon z powrotem.
Ja: Odpierdol się od niej albo gorzko tego pożałujesz!
Na odpowiedzieć nie musieliśmy długo czekać, dosłownie po 45 sekundach była już w mojej skrzynce.
Nieznany: Na waszym miejscu jak naszybciej uciekałbym z tego samochodu, za 3 minuty ulegnie zniszczeniu.
Razem z Justinem spojrzeliśmy na siebie.
- Przytul do siebie bardzo mocno Devil'a, nie puszczaj go do puki nie wylądujesz na ziemi. Na mój znak skacz.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Teraz!!!
Oboje wyskoczyliśmy, już po chwili mogliśmy ujrzeć jak samochód Justina stoi w płomieniach a nad nim unosi się ogromna chmura dymu.
----
Hejka :)
Jak myślicie kto może stać za chęcią zabicia Ari?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top