Rozdział 42
Opatrzyłem ciało dziewczyny dokładnie i położyłem ją do łóżka, była taka piękna. Jej usta, włosy opadające lekko na twarz, różowe policzki i malutki nosek były czymś perfekcyjnym dla mnie, kochałem ją całą.
- Dobranoc kochanie - ułożyliśmy się oboje do snu.
*Rano/Popołudnie*
*Ariana POV*
Chciałam porozmawiać z Justinem o ostatniej nocy i podziękować mu, że przyszedł tak szybko i nie stała mi się żadna krzywda.
W telefonie miałam wpisane dwa numery Justina i Camerona ale do niego mogłam dzwonić tylko w nagłych sprawach. Wstałam z łóżka, uważając by nie obudzić przy tym Justina, zamknęłam się w łazience i usiadłam pod ścianą.
- Halo? - w słuchawce usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
- Cam musisz mi pomóc.
- Co się stało?! Gdzie Justin?
- Justin śpi ale ty mi musisz pomóc przygotować dla niego niespodziankę
- Co masz na myśli?
- Chciałabym dla niego przygotować kolacje ale musicie go gdzieś zabrać na 2-3 godzinki dobrze?
- Jasne nie ma problemy za niedługo będziemy u was i zabierzmy go gdzieś.
- Dziękuje ci jesteś wspaniały. Pa
- Pa Ari.
Rozłączyłam się, wstałam i wyszłam z łazienki. Za drzwiami stał Justin, miał skrzyżowane ręce na piersi, jego twarz wyrażała zaciekawienie.
- Z kim rozmawiałaś i kto jest tak bardzo wspaniały po za mną?
- Nikt.
Starałam się go wyminąć i iść się ubrać lecz zatrzymał mnie swoimi rękoma.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Zapytałem z kim rozmawiałaś?!
- Z Cameronem...
- I to on jest taki wspaniały? - czułam jak jego ręce zaciskają się na moich biodrach coraz mocniej.
- Ała Justin to boli. - Nie przestawał ściskać, przyparł mnie do ściany i swój uścisk przeniósł na moje ramiona, teraz to je ściskał cholernie mocno. Z moich oczy zaczęły wypływać łzy, to tak strasznie bolało.
- Justin proszę puść mnie...
- Powiedz kto jest taki wspaniały! To o Cameronie mówiłaś? Przyznaj się! Zdradziłeś mnie? Głupia suka. - puścił moje ramiona i wybiegł z pokoju.
Osunęłam się po ścianie, chciałam dla niego zrobić kolacje, podziękować mu za to że jest przy mnie cały czas...
*Justin POV*
Nie panowałem nad sobą, świadomość że zdradziła mnie z moim przyjacielem sprawiała, że miałem ochotę rozwalić jej głowę i Camerona również. Musiałem z tamtąd wyjść by nie zrobić jej krzywdy.
Biegłem przed siebie, ulice były ciemne, przez lampy mogłem dostrzec tylko swój cień.
- POMOCY!!! - usłyszałem kobiecy krzyk dochodzący za zakrętu, podbiegłem w tym kierunku a moim oczom ukazało się 4 mężczyzn dookoła jednej kobiety, chyba nie muszę mówić co zamierzali z nią zrobić.
- Odsuńcie się od niej!
- A ty to niby kto? Spiderman? Nie wydaje mi się więc przestań zgrywać bohatera i odejdź stąd.
Musiałem komuś zrobić krzywdę pech tak chciał, że wypadło na nich.
Chwyciłem za pistolet i bez żadnego zawahania strzeliłem do każdego po kolei, ich śmierć była krótka i nie cierpieli za dużo, nie miałem ochoty patrzeć na cierpienie chciałem po prostu kogoś zabić.
- Nic ci nie jest? - ukucnąłem obok dziewczyny lekko dotykając jej nogi, wzdrygnęła się na mój ruch.
- Proszę nie zabijaj mnie...
- Nie mam takiego zamiaru, chodź pomogę ci wstać. Gdzie mieszkasz?
- Dopiero co tutaj przyjechałam i nie zdążyłam jeszcze wynająć mieszkania.
- Chodź zabiorę cię do mnie, przenocujesz w pokoju gościnnym.
Dziewczyna bez zawahania ruszyła ze mną w kierunku mojego domu.
*Ariana POV*
Wyjaśniłam całą sytuacje Cameronowi przez telefon, powiedział również żeby dzisiaj nie przyjeżdżał do Justina. Wbrew temu co wydarzyło się między nami postanowiłam przygotować dla nas romantyczną kolacje, wszystko już leżało przygotowane na stole a Justina tak jak nie było tak nie ma. Mijały sekundy, minuty, godziny, coraz bardziej się niecierpliwiłam.
Minęły 3 godziny od kiedy jedzenie na stole zostało położone, siedziałam bawiąc się widelcem i zastanawiając się gdzie on jest.
Usłyszałam chichoty i otwieranie drzwi, był to męski i żeński chichot.
Po chwili w korytarzy, na który z kuchni miałam znakomity widok ukazała się sylwetka zgrabnej dziewczyny i Justin.
- Nie wiedziałam że kogoś masz. - farbowana blondynka spojrzała na mnie z obrzydzeniem, zabierzcie ją albo nie ręczę za siebie.
- Taa... Chyba już nie.
- Justin możemy porozmawiać?- chciałam mu wszystko wyjaśnić ale nie było mi to dane.
- Nie wydaje mi się bym tego chciał. Chodź Em zaprowadzę cię do twojego pokoju- dwuznacznie poruszył brwiami w kierunku dziewczyny i poszli na górę.
Czyli to jest nasz koniec, on już nie chce ze mną być. Wstałam od stołu i wyrzuciłam wyschnięte jedzenie do śmietnika, chwyciłam za kartkę i długopis.
"Drogi Justin.
Na to wychodzi, że nasze drogi tutaj się rozchodzą. Chce byś wiedział, że prosiłam o pomoc Camerona w sprawie niespodzianki dla ciebie, nie zdradziłam cię. Nigdy bym tego nie zrobiła za bardzo cię kocham.
Dla ciebie jest to już koniec więc uszanuje twoją decyzje.
Żegnaj.
Ari."
Położyłam kartkę na stole, ubrałam się i opuściłam ten dom już pewnie na zawsze.
----
Czy to już koniec Justina i Ariany? Czy ich drogi rozejdą się na zawsze?
Hejka :) Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba. 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top