Rozdział 41

Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Matt jak dobrze pamiętam, siedział przy swoim ogromnym biurku wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.
- Słucham cię kochanie, czego szukasz?
- Przyszłam w sprawie pracy
- A co konkretnie cię interesuje? - Tego Justin mi nie powiedział, Ariana myśl! Co dziewczyny robią w takich klubach. - Chciałabym tańczyć.
- Tańczyć tak? Podejdź tutaj do mnie.
Powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku, cholernie się bałam tego co zaraz ma się wydarzyć.
- Sprawdzimy czy potrafisz tańczyć.
Chwycił za główkę jednej z porcelanowych lalek i lekko ją pochylił, szafa stojąca za nim otworzyła się ukazując drugi pokój, w którym znajdowała się rura do tańca, ogromne łóżko, na ścianie wisiały pejczę, kajdanki i różnego rodzaju zabawki erotyczne.
Górowało tutaj bardzo dużo czerwieni, światło również było przygaszone co dodawało 'nastroju'.
Mam nadzieje że Justin szybko tutaj przyjdzie i nie będę musiała się za bardzo wysilać.
- A teraz zacznij tańczyć i rozbieraj się, potem sprawdzimy jaka jesteś w łóżku.

*Justin POV*
Obserwowałem jak Ari powoli podchodzi do rury i zaczyna na niej tańczyć, nie spodziewałem się że posiada taki talent, zdecydowanie muszę zainwestować w taką rurę u nas w sypialni.
Powoli ściągała z siebie sukienkę i buty, widziałem że nie podobało jej się to co robi, oczywiście zniesmaczenia nie mógł zauważyć Matt tylko ja wiedziałem co każdą jej mina oznacza.
Gdy marszy nos jest zła, gdy oblizuje i przegryza usta jest zdenerwowana lecz gdy tylko oblizuje usta i lekko układa je w dziubek jest wtedy zniesmaczona, są to bardzo dziwne zwyczaje ale co do tego nie mogę ingerować. Widziałem że tańczyła już w samej bieliźnie a dłonie Matta błądziły po jej ciele, oczywiście za każdym razem gdy usiłował zbliżyć się do jej intymnych miejsc odsuwała jego dłonie, grzeczna dziewczynka.
- Nie udawaj niedostępnej kochanie wiem, że tego chcesz. Zależy ci na tej pracy prawda?
- Tak...- w jej głosie mogłem usłyszeć przerażenie, chwyciłem za 2 pistolety, włożyłem je za pasek i ruszyłem w kierunku budynku.
Już chciałem wchodzić do środka ale uniemożliwiła mi to ręką ochroniarza.
- Jason?
- Masz z tym jakiś problem?!
- Nie ale co ty tutaj robisz?
- To chyba nie twój biznes a teraz zejdź mi z drogi.
- Nie mogę cię tam wpuścić mój szef rozkaz mi nie wpuszczać ludzi od ciebie i samego ciebie.
- Stary wiem o twojej rodzinie więcej niż ty sam, powiedz mi jak się ma twoja piękna żona Ashley i córeczka Brook? Nie chciałbyś chyba by coś im się stało prawda?
- Prawda.
- A więc zejdź mi z drogi i uciekaj dopóki daje ci taką możliwość. - szybko ruszył w nieznanym mi kierunku, nie odwracał się za siebie co uznałem za bardzo mądre.
Blefowałem z tym o jego rodzinie, nie wiedziałem o nim praktycznie nic wszystkie informacje dostałem pare minut temu od Camerona. Nie chciałem go zabijać, nie potrzebuje chaosu, który by się rozpętał gdybym zaczął strzelać. Spojrzałem szybko na ekran z kamery Ariany, siedziała na nim okrakiem, doskonale widziałem jego klatkę piersiową przyciśniętą do jej.
Szybko wbiegłem do klubu i ruszyłem w kierunku gabinetu 'szefa'.
Otworzyłem drzwi z hukiem, gabinet był pusty więc chwyciłem za porcelanową główkę i otworzyłem tajny pokój.
- Matt Matt Matt czy tobie też nikt nie mówił, że niemożna kłaść rąk na mojej dziewczynie?
- Jason co ty tu robisz? To twoja laska? Ta suka sama tutaj przyszła. - zepchnął dziewczynę z siebie sprawiając, że upadła z hukiem na ziemie, z jej ust wydobyło się ciche syknięcia.
Drzwi od pokoju zamknęły się automatycznie a z tego co zauważyłem pomieszczenie było dźwiękoszczelne dzięki czemu ludzie nie usłyszą jak zabijam tego człowieka.
- Po pierwsze nie wyrażaj się tak o Arianie! Po drugie jesteś strasznie naiwny. Myślisz że taka dziewczyna jak ona chciałabym pracować tutaj i sypiać z tobą?! Ahh no tak i po trzecie jakim prawe powodujesz u niej ból? - podałem rękę dziewczynie, pomogłem jej wstać, chwyciłem swoją bluzę i podałem jej by założyła ją na siebie.
- Ja nie wiedziałem, że ona jest od ciebie.
- Dziwne gdybyś to wiedział.
- Ariano kochanie chcesz czynić honory? - podałem jej broń i czekałem aż do niego strzeli.
- Ja nie chce Justin... - w jej oczach widniało czyste przerażenie, bała się go zabić a ja chciałem by to zrobiła.
- Zabij go! Teraz!
Chwyciła za broń i trzęsącą się ręką wycelowała w Matta.
Zamknęła oczy i strzeliła.
- Aaaaaaa!! - jej krzyk wypełnił całe pomieszczenie.
Dziewczyna tak nieudolnie strzeliła, że zamiast strzelić przed siebie, strzeliła w swoją własną dłoń.
- Jezu jaka ty jesteś niezdarna! Dawaj mi to. - wyrwałem jej pistolet z dłoni i jednym strzałem zabiłem chłopaka. - Tak ciężka jest trafić w obiekt naprzeciwko ciebie? - zapytałem z wyrzutem.
- Uczyłeś mnie jak się bronić a nie zabijać! Nie jestem tobą Justin ja nie chce zabijać ludzi! - niekontrolowanie uderzyłem ją w twarz, nie chciałem tego zrobić, to zrobił ktoś inny, to nie byłem ja. Gdy przejąłem kontrole nad swoim ciałem widziałem tylko jak dziewczyna ucieka z pokoju wgłąb klubu.
- Ariana zaczekaj!
Biegłem za nią dopóki nie zgineła mi z zasięgu wzroku, nie mogłem jej odnaleźć. Ruszyłem do baru, zamówiłem piwo i obserwowałem każdą osobę w poszukiwaniu tej właściwej.
Dopiłem ostatni łyk alkoholu gdy usłyszałem jakieś krzyki dochodzące z damskiej łazienki.
Rozpoznawałem głos Ari więc ruszyłem w tym kierunku.
Otworzyłem drzwi a to co zobaczyłem sprawiło, że moje mięśnie się napięły i byłem gotów do ataku.
Ariana leżała na ziemi cała zakrwawiona a nad nią stały 3 dziewczyny, kopały ją po plecach, brzuchu i każdej części ciała.
- Nigdy więcej się do niego nie zbliżają mała dziwko! Jason jest nasz!
- Jason nie jest żadnej z was! - wtrąciłem się do rozmowy.- A teraz albo zabierzecie swoje nogi z mojej dziewczyny albo rozwalę wam głowy.
Na moje słowa jak oparzone odskoczyły od leżącej na ziemi Ariany.
- Jason ona jest nic nie warta, chodź z nami zabawimy się, nie pamiętasz jak kiedyś było fajnie? - odezwała się jedna z farbowanych blondynek.
- Pamiętam i chciałbym zapomnieć ale o tak beznadziejnym seksie jak z wami nie da się zapomnieć. - ukucnąłem obok dziewczyny i chwyciłem jej twarz w dłonie. - Kochanie wszystko dobrze?
- Myślisz że leżałabym na ziemi płacząc i krwawiąc gdyby wszystko było dobrze?
- Chodź zabiorę cię do domu i opatrzę.
Chwyciłem jej drobne ciało i ruszyłem w kierunku samochodu.
Droga do domu była cicha, Ariana nadal płakała a jej ciało się trzęsło. Wiem, że to była moja wina, wszystkie jej problemy to jest moja wina, to ja jestem jej problemem.
-----
Jak wam się podoba rozdział?
Hejka :)
Do rozdziału podchodziłam 2 razy i za każdym razem w połowie traciłam wenę, chciałabym by każdy kto przeczyta ten rozdział zostawił po sobie komentarz, zmotywuje mnie to do dalszego działania :).
Dziękuje wam za tak dużą liczbę wyświetleń 💞💞💞
Do zobaczenia💞
+ Macie może jakieś pomysły na dalsze losy naszych bohaterów, które chcielibyście zobaczyć/przeczytać? 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top