Rozdział 23
- No bo ja chciałam zabrać dodatkową poduszkę z szafy, więc weszłam na nią ale straciłam równowagę i pociągnęłaby za sobą jeden z tamtych kartonów a to wszystko na mnie się wysypało i poraniło mi nogę.
- Ari jesteś strasznie niezdarna- dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i nic nie odpowiedziała. Chwyciłem za potrzebne rzeczy, które miały mi pomóc w odkażeniu i zszyciu rany na nodze Ariany.
- Ałaa to boli...- dziewczyna narzekała za każdym razem jak przejechałem wacikiem po ranie.
- Zszywanie będzie jeszcze gorszę.
- A musimy to robić? Nie możesz po prostu nakleić mi plastra i pójdziemy spać.
- Po pierwsze widzisz tą ranę? Myślisz że plaster wystarczy?
- Czuję się głupio teraz.. Przepraszam ja ehh..
- A po drugie nie chciałbym żebyś zakrwawiła mi całe łóżko.
Skończyłem zszywać ranę dziewczyny.
- Skończyłem. - Wstałem i pocałowałem dziewczynę w głowę na co lekko się uśmiechnęła, podniosłem ją i zaniosłem do łóżka.
- Możemy iść już spać? -Spytałem, naprawdę byłem cholernie zmęczony dzisiejszym dniem.
- Tak to znaczy ty idź spać a ja to jeszcze posprzątam- dziewczyna zeszła z łóżka, zaczęła zbierać noże i pistolety. Wygladała cholernie dobrze z pistoletem w ręce. Muszę nauczyć ją korzystać z niego, moja dziewczyna nie może przecież nie wiedzieć jak się obronić od jutra zaczynam trening z nią.
- Ari proszę cię zostaw to i wróć do łóżka.
- Nie chce by to tak leżało...
- Powiedziałem wróć do łóżka. Nie pytałem cię o zdanie.
- Przepraszam.. - pospiesznie wróciła do łóżka, przykryła się szczelnie pierzyną i odwróciła plecami do mnie. Przytuliłem jej malutkie ciało do swojego i powoli zasypiałem trzymając mój cały świat w ramionach.
- Justin
- Hmm? - dziewczyno ja już zasypiałem przecież.
- To co mówiłeś o moich rodzicach to prawda? Oni naprawdę mnie nie chcieli?
*Ariana POV*
Dręczyły mnie słowa Justina na temat moich rodziców jak mogli przez 19 lat udawać miłość do mnie.
- Ari musimy o tym rozmawiać akurat teraz? Proszę chodźmy już spać.
- Bardzo mi zależy na odpowiedzi. - Odwróciłam się twarzą w jego stronę by spojrzeć w jego oczy i wiedzieć że nie kłamie - Proszę powiedz mi - ręce położyłam na jego torsie, wiedziałam że to na niego zadziała.
- Tak. Oni cię nie chcieli. Gdybym im nie płacił oddaliby cię do domu dziecko lub wyrzucili na ulice. Teraz jesteś ze mną a ja cię kocham kochanie. - rozpłakałam się, chłopak widząc to przytulił mnie mocno do siebie.
Przez tyle lat płacił im by zajmowali się mną, jakimi trzeba być ludźmi by nie kochać swojego dziecka.
- Przepraszam i dziękuje -wyszeptałam.
- Za co?
- Dziękuje za to że uratowałeś mnie przed wyrzuceniem na ulice a przepraszam za to, że musiałeś wydać pewnie ogromne pieniądze płacąc im przez tyle lat..
- Kochanie przestań o tym myśleć, nie zadręczaj swojej ślicznej głowni na myślenie o tych bezwartościowych ludziach, już niedługo nie będzie ich tutaj z nami. Co do tematu pieniędzy to tym też się nie przejmuj, mam ich wystarczajaco.
- Jak to z nami ich już nie będzie?
- Kochanie sprawy gangu nie powinny ciebie interesować a teraz koniec tej rozmowy. Idziemy spać, Dobranoc aniołku.
- Dobranoc Justin.
****
Obudziły mnie głośne krzyki i rzucanie jakimiś przedmiotami, otworzyłam oczy w poszukiwaniu Justina, nigdzie go nie było.
A jak to jakiś złodziej lub morderca chcący mnie zabić? Gdzie jest Justin i dlaczego zostawił mnie samą?
Szybko podbiegłam do szafy i wyjęłam z niej jeden z pistoletów, które wczoraj tam schowałam. Nigdy w życiu nie strzelałam i strasznie się boje.
Powoli wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, im bliżej salonu tym hałas narastał. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moich ustach i tali. No to już jestem martwa. Próbowałam się wyrwać ale nic z tego, ledwo co dosięgałam podłogi, mężczyzna trzymający mnie był bardzo wysoki. Zaniósł mnie do salonu, gdzie zobaczyłam Justin, Camerona i około 10 innych mężczyzn.
- Justin to chyba twoje. - mężczyzna rzucił mnie pod nogi chłopaka i mówiąc rzucił nie kłamie, zostałam potraktowana jak papierek od cukierka czy batonika. Mój tyłek i plecy bardzo bolały, ból narastał za każdym razem gdy ruszałam jakąkolwiek częścią mojego ciała.
- Pojebało cię kurwa?! Czy ona ci wyglada na jakąś szmatę?!
- Stary uspokój się. No wiesz nie wyglada zbyt korzystnie paradując w bluzce i majtkach z pistoletem w dłoni. - i dopiero teraz się zorientowałam że nadal w ręku miałam broń, od razu wyrzuciłam ją gdzieś w kąt, nadal siedziałam na podłodze. - A więc tak wyglada jak dziwka.
- Wolisz zostać rozszarpany przez moje psy czy zostać postrzelony przeze mnie.
- Stary spokojnie, nie mów mi że przez jakąś małą kurwę chcesz mnie zabić, zaraz pewnie i tak znajdziesz sobie inną.
Strzał. Usłyszałam krzyk dochodził on z moich ust a ciało automatycznie cofnęło się pod ścianę, skuliłam się i schowałam głowę między kolana.
- Niech. Nikt. Nigdy. Więcej. Nie. Obraża. Mojej. Księżniczka. - Justin krzyczał dokładnie akcentując każde słowo. - Cam proszę cię zabierz ciało tego śmiecia i pozbądź się go. Wy wszyscy mu pomóżcie i widzimy się tutaj z powrotem za 20 min.
Słyszałam tylko jak wszyscy wychodzą a potem trzaśnięcie drzwiami.
*Justin POV*
Ten kretyn dostał to na co zasłużył, obrażał Ariane i potraktował ją jak dziwkę, którą nie jest.
Co do dziewczyny to mój wzrok odnalazł ją w rogu pokoju, skuloną z głową między kolanami. Podszedłem do niej i kucnąłem naprzeciwko niej.
- Kochanie już wszystko dobrze. Spójrz na mnie - starałem się być najspokojniejszym człowiekiem jakim umiałem by bardziej jej nie przestraszyć. Dziewczyna podniosła lekko głowę, jej oczy krzyczały z strachu, cholernie się bała.
- Chodź pójdziemy do góry a tam weźmiesz kąpiel i uspokoisz się trochę. - Wstałem i podałem rękę Arianie by pomóc jej wstać.
- Justin...
- Tak?
- Bo ja nie mogę wstać. Strasznie bolą mnie plecy. - ten kutas musiał naprawdę mocno nią rzucić, zwracając uwagę na to jaka jest chuda jestem pewien, że odczuła upadek 3 razy mocniej. Podniosłem lekko jej ciało i zaniosłem do łazienki, która znajdowała się w naszej sypialni.
- Mogę pomóc ci się rozebrać?
Dziewczyna zawahała się ale następnie pokiwała głową i pozwoliła mi na to. Chyba naprawdę nie mogła się ruszać.
Podniosłem jej bluzkę i zdjąłem ją, następnie zająłem bielizną. Na plecach Ariany znajdował się ogromny siniak ciągnący się aż na początek jej tyłka. Kurwa jak mogłem pozwolić by ktoś zrobil jej coś takiego.
- Jestem z ciebie dumny.
- Dlaczego? - dziewczyna już siedziała w wannie i pozwoliła umyć mi swoje ciało. Robiłem to jak najdelikatniej umiałem, co wcale nie było takie łatwe.
- Ponieważ słysząc hałasu od razu chwyciłaś za broń. Chciałem dzisiaj rozpocząć twój trening ale zważając na twoje problemy z chodzeniem zajmiemy się tym w przyszłym tygodniu.
- Jaki trening?
- Chce cię nauczyć samoobrony byś umiała używać pistoletu i obronić się sama.
- Ja nie chce zabijać ludzi - jej twarz wyrażała przerażenie, smutek, niepokój a z oczy wyciekały pojedyncze łzy.
- Spokojnie kochanie, nie każe ci zabijać ludzi. Chodzi o to że chce by moja dziewczyna umiała się obronić.
- Twoja dziewczyna?
- Tak. Chyba nie myślałaś że mieszkając tutaj będziesz moją przyjaciółka.
-------------
Hejka :)
Co myślicie? Rozdział jest dłuższy przez co prawdopodobnie jutro nie pojawi się nowy za co przepraszam.
A co do historii Justina i Ariany
Oficjalnie są razem. Nie wiem jak wy ale ja się cholernie ciesze 😍😍
A i przypominam o hasztagu na TT #StalkerffJb, który został stworzyony dla was :).
Do zobaczenia 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top