Rozdział 21

Siedziałam w ciszy wpatrując się w scenę przede mną, Jason krzyczał na mężczyzn, dwóch z nich było czarnych i dobrze zbudowanych a ten ostatni, który był kierowcą nie należał do osób dobrze zbudowanych.
*Bling Bling*
Usłyszałam dzwonek przychodzącej wiadomości, dochodził on z telefonu Jasona. Powinnam przeczytać? Może to coś ważnego? Moja ciekawość wygrała, chwyciłam za telefon i zaczęłam czytać.
Od: Cameron.
I jak stary dojechaliście już? Jakieś problemy na drodze? Jak Ariana?
On mnie znał? Spojrzałam na Jasona, walczył lecz nie miał szans ich było 3 a on sam.
Do: Cameron.
Tutaj Ari, wiem że nie powinnam ale chyba Jason potrzebuje twojej pomocy.
Wysłałam to nic złego prawda?
Telefon zaczął dzwonić a na wyświetlaczy pojawił się napis *Cameron.*, ręce mi się trzęsły ale musiałam odebrać.
- Halo?
- Ariana prawda?
- Tak...
- A więc skarbie posłuchaj mnie co się dokładnie tam dzieje?
- Jakiś mężczyzna spowodował prawie wypadek, Jason wkurzony poszedł do niego ale on był z dwoma kolegami i teraz się biją. Boje się o niego trochę...
- Spokojnie, mamy wasza lokalizacje zaraz tam będziemy.
- Dobrze.
I chłopak się rozłączył.
*Puk Puk*
Ciemno skóry mężczyzna zapukał do szyby samochodu, w którym siedziałam, byłam cholernie przestraszona. Jason bił się teraz na ziemi, nie mógł użyć broni, ponieważ byliśmy w miejscu gdzie jeździ dużo samochodów. Nie chciałam otworzyć lecz mężczyzna nie odpuszczał.
Lekko uchyliłam szybę.
- Tak?
- Chcesz pomóc swojemu kochasiowi? - Należę do tych osób co zrobią wszystko by nikomu nie stała się krzywda, więc pokiwałam głową na tak - znakomicie w takim razie wysiądź z samochodu.
Tak też zrobiłam, lecz to był najgorszy błąd jaki kiedykolwiek popełniłam w życiu.
- A teraz będziesz mi posłuszna a nikomu się nic nie stanie - mężczyzna rzucił się na mnie, dotykał wszędzie gdzie popadnie, zaczął zdejmować mi bluzkę gdy nagle usłyszeliśmy strzały i głośne hamowanie tuż obok nas. To chyba ci koledzy Jasona.
Ciemnoskóry mężczyzna został trafiony i upadł na mnie powodując to, że przygniótł mnie do ziemi swoim ciałem, był cholernie ciężki. Jego krew spływała po moim ciele.
Rozpętał się chaos, strzały, krzyki i piski.

*Jason POV*
Tych ludzi było za wiele nie dawałem rady ale przecież nie poproszę Ari o pomoc jakby to wyglądało. W pewnym momencie usłyszałem piski opon i strzały. To był Cameron i reszta chłopaków pracujących dla mnie, co oni tu robią? Pomogli mi pozbyć się tych dwóch bijących się ze mną lecz brakowało mi jednego. Szukałem go wzrokiem, znalazłem, leżał na Ari przygniatając ją do zimnej ziemi, miała na sobie tylko bluzkę a na dworze nie jest tak bardzo ciepło, więc pewnie będzie chora. Podbiegłem do niej i zdjąłem mężczyznę. Płakała.
- Ari już dobrze jestem z tobą kochanie - przytuliłem dziewczynę mocno, po czym podniosłem jej lekkie ciało i wsadziłem z powrotem do ciepłego samochodu, zapinając ją w pasy.
- Co wy tu robicie? - zwróciłem się do chłopaków.
- Ari nas tutaj wezwała. - Jakim KURWA cudem ona to zrobiła?!
- Jak?!
- Pisałem do ciebie i ona mi odpisała, napisała że się boi o ciebie i czy możemy przyjechać.
- Dawałem sobie rade. Nie powinna tego robić!
- Stary spokojnie. Przyznaj że nie dawałeś sobie rady a ona ci uratowała dupę.
- I tak za to dostanie. Do zobaczenia jutro. - odwróciłem się od nich i ruszyłem do samochodu.
Ari trzęsła się na siedzeniu, pierwszy raz widzę by ktoś tak bardzo się bał.
- Wszystko dobrze?
- T-tak... Nie.. Nie wiem. Możemy jechać już do domu?
- Oczywiście. Zaraz będziemy.
Tak też było. Dojechanie zajęło nam 10 min. Wysiadłem z samochodu i pomogłem dziewczynie wysiąść.
- To nie jest mój dom... Myślałam że jedziemy do moich rodziców i że chcesz mnie odwieźć.
- Nie bądź głupia. Twoi rodzice są na wyjeździe więc prędko nie wrócą. To jest teraz twój dom. - Zaprowadziłem ją od razu do sypialni. Nie, nie chciałem jej nic zrobić, po prostu była bardzo przestraszona i zmęczona.
- Chcesz się wykapać?
- Tak jak mogę.
- Oczywiście że możesz, w takim razie chodźmy.
- Mam się z tobą kąpać?
- Tak a co w tym dziwnego?
Zaczęła płakać. Cholernie mocno płakać. Czy ja coś powiedziałem nie tak?
- Ari co się stało? Dlaczego płaczesz zrobiłem ci coś?
- Daj mi spokój.

*Ariana POV*
Dlaczego płakałam? To wszystko mnie przerosło, sytuacja z Jasonem w samochodzie, potem ten facet dotykający mnie, w ogółem sam Jason. On był mordercą, on może mnie zabić w każdej sekundzie. Wybiegłam z pokoju nie chce go teraz widzieć, usiadłam w kuchni na krześle, musiałam to przemyśleć.
Ja: Nie wiem już co mam robić.
*Bling Bling* telefon Jasona odezwał się w tym samym czasie jak wysłałam wiadomość to na pewno zbieg okoliczności ale spróbuje jeszcze raz.
Ja: Wkksowosowox
*Bling Bling* to nie może być prawda!
Chwyciłam za jego telefon i to co zobaczyłam przeraziło mnie. To on był Justinem. To on mnie obserwował cały czas.
- Co ty robisz?! - chłopak wszedł do kuchni i widząc mnie trzymającą jego telefon zaczął krzyczeć.
- To ty jesteś Justin! To ty mnie obserwowałeś! Dlaczego to zrobiłeś? Co ci to dało?
- Śmiesz na mnie krzyczeć? To ty dotykasz nie swoich rzeczy! Nikt nie pozwolił ci dotykać mojego telefonu - podszedł do mnie na bardzo blisko. Jego oczy były ciemne bez żadnych uczuć.
-----
Hejka :)
Jak wam się podoba ten rozdział? Co myślicie co Jason/Justin zrobi w takiej sytuacji?

Przypominam o #StalkerffJb :).
I chciałabym podziękować juls_xd za wszystko, jest naprawdę przemiłą i kochaną osobą.
Do zobaczenia x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top