Rozdział 13

Obudziłam się w ramionach Drew co było troszkę krępujące.
- Drew - próbowałam się wydostać z jego żelaznego uścisku. - Drew no obudź się. - nadal nic.
Ja: Pomocy!!
To dziwne nie odpisał mi odrazu.
- Co ty tak się wiercisz? - no nareszcie się obudził.
- Bo wiesz twoja ręka troszkę ogranicza mi ruchy. - jego wzrok błądził to z mojej twarzy na swoja rękę, która była ułożona tak by podciągać mi koszulkę do góry.
- Wiesz jak chciałaś bym zmienił jej położenie to mogłaś poprosić. - swoja ręka zaczął zjeżdżać coraz niżej i niżej.
- Zostaw mnie! - wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam do łazienki.
Justin: Co się dzieje?
Ja: Mój szef jest kretynem. On próbował mnie dotykać.
Justin: A może źle to odebrałaś...
Ja: Jak mogłam źle odebrać jego rękę bardzo blisko moich miejsc intymnych?!
Justin: Spokojnie kochanie, uspokój się. Gdzie teraz jesteś?
Ja: Uciekłam do łazienki.
Justin: To weź kąpiel i spróbuj się uspokoić, dzisiaj masz bal i musisz pięknie wyglądać.
Ja: Dzięki.
Justin: I się uśmiechnij! Twój szef nie będzie już próbował rzeczy na jakie nie masz ochoty.
Ja: Skąd to wiesz? Nie jesteś za pewny?
Nie otrzymałam już odpowiedzi. Nalałam sobie wody do wanny, weszłam do niej, powili się odprężając, to był dobry pomysł.
Po skończonej kąpieli nałożyłam makijaż i uczesałam włosy już na bal, ponieważ z tego co pamiętam bal zaczyna się o godzinie 15 a jest 13, Drew powiedział że my musimy być o 14 na miejscu. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem.
- Drew! - Krzyknęłam, ponieważ chłopaka nie było w sypialni.
- Tak? - wyszedł z garderoby, ubrany w garnitur CHOLERA jak on wyglądał w garniturze.
- Czy mógłbyś dać mi tą sukienkę?
- Tak oczywiście proszę.
Sukienka była piękna pierwszy raz będę miała coś tak pięknego na sobie. Ubrałam się, nałożyłam odpowiednie dodatki, buty i wyszłam do sypialni, gdzie czekał już Drew.
Justin: Ale ty cholernie pięknie wyglądasz w tej sukience *załącznik*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top