Rozdział 12
Dolecieliśmy na miejsce i zajęło nam 20 min. na dojechanie do Willi mojego szefa.
- Ariana właśnie otrzymałem informacje że bal został przeniesiony na jutro, więc dzisiaj odpoczniemy i może obejrzymy jakiś film?
- Tak oczywiście proszę pana.
- Ariano zróbmy tak mów do mnie Drew to moje drugie imię i chce być tak do mnie mówiła dobrze?
- Tak proszę pa.. To znaczy Drew. - uśmiechnęłam się lekko do niego. - Mam pytanie do ciebie..
- Słucham?
- Gdzie będę spała? - w pokoju było jedno wielkie dwuosobowe łóżko.
- Będziesz spała ze mną. - nie wiedziałam co odpowiedzieć - Spokojnie nie gryzę.
Usiadłam na łóżku i obserwowałam co mój szef robi, szykował chyba rzeczy by się wykąpać, musiałam go zapytać czy jest możliwość bym pożyczyła od niego jakąś bluzkę i drugi problem był taki, że nie miałam w czym iść na bal.
Ja: Mam problem.
Justin: Jaki?
Ja: Potrzebuje czegoś do ubrania a boje się zapytać czy mogę coś pożyczyć od Drew (mojego szefa) jak myślisz jak zareaguje?
Justin: Zapytaj na pewno się zgodzi.
Słyszałam tylko jak Drew chichocze ciekawe co go tak rozbawiło.
Ja: Niby tak ale wiesz to będzie trochę dziwne...
Justin: Zapytaj po prostu będzie dobrze.
Ja: Mam jeszcze jeden problem..
Justin: Jaki?
Ja: Nie wiem czy ja mam iść z nim na ten bal a jak tak to nie mam sukienki.
Justin: Też go zapytaj on pewnie nie gryzie.
Ja: Wydaje się jakby to robił hahaha
Justin: Ty tak serio? Hahhahaha
Ja: Tak. On tak na mnie patrzy z takim wiesz ' Ej mała zaraz się dobiorę do twoich majtek'
Justin: A może chce się do nich dorwać?
Ja: Justin przestań
Justin: Coś czuje że ktoś tutaj jest dziewicą czyż nie?
Ja: A to coś złego?
Justin: Nie wręcz przeciwnie wiesz to znaczy, że tylko ja będę mógł cię dotykać nikt inny.
Ja: Jesteś za bardzo pewny tego że to właśnie ty odbierzesz mi dziewictwo a co jeśli mam chłopaka?
Justin: Nie masz. Jakby ktoś chciał się dobrać do twoich majtek to zabiłbym go.
Ja: To trochę przerażające.
Mój szef cały czas robił coś na telefonie postanowiłam w końcu zapytać go o ubrania na jutro i na dzisiaj.
- Drew
- Tak?
- Mam takie pytanie czy ja z tobą mam jutro iść na ten bal?
- A jak myślisz po co cię tutaj zabrałem?
- Ja ja jejku jak mi teraz głupio
- A jeżeli chodzi o twoją sukienkę już ci ją kupiłem, zobaczysz jutro.
- Dziękuje.
- Coś jeszcze?
- Nie to znaczy tak, ponieważ nie mam nic do spania i czy jest możliwość byś mi coś pożyczył?
- Tak oczywiście. - podszedł do szafy, zabrał z niej jedną koszulkę i mi ją podobał- proszę.
- Dziękuje ci bardzo.
Poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrałam w otrzymana bluzkę.
Wyszłam z łazienki i położyłam się do 'naszego' łóżka.
Justin: Mmm 'załącznik'
Ja: Jak? Przecież to jest nie możliwe. Ile ty masz moich zdjęć?
Justin: Dużo
W tym momencie chłopak położył się obok mnie i włączył film.
- Mam nadzieje że lubisz horrory.
- Nie przepadam za nimi.
- Znowu mi się sprzeciwiasz kochanie.
- Przepraszam...
Zaczęliśmy oglądać już na samym początku bałam się na tyle, że leżałam pod pierzyną.
- Możesz już wyjść skończyło się. - Chłopak odsłonił lekko pierzynę i zaśmiał się - Aż tak się bałaś? Bo wiesz mój tors troszkę cierpi przez twoje paznokcie. - i dopiero teraz się zorientowałam, że przez cały czas gdy były jakieś głośniejsze momenty wbijałam paznokcie w jego tors.
- Przepraszam - Byłam bliska płaczu nie dość, że cholernie się bałam to jeszcze zrobiłam mu krzywdę.
- Hej kochanie spokojnie nie płacz nic się nie stało.
- Stało bo zrobiłam ci rany tutaj- dotknęłam miejsca gdzie lekko leciała krew.
- Ale to mnie nie boli aż tak słaby nie jestem. A teraz chodź spać.
Zgasił światło a ja próbowałam jak najszybciej zasnąć.
Biegłam przed siebie w głąb lasu za mną jakiś facet z siekierą już po mnie. Krzyczałam jak najgłośniej umiałam ale nic, nikt mnie nie usłyszał.
Upadłam a koleś z siekierą mnie dogonił, przywiązał za ręce do drzewa tak, że zwisałam z niego i przeciął mnie na pół.
- Aaaaaa! - Podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam płakać z strachu i bólu czułam to jak piła przecinała moje ciało.
- Ari co się dzieje?! - Chłopak również usiadł i przetarł oczy
- On mnie gonił a potem on - rozpłakałam się jeszcze bardziej, Drew reagując na to od razu przytulił mnie mocno do siebie
- Shhh to tylko zły sen kochanie spokojnie.
-Tak ale to było takie realistyczne
- Chodźmy spać dobrze?
- Muszę siku..
- To idź w czym problem?
- Boje się iść sama..
- I mam z tobą iść i patrzeć jak siusiasz?
- Nie ale możesz iść ze mną i poczekasz pod drzwiami
- No dobra chodź.
-------
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top