Rozdział 55
Nie wiedziałem co zrobić, tak cholernie skrzywdziłem Ariane.
Ona mi nigdy nie wybaczy.
Pierwsze co muszę zrobić to wpuścić ją do domu i odkazić jej rany.
Wyszedłem do ogrodu, nigdzie nie było ciała Ari. Gdzie ona jest?!
Nieznany: Znalazłem twoją zgubę Justin. Strasznie ją skrzywdziłeś, całą noc przepłakała.
Ja: Sprobuj zrobić jej krzywdę a zginiesz!!
Nieznany: Ty już to zrobiłeś Justin.
Miał racje, miał jebaną racje! Jak mogłem pozwolić na to by zrobić jej coś takiego? Nie umiem tego wyjaśnić w mojej głowie dzieje się coś dziwnego gdy jestem wkurwiony, przed oczami pojawia się mgła i nie panuje nad ciałem, ciężko w to uwierzyć ale to nie ja sprawiam jej tyle bólu.
Z moich oczu wypłynęło kilka łez na wspomnienie wczorajszego wydarzenia.
To twoja wina.
Zraniłeś ją.
Jesteś potworem.
Zginiesz.
Zabije cię Justin.
Nie masz szans.
Jestem lepszym tobą
Głos w mojej głowie towarzyszył mi od dzieciństwa lecz nigdy nie robił ze mną takich rzeczy.
Pobiegłem szybko do domku dla psów gdzie znajdowała się strzelnica, jedyne miejsce gdzie się uspokajam.
Otworzyłem drzwi i moim oczą ukazało się drobne ciało Ariany leżące na kanapie, dookoła niej leżały moje psy.
- Do siebie!! - rozkazałem psom by odeszły od dziewczyny, ku mojemu zdziwieniu zaczęły na mnie warczeć i pokazywać zęby. Dobrze je wyszkoliłem, wystarczy jeden ruch a one atakują.
Pierwszy raz w życiu zachowują się tak w stosunku do mnie.
- Ariana kochanie proszę cię wysłuchaj mnie.
Ciało dziewczyny lekko się poruszyło, chciała wstać lecz wyrządziło jej to ogromny ból.
- Way do mnie! Pomóż mi! - jak na zawołanie pies podbiegł do niej i pozwolił jej się podciągnąć na nim.
- Słucham...
- Uspokój psy a porozmawiamy na spokojnie.
- Nie! Czuje się przy nich bezpiecznie.
- Przy mnie jesteś bezpieczna.
- Żartujesz sobie? Pamiętasz w ogóle co mi zrobiłeś?
- To nie ja. To znaczy to nie byłem prawdziwy ja, nie umiem ci tego wyjaśnić. Proszę wybacz mi... - upadłem na kolana i zacząłem płakać.
Nie mogła mnie zostawić! Nie teraz!
- Nie wierze ci Justin.
Jej słowa pobudziły głos w mojej głowie.
Zabij ją!
- Zostaw mnie!!
Zabij!
- Nie zabije jej!
Zabij sam siebie!
Nie panowałem nad sobą, chwyciłem pistolet leżący obok mnie i wycelowałem w swoją głowę.
- Justin nie rób tego! - jej głos. On był dla mnie wszystkim.
- Pomóż mi Ariana, proszę. Nie dam rady tak dłużej.
-----
To ostatni na dziś :)
Dobranoc 💞💞💞
Przypominam o hasztagu na tt, który został stworzony dla was 💞 #StalkerffJb
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top