Rozdział 18
-Masz do wyboru albo będziesz grzeczna i posłuszna a ja uczynię cię najszczęśliwsza dziewczyną na świecie lub wolisz być pyskata i uciekać a uwierz wtedy już nie będzie tak kolorowo.
- Zabijesz mnie? - powiedziałam szeptem, czułam jak łzy zbierają się w moich oczach.
- Powtórz bo nie zrozumiałem
- Zabijesz mnie?
- Nie nie zabije cię kochanie. - odetchnęłam z ulgą - co nie znaczy że nie skrzywdzę cię w inny sposób. - swoja dużą dłoń położył na moim udzie i jeździł nią niebezpiecznie blisko moich miejsc intymnych, przełknęliśmy głośno ślinę.
- Czego tak naprawdę ode mnie chcesz?
- A jak myślisz? Czego mógłbym chcieć od tak pięknej dziewczyny jak ty?
- Nie wiem...
- Rusz tą swoja śliczna główkę i zacznij myślec- on sprawia że czuje się głupia.
- Chcesz mnie ponieważ jestem dziewicą i chcesz sprawdzić jak to jest z niedoświadczona dziewczyną?
- Jesteś dziewicą?
- Tak... Moi rodzice ci o tym nie powiedzieli?
- Wiesz oni raczej mało o tobie mówili. Na pytania czy jesteś dziewicą zawsze odpowiadali tak by zmienić temat, pewnie wiedzieli że ta informacja jeszcze bardziej zmotywuje mnie do zdobycia ciebie.
Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, moi rodzice chcieli mnie chronić przed tym pojebem a ja sama przyznałam się, że jestem czysta i nikt we mnie jeszcze nie był, co pewnie wywołało u niego jeszcze większe pociąganie do mnie...
- A teraz ściągaj to co masz na sobie. - z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego stanowczy głos, dał mi rozkaz a ja siedziałam jak sparaliżowana.
- Głucha jesteś? POWIEDZIAŁEM ROZBIERAJ SIĘ. - Nadal nic. Co jest z moim ciałem nie tak? Dlaczego nie mogę się ruszyć?
- Ja pierdole mam ci w tym pomóc?! - nadal nic, z moich oczu wypływały strumienie łez. Chłopak chwycił swój telefon, po czym po chwili go schował.
Justin: *załącznik* wykonuj to o co prosi!
W kieszeni poczułam wibracje ale głos w mojej głowie mówił *Nie rób tego! On cię zabije jak odczytasz!* Tak też zrobiłam nie odpisałam.
- Chyba jednak chcesz bym to ja zrobił!.
Zjechał na pobocze, dookoła był las co było dziwne bo gdy uciekałam nie przechodziłam przez las. Chłopak odpiął swój pas i pochylił się nade mną.
- Masz ostatnią szanse albo rozbierzesz się teraz sama a ja popatrzę albo rozbiorę cię ja i zrobie coś o wiele gorszego niż patrzenie.
*Ariana zrób to! Rozbieraj się natychmiast!!!* głos w mojej głowie miał racje nie mogę pozwolić na coś gorszego a patrzenie nie jest złe.
- J-ja zrobie to sama...- chłopak uśmiechnął się do mnie i oparł się o fotel wpatrując się bardzo dokładnie we mnie.
Chwyciłam za dolne końce swetra i ściągnęłam go ukazując swój stanik, na tym zakończyłam, nie chciałam więcej pokazywać. Spojrzałam na chłopaka z nadzieja w oczach by zakończył to całe przedstawienie.
- Na co czekasz? Chyba tylko swetra nie miałaś na sobie.
- Ale czy ja musze?
- Tak musisz.
Ściągnęłam spodnie i buty, siedziałam przed nim w samej bieliźnie jej chyba nie musiałam zdejmować prawda?
Chłopak sięgnął po coś na tylne siedzenie, jak się okazało była to bluzka i para czarnych koronkowych majtek.
- Chyba zapomniałaś jeszcze o bieliźnie prawda?
- Chyba sobie żartujesz nie będę się przed tobą rozbierać z bielizny.
- Czy ty właśnie mi się sprzeciwiałaś po raz kolejny? - nie odpowiedziałam bałam się. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak wyszedł z samochodu zostawiając ubrania na swoim miejscu, przeszedł samochód dookoła i otworzył drzwi z mojej strony.
- Wysiadaj! - zrobiłam tak rozkazał, cholernie się go bałam. Następnie otworzył drzwi od tylnich siedzeń.
- Wchodź!- również zrobiłam tak jak kazał.
- A teraz nie chciałaś tego sama zrobić to ja to zrobie. - Był bardzo blisko mnie, jego dłonie zahaczały raz o gumkę moich majtek raz o stanik.
- Jason proszę... J-ja zrobie to sama.
- Teraz to posłuszna jesteś tak?!
- Przepraszam..- płakałam, nie mogłam powstrzymać łez spływających po mojej twarzy.
- Za późno na przeprosiny kochanie. Teraz się zabawimy. - odpiął mój stanik, uwalniając moje piersi, następnie powędrował do majtek je też zdjął bardzo szybko.
- I co tak ciężko było rozebrać się? - zapytał, cały czas patrzył mi w oczy.
- Proszę zostaw mnie...
- Taki miałem zamiar skarbie do czasu aż nie sprzeciwiłaś mi się po raz kolejny. Uwierz mi to ciebie nie będzie bolało.
- Co masz na myśli?- I w tym momencie poczułam przeraźliwy ból w dolnych partiach mojego ciała, Jason wbił we mnie dwa palce nawet nie informując mnie o tym. Płakałam jeszcze bardziej.
- Przestań płakać! A teraz mnie posłuchaj jasne?!.
Pokiwałam głową by kontynuował.
- Połż się pode mną i zegnij nogi bym był pomiędzy nimi. - Wyjął ze mnie palce a ja pospiesznie zrobiłam to co mi kazał, nie chciałam by było jeszcze gorzej.
- Grzeczna dziewczynka, a teraz się pobawimy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top