[3] Brązowooki

Kiedy spojrzała w lustro, podskoczyła zlękniona.

- Jezus Maria, Amanda - mruknęła sama do swojego odbicia. - Poranki są ciężkie, ale to nie wojna, ogarnij się - wzięła szczoteczkę do zębów w dłoń.

Wyszła z mieszkania równo o 7:30, żeby zdążyć do pracy, ale też na kawę, na którą Aaron zaprosił ją zeszłego wieczora, gdy zamykali sklep. Kawiarnia w miasteczku była tylko jedna, więc Amanda nie miała kłopotu z odnalezieniem jej. Weszła i od razu została powalona przez zapach świeżych, czekoladowych ciasteczek i kawy.

- Hej!

Przeniosła wzrok na chłopaka, siedzącego przy stoliku najbliżej okna, a najdalej od lady. Uśmiechnęła się promiennie, podchodząc do Aarona.

- Cześć - usiadła na przeciwko niego. - Skąd wiesz jaką piję? - wskazała na kubek parującej kawy.

- Podają tylko jeden rodzaj.

- Och - zaśmiał się. - No to co tam? - objęła kubek dłońmi, jakby było jej zimno, chociaż na zewnątrz było 20°, na co wskazywał termometr.

- Mamy dzisiaj trochę luźniej - upił łyka kawy, a na jego twarzy zagościła ulga. Był uzależniony od kofeiny i wiedział o tym, ale uznawał to za słodką kulę u nogi, bo w ogóle mu to nie przeszkadzało. - Tata odwołał dzisiejszą dostawę, bo okazało się, że gdzieś na zapleczu mamy sporą ilość numeru 37.

- O nie - padła głową na zimny blat.

Aaron zaśmiał się, odrzucając głowę w tył.

- Spokojnie, nie będziemy wykładać, nie ma miejsca.

- Jakie szczęście - mruknęła z ulgą.


***


Dzień wydawał się spokojny dla Amandy. Czyściła blaty, poprawiała wystawę, umyła szklane drzwi wejściowe, zmyła podłogę i miała czas dla siebie po wykonaniu wszystkich tych czynności.

Klientów było mało, więc mogła sobie pozwolić na czytanie magazynu za ladą. Aaron obiecał zająć się klientami, potrzebującymi pomocy, aby Amanda mogła chwilę odsapnąć. Lubiła czytać o życiu celebrytów, zawsze ją to interesowało, co też irytowało jej tatę, gdy jeszcze z nimi mieszkała.

On nienawidził, że komuś się powodziło lepiej niż jemu samemu, a to tylko dlatego, że za młodu miał wielkie ambicje na zostanie muzykantem, ale poznał mamę i pojawiła się Amanda na świecie, więc musiał porzucić marzenia dla rodziny.

Nigdy nie mógł się z tym pogodzić, a tym bardziej wybaczyć córce i żonie.

Odwróciła wzrok na drzwi, kiedy dzwoneczek zadzwonił. Wszedł przez nie Justin. Tym razem ubrany był w czarną bluzę i biały podkoszulek z dekoltem w serek, który odsłaniał część tatuażu na klatce piersiowej chłopaka.

Jej wzrok błądził po jej twarzy dokładniej niż po stronach w magazynie. Miał subtelne rysy twarzy, wręcz chłopięce. Nieidealna cera zdradzała jednak, że jest w jej wieku lub starszy o kilka lat.

Wreszcie zatrzymała się na jego oczach. Zaparło jej dech w piersiach. Nigdy w życiu nie widziała tak intensywnego, brązowego kolory tęczówki. Były wręcz czekoladowe i niezwykle gwieździste, jakby zawarta w nich została cząstka kosmosu.

Spojrzał na nią, a ich wzroki skrzyżowały się. Czas zwolnił, pozostawiając ich w tej chwili kilka dodatkowych sekund. Żadne z nich nie mrugnęło, nie opuściło wzroku, dopóki Justin przeszedł do odpowiedniego regału i to na nim zawiesił uwagę.

Amanda nie mogła myśleć przez to zdarzenie, czuła się jak na haju lub po mocnej dawce alkoholu...

- Ride - Aaron dźgnął jej policzek palcem, przez co wybudziła się z transu i spojrzała na niego widocznie nieprzytomnym, zszokowanym wzrokiem. - W porządku? - zmarszczył brwi zaniepokojony.

Wskazała ruchem głowy na chłopaka w czarnej bluzie w kapturze na głowie, oglądającego sportowe buty.

- Justin Bieber - wychrypiała. - Kim on jest?

Aaron skrzywił się dokładnie tak samo jak to zrobił jego ojciec, gdy Amanda zadała mu to samo pytanie.

- Nikim, kto powinien cię interesować.

- Powiedz mi - złapała rękaw jego koszuli, powstrzymując go od ucieczki do pracy.

- Amanda - skarcił ją, ale jej wzrok zadziałał na niego jak lód na oparzenie. Westchnął ciężko, wskazując na zaplecze, gdzie się udali.

Założyła ręce na piersi, oczekując odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. Przeczesał palcami swoje kasztanowe włosy, ciągnąc lekko za ich końcówki.

- Nie mów tacie, że ci o tym mówię - wskazał na nią palcem, a ona skinęła głową. Splótł dłonie na tyle głowy. Wzruszył ramionami. - Bieber to... Margines. Nikt ważny - pokręcił głową.

- Aaron...

- Ugh - zacisnął szczękę, czując wzbierającą w nim złość. - Justin Bieber, to odludek, dziwak, nikt nigdy nie zrozumiał o co mu w życiu chodzi i czego oczekuje. Żyje, bo żyje i nie wiadomo, czy sam wie po co.

- Ile ma lat? - przechyliła głowę do boku, po czym oblizała usta w zaciekawieniu. Chciała wydobyć z Aarona wszelkie informacje o Justinie, jakie tylko posiadał i oboje wiedzieli, że nie odpuści, dopóki nie dopnie swego.

- 21... Od trzech lat mieszka sam, bo jego rodzice nigdy nie wrócili z wycieczki w góry - przełknęła ślinę i schowała dłonie pod pachami, czując nagły chłód otaczający jej ciało. - Nie miał rodzeństwa, więc mieszka sam. Kiedyś taki nie był. Kiedy chodziłem do gimnazjum, to on zaczynał liceum i był serio spoko gościem... Pomagał mi w matmie, gadał ze mną, śmiał się.

- I radzi sobie? Tak sam?

- Psychicznie może nie koniecznie, co sama widzisz - wzruszył ramionami. - Nigdy nie pokazywał emocji, ale był w stanie powiedzieć, że mu smutno, bo coś tam... Czy to, że jest wkurwiony i lepiej do niego nie podchodzić, a teraz... Teraz jest w stanie przywalić obcej osobie na ulicy, bo coś go wkurzyło.

Amanda pokiwała głową, patrząc na Aarona jak na wyrocznie. Skrzywił się, widząc, że musi kontynuować.

- Zaraz po zaginięciu rodziców rzucił szkołę. Nikt nie wie gdzie i czy w ogóle gdzieś pracuje, ale zawsze w jakiś sposób ma kasę. Tyle wiem, mogę iść? - kiwnęła głową, więc wyszedł bez słowa.

Nie przejęła się, że minął ją z chłodem i prawdopodobnie był na nią zły za wymuszenie na nim informacji. Była zajęta układaniem w głowie zdobytych informacji. Nie był do końca zdrowy psychicznie, to było widać po jego zachowaniu, a na dodatek dowiedziała się, że stracił rodziców stosunkowo niedawno.

Nie była pewna, czy chce się angażować w jego osobę, ale zabrnęła z daleko, żeby się wycofać. Poznać go było jej głównym celem, a za poboczny obrała sobie przejść przez jego historię, dowiedzieć się o niej jak najwięcej.

Nie mogłam już używać do tego celu Aarona... To było pewne, był na nią zły, a poza tym nie miał już więcej informacji o Justinie Bieberze. Ale jego ojciec może coś wiedzieć. Jeżeli Amanda zdoła go ubłagać do rozmowy o chłopaku.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top